Imaginowanie sobie własnych oczekiwań wraz z jednoczesnym dokarmianiem ich i nakręcaniem się, że na pewno zostaną spełnione, jest jak tykająca bomba, która albo zostanie rozbrojona, kiedy oczekiwania się spełnią, albo pierdyknie z hukiem i potężną falą uderzeniową, kiedy trzeba będzie skonfrontować się z rozczarowaniem. Z tym drugą sytuacją mierzy się właśnie społeczność graczy, która pod wpływem przecieków nakręciła się na remaster, a nawet remake kultowego Red Dead Redemption. Z tym, że Rockstar i Take-Two, a więc deweloperzy i wydawca, też nie do końca są bez winy.

Już od kilku tygodniach w Sieci pojawiały się przecieki, dotyczące tego, że z jedną z najbardziej uznanych produkcji od Rockstar Games coś się dzieje. Tylko że kompletnie nikt nie wiedział, co konkretnie. No to społeczność graczy zaczęła sobie swoją wizję tworzyć. Z racji tego, że pierwotnie był to tytuł wydany pierwotnie wyłącznie na konsole Xbox 360 oraz PlayStation 3, to wieszczono, że twórcy gry wzięli się NA PEWNO za remaster, a może nawet stworzenie gry od nowa w formie remake’u. No i wczoraj mleko się rozlało – Red Dead Redemption faktycznie ponownie trafi do graczy, tylko że… jako port na Nintendo Switch i PlayStation 4. No to gracze podnieśli lament, że jak to tak? Przecież liczyli na coś innego! Jak studio mogło nie spełnić ich wyssanych z palca oczekiwań, które „potwierdzały” jakieś konta na (wtedy jeszcze) Twitterze i Reddicie? No to bęc! – frustracja rozlała się na mediach społecznościowych, od X (czyli obecnego Twittera), przez Reddita, liczne fora, a na YouTube, gdzie zapowiedź dostała aż 84 tys. ”łapek w dół” w stosunku do 32 tys. „łapek w górę”, kończąc.

 

 

Z jednej strony gracze zachowali się jak rozwydrzona latorośl, która teraz będzie rzucać pluszakami po całym domu drąc się przy tym wniebogłosy, bo myślała, że Gwiazdor przyniesie jej nowe LEGO, a dostała zestaw skarpet. Jeżeli jednak na sytuację spojrzy się szerzej, to okazuje się, że Rockstar Games i Take-Two w zasadzie na to zasłużyli, po raz kolejny traktując graczy nie dość, że jak dojne krowy, to na dodatek niezbyt bystre, przynajmniej jeżeli chodzi o matematykę.

Otóż zapowiedziana wersja na Nintendo Switch oraz PlayStation 4 to, jak już zresztą napisałem, zwykły port. Nawet nie remaster, gdzie lekko wyostrzono by tekstury i dodano lepsze oświetlenie, cieniowanie i efekty cząsteczkowe. Nie, to w zasadzie 1:1 wersja przeniesiona z 2010 roku, bo wtedy gra się ukazała, tylko dostosowana do wyświetlania na Switchu i PS4, wzbogacona o dodatek Undead Nightmare i wzbogacona o dodatkowe języki, w tym polski. I żeby było jeszcze śmieszniej, gra została wyceniona na… 49,99 „zielonych”, co oznacza, że w Polsce trzeba będzie za nią zapłacić ok. 200 zł. Za 13-letnią grę.

Za to, w mojej opinii, gracze mają prawo się wkurzyć. To nie pierwszy raz, kiedy Rockstar i Take-Two robią z graczy durni i w dodatku chciwie łypią na ich portfele. Niesławny remaster trylogii Grand Theft Auto to jeden z najbardziej jaskrawych przykładów. A grzeszków obu podmiotów jest znacznie więcej.

 

Źródło: Rockstar Games