Gatunek dark fantasy przeżywa w ostatnich latach rozkwit i ciężko wymienić wszystkie produkcje inspirowane tą estetyką i klimatem. Ponure fantasy z większą lub mniejszą domieszką horroru – w te ramy wpisały się takie produkcje, jak trylogia Wiedźmina od CD Projekt RED, gry od studia From Software z cyklem Souls, Bloodborne oraz Elden Ring na czele. Nowe Diablo IV ma podążać ścieżką mroku, co ma stanowić swoisty powrót do pierwszych dwóch części klasycznego hack’n’slasha od Blizzarda. Niektórzy zaś do tej kategorii załączają takie tytuły, jak Dishonored, a nawet STALKER-a. Całkiem ciekawą, zupełnie nową propozycją wydaje się jednak Lies of P – souls-like od koreańskiego studia 8Round. Lies of P ma ukazać się w tym roku, a oznaką tego, jak ta gra mnie nie interesowała, niech będzie jej brak w moim zestawieniu najciekawszych gier zapowiedzianych na 2023 rok. Z czasem jednak ta oryginalna wariacja historii Pinokia zaczęła mnie coraz mocniej intrygować.

 

 

Mrok, kłamstwa i androidy

Z początku na pierwsze zapowiedzi, fragmenty rozgrywki oraz inne materiały reagowałem raczej bez ekscytacji. Ba! Ekscytacji od razu – nowe i na pewno mocno nietypowe spojrzenie na historię Pinokia nawet za bardzo mnie nie zainteresowało. Tak, Pinokia, dobrze przeczytaliście. Chłopca, który jest czymś w rodzaju… humanoidalnej lalki-androidem i wylądował w opanowanym przez podobne, tyle że zbuntowane, maszyny mieście Krat. Jego głównym zadaniem zaś, przynajmniej na ten moment, wydaje się odnalezienie Gepetta, czyli ojca-stworzyciela nie tylko Pinokia, ale też innych androidów. Zastany przez Pinokia Krat to chaos, śmierć, mrok, niebezpieczeństwo i zaledwie ruina wspaniałego miasta jakim było. Twórcy postawili na klimat i estetykę europejskiej Belle Epoque, a więc okresu przełomu XIX i XX wieku, a do tego wszystkiego dochodzą elementy steam- oraz diesiel-punkowe.

Pod kątem wizualnym gra może się podobać, szczególnie fanom Bloodborne, chociaż zanosi się, że przez większość czasu będziemy obserwować mrok, odcienie szarości oraz granatu. Wiadomo też, że twórcy zdecydowali się na implementację ray tracingu, więc realistycznych świateł i cieni… oraz mocnych kart graficznych powinni być zadowoleni. Podobnie jak posiadacze konsoli PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S, bo dla nich Lies of P również jest adresowane. Uwagę przyciągają jednak lokacje oraz architektura inspirowana Paryżem z przełomu XIX i XX wieku. To tutaj bije serce klimatu koreańskiej produkcji. Wymieszanie takiego stylu, z fantastycznymi technologiami z przełomu wieków nie jest może niczym szczególnie nowym, ale widać, że twórcy ten klimat poczuli, doprawiając jeszcze Belle Epoque szczyptą ciemnego, jak mocna kawa gotyku.

Oczywiście opowieść Carla Collodiego o krnąbrnym chłopcu z drewna jest tutaj zaledwie (albo aż) inspiracją dla opowieści serwowanej przez 8Round Studio. To, co zaintrygowało mnie chyba najmocniej z przedstawionych póki co faktów i materiałów na temat Lies of P to właśnie… podejście do kłamstwa właśnie. W pierwowzorze, drewniany Pinokio posiadał przypadłość, jaką chętnie widzielibyśmy w przypadku polityków i dziennikarzy – gdy kłamał, momentalnie wydłużał mu się nos. Finalnie jednak, Pinokio po różnych nauczkach od losu stał się grzecznym i dobrym chłopcem, dzięki czemu w nagrodę przestał być drewnianym pajacykiem i stał się człowiekiem z krwi i kości.

 

Historia musi pomóc rozgrywce!

Opis Lies of P mówi natomiast jasno – aby stawać się coraz bardziej „ludzki”, musisz… kłamać. Twórcy zaznaczają dodatkowo, że w Krat nie można ufać nikomu. Ostatecznie, to czy kierowany przez gracza Pinokio był prawdomówny, czy wręcz przeciwnie, ma mieć duże znaczenie dla zakończenia opowieści. To jednak nie jedyna konsekwencja, gdyż twórcy zdradzili, że im bohater będzie stawał się bardziej ludzki, tym więcej będzie tracił zdolności wynikających z bycia mechaniczną istotą. A tych ma być w grze całkiem sporo. Z racji swojej mechanicznej natury, Pinokio będzie mógł modyfikować różne części swojego ciała, otrzymując w ten sposób nowe zdolności i atuty.

Oczywiście, aby ten system powiązań pomiędzy narracją a mechanikami gry się sprawdził, potrzebna będzie sensownie i logicznie napisana fabuła, którą będzie się chciało poznawać. I to właśnie tu upatruję główną szansę do tego, aby Lies of P stał się pretendentem do różnej maści nagród dla najlepszych gier 2023 roku. Pod kątem samej rozgrywki raczej nie oczekuję wiele – jeżeli ktoś w jakiegoś souls-like’a grał, to będzie się spodziewał półotwartego świata, trudnych pojedynków, walk z wymagającymi bossami, możliwości kombinowania ze swoim ekwipunkiem i wyposażeniem w celu znalezienia idealnego balansu pomiędzy maksymalną ekspozycją jego zalet a minimalizowaniem wad. Spodziewam się, że nie zabraknie też dłuższych momentów refleksji przed rozdaniem punktów umiejętności oraz wyborem stylu gry. Są „ogniska”, które tutaj nazywają się „Stargazer”, są runy (tutaj: Ergo), które będziemy odpowiednio wydawać.

Nie powiedziałbym też, żeby okładanie różnej maści blaszaków wyglądało jakoś specjalnie wyjątkowo – wydaje się po prostu dobrze zrealizowanym elementem rozgrywki. Lekkie bronie, jak szable czy rapiery, tańczą w dłoni Pinokia zadając szybkie, ale raczej powierzchowne, szkody, a dwuręczne młoty są powolne, ale zadają spore obrażenia, w tym obszarowe – nic czego byśmy nie znali z innych gier tego typu. Do tego dochodzą „ładowane” ataki specjalne i różne umiejętności specjalne. Pinokio może jednak zostać wyposażony dodatkowo w bronie, które mieszczą się, na przykład, w jego mechanicznym ramieniu. Jest strzelba, jest jakiś hak umożliwiający przyciąganie przeciwników lub przyciąganie się do nich, jest elektryczny wihajster rażący oponentów prądem, a nawet coś na kształt miotacza płomieni. Spodziewać się można, że będzie w czym wybierać i w menu ekwipunku nieco czasu się spędzi. Niemniej, to właśnie odkrywanie tajemnic Pinokia, Gepetta oraz miasta Krat może stanowić główne danie w Lies of P. Przynajmniej mam taką nadzieję. Tę zaś podsycają opublikowane fragmenty rozrywki, dość spore skądinąd.

 

 

Zakończenie

Wygląda na to, że Lies of P zasługuje na moje przeprosiny, a ten krótki tekścik niech będzie próbą zadośćuczynienia grze i jej twórcom. Ja za to mam nadzieję, że 8Round Studio obdaruje nas naprawdę dobrą historią okraszoną przyjemnym gameplayem. Zresztą, wygląda na to, że nie tylko ja żywię taką nadzieję, gdyż produkcja została wybrana najbardziej wyczekiwaną premierą na PlayStation 5 w plebiscycie Gamescom Award. 

Paradoksalnie jestem bardziej spokojny o sukces nowej produkcji w momencie, kiedy wiem, że zajmuje się nim mało znane studio, której pierwszym dużym tytułem jest właśnie Lies of P, a wydawcą jest mało znane u nas Neowiz, niż gdyby był to kolejny produkt ze stajni 2K, Ubisoftu czy EA. Szczególnie Ubisoftu. Daleki jestem także od jakiegokolwiek hurra-optymizmu, ale liczę, że nowa adaptacja Pinokia nieco namiesza w tegorocznych rankingach najbardziej udanych gier. Może nie pod kątem niepowtarzalności rozgrywki, ale pod kątem fabuły.