Nie każdy do szczęścia potrzebuje rozdzielczości 4K, ray tracingu, ustawień „ultra” i najlepiej 140 fps-ów. Niektórzy gracze są w stanie zadowolić się płynną rozgrywką w rozdzielczości Full HD. Może i pozbawioną części graficznych fajerwerków, ale nadal satysfakcjonującą. To właśnie dla takich reprezentantów niemałej społeczności graczy NVIDIA przygotowała grafiki GTX 1650, będące naturalnymi następcami GTX-a 1050 z generacji Pascal. Podobnie jak GTX 1660 oraz 1660 Ti, również ta grafika nie będzie posiadać rdzeni RT, odpowiedzialnych za ray tracing, oraz rdzeni Tensor, odpowiedzialnych za maszynowe uczenie i DLSS.

Jak deklaruje NVIDIA, najtańszy przedstawiciel generacji Turing ma cechować się o 70% wyższą wydajnością niż GTX 1050. Debiutant w wersji desktopowej pracuje w oparciu o rdzeń TU117 posiadający 896 rdzeni CUDA, a taktowanie rdzenia wynosi 1485 – 1665 MHz. Grafika wyposażona została w 4 GB pamięci, niestety, GDDR5 oraz 128-bitowy interfejs o przepustowości 128 GB/s. GTX 1650 jest również kartą bardziej energooszczędną, chociaż jego TDP wynosi 75 W, podobnie jak w GTX-ie 1050. Co ciekawe, NVIDIA nie przygotowała modelu referencyjnego. Grafiki zostały przygotowane przez innych producentów, i tak możemy kupić GTX-a 1650 od, między innymi, Asusa, Zotaca, EVGA, Gigabyte’a czy MSI.

 

Naturalnie, chip przeznaczony dla laptopów dla graczy również bazuje na tym samym rdzeniu, ale już jego specyfikacja prezentuje się nieco inaczej. Mobilny GTX 1650 posiada 1024 rdzenie CUDA, a więc więcej niż odpowiednik dla „pecetów”, ale operuje niższymi taktowaniami. Domyślnie układ może osiągać 1245 – 1560 MHz, a w trybie Turbo – 1245 – 1560 MHz. Parametry pamięci pozostały takie same.

 

Ponieważ prezentowane Turingi cechują się większą oszczędnością energii, mamy prawo spodziewać się laptopów o wysokiej kulturze pracy. Jak sięgam pamięcią, już Pascale w wersji GTX 1050 nie straszyły temperaturami, a z wiatraczków układu chłodzenia nie robiły helikopterów. Jak będzie tym razem? Zobaczymy już niebawem.