Rynek Battle Royale podobno jest przesycony. Czyżby? Call of Duty: Warzone po prostu rozwalił system praktycznie zaraz po debiucie. W ciągu doby gra przyciągnęła 6 milionów graczy, a teraz, po niespełna dwóch tygodniach od premiery, w Warzone bawi się ponad 30 milionów osób.

W odróżnieniu od pierwszego Battle Royale w wykonaniu twórców Call of Duty, jakie miało miejsce w Black Ops 4, Warzone postawiło na model free-to-play oraz dość realistyczne oddanie pola bitwy. Producenci na bieżąco starają się rozbudowywać grę, co tym bardziej pozwala na utrzymanie graczy przy tytule w tej kluczowej fazie rozwoju.

 

Podczas gry w Warzone na samym starcie jest aż 150 graczy. Niesamowicie intensywne tempo, tak charakterystyczne dla serii CoD, jak widać świetnie się sprawdziło nawet w przypadku battle royale z ogromnym, otwartym światem. W Warzone po każdym meczu od razu chce się znów wkroczyć do akcji.

Efekty w ciągu 10 dni są spektakularne – 30 milionów graczy. Niewątpliwie do takiego wzrostu liczby użytkowników przyczyniła się epidemia koronawirusa, przez którą wiele osób pozostało w domach. Przez kwarantannę wszyscy zwracają swój wzrok w stronę gier oraz e-sportu.

 

 

Oczywiście Warzone nie jest pozbawiony wad. Z powodu dość wczesnego etapu życia gra cierpi na pewien brak balansu. Wystarczy tylko wspomnieć o karabinach snajperskich z celownikiem termowizyjnym. Obecnie są one przez wielu uważane za najlepszą broń, która w rękach wprawnego gracza sieje spustoszenie na mapie.

Pojawiają się już pierwsze informacje o turniejach. Na pierwszy ogień idzie Twitch Rivals: Warzone Streamer Showdown, w którym wystartują znani streamerzy wraz ze swoimi partnerami i jednym graczem z kwalifikacji. W puli nagród aż 100 000 dolarów.

 

Jeśli od gier dla pojedynczego gracza preferujecie dynamiczne strzelanki online, to zbierajcie ekipę i pobierajcie Call of Duty Warzone. Bo dzieje się naprawdę sporo. Warto jednak przygotować około 100 GB miejsca na dysku twardym!

Grę możecie pobrać tutaj. Miłej zabawy!