Czekać na grę, którą pomogło się stworzyć – owszem, uczestnicząc w crowdfundingu, ale zawsze pomogło. Nie ma nic lepszego. Może za wyjątkiem oczekiwania na *dobrą* grę, którą pomogło się stworzyć.

Wpłacając pieniądze na Kickstarterową zbiórkę, nie wiedziałem jeszcze, czy Beautiful Desolation będzie dobre, czy złe. Wiedziałem, kto je robi – bracia Bischoff, założyciele studia The Brotherhood, odpowiedzialnego dotychczas za dwie niezłe gry: Stasis CAYNE. Wiedziałem też, z czym będziemy mieli do czynienia – izometryczną przygodówką (trochę Pillars of Eternity, ale bez walki, ekwipunku, odblokowywania kolejnych umiejętności itp. itd.) osadzoną w przepięknie odtworzonych realiach (o ile można nazwać je realiami) postapokaliptycznego RPA.

Fajnie.

Kolejne trailery, a także wywiady i informacje wysyłane przez studio fanom, którzy dołożyli swoją cegiełkę, pokazywały, jak projekt ten stopniowo nabiera impetu. Teraz mamy pewność: w grze będzie zarówno walka, jak i ekwipunek. Co do doświadczenia – nie wiem. Będą w niej jednak na pewno decyzje. Czekałem na przygodówkę; dostanę erpega. Czego można chcieć więcej od twórców?

Dla osób, które, podobnie jak ja, z niecierpliwością czekają na Beautiful Desolation – a także dla tych, którzy nigdy o niej nie słyszeli – zwiastun premierowy. Premiera najprawdopodobniej pod koniec lutego.