Odcinkowa adaptacja powieści graficznej The Sandman, to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń, jakie zafundował mi Netflix w ostatnich latach. Twórcom serialu nie tylko udało się zachować klimat stworzonego przez Neila Gaimana (Amerykańscy bogowie, Dobry Omen) świata, ale także dobrać znakomitą obsadę – i to bez kurczowego trzymania się komiksowego kanonu. Szkoda, że Lauren S. Hissrich ze swoją ekipą nie wykazała się podobnym kunsztem przy tworzeniu netfliksowej wizji Wiedźmina

Na drugi sezon Sandmana przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać, gdyż dopiero pod koniec listopada wznowione zostaną zdjęcia do serialu, które przerwał tegoroczny strajk scenarzystów. W kolejnym rozdziale opowieści o Władcy Snów, Morfeusz napotka nordyckich bogów – Odyna, Thora i Lokiego. Oczywiście, nie będą to Asgardczycy znani z filmów i seriali Marvela, więc na ma co liczyć, że na ekranie zobaczymy Anthonego Hopkinsa, Chrisa Hemswortha i Toma Hiddlestona. Aczkolwiek, gdyby się trzymać idei Multiwersum, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby ci właśnie aktorzy wcielili się w inne warianty nordyckich bogów – tym razem w uniwersum DC Comics, a nie Marvel. Ech, można pomarzyć…

 

 

Oczekiwanie na drugi sezon losów Morfeusza umili nam kolejny serial osadzony w jego świecie, także będący adaptacją twórczości Neila Gaimana. W Martwych detektywach poznamy dwóch nastolatków – Charlesa Rowlanda i Edwina Paine’a – którym najwyraźniej udało się zejść Śmierci z radaru i chociaż opuścili grono żywych, ani myślą trafić do Bezsłonecznych Krain. Chłopaki znajdują sobie przy tym całkiem oryginalne zajęcie – zakładają agencję detektywistyczną, specjalizującą się w niesieniu pomocy innym nadprzyrodzonym lub nieumarłym bytom. 

Na ten moment Netflix nie zdradził jeszcze daty pojawienia się tej produkcji w swoim portfolio.