Sytuacje, przed którymi wielokrotnie ostrzegano, stały się rzeczywistością. Cyberprzestępcy są już w stanie za pomocą AI upozorować porwanie naszych bliskich, w tym dzieci. Niestety, ale koszmarne telefony od „porywaczy” nie wymagają już dostępu do rozwiązań technologicznych rodem z filmów o Jamesie Bondzie. Jak odróżnić oszukańcze telefony od prawdziwych, a przede wszystkim – jak nie paść ofiarą takiego przestępstwa?

To chyba najgorszy koszmar każdego rodzica. Otrzymujesz połączenie z nieznanego numeru, a po drugiej stronie słyszysz, jak Twoje dziecko woła o pomoc. Następnie odzywa się „porywacz”, który żąda okupu i grozi, że nigdy więcej nie zobaczysz swojego syna lub córki. Niestety, nie jest to scenariusz sensacyjnego serialu – to przerażający przykład tego, jak daleko, z pomocą najnowszych technologii, mogą posunąć się oszuści, aby wyłudzić pieniądze od swoich ofiar.

– Głos sklonowany przez AI jest już teraz wystarczająco przekonujący, aby oszukać nawet bliskich członków rodziny. Co więcej, takie rozwiązania AI są na tyle szeroko dostępne, że przestępcy bez większego trudu mogą z nich skorzystać. Dzięki AI możliwe jest przygotowanie pliku dźwiękowego z dowolnym tekstem, za pomocą głosu wygenerowanego na podstawie nagrań wideo, które bardzo często sami umieszczamy w social mediach. Wiemy już, że tego rodzaju technologie do tworzenia deepfake’ów będą się rozwijać i niedługo mogą stać się powszechnym narzędziem cyberprzestępców – mówi Kamil Sadkowski, analityk laboratorium antywirusowego ESET.

Jak to możliwe? Jest kilka kluczowych etapów typowego oszustwa związanego z wirtualnym porwaniem. Zwykle przebiega ono w następujący sposób:

  1. Oszuści poszukują potencjalnych ofiar, od których mogą wyłudzić pieniądze.
  2. Przestępcy identyfikują ofiarę „porwania” – zwykle dziecko osoby, którą wybrały na poprzednim etapie. Mogą to zrobić, przeszukując media społecznościowe lub inne publicznie dostępne informacje.
  3. Następnie tworzą wymyślony scenariusz, upewniając się, że jest on jak najbardziej wstrząsający dla osoby, do której mają zadzwonić. Im bardziej jesteś przestraszony, tym większe prawdopodobieństwo, że podejmiesz irracjonalne decyzje. Jak w przypadku każdej dobrej próby zastosowania inżynierii społecznej, oszuści chcą również wymusić szybkie podejmowanie decyzji przez ofiarę.
  4. Oszuści mogą następnie przeprowadzić dalszy research, aby ustalić, kiedy najlepiej zadzwonić. W tym celu przeszukują również media społecznościowe. Chodzi o to, aby skontaktować się z użytkownikiem w czasie, gdy bliska osoba jest gdzie indziej niż on, najlepiej na wakacjach. Właśnie taka sytuacja przytrafiła się Amerykance Jennifer DeStefano, od której „e-porywacze” usiłowali wyłudzić 50 000 $ okupu w zamian za uwolnienie córki. Cała sytuacja okazała się niezwykle wyrafinowanym szwindlem, wykorzystującym AI do podrobienia głosu dziewczynki, a potencjalny kontakt rodziców z latoroślą miał utrudnić jej trwający wyjazd na obóz narciarski.
  5. Kolejnym krokiem jest stworzenie fałszywego nagrania i wykonanie połączenia. Za pomocą łatwo dostępnego oprogramowania, oszuści tworzą nagranie z „głosem” ofiary i wykorzystują je, aby przekonać rodzica, że porwana została bliska osoba. I tu znowu idealnym wsparciem dla przestępców są media społecznościowe: aby oszustwo brzmiało bardziej przekonująco, oszuści mogą w nagraniu wspomnieć o czymś, czego teoretycznie nie powinna wiedzieć osoba postronna.
  6. Osoby, które dadzą się nabrać, najczęściej mają dokonać zapłaty „okupu” w niemożliwy do wyśledzenia sposób, np. kryptowalutą.
Obraz autorstwa Freepik

Przestępcy są również w stanie przejąć numer telefonu „porwanego”. To technika zwana SIM swapping, w ramach której oszuści kontaktują się z operatorem telekomunikacyjnym i podszywając się pod właściciela telefonu proszą o przeniesienie numeru ofiary na nową kartę SIM. W ten sposób uniemożliwiają weryfikację porwania, bo nasza bliska osoba nie obiera telefonu.

Dobrą wiadomością jest to, że odrobina wiedzy może znacznie zmniejszyć nasze zagrożenie oszustwami typu deepfake, a w szczególności wirtualnymi porwaniami. Istnieją rzeczy, które możesz zrobić już dziś, aby zminimalizować szanse na zostanie ofiarą w przyszłości.

– Przede wszystkim musimy skończyć z udostępnianiem nadmiaru informacji w mediach społecznościowych. To jest absolutna konieczność. Unikajmy publikowania szczegółów, takich jak adresy i numery telefonów. Jeśli to możliwe, nie udostępniaj nawet zdjęć ani nagrań wideo czy audio swojej rodziny, a już na pewno szczegółów dotyczących wakacyjnych planów bliskich. Dbajmy również o to, by nasze profile były prywatne. W ten sposób zmniejszamy szanse na to, że postronne osoby będą w stanie poznać i wykorzystać szczegóły z naszego życia – apeluje Kamil Sadkowski.

Poza tym musimy uważać na wiadomości phishingowe, które również mogą być źródłem, z którego przestępcy pozyskują dane pozwalające dokonywać wirtualnych porwań. Warto również zainstalować na telefonach naszych bliskich aplikacje pozwalające na geolokalizację. To zdecydowanie ułatwi weryfikację telefonów od „porywaczy”.

Co zrobić, jeśli otrzymamy telefon od „porywacza”? Oczywiście łatwiej to powiedzieć niż zrobić, ale powinniśmy zachować spokój – tylko to pozwoli nam na racjonalne myślenie i nie podawanie przestępcom żadnych dodatkowych informacji, które mogą zostać wykorzystane przeciwko nam. Pozostając na linii, zadzwoń do osoby, która rzekomo została porwana i sprawdź, czy jest bezpieczna. Poproś „porwaną” osobę do telefonu i zadaj jej pytanie, na które tylko ona może znać odpowiedź. Konieczne jest również poinformowanie o zajściu policji.

Wirtualne porwania to, niestety, dowód na to, że każda nowa technologia prędzej czy później zostanie wykorzystana przez przestępców do realizowania swych „zawodowych” celów.

źródło: informacja prasowa