Na przestrzeni lat najbardziej prestiżowa linia ThinkPadów rozrosła się do sporych rozmiarów. W rodzince, w której jeszcze kilka lat temu rolę głowy pełniły ThinkPad X1 Carbon w parze z ThinkPadem X1 Yoga, a więc dwa ultrabooki klasy Premium z 14-calowym ekranem, zaczęli pojawiać się nowi przedstawiciele. Najpierw pojawił się ThinkVision X1 – nie mniej prestiżowy monitor. A później kolejne laptopy. Druga połowa 2018 roku przyniosła ThinkPada X1 Extreme pierwszej generacji (nasza recenzja) – sprzęt z 15-calowym ekranem, co w laptopach X1 było nowością. Ten rok natomiast to mocny zwrot ponownie w kierunku idei ultramobilności podkreślanej przez platformę Intel Evo.

ThinkPad X1 Fold, ThinkPad X1 Nano i ThinkPad X1 Titanium Yoga to trzy nowe maszyny, które poszerzyły szeregi serii X1. Nas dzisiaj interesuje nie Fold, czyli laptop wyposażony w elastyczny ekran, ani nie kolejna Yoga, tym razem z dopiskiem Titanium. Co nie znaczy, że nie interesują mnie wcale, bo interesują, i to dość mocno – Lenovo, puszczam do was oczko. Widzicie? Uwaga – mrugam!

Dzisiaj przyjrzymy się kolejnemu „naj” wśród ThinkPadów, czyli X1 Nano – najlżejszemu ThinkPadowi, jaki kiedykolwiek powstał. Nano bazuje na 11. generacji mobilnych chipów od Intela (Tiger Lake-U) i chociaż wydawało mi się, że Nano będzie po prostu Carbonem z mniejszym ekranem (13” vs. 14”), to już pierwsze minuty spędzone z X1 Nano pokazały mi, że się mylę. ThinkPad wagi piórkowej wydaje się posiadać swoją własną osobowość, chociaż już na starcie budzi we mnie pewną wątpliwość co do zasadności jego powstania.

 

 

Czy ThinkPad X1 Nano jest po prostu swoistą demonstracją siły ze strony Lenovo? Być może, chociaż i z tym Chińczycy się spóźnili, bo Acer już dwa lata temu zaprezentował ultrabooka ważącego mniej niż 900 gramów (recenzję Swifta 7 2019 znajdziecie tutaj), a urządzenia LG Gram pokazały, że nawet 15- i 17-calowe notebooki potrafią być ekstremalnie lekkie.

Miotanie pobieżnymi wnioskami już we wstępie to nie jest dobry pomysł, zatem czas przejść do recenzji, która powinna przedstawić i zaprezentować X1 Nano znacznie dokładniej i rozwiać wszelkie wątpliwości. A warto się tej maszynie przed zakupem przyjrzeć, gdyż za testowaną przeze mnie konfigurację trzeba zapłacić, bagatela, ok. 11,5 tysiąca złotych, zaś topowe wyposażenie to już koszt ponad 14 tysięcy złotych. Klasa „Biznes Premium” kosztuje.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Lenovo ThinkPad X1 Nano Gen 1
wymiary i waga:293 x 208 x 17 mm
950 gramów
przetestowany CPU:Intel Core i7 1160G7
10 nm (Willow Cove)
4 rdzenie, 8 wątków
1,2 - 4,4 GHz
TDP - 9 W
cTDP - 7 - 15 W
cache - 12 MB
dostępne CPU:Intel Core i7 1180G7
Intel Core i7 1160G7
Intel Core i5 1140G7
Intel Core i5 1130G7
przetestowane GPU:Intel Iris Xe
dostępne GPU:Intel Iris Xe
(różne wersje wydajnościowe, w zależności od CPU)
dysk:512 GB, M.2 PCIe NVMe,
WDC PC SN530 SDBPMPZ-512G-1001
obsługiwane dyski:1x M.2 PCIe NVMe 2242
RAM:16 GB LPDDR4x, 4266 MHz
------------------
wlutowana, dual-channel
opcja: 8 GB
przetestowana matryca:13 cali, 2160 x 1350, 16:10
IPS, matowa
LEN4076, MND007ZA1-2
dostępne matryce:2160 x 1350, IPS, matowa
2160 x 1350, IPS, dotykowa
wybór portów:2x Thunderbolt 4 (40 Gb/s, DisplayPort 1.4a, Power Delivery 3.0 - do 100 W)
1x audio in/out
akumulator:48 Wh
4-komorowa, li-ion
Rapid Charge
opcje łącznościWLAN - Intel Wi-Fi 6 AX201 160MHz
WWAN - Fibocom L850-GL, 4G LTE, Cat9
Bluetooth 5.2
wyposażenie dodatkowe:kamerka z IR i ThinkShutter
czytnik linii papilarnych
moduł TPM 2.0
funkcja wykrywania obecności
głośniki z Dolby Atmos
4 mikrofony
TrackPoint
podświetlana klawiatura odporna na zachlapanie
certyfikacja MIL-STD 810H
opcje gwarancji:1-3 lata, w zależności od wybranej opcji

Jakość wykonania i ergonomia obudowy

X1 Nano nie przynosi żadnej zmiany w kwestii wyglądu ThinkPadów z tej serii, nie rozpoczyna żadnego nowego rozdziału w historii serii. To zdecydowanie kontynuacja trendu, który przyjął się w ultrabookach biznesowych Lenovo lata temu, aczkolwiek trzeba przyznać, że projektanci starali się podkreślić niewielkie rozmiary nowego 13-calowego komputera. Skutkiem tego, X1 Nano okazuje się mniejszy niż kartka formatu A4, a zamknięty ma zaledwie 17 mm grubości. Może nie są to wartości ekstremalnie niskie, gdyż przypomnę, że Acer Swift 7 z 2019 roku miał 10 mm grubości, ale trzeba też pamiętać, że tam mieliśmy do czynienia z pasywnie chłodzonym CPU o TDP wynoszącym 5 W. W oczy rzuca się też fakt, że X1 Nano jest bardziej „kwadratowy” niż wspomniane modele – to efekt decyzji o zamontowaniu w laptopie ekranu o proporcji 16:10.

Lenovo ochrzciło X1 Nano mianem „najlżejszego ThinkPada w historii” i jak się okazało – nie jest to przesada. Testowana konfiguracja waży dokładnie 950 gramów, zaś najbardziej „masywny” zestaw, z dotykowym ekranem i wbudowanym modemem WWAN, tylko o pojedyncze gramy przekracza wartość 1 kg. To zaś czyni go lżejszym od najnowszego Della XPS 13 o prawie 300 gramów!

Osiągnięcie tak niskiej wagi nie byłoby możliwe, gdyby nie wykorzystanie lekkich i jednocześnie wytrzymałych materiałów. Lenovo sięgnęło po te same rozwiązania, które już niejednokrotnie miały okazję sprawdzić się w innych ultrabookach z serii X1, również tegorocznych. Korpus laptopa wykonano z magnezu, a pokrywa zabezpieczona została włóknem węglowym. Wszystko powleczono tworzywem przypominającym w dotyku gumę – to akurat zabezpieczenie przez wyślizgiwaniem się laptopa z rąk, całkiem dobrze się sprawdzające swoją droga. Szkoda tylko, że ten materiał tak łatwo gromadzi na swojej powierzchni różnego rodzaju tłuste ślady, więc upaćkać go jest bardzo łatwo. Całość zdominowana jest przez głęboką czerń i tylko w wersji z dotykowym ekranem na klapie można znaleźć charakterystyczny dla karbonu wzór-splot.

Wracając do wytrzymałości – ta stoi na bardzo wysokim poziomie. Właściwie jedynym niedopatrzeniem wydaje mi się brak gumowej nóżki mniej więcej na środku spodu. Jej brak sprawia, że uciskając laptopa można zobaczyć, że cała konstrukcja lekko się ugina. Nic w tym dziwnego – w końcu jest bardzo cienka. Poza tym solidność odpowiada klasie z jaką przyszło mi się spotkać. Dekiel komputera także jest odpowiednio sztywny i nie było mowy o występowaniu jakichkolwiek artefaktów na ekranie, kiedy uciskałem środek pokrywy. Zawiasy schowane w metalowych obudowach mogą natomiast pochwalić się świetnie wyważonym oporem i brakiem jakiejkolwiek tendencji do sprężynowania, co jest ważniejsze w przypadku wyboru wersji z dotykowym wyświetlaczem, oraz możliwością otwarcia komputera bez potrzeby przytrzymania go drugą ręką.

Spasowaniu poszczególnych elementów także można zaufać, co jest szczególnie ważne w sprzęcie, z którym będziemy pracować w różnych miejscach i często się z nim przemieszczać. Konstrukcja pozbawiona jest psujących estetykę całości szpar czy innych niedoskonałości, a podnosząc laptopa za narożnik nie spotkałem się z trzeszczeniem czy skrzypieniem materiału. Lenovo deklaruje, że ThinkPad X1 Nano pomyślnie przeszedł testy MIL-STD-810H.

Decydując się za zakup X1 Nano trzeba wziąć pod uwagę, że ultrabook nie rozpieszcza wyborem portów. Lenovo zdecydowanie poszło w jakość, a nie ilość. Do dyspozycji użytkownika są wyłącznie dwa USB typu C obsługujące Thuderbolt 4 oraz 3,5-milimetrowy jack. Pracując z laptopem podłączonym do zasilacza, pozostaje nam jednak tylko jedno USB-C. Co prawda, Thunderbolt 4 pozwala na przesyłanie obrazu poprzez interfejs DisplayPort, ale jeżeli ktoś chciałby w tym samym czasie podpiąć np. pendrive’a lub dysk zewnętrzny, to będzie musiał odpiąć zasilacz. Jeżeli zaś pamięć przenośna dysponuje wyłącznie wtyczką USB-A, to dodatkowo przyda się przejściówka. Podsumowując – jeżeli planujecie stworzyć sobie stanowisko pracy, dla którego jednostką centralną będzie X1 Nano, to lepiej zaopatrzcie się w chociażby niewielką stację dokującą kompatybilną z portem USB typu C. Na szczęście Lenovo takie akcesoria w swojej ofercie posiada.

Osprzęt i wyposażenie dodatkowe

Ekran

W tym przedziale cenowym porządny wyświetlacz to obowiązek i nie znalazłbym usprawiedliwienia dla innego stanu rzeczy. Nie oszukujmy się, X1 Nano jest laptopem biznesowym, ale mającym podkreślić prestiż jego posiadacza i wartym sporo. Ma być na bogato i koniec.

No i jest, chociaż nie obyło się bez zgrzytów.

Lenovo przygotowało dla Nano dwa wyświetlacze, oba o bardzo podobnej charakterystyce, ale jeden z nich jest panelem dotykowym. Na 13 calach w proporcji 16:10 wyświetlany jest obraz w rozdzielczości 2160 x 1350 pikseli, a według obietnic producenta ekrany powinny charakteryzować się jasnością 450 nitów i 100-procentowym pokryciem palety sRGB.

Testowany egzemplarz posiadał panel bez wsparcia dla dotyku. Od razu dało się zauważyć, że kolory są soczyste, a do tego w oczy rzuciła mi się przyjemna, głęboka czerń. Z ciemnymi barwami, czernią szczególnie, w mocno podświetlonych ekranach bywa różnie i częściej przypomina ona ciemny grafit niż faktyczną czerń. W przypadku X1 Nano Lenovo sobie poradziło z tą pułapką, co zwiastowało, że kontrast także będzie wysoki.

Deklaracja o pełnym pokryciu palety kolorów sRGB okazała się mieć swoje pokrycie w rzeczywistości. Szersze gamuty, DCI-P3 oraz AdobeRGB, także wypadły nieźle oferując odpowiednio 73 oraz 70%.

Przysłowiowa łyżka dziegciu pojawiła się podczas badania jasności i jednolitości podświetlenia zainstalowanego ekranu. Co prawda jasność maksymalna była bliska obiecanej wartości 450 nitów, ale jednolitość podświetlenia pozostawiała sporo do życzenia. Różnica między środkiem a lewym dolnym narożnikiem wyniosła prawie 20%, co w sprzęcie z tej półki cenowej nie powinno mieć miejsca. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że najprawdopodobniej to cecha tego konkretnego egzemplarza. Przeglądając inne recenzje zauważyłem, że różnice także się pojawiały, ale były zdecydowanie mniejsze.

 

Parametry matrycy:

  • luminancja: 445 cd/m2
  • kontrast: 1575:1
  • czerń: 0,26 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 73%
  • paleta AdobeRGB: 70%

 

Klawiatura i touchpad

Czyżbym pierwszy raz miał narzekać na klawiaturę z ThinkPada? Czy to się dzieje naprawdę?

Niestety tak, chociaż może niekoniecznie będzie to narzekanie, co próba zaakceptowania niezbędnych w przypadku Nano zmian. Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że klawiatura X1 Nano jest płaska, co od razu napędziło mi stracha o głębokość i sprężystość skoku klawiszy. Poczułem ulgę, kiedy ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że mechanizmy wciąż mają ten przyjemnie soczysty skok, ale faktycznie jest on także nieco krótszy. Trudno.

„Kafelki” klawiszy mają na szczęście taki sam rozmiar, jak w moim nieodżałowanym ThinkPadzie T470p… z tym, że nie wszędzie. Lenovo zdecydowało się zdobyć kilka milimetrów skracając Enter, prawy Shift, a także prawe Alt, Ctrl oraz umieszczony pomiędzy nimi skrót dla funkcji Print Screen. Przesiadając się z większego laptopa na ultrabooka od Lenovo trzeba będzie się do tego przyzwyczaić. Na szczęście, wszystkie klawisze znajdują się na swoich miejscach, są odpowiednio uporządkowane, a przestrzenie pomiędzy nimi dostatecznie duże, aby pomagać w bezwzrokowym pisaniu. Klawiatura jest ponadto podświetlona na biało (dwa stopnie jasności) oraz odporna na zachlapanie.

Czarna powierzchnia touchpada lubi się brudzić tak samo chętnie, jak obudowa laptopa, ale płytka jest wystarczająco duża i śliska, aby zapewnić wygodną obsługę sprzętu. Zintegrowane z nią klawisze mogą pochwalić się przyjemnym, niezbyt głośnym, ale wyraźnym klikiem. Wygodny touchpad w przypadku ultramobilnego sprzętu to ważna rzecz. Nie zabrakło też alternatywy dla niego w postaci TrackPointa. Niestety, przypisane mu klawisze, znajdujące się nad gładzikiem, mają ledwie wyczuwalny i jednocześnie bardzo miękki klik i łatwo o ich przypadkowe wciśnięcie. Od pewnego czasu to naczelny punkt, którego się czepiam w ultrabookach z serii ThinkPad i widać, że wiele się w tej kwestii nie zmieniło.

Głośniki

Zazwyczaj w sprzęcie tego formatu kwestia audio zostaje potraktowana zbyt mocno po macoszemu. Oczywiście nie jest to reguła, ale bywa, że obietnice „super immersyjnego dźwięku pozwalającego zatopić się w filmie/grze/muzyce” mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co możliwość podróżowania do wnętrza czarnej dziury. Niestety, dotyczy to także sprzętu z segmentu Premium.

Domyślacie się dokąd zmierzam? Lenovo chwali się, że X1 Nano posiada aż cztery membrany: dwie niskotonowe pod przednią krawędzią, oraz dwie wysokotonowe, umieszczone pod ekranem. Zestaw niczym w sprzęcie adresowanym graczom lub z multimedialnym zacięciem. Wszystko spina oprogramowanie Dolby Atmos. Całość wypada niestety… dość przeciętnie. Czuć moc czterech głośników, gdyż zestaw jest bardzo donośny i gdyby skala kończyła się gdzieś pomiędzy 80 a 90% głośności to nic by się nie stało. Ale okazało się, że membrany niskotonowe są chyba tylko z nazwy, gdyż basu tu tyle, co kot napłakał. Dźwięk ma jakąś tam głębie i da się tu wyłapać trochę więcej szczegółów niż w standardowym stereo. Odtwarzana treść nie jest zlepkiem źle zbalansowanych pasm (chociaż po przekroczeniu wspomnianych 80% skali soprany uwydatniają się dość mocno), ale do „realistycznych wrażeń dźwiękowych”, jak mówią materiały marketingowe Lenovo, jest bardzo daleko. Na szczęście głośniki bardzo dobrze spisują się w zastosowaniach mniej rozrywkowych. W trakcie połączeń głosowych zachowują bardzo dużą klarowność rozmowy.

Jestem trochę rozczarowany możliwościami dźwiękowymi X1 Nano, tym bardziej, że przecież Lenovo potrafi robić bardzo przyjemnie grające audio – Yoga C940 14, ThinkBooki, inne ThinkPady, o gamingowych Legionach nawet nie wspominam. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją typu „operacja się udała, pacjent zmarł”. Szkoda. Tym bardziej, że mówimy o sprzęcie nastawionym na prestiż.

 

Funkcje bezpieczeństwa

Małą niespodzianką jest brak czytnika NFC. Tak więc korzystający ze Smart Card będą niepocieszeni, gdyż klasycznego czytnika też w X1 Nano nie uświadczą. Na wyposażeniu znajduje się jednak kamerka 720p uzbrojona w czujnik IR. Pozwala on korzystać z funkcji rozpoznawania twarzy Windows Hello, a także służy jako czujnik funkcji wykrywania obecności użytkownika, automatycznie blokującej dostęp do laptopa, kiedy ten „zorientuje się”, że od dłuższej chwili nikt przy nim nie siedzi. Po powrocie do biurka i wykryciu naszej twarzy, laptop automatycznie zaloguje nas do systemu, ale do tego niezbędne jest skonfigurowanie opcji rozpoznawania twarzy.

Laptop został również wyposażony w czytnik linii papilarnych i w trakcie testów sprawdzał się on bez żadnych zarzutów.

Szerzej funkcje bezpieczeństwa w notebookach omawiamy tutaj.

 

Łączność

W kwestii łączenia się z siecią możliwości są dwie – bezprzewodowa karta sieciowa Wi-Fi oraz modem WWAN.

W pierwszym przypadku mówimy o karcie sieciowej obsługującej standard Wi-Fi 6 (Intel Wi-Fi 6 AX201, 802.11ax 2×2 Wi-Fi). To niespodzianką dla nikogo nie powinno być, gdyż jest to obecnie standard, nawet w sporo tańszych laptopach.

Drugą opcją jest bezprzewodowy modem 4G/LTE lub 5G. W testowanym modelu znajduje się opcja pierwsza (Fibocom L850-GL, Cat9). Z tyłu laptopa znajduje się „szufladka” dla karty nanoSIM. W przypadku wyboru konfiguracji z modemem 5G będzie to układ Snapdragon X55. Laptop wyposażony w WWAN będzie mógł obsługiwać też „karty” eSIM. Warto też zaznaczyć, że zakup konfiguracji bez modemu nie pozwoli na dołożenie go w późniejszym czasie. Lepiej o tym pamiętać.

Za łączność bezprzewodową odpowiada także Bluetooth 5.2. O braku NFC już wspominałem. Szczególnie w większych firmach, korzysta się jako bezprzewodowego czytnik kart inteligentnych. Co ciekawe, takiego dodatku, nawet w opcji, nie posiada żaden z nowych przedstawicieli rodziny X1: ani Nano, ani Fold, ani Yoga Titanium.

Testy wydajności

Szczegóły na temat naszej autorskiej procedury testowej znajdziecie tutaj.

Procesor i wydajność ogólna

W tak niewielkim laptopie kwestia wydajności zawsze stoi pod znakiem zapytania, szczególnie jeżeli mamy do czynienia z jednostką, która nie należy do chipów ultraniskonapięciowych, jak chociażby procesory Intel Core-Y. W testowanym X1 Nano znalazł się Core i7 1160G7, a więc jedna z mocniejszych propozycji niskonapięciowych od Intela. A i to nie jest ostatnie słowo, bo możliwy jest wybór z jeszcze wydajniejszym CPU – Core i7 1180G7. W skład specyfikacji wchodzi także 16 GB wlutowanego RAM-u (opcja: 8 GB) taktowanego z częstotliwością 4266 MHz oraz grafika Intel Iris Xe.

Testowany procesor jest przedstawicielem najnowszej generacji chipów Intela dla laptopów. Tiger Lake-U, bo takim mianem ochrzczono chipy oparte na architekturze 10 nm (Willow Cove), mogą pochwalić się skalowalnym TDP w zakresie 7 – 15 W. Maksymalne TDP procesora w X1 Nano wynosi natomiast 9 W i wcale mnie to nie dziwi, gdyż mamy do czynienia z dość filigranowym urządzeniem i wrzucenie tutaj 15-watowej jednostki byłoby po prostu marnotrawstwem. Procesor i tak nie byłby w stanie rozwinąć skrzydeł, a jego wysoka temperatura z pewnością niekorzystnie wpłynęłaby na kulturę pracy notebooka. Testowany Core i7 posiada 4 rdzenie fizyczne i jest w stanie liczyć jednocześnie 8 wątków. Taktowanie natomiast mieści się w zakresie 1,2 – 3,6 GHz w przypadku TDP 9 W. Maksymalnie może zostać podbite do 4,4 GHz na pojedynczym rdzeniu.

Moje obawy o wydajność testowanego „tygrysa” okazały się przesadzone, gdyż przedstawiciel nowej generacji poradził sobie lepiej niż się spodziewałem, a co najważniejsze – Core i7 1160G7 osiągał w tej konfiguracji lepsze wyniki niż „i-siódemki” poprzedniej generacji: Comet Lake (Core i7 10610U z ExperBooka B9450F od Asusa) oraz Ice Lake (Core i7 1065G7 z Yogi C940 14 od Lenovo). Wyjątkiem od reguły stał się wyłącznie test konwersji pliku wideo z 4K do Full HD.

W trakcie testów poświęciłem sporo uwagi kulturze pracy CPU pod obciążeniem. Okazało się, że układ chłodzenia dość żywiołowo reaguje na nagrzewanie się pracującego chipu. W czasie godzinnego sprawdzianu temperatury obciążonego procesora, temperatura potrafiła na moment podskoczyć nawet do 83°C i taktowania 2,9 GHz, ale przez zdecydowaną większość czasu trzymała się w okolicach 70°C i taktowania na poziomie 2,5 GHz.

Intel Core i7 1160G7temperatura:taktowanie:
czas pracy – 15 min73° C2500 MHz
czas pracy – 30 min66° C2200 MHz
czas pracy – 60 min71° C2400 MHz

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Wydajność graficzna

Intel Iris Xe to jeden z najjaśniejszych punktów procesorów Intela opartych o architekturę 10 nm. Zintegrowane GPU wreszcie nawiązały w miarę równą walkę z iGPU od AMD, jednocześnie zostawiając daleko w tyle „integry” z czasów architektury Skylake. Układ z testowanego CPU posiada 96 jednostek wykonawczych i zapewnia wyższą wydajność niż chociażby jej odpowiednik z Yogi C940 14, gdzie taktowanie było nieco niższe, podobnie zresztą jak liczba jednostek wykonawczych. Zagranie w Wiedźmina 3: Dziki Gon na niskich ustawieniach graficznych jest tutaj jak najbardziej możliwie i pozwala na utrzymanie płynności animacji na poziomie ok. 35 klatek na sekundę (Novigrad).

 

Chart by Visualizer

 

Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.

 

Dysk

Lenovo ThinkPad X1 Nano jest w stanie obsłużyć wyłącznie jeden dysk SSD, co raczej żadną niespodzianką nie jest. Laptop mieści w sobie jedno gniazdo M.2 dla dysku, a miejsca wewnątrz wystarcza wyłącznie na nośnik w rozmiarze 2242. W testowanym modelu znalazł się 512-gigabajtowy nośnik PCIe 3.0 NVMe od Western Digital i czasie testów radził sobie naprawdę dobrze. Nie jest to, co prawda, dysk o wynikach benchmarków wywołujących opad szczęki, ale PC SN530 to ewidentnie wyższa półka.

Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.

 

Testy baterii

X1 Nano posiada wyłącznie jedną opcję baterii i jest to litowo-polimerowy akumulator o pojemności 48 Wh, obsługujący technologię Rapid Charge – pozwala to naładować baterię do 80% w zaledwie jedną godzinę. W sprzęcie tego rozmiaru ciężko byłoby oczekiwać dużo pojemniejszych ogniw.

Testy baterii wypadły dobrze, jeżeli mówimy o pełnym obciążeniu i pracy biurowej, i rewelacyjnie, biorąc pod uwagę długość czasu, w którym można sobie przeglądać na X1 Nano Internet. Cztery otwarte karty odświeżane co minutę i przygaszony do 30% ekran wyssał energię z baterii po prawie 16 godzinach, podczas gdy symulacja pracy biurowej zmusiła do sięgnięcia po zasilacz po nieco ponad 7 godzinach.

Chart by Visualizer

 

Testy kultury pracy

Wydajny (jak na „niskonapięciówkę” rzecz jasna) procesor zamknięty w cieniutkiej obudowie o niewielkiej kubaturze – można było przewidzieć, jak to się skończy. Taka obudowa, pomimo intensywnej pracy układu chłodzenia, musi z czasem się nagrzać. Fizyka w tej kwestii jest nieubłagana.

Obyło się na szczęście bez ekstremalnych temperatur i obudowa pod dużym obciążeniem nagrzewała się pod spodem do maksymalnie 44-46°C. Jednak już takie wartości pokazują, że w trakcie intensywnej pracy lepiej położyć laptopa na biurku aniżeli kanapie czy kolanach. Przy zadaniach biurowych temperatura spodu dochodziła do 41°C. Na pulpicie roboczym najcieplej było na tylnej krawędzi i w obu scenariuszach temperatura w tym miejscu oscylowała w okolicach 35-37°C, jednocześnie strefa klawiatury oraz podnadgarstnik pozostawały chłodne.

Zadania biurowe - pulpit
Zadania biurowe - spód
Pełne obciążenie - pulpit
Pełne obciążenie - spód

X1 Nano jest bardzo cichym laptopem. Przy pracy biurowej tylko momentami było słychać lekki szum wiatraczka dochodzący do 38 dB. W przypadku pracy pod dużym obciążeniem bałem się, że do mych uszu dotrze mało przyjemny świst (niestety, niekiedy cieniutkie wentylatory uderzają w taką tonację), ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Jednostajny i niezbyt głośny szum było łatwo ignorować.

Chart by Visualizer

 

Podsumowanie

Po kilku dniach spędzonych z ThinkPadem X1 Nano dochodzę do wniosku, że jest to ultrabook, który na miejsce w ekskluzywnej rodzinie X1 w pełni zasługuje, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że chociaż obiektywnie jest laptopem świetnym, to jednocześnie – przedrożonym. Cały czas w trakcie testów zerkałem na X1 Carbon 9 (to znaczy – na jego specyfikację i zdjęcia, bo nie mam go fizycznie. Lenovo – znowu mrugam!), który jest lepiej wyposażony pod praktycznie każdym względem i… kosztuje mniej więcej tyle samo co X1 Nano.

Nowy ultrabook od Lenovo z pewnością ma szanse wpaść w oko osobom poszukującym ekstremalnie mobilnego, leciutkiego sprzętu, mogącego pochwalić się więcej niż przyzwoitym wyposażeniem i całkiem niezłą wydajnością. Do tego grona trzeba doliczyć także klientów, którzy lubią poczuć w czasie pracy, że ich nadgarstki spoczywają na sprzęcie za kilkanaście tysięcy złotych.

Lenovo ThinkPad X1 Nano Gen 1

Pod kątem wydajności ogólnej Nano zaprezentował się powyżej moich oczekiwań, co zaliczam na spory plus. Wytrzymałość całej konstrukcji także zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, chociaż mocno zdziwiłbym się, gdyby Lenovo tę kwestię zaniedbało. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz narzekałem na jakość wykonania jakiegokolwiek ThinkPada. Bardzo dobrze zaprezentował się także ekran (przyjmuję, że kwestia nierówności podświetlenia obejmuje wyłącznie ten konkretny egzemplarz i ogół X1 Nano takich mankamentów nie posiada) oraz kultura pracy.

Dla mnie największym rozczarowaniem w laptopie okazało się niestety audio. Wiem że Lenovo ma laptopy, które grają lepiej, a mało tego – część z nich nie należy do topowych maszyn tego producenta.

Koniec końców – gdyby ktoś z Lenovo usiadł przede mną, niczym Morfeusz przed Neo, i w jednej ręce trzymał ThinkPada X1 Nano, a w drugiej – ThinkPada X1 Carbon Gen 9, to bez większego zastanowienia wybrałbym Carbona. Wybacz, Lenovo. Nie moja wina, że Nano pojawił się w stricte biznesowej rodzince, w której ciężko będzie mu się przebić przez uznane maszyny. Ale może kolejna generacja coś w tym aspekcie zmieni?

Podsumowanie:Lenovo ThinkPad X1 Nano Gen 1
segment:ultrabook biznesowy klasy Premium
optymalne zastosowanie:- szeroko rozumiana praca biurowa
- praca w terenie i w podróży
- rozrywka z multimediami
mobilność:- ekstremalna
kultura pracy:- bardzo dobra
modem WWAN w opcji:- tak
opcje dokowania:- Thunderbolt 4
ważne cechy:- wytrzymała obudowa z magnezu i włókna węglowego
- leciutki
- wysoka wydajność jak na format komputera
- bardzo dobry ekran IPS w proporcji 16:10
- długi czas pracy na baterii