TikTok budzi coraz większe kontrowersje. Nie tylko pod względem tamtejszej społeczności, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. O zbanowaniu aplikacji myśli rząd USA. Tymczasem z powodu zmiany prawa w Chinach właściciele TikToka podjęli decyzję o zablokowaniu dostępu do aplikacji obywatelom Hong-Kongu.

Zbierają się czarne chmury. Wczoraj Sekretarz Stanu Mike Pompeo powiedział w Fox News, że rząd USA myśli o zbanowaniu TikToka w związku z obawami o szpiegostwo. Aplikacja ta budzi kontrowersje od dawna i nie bez powodu specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa określają TikToka jako narzędzie, które z łatwością można wykorzystać do inwigilacji.

To nie jest pierwszy kraj, który zbanowałby TikToka. 30 czerwca 2020 roku aplikacja zniknęła z urządzeń obywateli Indii. To był ogromny cios dla nowego giganta, ponieważ ten kraj był największym rynkiem, z ponad 200 milionami aktywnych użytkowników.

 

Teraz TikTok ogłasza również zniknięcie z Hong-Kongu. W rozmowie z BBC przedstawiciel firmy powiedział: “W świetle ostatnich wydarzeń, podjęliśmy decyzję o zaprzestaniu funkcjonowania aplikacji TikTok w Hong-Kongu”. Całość ma związek ze zmianą prawa z zakresu bezpieczeństwa w tym kraju.

ByteDance, czyli koncern będący właścicielem TikToka, prawdopodobnie udostępni ocenzurowaną wersję aplikacji (Douyin), stworzoną specjalnie na chiński rynek. Wiele osób określa ten ruch jako kolejny krok w narzucaniu cenzury na ten region administracyjny.

Obecnie w Hong-Kongu z TikToka korzysta około 150 tysięcy osób, co w perspektywie 2 miliardów pobrań na terenie całego świata nie będzie raczej stanowiło aż tak dużego problemu dla ByteDance.

 

źródło: TechCrunch, BBC