Nieee! – zakrzyknął w przerażeniu mój „inner nerd” już parę lat temu, gdy w Sieci pojawiły się pierwsze doniesienia o rozpoczęciu prac nad piątą częścią Indiany Jonesa. O ile bowiem uwielbiam klasyczną trylogię o przygodach największego kozaka wśród archeologów i najlepszego archeologa wśród kozaków, tak nigdy nie wybaczyłem Lucasowi i Spielbergowi potraktowania widzów fabularnym koszmarkiem, jakim był Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki (2008). Cóż, w skali świata moja opinia raczej wielkiego znaczenia nie ma i dziś Lucasfilm pokazało światu pierwszy zwiastun piątej odsłony serii o tytule Indiana Jones i tarcza przeznaczenia.

 

 

Fabuła filmu osadzona została w roku 1969 i skupiać się będzie na wyścigu kosmicznym między USA i ZSRR. Oczywiście, w filmie nie zabraknie nazistów – część z nich zobaczymy u sterów amerykańskiego programu kosmicznego, cześć w scenach retrospekcyjnych, dziejących się jeszcze podczas II wojny światowej. Z tego też względu twórcy filmu będą się posiłkować technologią odmładzającą twarz Harrisona Forda, który w tym roku skończył 80 lat. Czy mimo sceptycznego nastawienia do tej produkcji, udało mi się znaleźć tu jakieś pozytywy? Ku mojemu zaskoczeniu – tak. Po pierwsze – za reżyserię Tarczy przeznaczenia będzie odpowiadał James Mangold, któremu zawdzięczamy genialnego Logana z 2017 roku, czyli fenomenalne zwieńczenie historii Wolverine’a z ekipy X-Men.  Po drugie – przy tworzeniu scenariusza wspomagają go Jez Butterworth oraz jego brat John-Henry, mający w swoim portfolio scenariusze do takich tytułów jak Na skraju jutra (2014) oraz Le Mans ’66 (2019). A po trzecie – na ekranie, oprócz Harrisona Forda, Johna Rhys-Daviesa, Antonio Banderasa, Toby Jonesa i Madsa Mikkelsena, zobaczymy również jedną z najciekawszych, nie tylko w mojej opini, aktorek, scenarzystek i reżyserek młodego pokolenia – Phoebe Waller-Bridge. Jeżeli ktoś jeszcze nie widział jej autorskiego Fleabag (dwa sezony po 6 odcinków) to polecam ów serial z całego serca. W filmie nie zabraknie także ścieżki dźwiękowej przygotowanej przez samego Johna Williamsa.

Nie będę jednak ukrywał, że mimo obiecującej obsady po obu stronach kamery, po piątej części Indiany Jonesa spodziewam się wszystkiego najgorszego. O tym, czy jestem w błędzie przekonamy się 30 czerwca 2023 roku.