Można odnieść wrażenie, że twórcy horrorów klasy B nieco zapomnieli o sprawdzonej idei pająka-olbrzyma polującego na ludzi. Ostatni film z tej kategorii, jaki przychodzi mi do głowy, to pociesznie durnowaty komedio-horror Atak pająków (Eight Legged Freaks) z 2002 roku, który całkiem nieźle poradził sobie z tą specyficzną konwencją monster-movie. Co ciekawe – w obsadzie tego dzieła znalazła się m.in. Scarlett Johansson, która raptem rok później zachwyciła krytyków i widzów w słynnej produkcji Sofii Coppoli Między słowami. Najwyraźniej ówczesny agent przyszłej Czarnej Wdowy był mało wybredny w kwestii ról proponowanych jego klientce…
Już w kwietniu miłośnicy horrorów będą mieli okazję sprawdzić, jak arachnid z piekła rodem poradzi sobie we współczesnej produkcji, wyreżyserowanej przez australijskiego specjalistę od horrorów Kiah Roache-Turnera, znanego m.in. z serii nienachalnie budżetowych zombie-movie Wyrmwood. Tym razem Kiah Roache-Turner fabułę swego najnowszego dzieła Sting zdecydował się osadzić w Nowym Jorku, a na główną bohaterką filmu wybrał kilkunastoletnią Charlotte. W obskurnym apartamentowcu, w którym młoda dziewczyna mieszka razem z rodziną i grupą specyficznych sąsiadów, pojawia się malutki i zaskakująco inteligentny pajączek. Charlotte, jak na zbuntowaną nastolatkę przystało, postanawia się zaopiekować nietuzinkowym pupilem i zapewnia mu bezpieczne schronienie w mini-terrarium ze słoika.
Niestety, dobre uczynki często nie uchodzą bezkarnie i nowy przyjaciel Charlotty zaczyna w wyjątkowo drastyczny sposób redukować populację wspomnianych sąsiadów dziewczynki, przy okazji bezpardonowo łamiąc prawa biologii i rosnąc w absurdalnym tempie.
Sting pojawi się w amerykańskich kinach 12 kwietnia i chociaż nie spodziewam się, aby jakikolwiek polski dystrybutor zdecydował się wprowadzić ten specyficzny film na nasz rynek, to na pewno będę go z niecierpliwością wyglądał na platformach streamingowych.