Odkąd na rynku zaczęły się pojawić różnego rodzaju konwertowalne laptopy i ultrabooki, to właśnie urządzenia od Lenovo przekonały mnie do siebie najszybciej. Komputery Lenovo ze słowem „Yoga” w nazwie były wyznacznikiem wyjątkowych rozwiązań i ciekawych pomysłów. Żeby nie być gołosłownym – klawiatura Lift’n Lock – coś z czego Lenovo dzisiaj zrezygnowało, ale jeszcze kilka lat temu w Yogach, szczególnie tych z wyższych półek, było czymś naturalnym. Lift’n Lock to nic innego, jak specjalny mechanizm zintegrowany z zawiasami, który sprawiał, że po przejściu w tryb tabletu, klawiatura chowała się do obudowy laptopa i nie przeszkadzała w trzymaniu go. Było to rozwiązanie, które nie pojawiło się w żadnym innym sprzęcie.
Lenovo bodaj jako pierwsze stworzyło też patent na przechowywanie i ładowanie aktywnego piórka wewnątrz obudowy laptopa. Później, w pierwszej generacji ThinkPada X1 Yoga pojawił się wyświetlacz OLED – rzecz niespotykana raczej w tamtym czasie w laptopach. Zresztą także dzisiaj niełatwo znaleźć OLED-owe panele w notebookach. Lenovo miało pomysły na Yogi, potrafiło je wprowadzać, a same Yogi – sprzedawać. Konwertowalne ultrabooki od Lenovo potrafiły przybierać postać sprzętu typowo biznesowego (tutaj do głosu dochodzą ThinkPady Yoga), multimedialnego czy multimedialno-biznesowego (świetny przykład – Lenovo Yoga C930, którą testowałem w ubiegłym roku). Mało tego – ciężko mi w tym momencie wskazać laptopa, który byłby jakąś czarną owcą tej rodziny. No, może najnowsza Yoga S740, pozbawiona nie dość, że zawiasów pozwalających na zamianę laptopa w tablet, to jeszcze dotykowego ekranu. To znaczy, sam laptop broni się bardzo dobrze, tylko z jakiegoś powodu Lenovo przyporządkowało go do rodziny Yoga, więc dostaliśmy taką Yogę-nie-Yogę.
Dzisiaj konkurencja w segmencie ultramobilnych maszyn konwertowalnych jest dużo większa niż w momencie premiery pierwszej Yogi. Także prestiżowa, biznesowa „X-jedynka” doczekała się paru groźnych konkurentów – Dell, HP czy Asus nie śpią i nie zasypiają gruszek w popiele. Natomiast samo Lenovo dalej wydaje się konsekwentnie robić swoje. Tylko, że od premiery pierwszej Yogi z rodziny X1 minęło niemal 5 lat i szczerze powiedziawszy – nie zmieniło się w niej wiele. Nowe procesory i inne podzespoły czy kombinacje z dostępnymi matrycami to coroczny pewnik, ale koniec końców – X1 Yoga pierwszej i piątej generacji nie są laptopami oddzielonymi od siebie jakąś wielką, pokoleniową przepaścią.
Ale czy to dobrze, czy źle, postaram się odpowiedzieć w recenzji.
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | Lenovo ThinkPad X1 Yoga 5th gen |
---|---|
wymiary i waga: | 323 x 217 x 16 mm 1,36 kg |
przetestowany CPU: | Intel Core i7 10610U 4 rdzenie, 8 wątków 1,8 - 4,9 GHz TDP - 15 W cache - 8 MB |
dostępne CPU: | Intel Core i7 10610U Intel Core i7 10510U Intel Core i5 10310U Intel Core i5 10210U |
przetestowane GPU: | Intel UHD 620 |
dostępne GPU: | Intel UHD 620 |
dysk: | 1 TB, SSD M.2 PCIe NVMe Toshiba KXG6AZNV1T02 |
obsługiwane dyski: | 1x SSD M.2 PCIe NVMe |
RAM: | 16 GB, LPDDR3 2133 MHz ------------------ pamięć wlutowana opcja: 8 GB |
przetestowana matryca: | 14 cali, Full HD, 1920 x 1080 IPS, błyszcząca, Low Power LEN40A9, LP140WF9-SPE1 |
dostępne matryce: | 4K, IPS, dotykowy, błyszczący, HDR 400, Dolby Vision WQHD, IPS, dotykowa, błyszcząca, (brak w EMEA) Full HD, IPS, dotykowa, błyszcząca, Privacy Guard Full HD, IPS, dotykowa, błyszcząca, Low Power |
wybór portów: | 2x USB 3.0 2x Thunderbolt 3 HDMI 1.4b micro-LAN/dokowanie audio in/out slot dla piórka |
akumulator: | 51 Wh, Li-Poly, Rapid Charge |
opcje łączności | WLAN - Intel Wi-Fi 6 AX201 LAN - Intel Ethernet Connection I219-LM Bluetooth 5.0 NFC |
wyposażenie dodatkowe: | kamerka IR z ThinkShutter 4 mikrofony od wideorozmów aktywne piórko ładowane w obudowie system audio Dolby Atmos (4 głośniki) podświetlana klawiatura, odporna na zalanie obsługa dysków OPAL2 TrackPoint TPM 2.0 czytnik linii papilarnych adapter LAN (opcja lub w zestawie) MIL-STD-810G |
opcje gwarancji: | rok lub 3 lata -------- on-site |
Jakość wykonania i ergonomia obudowy
Wielokrotnie podkreślaliśmy w naszych recenzjach, że rodzina ThinkPad X1 to najbardziej prestiżowe ultrabooki z portfolio Lenovo. Piąta generacja konwertowalnej X1 Yogi fakt ten w 100% potwierdza i to mimo identycznej z modelem zeszłorocznym obudowy. Ponownie laptop został wykonany z magnezowych (pulpit roboczy i spód) oraz aluminiowych (pokrywa) paneli zabarwionych na kolor żelaznej szarości. A skoro mamy do czynienia z dwoma lekkimi stopami metalu, to niska waga Yogi także nie powinna być zaskoczeniem. Laptop waży niespełna 1,4 kg, a zamknięta obudowa ma 16 mm grubości. Ultramobilność co się zowie.
Na temat samego designu bohaterki testu nie ma sensu się rozpływać, gdyż jest to… ThinkPad. Wiadomo zatem, czego się spodziewać – dość surowy, ale wciąż elegancki wygląd, czarne logo „ThinkPad” na klapie oraz w prawym narożniku podnadgarstnika. Do tego niewielka ilość stłumionej czerwieni w postaci grzybka TrackPointa oraz cieniutkiego paska przebiegającego przez dolną krawędź dwóch przycisków znajdujących się nad touchpadem. Wszystko gra i do siebie pasuje, chociaż kiedy do naszej redakcji zawitała testowana Yoga wraz z Carbonem ósmej generacji, razem z Kubą jednomyślnie stwierdziliśmy, że ThinkPadom, może nie wszystkim, ale rodzinie X1 szczególnie, przydałoby się nieco więcej świeżości. Czegoś, co wyniesie je ponad to, co oglądamy właściwie od 3 lat, wyłącznie z niewielkimi różnicami w grubości obudowy (i to nie zawsze) i innym ulokowaniem układu chłodzenia. Szczerze powiedziawszy – zaczyna wiać tutaj nudą, a wcale nie musi tak być. I nie powinno, biorąc pod uwagę, że mówimy tutaj o sprzęcie najwyższej klasy.
X1 Yoga piątej generacji świetnie wypada pod kątem wytrzymałości obudowy. Metalowe panele będące główną składową obudowy to nie byle blaszki, dzięki czemu pulpit roboczy okazał się bardzo odporny na nacisk. Klapa ma nieco forów, ponieważ dotykowy ekran z przodu dodatkowo chroniony jest szybą. Nie zmienia to faktu, że aluminiowa płyta sprawia wrażenie bardzo solidnej, przez co cały dekiel konsekwentnie sprzeciwia się próbom wykrzywiania. Laptop może się pochwalić też certyfikacją MIL-STD 810G, co oznacza, że wytrzymałość została potwierdzona przejściem niemałej liczby różnych testów – od pracy w ekstremalnych temperaturach, przez gwałtowne zmiany ciśnienia, zapylenie i zachlapanie, aż do zbadania odporności na upadki z wysokości. Absolutnie żadnych zastrzeżeń nie mam także do jakości spasowania wszystkich elementów notebooka. Wycięte na obrabiarce CNC elementy precyzyjnie do siebie przylegają, a wszystkie otwory, czy to wylotu układu chłodzenia, czy portów, są równiutkie i pozbawione jakichkolwiek skaz i niedoskonałości.
Na ciepłe słowa zasługuje także zawias nowej Yogi, pozwalający na szybką transformację laptopa w tablet. No bo jak tu nie docenić faktu, że mechanizmy skryte w metalowych osłonkach działają jednocześnie bardzo płynnie i dają opór niepozwalający na samowolne odchylanie się lub „odklejanie” ekranu od plecków laptopa? Szkoda tylko, że ultrabooka nie da się otworzyć jedną ręką. Nie jest to jednak tyle wina zawiasów, co wbudowanego w obudowę i górną ramkę ekranu magnesu, uniemożliwiającego przypadkowe otwarcie się laptopa. Przydatna rzecz, szczególnie, jeżeli ktoś często transportuje komputer np. w plecaku. Jedyna rzecz, jakiej się przyczepię jest brak choćby małych gumowych nóżek na dłuższych krawędziach ultrabooka, dzięki którym uniknięto by szurania nimi po biurku w momencie przejścia w tryb „namiotu”. Niby detal, ale jednak ważny z punktu widzenia ergonomii.
Wszystkie porty zostały rozmieszczone po bokach X1 Yogi, a ich umiejscowienie jest poprawne. Po lewej stronie znajduje się port Thunderbolt 3, służący jednocześnie za gniazdo zasilania, złącze dla stacji dokującej, w skład którego wchodzi drugi Thunderbolt 3 oraz mini-LAN, dalej mamy USB 3.0 oraz HDMI 1.4b, a także jack 3,5 mm dla słuchawek i/lub mikrofonu. Prawa strona notebooka została niemal w połowie zajęta przez dysze układu chłodzenia, więc porty przesunięto bardziej ku przodowi. Znalazło się tam USB 3.0 oraz ładujący slot dla aktywnego piórka Lenovo PenPro, które znajduje się w zestawie z laptopem.
Osprzęt i wyposażenie dodatkowe
Ekran
Zanim omówię możliwości zainstalowanej matrycy, wspomnę tylko, że Lenovo przygotowało aż cztery warianty dotykowego panelu, z czego trzy dostępne są w strefie EMEA, w tym – w Polsce. Wszystkie ekrany są IPS-ami, więc zapewniają bardzo szerokie kąty widzenia, co w kontekście sprzętu typu 2 w 1 ma bardzo duże znaczenie. Szkoda, że nie ma tutaj chociaż jednego OLED-a jako swoistej wisienki na torcie. Co jak co, ale w rodzinie X1 taki dodatek byłby mile widziany.
Lenovo przygotowało dwa ekrany Full HD: panel z filtrem prywatności PrivacyGuard, nie pozwalającym osobom postronnym na podglądanie tego, co aktualnie wyświetlamy. Patent bardzo podobny do technologii, którą HP nazywa w swoich laptopach mianem SureView, a więcej na ten temat pisał Kuba w swoim artykule. Opcją numer dwa jest ekran Low Power, a więc o mniejszym poborze energii – w to rozwiązanie został wyposażony model testowy. Kolejnym wariantem jest wyświetlacz o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli (WQHD) i to właśnie on jest niedostępny w naszej strefie. Wielka szkoda, gdyż jest to „złoty środek” pomiędzy matrycami Full HD a 4K i wielu użytkowników z pewnością chętnie sięgnęłoby właśnie po ten ekran. Ostatnią opcją jest właśnie wspomniany panel 4K (3840 x 2160 pikseli), który charakteryzuje się nie tylko obsługą HDR 400 oraz Dolby Vision, ale też posiada dokładniejsze odwzorowanie kolorów niż wyświetlacze o niższych rozdzielczościach. Wszystkie są oczywiście panelami dotykowymi. Chociaż z tą oczywistością to też trzeba trochę uważać, czego najlepszym dowodem jest Yoga, która nie posiada ani ekranu dotykowego, ani możliwości transformacji w tablet. O niej już wspominałem we wstępie.
Po tym przydługawym wstępie, czas na przetestowaną matrycę. Jest to panel Low Power o deklarowanej jasności 400 nitów oraz kontraście 800:1. Lenovo nie kłamało – podświetlenie faktycznie jest bliskie 400 nitów, co pozwala na całkiem wygodną obsługę dotykowego panelu w każdych warunkach oświetleniowych, nawet w słoneczny dzień. Chociaż tutaj niektórym może przeszkadzać błyszcząca powierzchnia panelu, teoretycznie wyposażonego w warstwę antyrefleksyjną. Kontrast natomiast okazał się nawet wyższy niż deklarowany. To się chwali. Pokrycie kolorów także pozytywnie zaskakuje, gdyż mamy tu do czynienia z 91-procentowym pokryciem palety sRGB.
Jak wygląda praca z dotykowym panelem w różnych ustawieniach Yogi? Niezmiennie bardzo dobrze. Palec ślizga się po błyszczącej powierzchni bez żadnego oporu, a ekran bardzo dokładnie reaguje na dotyk palców oraz obecność piórka. Powłoka antysmugowa całkiem nieźle wywiązuje się ze swojego zadania, ale raz na jakiś czas trzeba będzie przetrzeć ekran podczas pracy miękką ściereczką . No chyba, że ktoś będzie wyłącznie pracował piórkiem – wtedy problem się nie pojawi. Albo pojawi się zdecydowanie później.
Parametry matrycy:
- luminancja: 386 cd/m2
- kontrast: 1633:1
- czerń: 0,24 cd/m2
- paleta sRGB: 91%
- paleta DCI-P3: 66%
- paleta AdobeRGB: 63%
Klawiatura i touchpad
Klawiatura to absolutny, thinkpadowski klasyk. Czarne, wyprofilowane płytki wykonano z przyjemnego w dotyku matowego tworzywa, a mechanizm klawiszy jest niezmiennie odpowiednio sprężysty. Skok klawiszy jest odpowiednio głęboki, a odpowiedź natychmiastowa i bardzo wyraźna. Od lat klawiatury z ThinkPadów są moimi ulubionymi i póki co, nic nie wskazuje na rychłą zmianę tego stanu rzeczy. Klawiatura jest oczywiście podświetlana na biało, a także odporna na zachlapania.
Touchpad także prezentuje wysoką jakość. Szklana płytka o szarym zabarwieniu wyróżnia się wielkością pozwalającą na swobodne nawigowanie kursorem po ekranie oraz na korzystanie z windowsowych gestów. Ku mojemu zdziwieniu, gładka tafla nie brudzi się zbyt szybko, co wcale nie jest oczywiste w przypadku szklanych gładzików. Skok klawiszy jest według mnie perfekcyjny – cichy, a przy tym odpowiednio głęboki i sprężysty. Wyraźnie czuć, kiedy przycisk został wduszony, a jego odpowiedź wyraźnie akcentuje odskok klawisza.
Chociaż X1 Yoga posiada dotykowy ekran, piórko oraz touchpad, to z TrackPointa nie zrezygnowano. Czerwony „grzybek” będący jednym ze znaków rozpoznawczych wszystkich ThinkPadów wciąż ma swoich fanów i Lenovo o tym doskonale pamięta. Przyciski dla TrackPointa znajdują się nad płytką touchpada i w mojej opinii mają nieco zbyt płaski i zbyt lekki skok. Zbyt łatwo o przypadkowe wduszenie przycisków, kiedy opiera się na nich kciuk.
Głośniki
Lenovo wyposażyło najnowszą X1 Yogę w całkiem niezły zestaw audio. W jego skład wchodzą dwa głośniki o mocy 2 W umieszczone pod spodem urządzenia oraz kolejne dwa głośniczki o mocy 0,8 W, które znajdują się nad klawiaturą, skryte pod wyciętymi w obudowie otworami. Wszystko wspiera soft Dolby Atmos Speaker System. Połączenie tych wszystkich elementów składa się na zaskakująco głośny i bardzo klarowny na całej skali zestaw stereo, który nie dość że zachowuje całkiem rozsądną, jak na audio z laptopa, selektywność, to jeszcze potrafi uraczyć ździebkiem niewymuszonego basu.
Mimo że po wyłączeniu programowego wsparcia głośniki wciąż grają nieźle, to wyraźnie słychać, że to właśnie software od Dolby odpowiada w głównej mierze za wysoką jakość dźwięku. Wyłącznie Dolby Atmos sprawia, że muzyka staje się bardziej płaska i w dużo mniejszym stopniu eksponowane są jej detale. To samo tyczy się odtwarzania filmu, gdzie oprogramowanie chroni przed kakofonią w bardziej dynamicznych i złożonych dźwiękowo scenach.
Funkcje bezpieczeństwa
Pod tym kątem ThinkPady nie zwykły zawodzić. X1 Yoga 5 gen posiada właściwie cały wachlarz dodatków chroniących komputer i przechowywane na nim dane. Przed nieautoryzowanym dostępem do systemu chroni czytnik linii papilarnych oraz kamerka IR obsługująca funkcję rozpoznawania twarzy. Kamerka posiada też zasłonkę ThinkShutter, pozwalającą na pełne zakrycie obiektywu. Do tego dochodzi moduł NFC umożliwiający korzystanie ze zbliżeniowych kart dostępu. Laptop posiada także niezależny moduł TPM 2.0, odpowiedzialny za szyfrowanie zawartości dysku, a także zabezpieczenia zintegrowane z procesorami obsługującymi platformę vPro. Do zestawu należy jeszcze dołączyć dyski samoszyfrujące Opal2.
Szerzej funkcje bezpieczeństwa w notebookach omawiamy tutaj.
Łączność
Pod kątem łączności nowa X1 Yoga także ma czym się popisać. Obsługa Wi-Fi 6 (Intel Wi-Fi 6 AX201), możliwość podłączenia laptopa poprzez przewód (jednak do tego potrzebna będzie przejściówka z mini-LAN na LAN – będzie ona dołączana do niektórych konfiguracji laptopa – lub stacja dokująca), czyli sieci mającej zapewnić większą przepustowość i stabilność połączenia niż najpopularniejszy obecnie standard – Wi-Fi 5 (ac). Jednak aby móc w ogóle korzystać z dobrodziejstw najnowszego standardu Wi-Fi, niezbędny jest router go obsługujący. Trzeba o tym pamiętać. Na szczęście na rynku jest ich coraz więcej i jest w czym wybierać. Do tego dochodzi obsługa NFC, o czym już nadmieniłem, oraz Bluetooth 5.0.
Ultramobilny notebook biznesowy z najwyższej półki nie mógłby także obyć się bez dostępnego chociaż w opcji modemu WWAN. Lenovo po raz kolejny postawiło na układy od Fibocom, ale wyłącznie w wersji dla sieci 4G/LTE. Można więc mieć małe pretensje do Lenovo, że „flagowa” Yoga nie będzie zbyt przyszłościowa pod tym względem i zabraknie w niej wsparcia dla sieci 5G. Na zakup wersji wyposażonej w modem trzeba zdecydować się już na początku, gdyż późniejsze dodanie go do konfiguracji jest niemożliwe.
Testy wydajności
Szczegóły na temat naszej autorskiej procedury testowej znajdziecie tutaj.
Specyfikacja testowanej Yogi robi wrażenie, gdyż w laptopie umieszczono Core i7 10610U, 16 GB RAM-u oraz dysk SSD o pojemności 1 TB. I tak właściwie – jest to najmocniejsza konfiguracja, z jaką konwertowalną „X-jedynkę” można nabyć. Jak laptop wykorzystał takie zasoby mocy?
Core i7 10610U to układ niskonapięciowy o czterech rdzeniach i możliwości obsługi i ośmiu wątków jednocześnie. Bazowe taktowanie pojedynczego zaczyna się na pułapie 1,8 GHz, a maksymalna częstotliwość, z jaką jednostka może pracować to 4,9 GHz dla pojedynczego rdzenia.
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że ultrabooki wyposażone w 10. generację procesorów Intel Core zwykle nie wykorzystują pełnych możliwości zainstalowanych chipów i są skonfigurowane tak, żeby oferować wyższą kulturę pracy i czas pracy na baterii, aniżeli maksymalną wydajność CPU. Tak też jest w tym przypadku, ale nie mogę też powiedzieć, że tryb Turbo procesora jest jakoś mocno zdławiony. Wręcz przeciwnie – wydaje mi się, że Lenovo udało się naprawdę dobrze zbalansować wszystkie trzy parametry: wydajność, kulturę pracy i czas pracy na własnym zasilaniu. Procesor pracował wydajniej i stabilniej niż w testowanym ostatnio przez Kubę najbliższym kuzynie X1 Yogi – Carbonie ósmej generacji.
Test pracy pod obciążeniem CPU rozpoczął z grubej rury, niemal natychmiast osiągając taktowanie 3,1 GHz, które potrafiło utrzymywać się na w miarę stałym poziomie przez ok. 4 minuty. Po tym czasie częstotliwość spadła finalnie do 2 GHz. Trudno się dziwić – przy tak wysokim taktowaniu, z jakim Yoga wystartowała, temperatura CPU poszła dość mocno do góry osiągając nawet 94°C. Przy niższym taktowaniu wartość ta spadła o 15°C. Później, gdy tylko była taka możliwość, procesor znowu wchodził na kilka, kilkanaście minut na wyższe obroty, a później stopniowo ograniczał taktowanie i zbijał temperaturę.
Intel Core i7 10610U temperatura: taktowanie:
czas pracy – 15 min. 79° C 1995 MHz
czas pracy – 30 min. 82° C 2396 MHz
czas pracy – 60 min 79° C 2294 MHz
Taka praca przełożyła się na całkiem niezłe rezultaty w benchmarkach i pod tym względem laptop także wypadł lepiej niż X1 Carbon 8th gen. W teście Cinebench R15 wartości nie spadały poniżej 707 punktów (Carbonowi zdarzało się spaść poniżej 500 punktów), a konwersja pliku wideo w 4K i 60 kl/s na Full HD 30 kl/s zajęła Yodze prawie 45 sekund mniej czasu niż Carbonowi. Jednak wszystko to nie zmienia faktu, że wyniki te są… obiektywnie niższe niż w przypadku ThinkPada X1 Carbon 7th gen, wyposażonego w odpowiednik testowanego CPU z generacji Whiskey Lake – Core i7 8665U.
ThinkPad X1 Yoga 5th gen może zostać wyposażony także w „Core’y” z rodziny i5 oraz i7 w wersji bez vPro (Core i7 10510U). Szkoda że Lenovo nie sięgnęło tutaj jednak po procesory z rodziny Ice Lake, a więc te wykonane w nowszej architekturze 10 nm. W sprzęcie konwertowalnym i ultramobilnym te układy sprawdzają się całkiem dobrze. Myślę natomiast, że przeszkodą jest właśnie brak Ice Lake’ów wyposażonych w technologię vPro, czyli pakiet dodatkowych instrukcji i zabezpieczeń mile widzianych w standardzie korporacyjnym.
Trochę pokręcę nosem także na pamięć operacyjną. Fakt, że jest wlutowana jakoś mnie nie dziwi i dzisiaj jest to już właściwie standard w ultrabookach także innych firm. Dlaczego jednak do sprzętu z tej półki cenowej nie zdecydowano się włożyć nowszych i wydajniejszych układów DDR4 zamiast odchodzących powoli do lamusa LPDDR3 2133 MHz? No i niektórzy mogą też narzekać na brak wariantu 32 GB, chociaż tu może trochę przesadzam – to w końcu ultrabook, a nie stacja robocza. Producent oferuje maksymalnie 16 GB pamięci operacyjnej i w taki układ wyposażony był egzemplarz testowy. Dostępne są także opcje z 8 GB RAM-u.
Szerzej kwestię podziału mobilnych procesorów Intel omawiamy tutaj.
ThinkPada X1 Yoga z niezależną kartą graficzną nigdy nie było i pewnie nie będzie, co w żaden sposób nie ma prawa dziwić – mówimy o konwertowalnym ultrabooku. Co nie oznacza, że jego wydajności graficznej nie dałoby się zwiększyć – rozwiązaniem byłyby wspomniane wcześniej procesory z rodziny Ice Lake, wyposażone w grafiki Intel Iris Plus. Ale może to w kolejnej generacji. Obecnie trzeba korzystać z Intela UHD 620.
Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.
Najnowsza X1 Yoga pozwala na zainstalowanie wyłącznie jednego dysku M.2. Ale mogą to być nośniki PCIe NVMe nawet o pojemności 2 TB. W recenzowanej konfiguracji umieszczono flagowy dysk PCIe x4 NVMe Toshiba XG6, oparty na kościach TLC. Wypadł on świetnie pod kątem wydajności, oferując ponad 2600 MB/s odczytu sekwencyjnego oraz ponad 2200 MB/s odczytu. Warto też wspomnieć, że Lenovo każdą konfigurację ThinkPada X1 Yoga 5th wyposaża w dyski samoszyfrujące w standardzie Opal2, co z punktu widzenia klienta biznesowego może stanowić sporą wartość dodaną.
Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.
Testy baterii
W ultrabookach często można znaleźć akumulator o pojemności ok. 50 Wh. Tak też jest w tym wypadku – najnowsza X1 Yoga, podobnie zresztą jak poprzednicy, wyposażona została w baterię o pojemności 51 Wh. W połączeniu z ekranem Low Power oraz energooszczędnym CPU przekłada się na niemal 8 godzin nieprzerwanej pracy biurowej lub nawet 14,5 godzin pracy z przeglądarką. Mnie takie rezultaty satysfakcjonują i prezentują się zdecydowanie lepiej niż w przywołanym już w tej recenzji ThinkPadzie X1 Carbon ósmej generacji (chociaż trzeba wziąć pod uwagę, że model testowy wyposażony był w panel 4K). W przypadku trybu przeglądania Internetu to nawet 5 godzin różnicy na korzyść Yogi. W ten sposób ThinkPad X1 w wersji konwertowalnej wydaje się lepszym towarzyszem pracy w terenie.
Testy kultury pracy
Najbardziej prestiżowa Yoga w ofercie Lenovo może pochwalić się dobrą kulturą pracy. Dobrą, ale nie jakąś fenomenalną. Na plus na pewno trzeba zaliczyć głośność układu chłodzenia – bezszelestna praca wiatraczka przy niewielkim obciążeniu jest swoistym „must be” w tego typu sprzęcie. A nawet, gdy procesor rozgrzewał się do jeszcze wyższych temperatur (a potrafił, co pokazał przy teście wydajności), to i tak 43 dB generowanego szumu nie przeszkadzały w żaden sposób w pracy, a temperatura CPU potrafiła odczuwalnie spaść. Nie dość, że system okazał się cichy, to jeszcze dość wydajny.
Niestety, cieniutka i gęsto zapełniona obudowa Yogi sprawiła, że ciepło i tak potrafi się kumulować wewnątrz laptopa i nagrzewać jego korpus. Szczególnie widać to na spodzie – tam temperatura obudowy potrafiła osiągnąć nawet 49°C – to nie jest niska wartość. Pulpit roboczy w sektorze klawiatury oraz touchpada na szczęście pozostaje chłodny, chociaż pod samą matrycą także udało mi się odnotować 45°C. W czasie pracy typowo biurowej mapa temperatur prezentuje się korzystniej i temperatura tylko w dwóch miejscach na spodzie doszła do 42°C.
Podsumowanie
Lenovo ThinkPad X1 Yoga 5th Gen to wciąż pełnoprawna Yoga z najbardziej prestiżowej rodziny od chińskiego producenta. „Piątce” nie brakuje niczego, co w jakikolwiek sposób mogłoby ją dyskredytować na tle poprzednich generacji tych laptopów – X1 Yoga dalej jest ultrabookiem dobrze przemyślanym, bardzo skrupulatnie wykonanym z materiałów wysokiej klasy, świetnie wyposażonym, szczególnie patrząc pod kątem klienta korporacyjnego, a także wydajnym i rozsądnie skonfigurowanym. A do tego nie można zapomnieć, że dostępnych wariantów wyposażenia jest całe mnóstwo. Wszystko tutaj jest na swoim miejscu i w efekcie otrzymaliśmy produkt bardzo bezpieczny (akurat w kontekście tego komputera można powiedzieć, że nie tylko w przenośni, ale też dosłownie) dla firmy i potencjalnego klienta.
Ale czy to bezpieczeństwo (tym razem użyte w przenośni) zawsze jest zaletą? Wydaje mi się, że nie do końca. Jak już powiedziałem – przez pięć generacji X1 Yogi wiele się w niej nie zmieniło i chociaż niewątpliwie obiektywnie laptop wciąż jest bardzo dobrym narzędziem, to po prostu odnoszę wrażenie, że seria na ten moment stoi w miejscu. Podobnie zresztą, jak w przypadku X1 Carbon. Być może wraz z kolejną generacją czekają na nas jakieś większe zmiany, z przejściem na nową platformę procesorową i wszystkim, co się z tym wiąże włącznie. W końcu kolejna generacja CPU Intela (Alder Lake) także ma opierać się na architekturze 10 nm. A może Lenovo odważy się sięgnąć tutaj po chipy konkurenta – niskonapięciowe Ryzeny od AMD?
To są na razie moje domysły. Skupmy się jednak na tegorocznej X1 Yodze, która na uwagę i polecenie jak najbardziej zasługuje. Czy czuję niedosyt? Raczej nie, bardziej towarzyszy mi odczucie rodem z piosenki Maryli Rodowicz – „Ale to już było”. Jednak nie zmienia to faktu, że dla mnie nowym królem (chociaż w tym przypadku – królową) rodziny X1 zostaje Yoga.
Podsumowanie: | Lenovo ThinkPad X1 Yoga 5th gen |
---|---|
segment: | konwertowalny ultrabook biznesowy klasy Premium |
optymalne zastosowanie: | - zadania administracyjno-biurowe - prezentacje - praca w podróży i w terenie - prosta obróbka multimediów i grafiki - relaks z multimediami |
mobilność: | - ekstremalna |
kultura pracy: | - bardzo dobra |
modem WWAN w opcji: | - tak |
opcje dokowania: | - Thunderbolt 3 - gniazdo dokowania (replikator przewodowy lub mechaniczna stacja dokująca) |
ważne cechy: | - wykonanie najwyższej klasy - lekka i poręczna - długi czas pracy na baterii - niezła wydajność ogólna - bardzo dobry system audio - mnóstwo dostępnych konfiguracji - aktywne piórko w zestawie - rozbudowane opcje zabezpieczeń |
Moduł LAN to 1Gbit ? bo znów jest to pominięte w specyfikacji ?
Skoro to model biznesowy to ktoś mający pojęcie o bezpieczeństwie nie użyje WiFi to przesyłu ważnych danych. Karta LTE pewnie jako opcja, zatem szczegóły dostępnych prędkości trzeba szukać samemu.