Chociaż rozumiem wszystkie zachwyty, nie należę do fanów Breaking Bad; nie porwał mnie również „spin-off” tej serii, i mówię to z żalem, bo pomimo swoich zastrzeżeń oryginalne pięć sezonów obejrzałem z przyjemnością. To mówiąc, nawet ja poczułem ekscytację na myśl o *filmie* Breaking Bad. Pełnoprawnym dwugodzinnym widowisku w świecie Walta – choć wciąż nie wiadomo: telewizyjnym czy kinowym.
Informacje o pracach nad filmem ujawnił „The Hollywood Reporter”*. Jest to wiarygodne źródło; na tyle wiarygodne, by narobić sporo szumu nawet bez proporcjonalnie sporej ilości ujawnionych informacji. Na chwilę obecną nie wiemy bowiem wiele – nie wiemy, czy film będzie sequelem czy prequelem serialu; nie wiemy, czy pojawią się w nim serialowi bohaterowie; nie wiemy nawet, w jaki sposób będzie emitowany. Wiemy jednak coś ważnego: że za scenariusz, reżyserię i produkcję odpowiada Vince Gilligan, twórca pięciu oryginalnych sezonów i – generalnie – koncepcji serialu. I jest to naprawdę dobra wiadomość.
No dobrze; ale czy – oprócz tego – jednak coś wiemy? Tak – mamy powody, żeby przypuszczać, iż film udostępniony zostanie widzom w ramach usługi Sony TV. Dlaczego? Ze względu na umowę, jaką podpisał z Sony Gilligan. Jeżeli faktycznie tak będzie, to może oznaczać to dla Sony przełom; Sony TV nie miało jak dotychczas łatwo na dość zatłoczonym rynku. W starciu z gigantami takimi jak HBO czy Netflix serwis Sony wypadał jak dotąd, niestety, dość blado.
Film Breaking Bad może to zmienić. Serial uważany jest bowiem do dzisiaj za jedno z największych osiągnieć w historii produkcji tego rodzaju – i często wymienia się go w ścisłej czołówce seriali wszechczasów. Przeważnie tuż obok Rodziny Soprano, Zagubionych i House’a. Preferencje swoją drogą – to towarzystwo jest doborowe.
*Informacje zdobyte przez „The Hollywood Reporter” potwierdziło dodatkowo niezależne źródło w Nowym Meksyku (związane z New Mexico Film Office). Zdjęcia rozpoczną się jeszcze w tym miesiącu; projekt nosi roboczą nazwę Greenbrier (ang. kolcorośl).