Od momentu, gdy filmy i seriale Marvela zaczęły bawić się ideą multiwersum minęło już nieco czasu, wiec fani tej franczyzy zdążyli się przyzwyczaić do wizji mniej lub bardziej podobnych do siebie wszechświatów, w których funkcjonują mniej lub bardziej podobne do siebie warianty ulubionych bohaterów. Dzięki tej koncepcji na ekranie kinowym mogły spotkać się m.in. trzy iteracje Spider-Mana (Maguire/Garfield/Holland), Dr Strange miał okazję poznać profesora Charlesa Xaviera oraz jednego z założycieli Fantastycznej Czwórki, a niebawem Deadpool z pomocą TVA pomoże X-Menom w przeprowadzce z ich wszechświata na Ziemię 616, czyli do rzeczywistości, w której osadzona jest akcja filmów cyklu MCU.

Niewątpliwie jednym z najciekawszych projektów opartych o ideę Multiwersum była 9-odcinkowa antologia animowanych historii o wszechświatach, gdzie wydarzenia znane nam ze Świętej Chronologii MCU potoczyły się trochę inaczej. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć świat, w którym to Peggy Carter, a nie Steve Rogers, została super-żołnierzem. Albo wszechświat, w którym to książę T’Challa, a nie Peter Quill, został liderem Strażników Galaktyki. Albo świat, w którym ludzkość i większość superbohaterów stali się ofiarami zombie-apokalipsy. Ale najlepiej chyba wypadały trzy ostatnie odcinki What if…? przedstawiające przerażającą wizję Ultrona posiadającego wszystkie Kamienie Nieskończoności.

 

 

Dzięki temu, że twórcy pierwszego sezonu A gdyby…? trzymali się konwencji filmu animowanego, mogli zaszaleć w kwestiach fabularnych i stworzyć rzeczywistości, których nawet najbardziej zagorzali fani MCU nie kupiliby w formie „life-action”. Bawiłem się przy tych odcinkach przednio, wiec z wielką niecierpliwością czekam na kontynuację tego projektu, której premierę zaplanowano na początek grudnia.

Tym razem jednak Marvel postanowił oszczędzić nam tortur tygodniowych odstępów między odcinkami i kolejne epizody sezonu drugiego What if…? będą się pojawiać codziennie od 22 do 30 grudnia. Oczywiście na platformie Disney+.