Jeżeli nie śledzicie starcraftowej e-sceny, to trudno Wam będzie zrozumieć znaczenie tego wydarzenia, ale sukces reprezentanta Polski powinien cieszyć tak czy inaczej. Mikołaj „Elazer” Ogonowski, jeden z najlepszych graczy SC2 w historii polskiej sceny, był o krok od tryumfu na tegorocznej edycji GSL vs. the World – jednego z najważniejszych turniejów SC2 w ciągu roku. Uległ dopiero w finale, przegrywając obecnym mistrzem świata (tytuł ten dzierży fiński gracz Joona „Serral” Sotala).

Do polski przywiózł nagrodę w wysokości (prawie) 10 000 dolarów.

Elazer na GSL vs. the World

GSL vs. the World jest prestiżowym turniejem dla największych wymiataczy. Event odbywa się w Korei Południowej, czyli światowej stolicy SC. Zgodnie z tradycją, połowa uczestniczących w nim graczy pochodzi z Korei, a pozostali to najlepsi zawodnicy z pozostałych części świata.

Koreańscy gracze przez lata dominowali w starcraftowych turniejach, tak u siebie, jak i za granicą. I trudno się dziwić: Starcraft urasta bowiem w tym kraju do rangi narodowego e-sportu. Rozgrywki w Starcrafta transmitowane są tam na żywo, i to nie tylko przez „specjalne” e-sportowe kanały poświęcone tej grze, ale również w „normalnej” telewizji. A ich oglądalność bije rekordy. (W popularności SC w Korei ma też swój udział mocno rozbudowany przemysł bukmacherski, który umożliwia obstawianie rozgrywek, a nawet całych turniejów.)

Choć występ na GSL vs. the World z całą pewnością nie jest pierwszym spektakularnym tryumfem Elazera – Polak miał już wcześniej szansę pokazac się dobrze na kilkudziesięciu turniejach – to z pewnością należy do tych najbardziej istotnych. Szczególnie że nikt nie spodziewał się, że Polak zajdzie „aż tak daleko”. W finale Mikołaj Ogonowski nie tylko zmierzył się, ale prawie pokonał obecnego mistrza świata – zwycięzce ubiegłorocznej edycji WCS i pierwszego nie-Koreańczyka, który zdobył ten tytuł. Znacząco zwiększa to szanse Polaka na występ w tegorocznych finałach WCS, które będą mieć miejsce w listopadzie. O występie w tych rozgrywkach przesądzają punkty zdobyte na turniejach w ciągu roku, a nagroda za pierwsze miejsce to – bagatela – ponad ćwierć miliona dolarów.

Łatwiejsza droga Polaka do finału?

Zaraz po turnieju podniosły się, oczywiście, głosy krytyczne. Malkontenci twierdzą, że Polak trafił na „łatwiejszych” przeciwników, bo gros najpotężniejszych rywali wyeliminował Serral. Na drodze Mikołaja do finału w fazie playoffów znalazł się natomiast tylko jeden Koreańczyk, Park „Dark” Ryung Woo (za to jeden z najlepszych). Elazer pokonał go po zaciętym meczu z wynikiem 3:2 w mapach.

Podobne stwierdzenia są jednak nieuprawnione, bo w kolejnych meczach Elazer zmierzył się – odpowiednio – z czempionami Chin (TIME) oraz Stanów Zjednoczonych (będący w wyjątkowo dobrej formie Neeb). A ostatecznie – prawie wygrał w finale. Trudno więc przekonywać, że trafił tam niezasłużenie.

Finałowy mecz dwóch grających Zergami wymiataczy obejrzeć możecie pod tym adresem – podobnie jak wszystkie pozostałe rozgrywki. Zdecydowanie polecamy, jest na co popatrzeć!