Nie przypominam sobie podobnego kuriozum w historii branży gier wideo. Square Enix, wydawca Final Fantasy XIV, zdecydował się zawiesić sprzedaż gry, ponieważ jej sprzedaż idzie za dobrze, firma zarobiła za dużo pieniędzy i zdecydowała, że tyle im w zupełności wystarczy i więcej nie chcą.

Hehe. Oczywiście, że nie.

Jak nie wiadomo o co chodzi i nie są to pieniądze, to chodzi o przeciążone serwery. Na ten moment Square Enix wycofał ze sprzedaży wersje Starter Edition oraz Complete Edition, ponieważ w wyniku ogromnej popularności gry spowodowanej nowym dodatkiem, Endwalker, serwery są na tyle przeciążone, gracze czekają godzinami, żeby móc się zalogować.

I pewnie powiecie, że to „normalne” i każdy tytuł online ma swoje chwilowe problemy z przeciążeniem serwerów, kiedy wchodzi nowa, długo oczekiwana zawartość. No tak, tylko, że Endwalker ukazał się… 17 listopada (wczesny dostęp, dla pozostałych graczy premiera miała miejsce 7 grudnia), a więc prawie miesiąc temu, a serwery wciąż płoną. Mało tego, jak się okazało, Square Enix doskonale zdawał sobie sprawę, że sytuacja z przeciążeniem serwerów może mieć miejsce i firma pracowała nad optymalizacją serwerów, ale jak się okazało – nie udało się. Winę zrzucono na „ciągły brak półprzewodników”.

Przerwa w dystrybucji FFXIV przewidywana jest na kilka dni. W tym czasie nie będzie możliwa rejestracja nowych graczy, także na bezpłatny okres próbny, gdyż to właśnie w nim Japończycy upatrują się problemu. Naoki Yoshida, producent i reżyser Final Fantasy XIV zapowiedział, że gracze z aktywną subskrypcją otrzymają dodatkowe 14 dni w ramach rekompensaty.

Square Enix zapowiedziało też, że priorytet w logowaniu zawsze będą mieć osoby z aktywną subskrypcją, bezpłatne okresy próbne nie będą akceptowane, a obecni gracze korzystający z darmowej wersji będą mogli logować się do gry wyłącznie poza tzw. godzinami szczytu. Czy to pomoże w rozwiązaniu problemu? Tego dowiemy się być może jeszcze w tym miesiącu.

 

Źródła: techspot, engadget