Z pewnością pamiętacie, jak rok temu podczas targów E3 na konferencji Microsoftu, a konkretniej – w trakcie części poświęconej Cyberpunkowi 2077, na ekranach gracze pierwszy raz zobaczyli Johnny’ego Silverhanda – postać z gry, która nie tylko przemawiała głosem Keanu Reevesa, ale też miała jego twarz. Publika oszalała. Pewnie dlatego, że Keanu jest na bardzo wąskiej liście celebrytów (chociaż sam aktor raczej by tak o sobie nie powiedział, gdyż znany jest ze swojej skromności), których nie da się nie lubić. Ale też z powodu tego, że Cyberpunk 2077 jest grą długo wyczekiwaną, a CD Projekt RED potrafi stopniować napięcie związanie z premierą swojej megaprodukcji.

 

 

Sięganie po wizerunki aktorów i aktorek przez branżę gier wideo nie jest niczym nowym i tytułów, w których postaciom swojej twarzy, głosu, a nawet ciała użyczała jakaś mniej lub bardziej znana gwiazda pojawiło się na przestrzeni lat całkiem sporo. Nie każdy występ okazał się zapadającym w pamięć, ale są też takie, które okazały się kultowe i spotkały się ze sporym uznaniem recenzentów oraz samych graczy. Oczywiście wielu odtwórców miało możliwość zagrać role główne, ale nie to jest najważniejsze. Żeby zapisać się w pamięci gracza równie dobrze można wcielić się w postać drugoplanową, a nawet z dalszych planów.

W tym tekście przybliżę bohaterów gier, którzy zostali powołani do życia za sprawą aktorów na co dzień występujących w produkcjach kinowych lub telewizyjnych. Zarówno tych bardzo popularnych, jak Keanu Reeves, jak i tych mniej rozpoznawalnych. Jak na przykład…

 

Michael Mando jako Vaas Montenegro – Far Cry 3

Zaczynamy od szaleńca z charakterystycznym irokezem, bródką i blizną przebiegającą przez czaszkę. Ubisoft zdecydował się reklamować trzecią odsłonę Far Cry właśnie wizerunkiem Vaasa. I jak się okazało – był to strzał w dziesiątkę.

W rolę nadpobudliwego psychopaty wcielił się Michael Mando – Kanadyjczyk z pochodzenia. Odtwórca roli Vaasa zajmuje się nie tylko aktorstwem, ale też jest scenarzystą i reżyserem. To właśnie po roli w wydanym w 2012 roku Far Cry 3 jego kariera nabrała nieco tempa. Pojawiał się coraz większej liczbie seriali, a role w pojedynczych odcinkach zamieniły się w sezony. W latach 2013-2014 na przykład miał okazję zagrać w 9 odcinkach serialu Orphan Black, a obecnie można go oglądać w jednej z głównych ról w serialu będącym prequelem Breaking BadBetter Call Saul.

Wracając do samego Vaasa – postaci kultowej dla fanów nie tylko gier od Ubisoftu, ale strzelanek w ogóle. W trakcie kilkudziesięciu godzin rozgrywki antagonistę spotykamy kilkukrotnie i za każdym razem raczy nas świetnie napisanym i zagranym monologiem. Do historii gier wideo szczególnie przeszedł jeden: o definicji szaleństwa.

 

A jeżeli ktoś nie miał jeszcze okazji zagrać w Far Cry 3, to zachęcam – gra zestarzała się wyjątkowo dobrze, historia jest dość wciągająca, a i aktywności pobocznych nie brakuje.

 

Courtney Hope jako Jesse Faden – Control

Panna Feden jest dość ciekawą bohaterką. Nie tylko dlatego, że krótko po przekroczeniu progu Federalnego Biura Kontroli stała się jego dyrektorem, ale też przez to, że posiada intrygującą i tajemniczą przeszłość, którą gra powoli przed graczem odkrywa. Ekipa z Remedy znana jest z tego, że potrafią poprowadzić historię w sposób wręcz książkowy, sam zaś zwykłem porównywać ten sposób narracji do twórczości Stephena Kinga.  

 

 

W rolę Jesse Faden wciela się Courtney Hope – amerykańska aktorka, którą można było zobaczyć m. in. w… Modzie na Sukces, gdzie gra młodą Sally Spectrę. Courtney odgrywała również epizodyczne role w innych mniej lub bardziej znanych serialach telewizyjnych, takich jak Kości, Agenci NCIS, Chirurdzy, a w 2000 roku miała szansę zagrać u boku samego Chucka Norissa w jednym z odcinków Strażnika Teksasu. Była wtedy 11-letnią dziewczynką. Control nie jest pierwszym spotkaniem aktorki ze studiem Remedy. Wcześniej uczestniczyła w nagrywaniu serialu Quantum Brake, w którym odgrywała rolę Beth Wilder.

A jak Courtney Hope wypadła w roli Jesse Faden? Chyba dobrze, skoro nominowana była w kategorii Najlepszy Występ w plebiscycie The Game Award. Niestety, musiała uznać wyższość Madsa Mikkelsena, który zagrał jedną z głównych ról w Death Stranding. Zresztą, mi także postać Jesse przypadła do gustu – nieco zmieszana i pełna wątpliwości, ale pewna siebie i krocząca ciągle naprzód protagonistka, zawsze chętna do pomocy, a przy tym – po prostu sympatyczna. Takich bohaterów da się lubić.

 

 

 

Vin Diesel jako Richard B. Riddick – Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay oraz Assault on Dark Athena

Twardziel przez duże T. Vin Diesel, amerykański aktor o włoskich i szkockich korzeniach, współcześnie kojarzony jest szczególnie z roli Dominica Torreto, jednego z głównych bohaterów filmów z serii Szybcy i wściekli, oraz… użyczania głosu drzewopodobnemu kosmicie – Grootowi, postaci znanej z marvelowskich Strażników Galaktyki oraz ostatnich dwóch filmów o Avengersach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jedyną wypowiadaną przez drzewomorfa kwestią jest „I am Groot”.

Sięgając pamięcią dalej niż wspomniane kinowe hity, Vin Diesel miał okazję wcielić się w postać jegomościa o niezbyt czystym sumieniu – Richarda B. Riddicka – bohatera filmów Pitch Black oraz Kroniki Riddicka. Vin Diesel wpasował się w tę rolę idealnie. Małomówny, wiecznie nabzdyczony i arogancki Riddick z twarzą, głosem i ciałem Vin Diesla wypadł przekonująco i, paradoksalnie, zaskarbił sobie sympatię odbiorców. Na tyle, że studio Starbreeze zdecydowało się wykorzystać wizerunek aktora przy tworzeniu gry Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay oraz Kroniki Riddicka: Assault on Dark Athena. Co tu dużo mówić – przeniesienie postaci Riddicka na monitory komputerów i konsol udało się naprawdę dobrze. Na tyle dobrze, że do dzisiaj gry z Richardem B. Riddickiem w roli głównej wymienia się jako najlepsze egranizacje filmu.

 

 

Steven Ogg jako Trevor Phillips – Grand Theft Auto V

Kolejny przykład, że użyczenie swojego głosu i twarzy w grze wideo może wprowadzić karierę aktorską na lepsze tory. Steven Ogg, kanadyjski aktor, przed rolą w megaprodukcji Rockstara raczej nie cieszył się popularnością wśród producentów filmów i seriali. Dopiero rola niezrównoważonego psychicznie Trevora Phillipsa, jednego z trójki głównych bohaterów ostatniej odsłony serii Grand Theft Auto, przyniosła mu większą popularność. Charakterystyczne oczy, uśmiech i wąs Stevena w połączeniu z twardym, krzykliwym głosem okazały się perfekcyjnie wpisać w postać Trevora.

Po występie w GTA V, Steven zaczął grywać częściej – najpierw w pojedynczych odcinkach, a później dane mu było wcielać się w rolę w takich serialach jak The Walking Dead, Westworld oraz OK K.O.! Let’s be Heroes prze kilka, a nawet kilkanaście odcinków.

Za rolę Trevora, aktor otrzymał sporo wyróżnień, między innymi był nominowany w sześciu plebiscytach dla najlepszego aktora głosowego. Wygrał w jednym z nich. Trudno się dziwić – mimo że Trevor to człowiek-chaos, anarchia, tornado i wiadro nitrogliceryny w jednym, to stał się najbardziej rozpoznawalną postacią piątej odsłony GTA, a gracze paradoksalnie polubili go. Może właśnie dlatego, że w trio Micheal – Franklin – Trevor to właśnie on był osobą wprowadzającą najwięcej kolorytu. A że były to głównie kolory krwi, brudu, taniego piwa i podłej whisky to już inna sprawa.

 

 

Kevin Spacey jako Jonathan Irons – Call of Duty: Advanced Warfare

Seria Call of Duty jest obecnie, jak to się zwykło mawiać, „w gazie”. Bardzo dobrze przyjęty Modern Warfare, a teraz sieciowa strzelanka CoD: Warzone są tego najlepszym potwierdzeniem. Ale był w historii serii moment, gdzie malkontenci wieszczyli, że seria Call of Duty umiera i czas powiedzieć jej „do widzenia!” Taki moment przypadł m.in. na rok 2014, kiedy to światło dzienne ujrzała odsłona CoD-a o podtytule Advanced Warfare – dla wielu graczy tytuł po prostu słaby. Nie tragiczny, ale słaby. Zresztą, ocena 4,6 w skali 10-punktowej od graczy na Metacritic mówi sama za siebie.

Jednak w tej niezbyt ciekawej grze był jeden pozytywny wyróżnik – Kevin Spacey. Gwiazda Hollywoodu, zdobywca dwóch Oscarów (najlepszy aktor pierwszoplanowy w American Beauty oraz najlepszy aktor drugoplanowy w filmie Podejrzani), odtwórca roli Franka Underwooda w serialu House of Cards. To nie byle jakie nazwisko. Przynajmniej wtedy. Dzisiaj Spacey, oskarżany od 2017 roku o molestowanie seksualne, jest persona non grata w hollywoodzkim światku, chociaż z części zarzutów go oczyszczono, a inne zostały wycofane.

Jonathan Irons wydaje się już od zarysu postacią napisaną z myślą o panu Spacey. Irons jest szefem największej prywatnej korporacji militarnej na świecie – ATLAS. Kocha swojego syna – Willa, a także nie przepada za ówczesnym amerykańskim rządem. Początkowo sympatyzujący z głównym bohaterem Irons, z czasem staje się głównym złym w całej opowieści. Kevin Spacey jest znany z tego, że grani przez niego bohaterowie często są postaciami złożonymi, i taki właśnie był Irons – z jednej strony kochający ojciec cierpiący po stracie syna, z drugiej – wytrawny gracz na arenie międzynarodowej i CEO dbający o założoną przez siebie firmę.

Samo przeniesienie sylwetki aktora na ekrany monitorów wypadło świetnie i warto obejrzeć sobie cut-scenki z gry, w których występuje. Doskonale wykonany motion capture.

 

 

Norman Reedus jako Sam Porter Bridges – Death Stranding

Hideo Kojima nie lubi kompromisów. Jeżeli wpadnie na jakiś pomysł, nieważne czy związany z gameplayem, mechaniką gry czy fabułą, to będzie go konsekwentnie wdrażał. Jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek spotkał się z grą japońskiego wizjonera, to wie o czym mówię. A kto nie – powinien po prostu sięgnąć po serię Metal Gear – sztandarowe dzieło mistrza Kojimy. Ale może też sięgnąć po Death Stranding, czyli najnowszą produkcję studia Kojima Productions.

Pan Hideo w roli głównego bohatera Death Stranding postanowił obsadzić Normana Reedusa – aktora, któremu sporą popularność przyniósł występ w filmie Święci z Bostonu, gdzie grał jednego z braci McManus. Później grywał w różnej jakości produkcjach filmowych, a drugą „młodość” aktorskiego życia przyniosła mu rola Daryla Dixona w hitowym serialu The Walking Dead.

Death Stranding Reedus gra Sama Portera Bridgesa – kuriera, który w postapokaliptycznych Stanach Zjednoczonych dostarcza przesyłki pomiędzy koloniami przetrwałymi kataklizm nazwany Wdarciem Śmierci. Jednak głównym zadaniem Sama stanie się połączenie wspomnianych placówek siecią komunikacyjną.

Norman Reedus nie miał łatwego zadania – gra w Death Stranding nie polegała wyłącznie na użyczaniu wyglądu i mimiki twarzy oraz głosu granej postaci. Aktor musiał być modelem dla techniki motion capture nawet w takich momentach jak udawana jazda na motocyklu czy wspinanie się.

 

 

Gra aktorska Reedusa została doceniona przez krytyków i samych graczy, co skutkowało nominowaniem go do nagrody BAFTA w kategorii dla najlepszego głównego aktora.

 

Mads Mikkelsen jako Cliff Unger – Death Stranding

Mad Mikkelsen to zdecydowanie bardziej rozpoznawalne nazwisko w branży filmowej. Duńczyk występował w takich produkcjach jak Casino Royale, Dr Strange czy serial Hannibal, gdzie wcielał się w rolę tytułowego dra Hannibala Lectera – psychiatry słynącego z zamiłowania do dobrze doprawionego, ludzkiego mięska.

Hideo Kojima i Madsa Mikkelsena zechciał zobaczyć w swoim magnum opus, stąd też powierzenie mu roli Clifforda Ungera – bohatera mającego spory wpływ na całą historię, gdyż jest on głównym antagonistą historii. Zresztą, Mikkelsen w swoim dorobku ma więcej roli złoczyńców niż herosów. Rola Cliffa nie jest pierwszym spotkaniem Duńczyka z pracą z twórcami gier. W 2008 roku pracował przy produkcji gry 007: Quantum of Solace, gdzie podkładał głos pod Le Chiffre – głównego złego opowieści.

Mikkelsen przyznawał w wywiadach, że praca z Hideo Kojimą była dla niego przyjemna, chociaż przez pewien czas do końca nie wiedział, czym właściwie Death Stranding jest. Z początku dowiedział się, że będzie to „gra-labirynt”, jakiej nie widział nigdy wcześniej. I, jak sam przyznawał, chociaż niektóre założenia Death Stranding były dla niego jasne, to nad wieloma rzeczami musiał się długo zastanawiać.

Koniec końców, Mikkelsen chyba wczuł się w to, co do przekazania miał mu reżyser i twórca Death Stranding, gdyż jego występ został oceniony przez graczy całkiem pozytywnie, o czym świadczy nagroda dla najlepszej kreacji aktorskiej w plebiscycie The Game Awards 2019.

 

 

Ellen Page jako Jodie Holmes i Willem Dafoe jako Nathan Dawkins – Beyond: Two Souls

 

Ellen Page uchodzi za jedną z najlepszych aktorek młodego pokolenia. Nie można jej także zarzucić lenistwa, gdyż od momentu rozpoczęcia aktorskiej kariery w 1997 roku (miała wtedy 10 lat), zagrała w naprawdę sporej liczbie filmów. Ellen wystąpiła chociażby w głośnym filmie Juno (za tę kreację otrzymała nominację do Oskara za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą), Incepcji oraz X-Men: Przeszłość, która nadejdzie oraz X-Men: Ostatni bastion. Pani Page jest również dobrze znana miłośnikom seriali produkowanych przez Netflixa jako Vanya Hargreeves – jedna z czołowych bohaterek serialu The Umbrella Academy.

Pana Willema Defoe raczej nie trzeba nikomu przedstawiać – jedna z najbardziej charakterystycznych twarzy Hollywood zawdzięcza swoją sławę nie tylko specyficznym rysom, ale też bogatemu dorobkowi. Defoe można było oglądać w dramatach, thrillerach, czarnych komediach, kryminałach, filmach sensacyjnych, science-fiction, a w jego dorobku znalazł się nawet thriller erotyczny (Sidła miłości, 1992), w którym grał u boku Madonny. Oboje zresztą zostali nominowani za występ w owym dziele do Złotej Maliny (najgorsza rola kobieca i najgorsza rola męska).

Ellen Page użyczyła swojego wizerunku oraz głosu głównej bohaterce Beyond: Two Souls – grze, która pierwotnie pojawiła się jeszcze na PlayStation 3. Dla części krytyków to właśnie odgrywana przez Ellen Jodie była najjaśniejszym punktem gry. Sporo ciepłych słów otrzymał także bardziej doświadczony kolega po fachu aktorki, czyli Willem Defoe. Postacie, które przyszło grać parze aktorów, nie należały do łatwych i jednowymiarowych. Podobnie jak relacje bohaterów. Nie chcąc zdradzać wiele z fabuły, powiem tylko, że aktorzy za pomocą motion capture i dubbingu musieli przekazać graczom mnóstwo emocji, także tych mało przyjemnych. I recenzje potwierdzają, że zarówno Ellen Page, jak i pan Defoe poradzili sobie ze swoimi kreacjami świetnie.