Targi Consumer Electronic Show 2023, znane powszechnie dzięki skrótowi CES, dobiegły końca. Pokazano wiele, w czym zawiera się wiele istotnie wartych uwagi rozwiązań i sprzętów oraz wiele akcesoriów, gadżetów i technologii potrzebnych zdrowemu na umyśle człowiekowi mniej więcej tak samo, jak lokówka łysemu. W przypadku laptopów mieliśmy do czynienia z pokaźnym talerzem odgrzewanych kotletów, jednak parę naprawdę ciekawych maszyn pokazano. Kilka z nich już pozwoliłem sobie pokrótce opisać i znajdziecie je w naszej zakładce z newsami. Na osobny tekst zasługuje jednak nowość, którą uraczyło nas kilku czołowych producentów sprzętu dla graczy – chodzi o laptopy z ekranem o przekątnej 18 cali.
Nowy, chociaż też niezupełnie w 100% niespotykany, sprzęt dla graczy (i nie tylko) narobił pewnego zamieszania, tym bardziej, że w tym rozmiarze Asus, Acer, Alienware oraz Razer demonstrują swoje najpotężniejsze i, co pewnie żadnym zaskoczeniem nie jest, najdroższe machiny do wirtualnej rozrywki. Laptopy wypchane będą nowymi „bebechami” od NVIDII, Intela oraz AMD. W przypadku pierwszej firmy mowa oczywiście o mobilnych układach graficznych z serii RTX 40, opartych o architekturę Ada Lovelace. Intel zaś wojuje za pomocą mobilnych CPU z generacji Raptor Lake, a AMD dość mocno będzie się starać konkurować z odwiecznym rywalem na polu procesorów oraz uszczknąć coś dla siebie z rynku mobilnych GPU kosztem NVIDII, proponując graczom nowe Radeony RX 7000M oraz S. No i ekrany! Po raz kolejny konkurencja będzie się przerzucać swoimi „naj” także w tej kategorii. Nie zabranie Mini-LED-ów, kosmicznych wartości odświeżania ekranu oraz wysokich parametrów dotyczących kolorów.
W tej kategorii sprzętu zabraknie natomiast wyświetlaczy OLED, które zaczęły się masowo, chyba tak już można nazwać to zjawisko, pojawiać w ultrabookach tuż obok dobrze znanych paneli LCD.
Nie przedłużając, przyjrzyjmy się zatem czterem dotychczasowym propozycjom z tego segmentu.
Asus ROG Strix 18
Na pierwszy ogień weźmy propozycję od Asusa i jego najpotężniejszego reprezentanta Republiki Graczy. ROG Strix 18 to laptop stylistycznie nawiązujący w 100 procentach do swoich nieco mniejszych poprzedników i alternatyw. Jest metalowa obudowa, LED-owe, kolorowe paski na przedniej i tylnej krawędzi oraz klawiatura z w pełni konfigurowalnym podświetleniem. Laptop waży 3,1 kg, a najgrubszym miejscu ma 3,1 cm, więc ciężko uznać go za maszynę o przesadnych gabarytach.
Co w środku? No tutaj jest ciekawie, gdyż producent przygotował wyłącznie dwie fabryczne konfiguracje i w obu znajdzie się Core i9 13980HX, a więc najpotężniejsza obecnie mobilna jednostka Intela dla notebooków. Obie konfiguracje różnić się będą wyłącznie kartą graficzną. W wydajniejszym wariancie będzie to GeForce RTX 4090 w wersji 150 W + 25 W Dynamic Boost i 16 GB GDDR6. Opcja numer dwa oferuje RTX-a 4080 wyposażonego w 12 GB pamięci w wersji energetycznej 150 W + 25 W Dynamic Boost. Do tego dochodzi 32 GB RAM-u DDR5-4800 i możliwość rozbudowy pamięci do 64 GB. Gierki instalowane będą natomiast na dwóch nośnikach, po 2 TB każdy, PCIe 4 NVMe spiętych w macierz RAID 0. Konfigurację wieńczy akumulator o pojemności 90 Wh.
Asus nie szczędził też na ekranie i postawił na panel Mini-LED ROG Nebula Display o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli, a więc proporcji 16:10, oraz odświeżaniu 240 Hz. Do tego doliczyć należy 3 ms czasu reakcji, podświetlenie o intensywności 500 nitów, a także 100% pokrycia palety DCI-P3. Wyświetlacz obsługuje oczywiście G-Sync oraz Dolby Vision HDR.
Co z dodatków? Tutaj też na bogato. Jest audio złożone z czterech membran (dwa tweetery oraz dwa woofery) oraz systemu Dolby Atmos. Jest też karta sieciowa obsługująca standard Wi-Fi 6E oraz Bluetooth 5.2. Nie zrezygnowano także z przewodowej karty sieciowej. Asus wyposażył również nowego Strixa 18 w swoje rozbudowane oprogramowanie do zarządzania zasobami laptopa, w tym wydajnością. Wśród dodatków software’owych znalazło się także sterowanie podświetleniem Aura SYNC.
Na chwilę obecną, Asus nie zdradził kiedy ich pierwsza „osiemnastka” trafi do sprzedaży. Nie wiadomo także ile ta przyjemność ma kosztować.
Acer Predator Helios 18
Swoją 18-calową bestią pochwalił się także Acer, umieszczając ją w swojej naczelnej rodzinie o nazwie Predator Helios. Pod kątem stylistycznym jest tu nieco skromniej niż u Asusa, ale nie zabrakło chociażby podświetlanej LED-ami RGB klawiatury. Zdziwiłbym się, gdyby grafitowa obudowa widoczna na materiałach promocyjnych nie była wykonana z aluminium. Acer Predator Helios 18 ma być nieco cięższy od konkurencyjnego Asusa ROG Strix 18 – jego waga oscylować ma wokół 3,25 kg.
Pod kątem konfiguracyjnym może i nie jest aż tak spektakularnie, jak u krajana z Tajwanu, ale raczej nikt nie powie, że to co proponuje Acer trąci kaszanką. Acer także postawił na Intela w kwestii procesorów i do wyboru są dwie jednostki z generacji Raptor Lake-HX: Core i9 13900HX oraz Core i7 13700HX. Za wydajność w grach mają odpowiadać GPU od NVIDII i producent laptopa wspomina tu o RTX-ie 4080, jednak zdziwiłbym się, gdyby jednak nie zdecydowano się na konfiguracje z RTX-em 4090 oraz RTX-em 4070. Do tandemu Intela i NVIDII doliczyć należy 32 GB pamięci DDR5-4800 oraz nośnika PCIe 4 NVMe o pojemności do 2 TB. Acer postawił też na sporą baterię o pojemności 90 Wh.
Acer, podobnie jak Asus, sięgnął po panel Mini-LED o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli, 250 Hz odświeżaniu oraz 100-procentowym pokryciu palety DCI-P3, jednak nie jest to jedyna dostępna opcja. Alternatywą są ekrany IPS o takiej samej rozdzielczości, pełnym pokryciu gamutu DCI-P3 oraz z możliwości przełączania się pomiędzy odświeżaniem 165 Hz a 240 Hz, a także kolejny IPS, tym razem jednak o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli, odświeżaniu 165 razy na sekundę oraz z pełnym pokryciem palety sRGB.
W przypadku Predatora Helios 18 także nie można narzekać na ubogie wyposażenie. Jest system audio wsparty oprogramowaniem DTS-X, rozbudowana aplikacja do zarządzania komputerem (PredatorSense), a gracze ucieszą się z zaawansowanych kart sieciowych z serii Killer, zarówno w wersji bezprzewodowej (Intel Killer AX1675), jak i przewodowej (Intel Killer E2600).
Ekipa z Acera zdradziła, że pierwsze Predatory Helios trafią do sprzedaży w Europie już w lutym. Cena startowa wyniesie 2499 euro.
Razer Blade 18
„The Ultimate Desktop Replacement” – takim oto stwierdzeniem wita nas strona internetowa poświęcona kolejnemu zapowiedzianemu laptopowi z 18-calowym ekranem. Tym razem biorę pod lupę Razera Blade 18. Analizując specyfikację oraz wyposażenie tej maszyny, ciężko nie dojść do wniosku, że hasło przewodnie laptopa wcale nie jest przesadą.
Pod kątem stylistycznym to klasyczny Razer Blade – czarna, aluminiowa obudowa, spory touchpad, podświetlana kolorowymi LED-ami klawiatura. Jeżeli ktoś celuje w gamingówkę, ale o wyglądzie maszyny z segmentu laptopów biznesowych, to trafił pod właściwy adres.
Zdecydowanie ciekawsze jest jednak to, co znajduje się wewnątrz eleganckiej obudowy. A tam do wyboru są dwie najmocniejsze jednostki mobilne od Intela: Core i9 13980HX oraz Core i9 13950HX. Pod kątem GPU wybór także jest niemały, bo Razer postawił na cztery topowe układy od NVIDII: GeForce’a RTX 4060 (8 GB GDDR6, 140 W), RTX-a 4070 (8 GB GDDR6, 140 W), RTX-a 4080 (12 GB GDDR6, 175 W) oraz RTX-a 4090 (16 GB GDDR6, 175 W). Specyfikacja zawiera także pamięć DDR5-5600 o maksymalnej pojemności 64 GB oraz miejsce dla dysków PCIe 4 NVMe, a nawet poczciwych nośników SATA. Razer deklaruje, że łącznie w laptopie można pomieścić 8 TB danych.
Amerykanie przygotowali tylko jeden ekran, ale raczej nikt nie powinien narzekać na jego właściwości. To 18-calowy IPS o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli oraz odświeżaniu 240 Hz. Do tego dochodzi pełne pokrycie gamutu DCI-P3 oraz 3 ms czasu reakcji. O obsłudze G-Sync chyba nie muszę wspominać.
Bardzo interesująco zapowiada się natomiast audio. Razer Blade 18 będzie mógł pochwalić się aż sześcioma głośnikami, z czego dwa to wysokotonowe tweetery, a aż cztery membrany odpowiadać będą za reprodukcję niskich tonów. Żeby było ciekawiej, do zestawu należy dołączyć obsługę dźwięku przestrzennego THX.
Razer Blade 18, jak można się domyślać, do grona tanich laptopów absolutnie nie będzie mógł przynależeć. Podstawowa konfiguracja wyceniona została na 2899,99 dolarów. Komputery trafią do sprzedaży jeszcze w tym kwartale.
Dell Alienware 18m
Być może nie każdy jest tego świadom, ale dla Alienware laptop z 18-calowym ekranem to nie debiut, ale powrót do przeszłości, chociaż oczywiście w odpowiednio unowocześnionej formie. Poprzednie „osiemnastki” od tego producenta, oznaczane jako M18x, pojawiały się, kiedy na rynku panowały CPU 2., 3. lub 4. generacji od Intela (Sandy Bridge, Ivy Bridge lub Haswell), a za grafikę odpowiadały GeForce’y GTX serii 500, a później 700 i 800.
Tym razem Alienware m18 wygląda zdecydowanie nowocześniej oraz zdecydowanie bardziej elegancko, nie strasząc nadto ekstrawagancją, która przez lata towarzyszyła laptopom z tej stajni. Wciąż jednak ochoczo korzysta z kształtów, które mogą kojarzyć się z „kosmicznymi” technologiami. Takie designerskie sci-fi, ale trzymane na krótkiej smyczy. Z aluminium i w kolorze Dark Metallic Moon i o grubości od 25 mm na froncie laptopa do 27 mm na tyle.
Z oficjalnej specyfikacji możemy się dowiedzieć, że Alienware m18 nie będzie miał powodów do wstydu na tle przedstawionych już konkurentów. Sercem laptopa będą procesory Intela z rodziny Raptor Lake-HX: Core i7 13650HX, Core i7 13700HX, Core i9 13900HX lub Core i9 13980HX. Co ciekawe, w późniejszym czasie mają pojawić się alternatywy z jednostkami od AMD. Z pewnością będą to Ryzeny 7045HS (Dragon Range). Pod kątem wydajności graficznej sprawa wygląda podobnie i jeżeli ktoś nie będzie chciał sięgnąć po najnowszą generację dGPU od NVIDII, to AMD służy swoim portfolio. Co prawda producent nie zdradził jeszcze, jakie konkretnie układy miałyby się znaleźć w nowej „osiemnastce”, ale raczej trudno byłoby spodziewać się tutaj czegoś innego niż RTX 4090, RTX 4080, RTX 4070 i ewentualnie RTX 4060. W przypadku AMD w stawiałbym raczej na układy Radeon RX 7000M niż 7000S.
Laptop nie będzie odstawał od konkurencji także pod kątem dostępnej pamięci operacyjnej i można liczyć na maksymalnie 64 GB DDR5-4800. Bardzo ciekawie wypada za to konfiguracja dyskowa. Dell umożliwia wsadzenie do laptopa nawet 9-terabajtowego zestawu dzięki możliwości zainstalowania aż czterech dysków PCIe NVMe. Tutaj jednak w specyfikacji mamy „gwiazdkę”, mówiącą, że zestawy z trzema lub czterema dyskami znajdą się wyłącznie w określonych konfiguracjach. Obstawiam, że zależne to będzie od zainstalowanego GPU. Nawet pomimo tak rozbudowanej przestrzeni dla nośników danych, w obudowie znalazło się miejsce dla 97-watogodzinnej baterii.
Dell przygotował dla Alienware’a m18 dwie opcje ekranu, z czego pierwsza powinna usatysfakcjonować e-sportowców. Mowa bowiem o IPS-ie o rozdzielczości Full HD+ (1920 x 1200 pikseli) oraz odświeżaniu na poziomie 480 Hz i czasie reakcji 3 ms (z włączoną opcją overdrive). Do tego oczywiście dochodzi obsługa synchronizacji adaptacyjnej. Druga propozycja to wyższa rozdzielczość (2560 x 1600 pikseli), ale niższa wartość odświeżania – 165 Hz. Producent deklaruje, że oba ekrany będą mogły pochwalić się jasnością na poziomie 300 nitów, pełnym pokryciem palety barw DCI-P3 oraz kontrastem na poziomie 1000:1.
Kolejna konfiguracyjna ciekawostka: Alienware m18 może zostać skonfigurowany z konwencjonalną klawiaturą niskoprofilową lub niskoprofilowym „mechanikiem” z przełącznikami CherryMX. W obu przypadkach mowa o głębokości skoku klawisza na poziomie 1,8 mm. Wracając do wątku „e-sportowości” nowego Alienware’a – na wyposażeniu znalazły się także gamingowe karty sieciowe z rodziny Killer 1675i oraz 1690i. W obudowie nie zabrakło również portu LAN.
Pierwsze Delle Alienware m18 pojawią się na rynku w tym kwartale, będą to jednak wyłącznie konfiguracje Intel + NVIDIA. Notebooki z „bebechami” od AMD trafią do sprzedaży w drugim kwartale tego roku.
Podsumowanie
Czterech różnych producentów, cztery maszyny. Ale czy aż tak różniące się od siebie? Nawet design w żadnym przypadku nie jest specjalnie oryginalny. No, może Alienware m18 oraz Razer Blade 18 nieco odstają od Asusa i Acera. Ale tylko nieco. Pod kątem konfiguracji zaskakiwać może, że tylko Dell postawił na układy od AMD. Tutaj pojawia się pytanie, czy Asus i Acer, którzy przecież wiedzą, jak wykorzystywać nowe Ryzeny, zdecydują się na takie opcje w późniejszym terminie, czy też pozostaną przy niebiesko-zielonej konfiguracji?
To co mnie osobiście najbardziej interesuje, jako osobę, która testowaniem notebooków się zajmuje, to jak poradzi sobie chłodzenie w przypadku wszystkich dostępnych konfiguracji. Wszystkich, gdyż nawet te teoretycznie mniej wydajne bazować będą na mocnych i prądożernych podzespołach. Pytaniem pozostaje, na ile będą mogły uwolnić swój potencjał i czy przypadkiem w którymś momencie temperatura nie zacznie ich hamować. Albo wiatraki wejdą w tryb okapu kuchennego, generując ponad 60 dB szumu.
Oczywiście – mamy obietnice bardzo wydajnych systemów chłodzących CPU oraz GPU: pasty termoprzewodzące bazujące na płynnym metalu, specjalnie zaprojektowane wiatraki z mniej lub bardziej fikuśnymi łopatkami, specjalnie wyprofilowane otwory wentylacyjne, a nawet komory parowe. Tylko że to wszystko to ostatecznie żadna nowość i takich obietnic już się nasłuchaliśmy nie raz, a jak było w rzeczywistości? Różnie.
Dlaczego tyle o tym chłodzeniu? Ano dlatego, że wszystkie te dobrodziejstwa upakowano w całkiem smukłe obudowy, jak na takie konfiguracje. A fizykę ciężko oszukać – ciepło musi być skutecznie i szybko odprowadzane, gdyż w takich ciasnych „klatkach” będzie szybko się gromadzić. Na koniec warto też zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz – dzisiejsze laptopy 18-calowe, określane mianem DTR-ów o sporych rozmiarach, są mniejsze niż 17-calowe gamingówki sprzed kilku lat. Czy więc są to maszyny gigantyczne w swoich rozmiarach? Nawet patrząc na nie z perspektywy dzisiejszych możliwości konstrukcyjnych – raczej nie. Większe, siłą rzeczy, owszem.