Może i nie jest to tak medialny temat, jak kolejny marsjański łazik albo Tesla Roadster dryfujący w przestrzeni kosmicznej, ale astronomowie, ci profesjonalni oraz amatorzy, z pewnością zdają sobie sprawę z wagi tego wydarzenia.

Sonda Hayabusa 2 została wystrzelona przez JAXA (Japan Aerospace Exploration Agency) w 2014 roku, a po dwóch latach dotarła do asteroidy Ryugu. Po przemierzeniu ponad 300 milionów kilometrów, sonda zaczęła mapować powierzchnię asteroidy. W porządku, ale to nie jest odpowiedź na pytanie: „Po jakie licho bombardować asteroidę?”

Według japońskich naukowców, nienaruszona od eonów lat powierzchnia Ryugu kryje pod sobą materiał z wczesnego okresu powstawania Układu Słonecznego. Zdobycie go może mieć olbrzymie znaczenie dla nauki. Nasza wiedza o początkach systemu, w którym żyjemy wciąż jest niewielka, a próbki dostarczone przez Hayabusę, być może, pozwolą odpowiedzieć na masę pytań. I z pewnością zrodzą nowe.

Teraz trzeba poczekać aż sonda wróci w miejsce bombardowania, odnajdzie krater, zbierze próbki i powróci na Ziemię. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, sonda powinna przynieść drogocenny materiał na Ziemię już pod koniec 2020 roku.

 

Źródło: extremetech.com