Rozpocznę tę recenzję od stwierdzenia, że chyba żadnemu producentowi monitorów nie jest łatwo wbić się w segment biznesowy z wyższej półki. Konkurencja jest spora, a wymagania klientów są już bardziej skonkretyzowane niż w niższym segmencie. Co za tym idzie – jeżeli jakiś sprzęt nie ma za bardzo czym konkurować, to raczej zginie w natłoku tego typu urządzeń, których na rynku nie brakuje. Przebić się do świadomości konsumentów ze swoimi nowymi monitorami dla biznesu próbuje jednak Samsung za pośrednictwem rodziny ViewFinity, a w przypadku tej recenzji – serii S8, a więc jednej z wyżej pozycjonowanych.

27-calowy Samsung ViewFinity S80TB obiecuje naprawdę wiele i jeżeli ktoś po samych zapewnieniach i deklaracjach producenta miałby podjąć decyzję o zakupie tego monitora, to w zasadzie w tym konkretnym przypadku mógłby to zrobić. Koreańczycy w przypadku tego sprzętu oferują podejrzanie dużo – jest jasny IPS o rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli, nowoczesny i całkiem rozbudowany zestaw portów, funkcja stacji dokującej, w pełni regulowana podstawa, HDR10, 10-bitowy kolor, głośniki stereo oraz niemało funkcji kojarzonych z ekranami dla profesjonalistów. Nawet gdzieś tam znalazł się tryb dla graczy.

Recenzent jednak jest (a przynajmniej powinien być, w mojej opinii) odporny na tego typu zapewnienia o wyjątkowości sprzętu, a w moim przypadku im więcej producent obiecuje, tym bardziej sceptycznie nastawionym się staję. I z taką sytuacją mamy do czynienia tutaj. Samsung ViewFinity S80TB to monitor za 2600 zł, a w tej cenie nam, czyli użytkownikom, wypada wymagać, a producentowi – stanąć na wysokości zadania i swoje obietnice przekuć w naszpikowany funkcjonalnością sprzęt. Odnoszę też wrażenie, że Koreańczycy nie starają się polecać tego monitora jakiejś określonej grupie fachowców, czy to grafików, czy fotografom, inżynierom, czy szeroko rozumianych pracowników biurowych. Owszem, w materiałach marketingowych duży nacisk kładzie się na podkreślenie jakości obrazu, ale…przecież to monitor, więc o co innego może chodzić? W związku z tym, trzeba będzie także przyjrzeć się na ile nowy ViewFinity jest wszechstronny i spełnia swoje obietnice.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Samsung ViewFinity S80TB 27"
segment:monitor biznesowy
przekątna:27cali
wymiary i waga61,5 x 55,1 x 19,6 cm, 7,1 kg z podstawą
61,5 x 36,8 x 4,3 cm, 5,1 kg bez podstawy
rozdzielczość natywna:3840 x 2160 pikseli
format obrazu:16:9
typ matrycy:IPS, 60 Hz, 10 bit
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:5 ms (GTG)
VESA:100 mm x 100 mm
porty:1 x HDMI 2.0
2x Thinderbolt 4
3x USB 3.2 Gen 1
1x jack 3,5 out
1x gniazdo LAN
funkcje dodatkowe:- w pełni regulowana podstawa: regulacja wysokości (12 cm), swivel, tilt, pivot
- funkcja stacji dokującej
- funkcja Daisy Chain
- tryby Picture-in-Picture oraz Picture-by-Picture
- głośniki stereo
- HDR10
gwarancja:3 lata
w pudle: - monitor i podstawa (oddzielnie)
- przewód zasilający
- przewód HDMI
- przewód Thunderbolt
- dokumentacja

Konstrukcja i funkcjonalność

Monitory biznesowe raczej rzadko zaskakują pod kątem stylistyki. Trudno się temu dziwić, gdyż ten segment rządzi się swoimi prawami. Generalnie – ma być uniwersalnie, taki monitor ma wpasować się w możliwie jak najwięcej biur. Nie musi być ozdobą, ale też wymagana jest pewna estetyka, która nie oszpeci gabinetu. Stąd też producenci muszą subtelnie nadążać za trendami, i tutaj efektem są mocno wyszczuplone ramki ekranu, a jednocześnie kombinować, żeby sprzęt wyróżniał się chociaż trochę na tle konkurencji. Był „jakiś”.

Testowany Samsung ViewFinity S80TB jest stylistycznie „jakiś” i wcale nie trzeba było uciekać się do jakichś specjalnie wymyślnych kształtów i oryginalnych detali. Koreańczycy niezbyt wybrzuszone „plecki” obudowy na niemal całej powierzchni ozdobili wyrazistym ryflowaniem. Wygląda to przyzwoicie. Nawet błyszczące logo producenta z lewej strony oraz wycięcie dla gniazd USB i słuchawek niespecjalnie wpływa na odbiór całości. Cała konstrukcja monitora zdominowana jest przez uniwersalną czerń, którą tylko symbolicznie przełamuje szare logo na dolnej ramce ekranu. Konstrukcja jest też bardzo zgrabna, jak na 27-calowy monitor. Bez podstawy monitor ma zaledwie 4,3 cm grubości i waży 5,1 kg. Wkliknięcie ramienia ze stópką sprawiło, że całość przytyła o 2 kg.

A skoro już przy tym temacie się znalazłem, to muszę stwierdzić, że cała podstawa także jest dość zgrabna, a przy tym bardzo funkcjonalna oraz odpowiednio stabilna. Chociaż nie powiedziałbym, że jest to nieruchomy monolit. Niemniej, w czasie pracy ani razu nie zauważyłem, że ekran w którymś momencie dostaje drgawek, chociażby od puknięcia w nogę biurka, czy żywiołowej interakcji z klawiaturą. A uwierzcie mi – były monitory, które w tym momencie potrafiły się wyraźnie trząść. Na smukłym ramieniu znalazło się miejsce dla z gumowej przelotki, mającej za zadanie pomóc uporządkować kable. A tych przy nieco bardziej zaawansowanych stanowiskach pracy może z obudowy trochę wystawać.

Podoba mi się także metalowa, cienka stópka. Może i wygląda nieco topornie, ale nie zajmuje dużo miejsca na biurku. Element łączący monitor z ramieniem posiada przegub, dzięki czemu można zmienić kąt patrzenia na ekran, a kolejny mechanizm pozwala na ustawienie monitora w tryb portretowy. Nie zabrakło także możliwości zmiany pochylenia monitora oraz, przynajmniej dla mnie, jeszcze istotniejszej funkcji, jaką jest regulacja wysokości, w tym przypadku w zakresie 12 cm. Jeżeli jednak ktoś zdecydowałby się na zawieszenia ekranu na innym ramieniu albo na montażu ściennym, to wybierzcie te z gniazdami VESA 100 x 100.

Jest jednak jedna rzecz, którą ciężko mi w sprzęcie za takie pieniądze wybaczyć – spasowanie obudowy w pobliżu gniazd. Nie dość, że pokrywa dość mocno odstaje od plastiku (łatwo to dostrzec w galerii w części recenzji dotyczącej portów), w którym umocowano gniazda, to element ten również odczuwalnie się rusza. Obudowa niedokładnie przylega także do miejsca, gdzie umieszczono hub USB i gniazdo jack. Kiepskie spasowanie widoczne jest także na plastikowej otulinie ramienia monitora i szpara pomiędzy dwoma elementami jest wyraźnie widoczna. I nawet jeżeli ktoś w tym momencie powie, że się czepiam, bo przecież pod „listwę” z portami nikt nie zagląda, to jeszcze raz zwrócę uwagę, że plastik, w którym osadzono gniazda także jest zbyt luźny, co budzi obawę o jego, a w efekcie i gniazd, żywotność.

Co prawda egzemplarz testowany przeze mnie został oznaczony przez producenta, jako nie do sprzedaży. W związku z tym być może to jakaś jednostka przedprodukcyjna i w seryjnych modelach ten problem nie występuje. Lepiej to sprawdzić przed zakupem.  

 

Porty i głośniki

ViewFinity może być ciekawą propozycją dla osób, które lubią mieć porządek na biurku. Monitor można bowiem wykorzystać jako swoistą stację dokującą i w zasadzie większość kabli możne znaleźć się na tyle obudowy Samsunga. Do dyspozycji są dwa Thunderbolt 4 (90 W, Display Port 2.0), a także hub USB złożony z trzech gniazd w wersji 3.2 Gen 1. Jedno z nich oznaczone jest jako serwisowe, ale można z niego korzystać tak samo, jak z pozostałych dwóch. Jest jeszcze HDMI 2.0 oraz jack, którego całkiem pomysłowo umieszczono pod łatwo dostępnym hubem. Nie trzeba się dzięki temu wyginać i sięgać gdzieś pod spód obudowy. Najczęściej używane gniazda są pod ręką. Samsung zdecydował się też na umieszczenie z tyłu obudowy gniazda LAN. Niektórym może się przydać.

Spora bateria gniazd dobrze komponuje się z możliwościami monitora, gdyż obsługuje on funkcję Daisy Chain, a więc możliwość bezpośredniego połączenia dwóch monitorów (w tym przypadku poprzez Thunderbolt 4) i rozszerzenia w ten sposób pulpitu na drugi ekran. Są też Picture-in-Picture oraz Picture-by-Picture, które także wymagają większej liczby wejść wideo w monitorze niż jedno.

ViewFinity S80TB otrzymał głośniki stereo ulokowane pod dolną krawędzią. Dźwięk oferowany przez membrany reprezentowany jest przez tony wysokie, ale całkiem przyjemne w odbiorze – nie kłują ani nie świdrują uszu, co świadczy o tym, że zostały dobrze zbalansowane. Na całej długości skali jest też czysto i wyraźnie. Dało się także usłyszeć, że głośniki są całkiem donośne, a odtwarzane treści mają jakiś zarys głębi. Tym bardziej żałować można, że sączący się z nich dźwięk nie ma więcej tonów ze środka skali oraz chociażby lekkiego zarysu basu.

 

Menu

Przy tworzeniu 27-calowego ViewFinity wykorzystano ten sam patent na zorganizowanie i obsługę menu ekranowego, co w przypadku testowanego nie tak dawno gamingowego Samsunga Odyssey G4. Pod dolną ramką umieszczono pięć przycisków i rozmieszczono je na planie koła. Podobnie, jak w przypadku Odyssey, tak i tutaj rozwiązanie to sprawdza się dobrze w parze z odpowiednio i intuicyjnie zaprojektowanym OSD.

Kliknięcie na środkowy przycisk wywołuje niewielkie menu, z którego można się dostać do głównych opcji, zmienić źródło obraz lub włączyć tryb ochrony wzroku. Są jeszcze skróty kryjące się pod klawiszami strzałek okalających główny przycisk. Klik w przednią strzałkę pozwoli na sterowanie dźwiękiem, a tylną umożliwi szybką zmianę wartości kontrastu, jasności czy, znowu, funkcji ochrony wzroku. Szkoda, że boczne strzałki mają taką samą funkcję – zmianę źródła obrazu.

Wyświetlane na środku dolnej krawędzi ekranu główne menu jest dość spore i niestety nic z tym nie da się zrobić. Można je natomiast przesunąć w jakieś inne miejsce ekranu, jeżeli ktoś sobie tego zażyczy. Wszystko zostało poprawnie przetłumaczone na język polski, co również niektórym może znacząco ułatwić obsługę.

Menu z ViewFinity przypomina mi to z Odyssey G4 pod jeszcze jednym względem – tutaj również nie rozbudowano jakoś mocno menu i nie dzielono włosa na czworo, a jednocześnie nie miałem poczucia, że czegoś mi tu za mało. Praktycznie wszystkie opcje zostały przydzielone do odpowiednich kategorii oraz podkategorii. Intuicyjnie i praktycznie – tak jak powinno być. Bardzo spodobało mi się to, co zobaczyłem rozwijając kategorię PiP/PbP. Tryb Picture-by-Picture klasycznie pozwala na umieszczenie obrazu z dwóch źródeł obok siebie. Natomiast możliwość wyświetlania obrazu w obrazie (Picture-in-Picture) można zmodyfikować chociażby pod kątem dobrania wielkości obrazu z drugiego źródła (trzy rozmiary), a także zmienić położenie wplecionej w główny obraz ramki, umieszczając ją w dowolnym narożniku ekranu. Pomyślano nawet o możliwości dostosowania kontrastu osobno dla obrazu głównego oraz z drugiego źródła. 

Pewnym zaskoczeniem może być tutaj zupełny brak synchronizacji adaptacyjnej. ViewFinity nie wspiera ani G-Synca, ani FreeSynca, co może wywoływać kręcenie nosem u osób pracującym z grafiką, szczególnie animacją 2D oraz 3D. Brak tej funkcji, będącej już w zasadzie standardowym wyposażeniem także monitorów biznesowych z co najmniej średniej półki uważam za spore niedopatrzenie.

 

Testy matrycy

Pod kątem specyfikacji ViewFinity S80TB prezentuje się bardzo obiecująco i chociaż we wstępie pisałem, że Samsung jakoś specjalnie tego monitora nikomu nie narzuca, to jednak z czasem można dojść do w dużej mierze słusznego wniosku, że najlepiej wykorzystają go osoby majstrujące z grafiką i kolorami. Niekoniecznie w sposób ściśle profesjonalny.

Samsung zastosował tutaj panel IPS o rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli), co już samo w sobie sugeruje obraz ostry i pełen detali. Już teraz mogę potwierdzić, że w istocie tak jest. Nieco na wyrost producent fabrycznie ustawia opcję Ostrość na 60%, gdyż przy tej wartości czcionki stają się nieco za ostre, przez co wyglądają sztucznie. Widać to przede wszystkim w przypadku napisów w kolorze czerwonym i pokrewnych. Generalnie, im bliżej czarnego, tym mniej to zjawisko rzuca się w oczy. W ogóle niepotrzebnie z tą ostrością kombinowano. Zmiana wartości tego parametru to 4 „oczka” przy jednym kliknięciu. To sprawia, że łatwo można przeskoczyć ze zbyt ostrego obrazu do już nieco rozmazanego. Większość użytkowników raczej nie zwróci na to uwagi, ale jeżeli jest się grafikiem, to taka charakterystyka może rzucać się w oczy.

Producent wspomina także o 10-bitowym kolorze oraz 99-procentowym pokryciu palety sRGB. Z racji tego, że nie jest to sprzęt dedykowany graczom, postawiono na standardowe odświeżanie 60 Hz. Czas reakcji także się specjalnie nie wyróżnia i wynosi 5 ms (GTG).

Co pierwsze rzuciło mi się w oczy, to bardzo wyraziste kolory, nawet rzekłbym – nieco zbyt jaskrawe, chociaż wzrok dość szybko się do nich przyzwyczaił, więc to chyba niekoniecznie był problem monitora. Panel charakteryzuje się jednak bardzo jasną fabryczną bielą (6700 K), co było odczuwalne dla oczu przy maksymalnym podświetleniu. Które, swoją drogą, nie jest przesadnie jasne i wynosi bezpieczne, ale jednocześnie praktyczne, 350 nitów. Dodam jeszcze, że podświetlenie okazało się dość równe i największe odchylenie od środka (tam ekran był najjaśniejszy) wyniosło 9%.

Testy pokazały dość wyraźnie, że zainstalowany w ViewFinity S80TB IPS ma się czym pochwalić, chociaż niektóre rezultaty mnie zaskoczyły. Ot, chociażby zmierzony kontrast, który wyniósł 784:1 oraz czerń 0,47 cd/m2. Zaskoczenie wzięło się stąd, że mój wzrok podpowiadał mi, że raczej będą to zdecydowanie wyższe (w przypadku czerni – niższe) wartości. Monitor oferuje przecież raczej przeciętną jasność podświetlenia, co potwierdził kolorymetr, a w dodatku „na oko” czerń prezentuje się bardzo przyjemnie. Dla pewności testy powtórzyłem, ale wyniki z obu podejść prezentowały się bardzo podobnie. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o braku jakiegokolwiek bleedingu, czyli ulotów światła odznaczających się jaśniejszymi plamami na monitorze, potrafiącymi rzucać się w oczy przede wszystkim podczas wyświetlania ciemnych scen. Obraz pod tym względem jest gładziutki.

Co z kolorami? Pod tym kątem jest bardzo dobrze. Samo wyjęcie monitora z pudełka i podłączenie go pokazało, że kolory są dobrze skalibrowane fabrycznie. Maksymalna wartość DeltaE*00 przed kalibracją wyniosła 2,68, co oznacza, że ewentualne odchylenia od wzorca (w tym przypadku najbardziej dotyczyło to barwy ceglasto-czerwonej oraz sąsiednich) zauważalne są dla osób mocno wyczulonych na tym punkcie. Po kalibracji współczynnik ten wynosił już tylko 1,89, a więc dokładność kolorów udało się jeszcze podkręcić.

Na koniec możliwość odwzorowania poszczególnych palet barw. W przypadku sRGB kolorymetr pokazał równiutkie 100%, a skoro producent się chwali 10-bitowym obrazem, to spodziewałem się też wysokich wartości w przypadku DCI-P3 oraz AdobeRGB. I słusznie, gdyż dla pierwszego z gamutów wartość wyniosła 95%, a dla bardziej specjalistycznej skali od Adobe – 86%. Graficy nie powinni zatem narzekać. No chyba, że komuś zależy na jeszcze wyższych parametrach obrazu, ale wtedy będzie musiał sięgnąć po zdecydowanie bardziej kosztowne rozwiązania.

Czy ViewFinity S80TB po pracy da się wykorzystać do celów bardziej rozrywkowych? Oczywiście, z tym, że absolutnie nie ma co tutaj liczyć na czas reakcji i płynność obrazu oferowane przez monitory gamingowe z analogicznej półki cenowej, a nawet wyraźnie tańsze. Odświeżanie 60 Hz oraz 5 ms czasu reakcji GTG pozwoli co prawda pograć sobie w leniwego „singla” ogrywanego w 60 klatkach na sekundę, ale jeżeli ktoś preferuje dynamiczną i płynną rozgrywkę, to pod kątem ostrości ruchomego obrazu może się zawieść. W dodatku przypomnę, że monitor nie obsługuje synchronizacji adaptacyjnej, która chroni przed tearingiem, pozwoli kompensować liczne „chrupnięcia” gry i nieco upłynnić rozgrywkę.

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 60 Hz
  • luminancja: 369 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 784:1
  • czerń: 0,47 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 95%
  • paleta AdobeRGB: 86%
  • DeltaE średnio (po kalibracji): 0,52
  • DeltaE max (po kalibracji): 1,89

 

Podsumowanie

Samsung ViewFinity S80TB to pierwszy monitor z tej serii, jaki miałem okazję testować i pozostawił raczej dobre wrażenie, chociaż nie obyło się bez potknięć. Finalnie jednak uważam, że jeżeli ktoś poszukuje wielofunkcyjnego monitora do pracy w przedziale 2000 – 3000 zł, to bohatera testu warto wziąć pod rozwagę.

Najważniejsza kwestia, czyli obraz – tutaj nie mam powodów do czepialstwa i otrzymałem to na co liczyłem, a producent spełnił swoje obietnice. Mamy bogactwo wiernie odwzorowanych kolorów, całkiem przyjemny kontrast i czerń, jak na panel IPS rzecz jasna, oraz równe podświetlenie. Niektórzy mogą co najwyżej narzekać, że jasność ekranu mogłaby być nieco wyższa, a biel mniej intensywna. Pochwalić należy także brak wycieków światła spod panelu, co IPS-om wcale nierzadko towarzyszy.

Podoba mi się, że ViewFinity jest uniwersalny. Podkreślają to nie tylko dostępne gniazda, z dwoma Thunderbolt 4 na czele, ale też spora liczba przydatnych w segmencie biznesowych dodatków, jak chociażby obsługa Daisy Chain czy trybów PiP i PbP, które dodatkowo można sobie delikatnie zmodyfikować. To wszystko ma sens. Jest też regulowana podstawa, dzięki której można sobie poprawić ergonomię pracy, co przy ślęczeniu 8 godzin przy monitorze ma niemałe znaczenie.

Pod kątem stylistycznym jest po prostu poprawnie. Uniwersalna, biznesowa stylistyka tym razem została wzbogacona o frez, który po prostu dobrze i estetyczne komponuje się z designem całości. Konstrukcja nie powinna mieć raczej problemu z wpisaniem się w estetykę dowolnego biura. Nie mogę jednak do końca przymknąć oczu na spasowanie obudowy przy portach. Wygląda to po prostu źle i w pewien sposób może wpływać na żywotność sprzętu, szczególnie jeżeli ktoś często przy portach majstruje. W sprzęcie z tego segmentu takie niedociągnięcia nie powinny mieć miejsca i ufam, że to faktycznie „wyjątkowy” pod tym względem egzemplarz.

Podsumowanie:Samsung ViewFinity S80TB 27"
rozdzielczość i format:3840 x 2160 pikseli
27 cali - 16:9
zakrzywienie:nie
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.0
DisplayPort 2.0 (via Thunderbolt 4)
optymalne zastosowanie:- szeroko rozumiana praca biurowa
- praca z dwoma źródłami obrazu
- obróbka grafiki i wideo
- rozrywka z multimediami