Każdy, kto chociaż pobieżnie orientuje się w tematyce monitorów dla graczy zapewne wie, że Odyssey to główna, no dobra – w zasadzie jedyna – seria gamingowych monitorów od Samsunga. Pobieżna znajomość tematu może jednak nieco wprowadzać w błąd, gdyż Samsung bardzo lubi promować swoje high-endowe monitory z tej rodziny (G9 i G7), kładąc mniejszy nacisk na popularyzowanie urządzeń z niższej półki cenowej (G5, G4 oraz G3). W sumie łatwo to zrozumieć, gdyż monitory Odyssey klasy Premium wypadają nad wyraz interesująco na tle innych marek. Nie każdy producent może wzbudzać zazdrość u konkurentów chociażby 49-calowym monitorem o proporcji 32:9, rozdzielczości 5120 x 1440 pikseli, odświeżaniu 240 Hz i ekranie opartym o technologię Quantum Matrix. Mowa oczywiście o Samsungu Odyssey Neo G9.

Samsung przy porządkowaniu serii swoich przyjął regułę, w zamysł której im większa cyferka przy literce G, tym bardziej wypasiony jest monitor. Teraz już wiadomo, skąd G9 w oznaczeniu z powyższego przykładu. Ale co bardziej spostrzegawczy już z pewnością zauważyli, tytułowe urządzenie w nazwie posiada „zaledwie” G4. Co to oznacza, pewnie się domyślacie – bohater testu to przedstawiciel niższej półki niż „flagowiec” Koreańczyków. Czy zatem ma się czym pochwalić i  w jakiś sposób przekonać do siebie graczy? Nie jest to łatwe zadanie, gdyż przedział cenowy 1000 – 1500 zł, a do takiego właśnie należy Odyssey G4 27”, obfituje w ogromną konkurencję. Także w towarzystwie sprzętu bardziej e-sportowego, a do takiej podkategorii można zaliczyć bohatera tej recenzji, patrząc na jego specyfikację.

Jakie ma ku temu argumenty? Jest kilka: na 27 calach wyświetlany jest obraz w rozdzielczości Full HD, a odświeżanie wykorzystanego tu IPS-a osiąga 240 Hz. Do tego dochodzi szybki czas reakcji oraz kompatybilność z G-Synciem oraz FreeSynciem. Ale nie brakuje tutaj też rozwiązań nie do końca dla mnie zrozumiałych. Ale wszystko po kolei.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Samsung Odyssey G4 27"
segment:monitor gamingowy
przekątna:27cali
wymiary i waga61,4 x 57,1 x 24,5 cm, 5,3 kg z podstawą
61,4 x 37,7 x 8,5 cm, 3,6 kg bez podstawy
rozdzielczość natywna:1920 x 1080 pikseli
format obrazu:16:9
typ matrycy:IPS, 240 Hz, 8 bit
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:1 ms (GTG)
VESA:100 mm x 100 mm
porty:1x HDMI 2.0
1x DisplayPort 1.2
1x jack dla słuchawek
funkcje dodatkowe:regulacja wysokości (13 cm)
tilt
obsługa FreeSync Premium oraz G-Sync
Over Drive
tryb podświetlenia stroboskopowego
tryb Ultrawide Game View
gwarancja:2 lata
w pudle: - zasilacz
- przewód HDMI
- dokumentacja

Konstrukcja i funkcjonalność

Samsung Odyssey G4 27” to całkiem estetycznie wykonany sprzęt. Nie ma zbędnego efekciarstwa, żadnych LED-owych mrygadełek, ale też nie ma nudy. Cały korpus wykonano z dość sztywnego i budzącego zaufanie tworzywa, a górna oraz boczne ramki są modnie smukłe. Zresztą, ciężko byłoby spodziewać się w ich przypadku czegokolwiek innego. Dolna ramka stara się zaoferować coś więcej niż samo logo producenta, więc rozszerzono ją o… no właśnie – o co? Wydaje mi się, że to miała być imitacja głośników i z początku sam się tę mimikrę nabrałem, z tym, że Odyssey G4 głośników nie posiada.

Co widać z tyłu? Całkiem przyjemny wzór, dodatkowo podkreślony przez wypukłość na całej szerokości obudowy i ładnie meandrującą wokół środka „plecków”, gdzie znalazło się miejsce do zainstalowania ramienia podstawy. W tym miejscu montowany jest niebieski detal w postaci, chyba, koła zębatego, przełamującego czerń całości i jednocześnie ładnie zakrywającego miejsce łączenia ramienia monitora z jego korpusem. Co prawda w dotyku plastik, z którego wykonano wymyślny ozdobnik, wydaje się nieco tandetny, ale kiedy jest już na miejscu – wygląda przyzwoicie, a więc swoją robotę wykonuje należycie.

Jak na monitor 27-calowy, Odyssey G4 prezentuje się bardzo zgrabnie, co jest zasługą nie tylko wąskich ramek, które optycznie „zmniejszają” monitor, ale też niskiej wagi monitora. Zaskakująco niskiej, pozwolę sobie zauważyć. Całość waży zaledwie 5,3 kg, a jeżeli odejmie się od tej wartości podstawę, to wyjdzie skromniutkie, jak na 27-calowy monitor, 3,6 kg. Podwieszenie monitora na jakimś innym montażu (obudowa została wyposażona w gniazda montażowe VESA 100 x 100 mm) nie powinno w związku z tym stanowić jakiegokolwiek problemu.

Sama podstawa, jak łatwo sobie obliczyć, także jest dość lekka. Wkręcana w ramię stopa w kształcie dwupalczastego „szpona” zapewnia odpowiednią stabilność, a więc swoją rolę spełnia bez zastrzeżeń. Wszystkie mechanizmy zainstalowane w podstawie także prezentują się poprawnie. Zarówno tilt, swivel, jak i pivot oraz regulacja wysokości – wszystko tutaj działa jak należy. Jedyne, do czego się przyczepię to fakt, że minimalna wysokość jest nieco za wysoka. Mi osobiście przydałoby się zjechać z górną ramką jeszcze z 2-3 centymetry niżej, podejrzewam więc, że mogę nie być w tym pragnieniu sam.

 

Porty i głośniki

W zasadzie już wcześniej zdradziłem, że chociaż obudowa może sugerować coś innego, Odyssey G4 27” nie posiada głośników. To nie oznacza jednak, że zupełnie został pozbawiony obsługi dźwięku. W obudowie znajduje się gniazdo jack 3,5 mm dla słuchawek.

No to przy okazji dostaliśmy już pierwszą informację dotyczącą dostępnych portów. Ale nie ma co mydlić komuś oczu – złącze jack nie jest najważniejsze w monitorze. Z gniazd niezbędnych z punktu widzenia gracza mamy dwa złącza HDMI 2.0 oraz jeden DisplayPort, ale, co zaskakujące, szczególnie patrząc na półkę cenową reprezentowaną przez bohatera recenzji, w wersji 1.2. Dzisiaj standardem jest wersja o wyższej przepustowości , a tym samym – o większych możliwościach przesyłania obrazu. Z drugiej strony jednak, Odyssey G4 to monitor o rozdzielczości Full HD i odświeżaniu 240 Hz, a do obsługi takiego standardu, nawet z włączonym HDR, przepustowość DisplayPort 1.2 wystarczy.

Nieco zaskakujący jest także brak jakiegoś huba USB. Co prawda fizycznie obecne jest jedno gniazdo USB 2.0, ale jest to port „serwisowy”, z którego użytkownik nie ma żadnego pożytku.

 

Menu

Samsung postanowił uporządkować przyciski do obsługi menu lokując je na planie koła umieszczonego pod środkową częścią dolnej ramki, zaraz pod logiem producenta. Nie mogę powiedzieć, że jest to zły albo dobry pomysł, ale na pewno rzadko spotykany. Ja sam zaś nie zauważyłem, żeby korzystanie z OSD było przez to łatwiejsze czy utrudnione. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to nieco zbyt duży opór gumowych przycisków. Palce muszą przyłożyć do nich nieco siły, aby te zareagowały na ich komendę. Szczególnie dotyczy to przycisków otaczających główny, służący wywoływaniu kolistego menu.

Samo OSD zostało zaprojektowane prawidłowo. Obsługiwanie go za pomocą wspomnianego zestawu przycisków jest wystarczająco intuicyjne, żeby już po krótkiej chwili wiedzieć co, jak i gdzie. Zresztą, w tym też pomaga sam układ menu ekranowego oraz jego przetłumaczenie na język polski. Wszystkie dostępne opcje zostały dobrze posegregowane oraz przypisane do odpowiednich kategorii.

Co znowu mnie zaskoczyło, to stosunkowo niewielka zawartość menu ekranowego, szczególnie, że mowa przecież o sprzęcie dla graczy. Kiedy jednak już z menu spędziłem trochę czasu, okazało się, że niczego mi tutaj nie brakuje. No, może niektórym może brakować możliwości zapisania sobie swoich ustawień w postaci profilu. Odyssey G4 daje graczom wyłącznie „gotowce”. A jak to z tymi gotowcami bywa – wiadomo. W testowanym sprzęcie profil FPS jest nieco zbyt blady, RTS i RPG z kolei – zbyt ciemne. Ustawienia o nazwie Kino z kolei mają nawet przyzwoicie zbalansowane kolory, ale za to biel zbyt mocno bije po oczach, co widać w jaśniejszych scenach. Zaskakująco dobrze wypada natomiast „Sport”, który zazwyczaj popisuje się zbyt przejaskrawionymi kolorami. W tym przypadku, chociaż barwy faktycznie sprawiają wrażenie nieco „podbitych”, to jednak nie wyglądają sztucznie i nie rażą w oczy, a biel z czernią poprawnie ze sobą współpracują.

W menu znaleźć można także funkcje zwiększające płynność obrazu, które trafiły do kategorii „Czas reakcji”. Co ciekawe, w jednej kategorii znalazły się cztery stopnie poprawy ostrości ruchomego obrazu, z czego pierwsze trzy to coś na kształt funkcji Overdrive, a ostatnia to MBR. Żeby z niej korzystać, należy wyłączyć FreeSync Premium. No i w tym cały ambaras, że ruchomy obraz zdecydowanie najostrzej wygląda właśnie… z włączonym FreeSynciem (no, w moim przypadku – G-Synciem) oraz wyłączoną funkcją „Czas reakcji”. Do tej kwestii jednak jeszcze wrócę.

Samsung Odyssey G4 27” posiada również funkcję Ultrawide Game View, pozwalającą ustawić format obrazu na szeroki, taki sztuczny 21:9. Słowo „sztuczny” nie wzięło się tutaj z przypadku, gdyż taka proporcja na ekranie 16:9 prezentuje się po prostu źle, a w dodatku ok. 1/3 ekranu jest niewykorzystana. Producent pisze, że włączenie tej opcji ma zwiększyć immersję. Ni cholery nie zwiększa, mało tego – część gier go najzwyczajniej w świecie ignoruje i uruchamia się w proporcji 16:9. A kiedy próbuje się wymusić na grze rozdzielczość panoramiczną (1920 x 820 pikseli), obraz się „rozjeżdża”. Podsumowując – opcja nie dość, że w zasadzie niepotrzebna, to jeszcze niespecjalnie działa. No chyba, że ktoś chce sobie pulpit oglądać w takim trybie, to może.

 

Testy matrycy

Czas przejść do kwestii kluczowej, czyli jakości obrazu. Specyfikacja sprzętowa oraz deklaracje producenta jasno sugerują, że powinno być bardzo dobrze. Jak się finalnie okazało – jest!

Samsung zdecydował się na zastosowanie w monitorze panelu IPS i już samo to sprawiło, że na pewno nikt nie powinien narzekać na kąty widzenia ekranu. Te są odpowiednio szerokie dla matryc tego typu, zarówno w osi lewo/prawo, jak i góra/dół. W trakcie testów zwróciłem także uwagę na brak ulotów światła, czyli tak zwanego „bleedingu” panelu, nawet przy maksymalnym podkręceniu jasności.

Jedną z cech charakterystycznych dla paneli IPS, szczególnie tych przygotowanych z myślą o graczach, jest całkiem niezły czas reakcji, co skutkuje tym, że dynamiczny obraz jest pozbawiony smug oraz wyróżnia się pod względem ostrości. W przypadku Odyssey G4 27” z takim stanem rzeczy mamy do czynienia, ale jak już zdradziłem – wyłącznie w sytuacji, kiedy oddamy zarządzenie odświeżaniem ekranu synchronizacji adaptacyjnej. Nie ma sensu długo i obficie rozpisywać o funkcji mającej skrócić czas reakcji panelu, gdyż najzwyczajniej w świecie wypada ona kiepsko: na niższych ustawieniach jej rezultaty ciężko odnotować, a na wyższych pojawia się widoczny overshoot. Finalnie nie widzę żadnego powodu, dla którego ktoś miałby w pełni świadomie i z własnego wyboru którąś z tych opcji włączać. Ekran lepiej radzi sobie bez nich.  

Matryca dobrze prezentuje się także pod kątem podświetlenia. Producent w specyfikacji monitora wspominał o 400 nitach, ale maksymalna wartość odnotowana na środku panelu wyniosła niemal 430 nitów. Pod kątem równomierności podświetlenia nie jest źle i chociaż kolorymetr wyłapał, że górna krawędź podświetlona jest nieco słabiej niż środek (swoją drogą – to najjaśniejszy fragment wyświetlacza), to w czasie korzystania z monitora w żaden sposób nie rzuca się to w oczy.

Dotychczas nie wspominałem nic o opcjach mających na celu podkręcenie czerni. Te są obecne i dla niektórych mogą okazać się przydatne, ponieważ przy domyślnych ustawieniach (jasność 100%, kontrast 75%) czerń wyniosła 0,41 cd/m2, co z jednej strony dla IPS-a jest wynikiem całkiem niezłym i w żaden sposób nie zasługującym na krytykę, ale gdy zestawimy tę wartość z maksymalną jasnością, okaże się kontrast wynosi 1041:1. Zrozumiem zatem, jeżeli ktoś będzie chciał sobie nieco te wartości podkręcić odpowiednimi opcjami ekranu. Są na rynku monitory IPS, które mogą pochwalić się intensywniejszą czernią.

Odyssey G4 27” wypadł bardzo dobrze również pod kątem reprodukcji barw. I nie mówię wyłącznie o samym fakcie, że panel potrafi odwzorować 98% palety sRGB (a więc zgodnie z deklaracją producenta) i 80% szerszego, bardziej profesjonalnego gamutu DCI-P3. Kolory bardzo dobrze prezentują się także pod kątem wierności barwom wzorcowym. Po kalibracji panel mógł pochwalić się średnim wskaźnikiem DeltaE*00 o wartości 0,22, co oznacza, że ewentualne różnice pomiędzy uzyskaną barwą a wzorcem można z czystym sumieniem traktować jako błąd pomiaru. Największy odchył od normy dotyczył jednego z odcieni szarości i tam DeltaE*00 wyniósł 1,11, co oznacza, że różnica pomiędzy uzyskanym kolorem a wzorcem jest w zasadzie niedostrzegalna.

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 240Hz
  • luminancja: 424 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 1041:1
  • czerń: 0,41 cd/m2
  • paleta sRGB: 97%
  • paleta DCI-P3: 80%
  • paleta AdobeRGB: 71%
  • DeltaE średnio (po kalibracji): 0,22
  • DeltaE max (po kalibracji): 1,11

 

Podsumowanie

Reprezentant Samsunga ma kilka mocnych argumentów, którymi może przyciągać uwagę. Samsung od lat znany jest z wysokiej klasy wyświetlaczy i to widać także w przypadku Odyssey G4. Pod kątem kolorów, balansu czerni i bieli oraz ogólnej jakości obrazu monitor wypada bardzo dobrze. Wiernie odwzorowane barwy, podświetlenie, a nawet czerń i kontrast wypadają nieźle i chociaż to nie są najlepsze wartości w swojej klasie, to jednak wytrącają argumenty wszystkim tym, którzy chcieliby się do czegoś w tym kontekście przyczepić.

Ponadto, monitor posiada całkiem przyjemny design, spójny z resztą rodziny Odyssey. Detale ładnie współgrają z całością, a solidność wykonania jest godna pochwały. Dobrze wypada także w pełni regulowana podstawa, nie tylko pod kątem możliwości dopasowania położenia wyświetlacza, ale też samej stabilności.

Pod kątem zawartości menu ekranowego jest całkiem dobrze, z tym, że nie każda opcja jest potrzebna, a tym bardziej niezbędna. Obecność Ultra Wide View to lekkie nieporozumienie i jeżeli zależy Wam na panoramicznym obrazie… to kupcie panoramiczny monitor. Proste! Pewien zawód dotyczy także funkcji mających zmniejszyć czas reakcji panelu. Na szczęście, wyświetlacz sam w sobie jest całkiem szybki, a resztę problemów rozwiązuje synchronizacja adaptacyjna.

Przeczytałem sobie jeszcze raz to wszystko co napisałem i doszedłem do wniosku, że chociaż Odyssey G4 27” ma sporo atutów, to jednak może być mu ciężko przebić się przez niemałą konkurencję. Największą jego przeszkodą może stać się oczywiście cena i stosunek możliwości do tejże. Mankamenty, które udało mi się wychwycić raczej dałbym na drugi plan. Tutaj nie ma chociaż jednego elementu, który by ostatecznie zachęcał lub pod jakimś kątem deklasował alternatywy od innych producentów.

Podsumowanie:Samsung Odyssey G4 27"
rozdzielczość i format:1920 x 1080 pikseli
27 cali - 16:9
zakrzywienie:nie
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.0
DisplayPort 1.2
optymalne zastosowanie:- gaming, w tym rozgrywki e-sportowe
- obróbka grafiki i wideo
- rozrywka z multimediami