Uwielbiam testować ultrabooki. Mimo tego, że przecież nie mają tak zróżnicowanych konfiguracji, jak na przykład stacje robocze lub laptopy dla graczy. Możliwości konstrukcyjne też są dużo bardziej ograniczone. Ale testowanie ultrabooka pokroju EliteBooka serii 1000 lub HP Spectre, Della XPS czy właśnie ThinkPada z rodziny X1 od Lenovo zawsze przynosi dreszczyk emocji związany z tym, że nigdy nie wiadomo, czego można się po kolejnej odsłonach tych prestiżowych, smukłych i bogato wyposażonych skubańców spodziewać. Producenci nierzadko zaskakują. I wszystko jest dobrze, jeżeli jest to pozytywne zaskoczenie. Gorzej jeżeli wraz z zaskoczeniem będzie stać w jednym szeregu z rozczarowaniem…
Zawsze pojawia się mnóstwo niewiadomych, związanych najczęściej z wydajnością procesora, kulturą pracy, wytrzymałością obudowy, dostępnością portów, wyposażeniem opcjonalnym… Doskonale wiem, że inżynierowie i projektanci ultrabooków zazwyczaj muszą wznieść się na szczyt swojej kreatywności i doświadczenia, nie tylko po to, żeby wszystko działało jak należy, ale też sprawdzało się pod kątem codziennej, często intensywnej eksploatacji. I jednocześnie – żeby laptop prezentował się godnie najwyższej półki. Tutaj wszystko ma większe znaczenie niż w przypadku większego, klasycznego i tańszego laptopa. Każdy centymetr płyty głównej musi być dobrze wykorzystany. Układ chłodzenia musi tworzyć udany związek z CPU oraz samą obudową. Ta zaś powinna być modnie wyszczuplona, elegancka i możliwie lekka, co zapewniają materiały najwyższej klasy, takie jak magnez czy włókno węglowe. A do tego wszystkiego dochodzą detale w rodzaju sensownego rozlokowania portów, kamerki (mieliśmy już przecież nietrafione eksperymenty z kamerką umieszczoną na dolnej krawędzi ekranu) czy nawet umiejscowienie przycisku zasilania!
Z takim właśnie podejściem powitałem w naszej redakcji nowego ThinkPada X1 Carbon siódmej generacji. Już pierwsze chwile spędzone z laptopem wyglądały bardzo obiecująco. Ale jak wiadomo – nie wszystko złoto, co się świeci. Będąc jednak optymistycznie nastrojonym przez poprzednie generacje (Carbona 5 testował swego czasu Kuba, mi zaś przyszło recenzować Carbona szóstej generacji), także na „siódemkę” patrzyłem z pewnym błyskiem w oku. Z nastawieniem, że i tym razem będzie bardzo dobrze. Ale czy będzie dobrze, bardzo dobrze, czy też świetnie – odpowiem za kilka akapitów.
Dzięki uprzejmości Lenovo, mamy przyjemność być pierwszą w Polsce redakcją mogącą się z tym prestiżowym ultrabookiem zapoznać.
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | Lenovo ThinkPad X1 Carbon 7th gen |
---|---|
wymiary i waga: | 324 x 217 x 15 mm 1,09 kg |
przetestowany CPU: | Intel Core i7 8665U 4 rdzenie, 8 wątków 1,9 - 4,8 GHz TDP - 15 W cache - 8 MB |
dostępne CPU: | Core i7 8665U Core i7 8565U Core i5 8365U Core i5 8265U |
przetestowane GPU: | Intel UHD 620 |
dostępne GPU: | Intel UHD 620 |
dysk: | 512 GB, SSD M.2 PCIe NVMe x4 SAMSUNG MZVLB512HBJQ-000L7 |
obsługiwane dyski: | 1x SSD M.2 SATA/PCIe NVMe |
RAM: | 16 GB, LPDDR3, 2133 MHz ------------------ wlutowana opcja: 8 GB |
przetestowana matryca: | 14,1 cala, WQHD, 2560 x 1440 IPS, matowy LEN40AA, LP140QH2-SPD1 |
dostępne matryce: | 4K, IPS, błyszczący z HDR 400 i Dolby Vision WQHD, IPS, matowy Full HD, IPS, matowy Low Power Full HD, IPS, matowy z ThinkPad Privacy Guard Full HD, IPS, dotykowy |
wybór portów: | 2x USB 3.0 2x Thunderbolt 3 mini-Ethernet audio in/out |
akumulator: | 51 Wh, Li-Ion, Rapid Charge (80% w godzinę) |
karty sieciowe: | LAN - Intel Ethernet Connection I219-LM WLAN - Intel Wireless-AC 9560, Wi-Fi 2x2 802.11ac WWAN - Fibocom L850-GL |
wyposażenie dodatkowe: | czytnik linii papilarnych moduł szyfrujący TPM 2.0 łączność NFC Bluetooth 5.0 modem WWAN kamerka HD z fizyczną zasłoną ThinkShutter (w opcji) kamerka IR z fizyczną zasłoną ThinkShutter głośniki z Dolby Atmos podświetlenie klawiatury klawiatura odporna na zalanie TrackPoint |
opcje gwarancji: | 3 lata ------------- on-site |
Jakość wykonania i ergonomia obudowy
Najnowsza wersja 14-calowego ThinkPada X1 Carbon nie zaskakuje pod względem stylistycznym i oferuje to, do czego nas Lenovo w tej rodzinie przyzwyczaiło. Mamy więc typowo thinkpadowską, czarną obudowę (w tym roku Lenovo całkowicie zrezygnowało ze srebrnego Carbona i chwała im za to), czarną klawiaturę i touchpad o takim samym kolorze. W poprzednim Carbonie spodobało mi się mocne przyciemnienie zazwyczaj srebrnego napisu „ThinkPad”, którym hołubią się biznesowe laptopy Chińczyków i cieszy mnie, że tym razem również sięgnięto po to rozwiązanie. Raz, że w pewnym sensie urządzenia spod znaku X1 w ten sposób wyróżniono na tle ThinkPadów E, L T oraz P, a dwa – wszystko to spina się w ujednoliconą pod kątem stylistycznym całość.
X1 Carbon od zawsze był laptopem cienkim i lekkim. Nawet pierwszy przedstawiciel rodziny miał zaledwie 18 mm grubości i ważył niecałe 1,4 kg, co w 2012 roku robiło ogromne wrażenie. Obecnie na rynku znajdują się ultrabooki o jeszcze bardziej wyszczuplonej obudowie (Acer Swift 7 czy Dell XPS 13), ale Carbon 7 wciąż mieści się w czołówce tych najszczuplejszych i najlżejszych – 15 mm grubości (milimetr mniej niż szósty Carbon) oraz 1,09 kg wagi w pełnoprawnym, 14-calowym laptopie wciąż jest godne podziwu. Słowa uznania należą się Lenovo za konsekwencję, z jaką projektują kolejne iteracje „węglowego” ultrabooka. Nie mamy tutaj odchudzania na siłę (przez 7 lat laptop „schudł” o zaledwie 3 mm), ale słuszny balans pomiędzy zachowaniem pełnej funkcjonalności komputera a podążaniem za trendem wymuszającym niejako konsekwentne wyszczuplanie kolejnych odsłon notebooka dla samej idei.
Sporą rolę w zredukowaniu wagi laptopa odgrywa ponownie stop magnezu, z którego wykonano korpus urządzenia, oraz włókno węglowe będące budulcem klapy. Oba elementy pokrywa dodatkowo delikatnie gumowaty w dotyku polimer, sprawiający, że laptop pewniej leży w dłoniach i nie ma tendencji do brudzenia się i kolekcjonowania zarysowań. Na uwagę zasługuje też precyzyjne połączenie wszystkich elementów laptopa. Nawet podnosząc komputer chwytając go za narożnik, nie miałem wrażenia, że coś za chwilę pęknie. O jakimkolwiek trzeszczeniu i skrzypieniu obudowy również nie było mowy.
Całą konstrukcję nowego Carbona mogę uznać za odpowiednio wytrzymałą, chociaż miejsce między touchpadem a klawiaturą mogłoby zostać nieco lepiej podparte, gdyż w tym miejscu obudowa zauważalnie się ugina. Za klapę i zawiasy natomiast Lenovo należy się pochwała. Pokrywa jest dość odporna na próby wykrzywiania, a dwa mechanizmy wzmocnione metalem doskonale utrzymują ekran w wybranej przez nas pozycji. Zawiasy jednocześnie pracują na tyle gładko, że nie trzeba też przytrzymywać laptopa drugą ręką, gdy go otwieramy.
Jeżeli chodzi o dostępne porty, to jest tak samo jak w poprzedniej odsłonie ultrabooka. Dwa Thunderbolty 3, gniazdo mini-Ethernet tworzące z jednym Thunderboltem port dokowania, dwa USB 3.0 oraz HDMI i uniwersalne gniazdo audio. Zestaw pozwalający na wyposażenie laptopa w niezbędne w pracy narzędzia (dodatkowy monitor, stacja dokująca, zewnętrzne dyski) w ultrabooku jest zawsze mile widziany. Mam nadzieję, że Lenovo nie ma zamiaru rezygnować póki co z pełnowymiarowych portów USB. Konieczność sięgania po przejściówki, żeby móc podłączyć pendrive’a czy myszkę nie jest spełnieniem marzeń posiadaczy laptopów.
Osprzęt i wyposażenie dodatkowe
Ekran
W tym roku Lenovo postanowiło przeprosić się z ekranem 4K w Carbonie i… trochę szkoda, bo jest to jedyny ekran, który otrzymał HDR i wsparcie Dolby Vision. W szóstej generacji takie zestaw otrzymała matryca o rozdzielczości WQHD (2560 x 1440 pikseli) i wg mnie – był to strzał w dziesiątkę. Rozdzielczość WQHD na 14-calowym ekranie zdała egzamin i w połączeniu z HDR oferowała obraz autentycznie cieszący oczy. Rozdzielczość 4K (3840 x 2160 pikseli) zaś może i oferuje ostrzejszy obraz, ale co z tego, jeżeli wyświetlane na pulpicie treści musimy skalować do 175% lub 200%?
Na szczęście rozdzielczość WQHD wciąż jest dostępna. W taki ekran wyposażono testowany egzemplarz. Panel IPS był wyraźnie podświetlony, jednak brakowało mu trochę czerni i w efekcie – głębszego kontrastu, szczególnie, że mamy przecież do czynienia z panelem IPS. Jednak Lenovo podeszło do sprawy uczciwie i uzyskane w trakcie testów wyniki nie odbiegały zbytnio od deklarowanych przez producenta wartości (676:1 uzyskany vs. 700:1 deklarowany kontrast; 295 nitów podświetlenie, deklarowane – 300 nitów). Pod kątem odwzorowania kolorów panel wypada bardzo dobrze. Grzechem byłoby marudzić na 96% pokrycia skali sRGB.
Nie są to oczywiście jedyne dostępne z Carbonem siódmej generacji wyświetlacze IPS. Lenovo przygotowało bowiem jeszcze trzy panele o rozdzielczości Full HD. Jeden w wersji z obsługą 10-punktowego dotyku, drugi w wersji Low Power, pomagającej oszczędzać baterię, zachowując jednocześnie wysoką luminację, a trzeci z filtrem prywatności ThinkPad Privacy Guard. Więcej o nim dowiecie się z tego artykułu.
Parametry matrycy:
- luminancja: 295 cd/m2
- kontrast: 676:1
- czerń: 0,44 cd/m2
- paleta sRGB: 96%
- paleta AdobeRGB: 68%
Klawiatura i touchpad
W tym temacie żadnych niespodzianek nie ma. I bardzo dobrze. Już tyle razy pisałem o tym, że klawiatura w ThinkPadach jest dla mnie idealna, że już nawet mnie zaczyna to nudzić. Ale co zrobić? Takie są fakty. Idealny balans pomiędzy sprężystością skoku klawisza, jego miękkością, głębokością i wyraźną odpowiedzią sprawia, że na chwilę obecną nie spotkałem klawiatury, na której pisałby mi się równie wygodnie. Wpływ na to ma również przyjemne w dotyku, matowe tworzywo, z którego wykonano „kafelki” klawiszy, a także niemal niezauważalne, ale wyczuwalne pod opuszkami wyprofilowanie płytek.
Touchapad ma dość standardową powierzchnię. Nie jest ani za duży, ani za mały. Powierzchnia jest wystarczająca do swobodnego manipulowania kursorem i korzystania z windowsowych gestów. Sama płytka gładzika również zachęca do korzystania z niej. Śliska powierzchnia nie stanowi oporu dla poruszających się po jej powierzchni palców, a matowe wykończenie utrudnia powstawanie tłustych śladów. Przyciski touchpada są zintegrowane z płytką i ich klik jest płaski, ale odpowiednio twardy, żeby nie martwić się o ich przypadkowe wciśnięcie. Natomiast w mojej opinii zbyt lekko pracują klawisze przypisane TrackPointowi.
Głośniki
Odnoszę wrażenie, że Lenovo wreszcie zaczęło przykładać nieco więcej uwagi do audio, przynajmniej w sprzęcie z wyższych półek, gdyż, dla przykładu, testowany przeze mnie ThinkPad L390 niczym się pod tym względem nie wyróżniał. Ale już Yoga C930 jest jednym z najlepiej grających laptopów, jakie przyszło mi recenzować. Do tego grona zbliżył się także Carbon. Najnowsza odsłona posiada aż cztery głośniczki. Dwa umieszczono nad klawiaturą, a dwa kolejne przy bocznych krawędziach spodu urządzenia. Wszystko okraszono logo Dolby Atmos.
Okazało się, że różnica w stosunku do poprzednich generacji ultrabooka jest nad wyraz słyszalna. Dźwięk jest na tyle donośny, że nawet 85% mocy wystarczy, żeby wypełnić dźwiękiem większy pokój. Jednak nawet przy maksymalnej głośności nie słychać żadnego przeciążenia membran, trzeszczenia czy innych zniekształceń dźwięku. Odtwarzana muzyka miała, co prawda, nieco zbyt jasny i zimny charakter i brakowało jej trochę cieplejszych barw, nawet mimo całkiem nieźle zakreślonych basów (jak na głośniki z laptopa pozbawionego subwoofera rzecz jasna), ale z tym jest w stanie poradzić sobie korektor. Nawet ten prosty, który znajdziemy w aplikacji Dolby Atmos Speaker System, odpowiedzialnej za sterowanie dźwiękiem.
Funkcje bezpieczeństwa
Tu akurat większych niespodzianek nie ma, co nie oznacza, że nie ma ich wcale. Lenovo wreszcie stworzyło hybrydę kamerki IR z funkcją rozpoznawania twarzy z fizyczną zasłoną ThinkShutter. Wcześniej, nie tylko w Carbonie, ale w ThinkPadach T również, użytkownik musiał wybierać: albo decyduje się na konfigurację z kamerką IR, ale wtedy nie będzie miał zasłonki, albo wybiera ThinkShutter, ale wtedy musi zaakceptować zwykłą kamerkę, bez funkcji rozpoznawania twarzy. Teraz obie wersje kamery ThinkShutter posiadają.
Oprócz zabezpieczenia pod postacią funkcji rozpoznawania twarzy, laptop oferuje czytnik linii papilarnych oraz moduł NFC. Dodatkowym zabezpieczeniem jest moduł szyfrujący TPM 2.0 oraz zabezpieczenia oferowane przez procesory obsługujące intelowską technologię vPro.
Szerzej funkcje bezpieczeństwa w notebookach omawiamy tutaj.
Łączność
Żaden współczesny laptop, szczególnie w kontekście sprzętu ultramobilnego, nie ma racji bytu bez bezprzewodowej karty sieciowej. Stąd też obecność karty sieciowej Intel Wireless-AC 9560, Wi-Fi 2×2 802.11ac z Bluetooth 5.0. Dziwi nieco, że Lenovo nie zdecydowało się na układ obsługujący nowocześniejszy, szybszy i stabilniejszy standard WiFi 6 (ax), który powoli w notebookach się pojawia. W pudełku z laptopem znaleźć można przejściówkę mini-Ethernet na pełnowymiarowe RJ-45, więc podłączenie Carbona do Internetu „po kablu” również jest możliwe. Podobnie jak korzystanie z sieci LTE, jeżeli wybierzemy konfigurację z modemem WWAN. W sprzęcie ultramobilnym z najwyższej półki nie powinno takiego dodatku zabraknąć. Modemu WWAN nie można jednak dokupić i zainstalować w późniejszym czasie – jeżeli rozważamy więc zakup komputera, lepiej wziąć to pod uwagę.
Testy wydajności
Szczegóły na temat naszej autorskiej procedury testowej znajdziecie tutaj.
Początkowo odświeżona wersja ósmej generacji jednostek niskonapięciowych Intela, która otrzymała nazwę kodową Whiskey Lake, nie zrobiła na nas wrażenia. Można nawet powiedzieć, że rozczarowała nas. Chociaż „na papierku” jednostki te prezentowały się lepiej niż procesory Kaby Lake R, to jednak demonstrowały wyniki na takim samym, a niekiedy nawet na niższym poziomie. Z czasem sytuacja zaczęła się zmieniać, a Whiskey Lake zaczęły zdobywać nasze zaufanie wypadając najpierw bardzo dobrze w Dellu XPS 13, a teraz w testowanym ThinkPadzie X1 Carbon.
W laptopie zainstalowano najwydajniejszą, dostępną z nim jednostkę. Intel Core i7 8665U nie dość, że może pochwalić się czterema rdzeniami i możliwością liczenia ośmiu wątków jednocześnie, to posiada taktowanie od 1,9 do 4,8 GHz, co, jak na jednostkę niskonapięciową, robi tym większe wrażenie.
Przez pierwsze kilka minut testu obciążającego CPU potrafił nawet pracować z taktowaniem 3,3 GHz i temperaturą 96°C. Jednak słusznie spodziewałem się, że taki stan rzeczy nie potrwa długo i już po 15 minutach zegar zszedł do 2,5 GHz, zaś temperatura CPU spadła do bezpieczniejszego poziomu 84°C. Przez resztę czasu procesor konsekwentnie utrzymywał taktowanie na poziomie 2,5 GHz, zaś temperatura spadała i czujniki po godzinie wskazały 76°C. To pokazuje, że nowy Carbon całkiem nieźle radzi sobie pod obciążeniem, chociaż temperatura bliska 100°C z początku mogła przestraszyć.
Intel Core i7 8665U | temperatura: | taktowanie: |
---|---|---|
czas pracy – 15 min. | 84° C | 2495 MHz |
czas pracy – 30 min. | 80° C | 2493 MHz |
czas pracy – 60 min | 76° C | 2493 MHz |
Chip nie zawiódł pod kątem wyników, a nawet można powiedzieć, że pozytywnie zaskoczył. Do tego stopnia, że w trakcie jednej z prób testu Cinebench R15, Core i7 8665U osiągnął wynik 790 punktów! Średni wynik z sześciu prób również prezentuje się bardzo dobrze, gdyż udało się uzyskać wynik ponad 750 punktów.
W momencie zakupu trzeba również przemyśleć potrzebną pojemność pamięci operacyjnej. Najnowszy Carbon nie posiada gniazd SODIMM i dysponuje wyłącznie RAM-em wlutowanym w płytę główną (LPDDR3). Pamięci więc nie dołożymy ani nie wymienimy. Lenovo przygotowało konfiguracje w wersji 8 GB oraz 16 GB. Model testowy wyposażony był w pojemniejsze „kości”, więc w czasie testów dysponowałem sporym zapasem pamięci.
Szerzej kwestię podziału mobilnych procesorów Intel omawiamy tutaj.
Carbon 7, mimo że nie jest sprzętem multimedialnym, to dzięki niezłemu audio oraz opcji wyświetlacza 4K HDR posiada potencjał, żeby wyświetlać na nim coś więcej niż tylko dokumenty i tabele. Również jeżeli chodzi o filmy w rozdzielczości 4K – żaden problem. Intel UHD 620 poradzi sobie z nimi bez problemów. Ale już dużo bardziej wymagające multimedia (np. gry 3D) oraz złożone projekty wymagają czegoś mocniejszego – niezależnej kary graficznej, której w żadnej konfiguracji ultrabooka nie znajdziemy. A jeżeli ktoś koniecznie chciałby czymś „integrę” zastąpić, to może postawić na stacją eGPU komunikującą się z laptopem poprzez Thunderbolta 3, w którą możemy wpiąć desktopową kartę graficzną. Procesor, co prawda, stanie się tzw. „wąskim gardłem”, które nie pozwoli karcie rozwinąć skrzydeł całkowicie, ale i tak będziemy mogli liczyć na kolosalny wzrost wydajności graficznej. Jak duży? To zależy od karty graficznej, na jaką się zdecydujemy.
Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.
Najtańsze konfiguracje nowego Carbona wyposażone są w dysk M.2 działający w oparciu i interfejs SATA 3. Jednak dokładając paręset złotych można sięgnąć po konfigurację z nośnikiem PCIe NVMe x4 lub dyskiem Intel Optane. Model testowy wyposażony został właśnie w dysk NVMe o pojemności 512 GB od Samsunga. Zapis i odczyt sekwencyjny wypadł niemal symetrycznie, gdyż pierwsza wartość osiągnęła 2224,1 MB/s, a druga – 2282,6 MB/s. Takie parametry dysku zwiastują nie tylko bardzo szybki start systemu oraz niemal błyskawiczne otwieranie aplikacji, ale też sprawne kopiowanie i przenoszenie nawet dużych plików. Dysk godny komputera z najwyższej półki, to nie ulega wątpliwości.
Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.
Testy baterii
Kolejna rzecz, po kątem której nowy Carbon wypada lepiej niż poprzednik – zarządzanie energią akumulatora. Siódma generacja posiada baterię o pojemności 51 Wh, zaś „szóstka” – 57 Wh. I mimo mniejszej pojemności i nieco mocniejszego procesora pod maską, czas pracy na baterii wypada tutaj podobnie do poprzedniej generacji. Energii starczy na cały dzień pracy i jeszcze trochę zostanie. Symulacja pracy biurowej wykończyła baterię dopiero po 9,5 godzinach, a jeżeli będziemy korzystać z laptopa jeszcze bardziej oszczędnie i skupimy się na czynnościach niewymagających od podzespołów zbyt dużego zaangażowania, możemy liczyć nawet na 12 godzin pracy.
Testy kultury pracy
Obudowa o grubości 15 mm, dość mocny procesor (jak na jednostkę o TDP 15 W) oraz jeden wiatrak schładzający podzespoły – takie połączenie może budzić trwogę o kulturę pracy laptopa. Jak się okazało – słusznie, chociaż pod kątem głośności układu chłodzenia, Carbon siódmej generacji wypadł świetnie. Praca biurowa właściwie nie robiła większego wrażenia na chłodzeniu i laptop pozostawał bezdźwięczny. Dopiero po wymuszeniu na procesorze najwyższych obrotów, wiatraczek obudził się i sygnalizując to lekkim szmerem, który bez problemu zniknie w odgłosach otoczenia.
Gorzej zaprezentowała się mapa temperatur obudowy, szczególnie jej spodu. Pod obciążeniem w środkowej strefie spodniej części obudowy temperatura potrafiła dochodzić nawet do 55-57°C, co jak na laptopa, z którym z pewnością przyjdzie od czasu do czasu pracować kładąc go na kolanach – jest zdecydowanie zbyt wysoką wartością, mogącą powodować niemały dyskomfort. A jakby tego było mało, kładąc laptopa na kolanach, zasłonimy i tak niewielkie otwory, przez które układ chłodzenia czerpie powietrze z zewnątrz. Na szczęście, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kupował ThinkPada X1 Carbon po to, żeby renderować za jego pomocą filmy lub długotrwale obciążać go innymi, wymagającymi aplikacjami – a już zwłaszcza w warunkach „polowych”, z komputerem położonym na kolanach.
Podsumowanie
Nowy Lenovo ThinkPad X1 Carbon (7 Gen) to laptop, który kolejny raz potwierdził swoją przynależność do dość wąskiego, elitarnego grona ultrabooków klasy Premium (celowo z wielkiej litery). Mało tego – nie jest to ładnie wyglądająca wydmuszka, ale „biznesówka” co się zowie, będąca w stanie zaoferować właściwie wszystko, czego firmowe „wyższe szczeble” mogą wymagać. Wysokiej klasy wyświetlacz? Jest. Wytrzymała i lekka konstrukcja z wysokiej klasy materiałów? Jest. Rozbudowane opcje zabezpieczeń i łączności? Są. Wytrzymała bateria? Również się tutaj znajduje. A do tego, jakby na odpowiedź do mojego zarzutu z recenzji Carbona szóstej generacji, Lenovo wreszcie sięgnęło po porządny zestaw audio.
Laptop pozytywnie zaskoczył także pod kątem dostępnych konfiguracji oraz wydajności ogólnej. Niektórych, co prawda, może rozczarować obecność wlutowanego RAM-u, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – taki widok w przypadku ultrabooków będzie coraz częstszy. Procesor z rodziny Intel Whiskey Lake wreszcie pokazał na co go stać i pozytywnie zaskoczył pod kątem wydajności, tworząc zgrany duet z dyskiem NVMe od Samsunga. Szkoda tylko, że wysoka wydajność CPU odbiła się wyraźnie na kulturze pracy laptopa.
Kończąc mój wywód, mogę stwierdzić, że ThinkPad X1 Carbon siódmej generacji to, w mojej opinii oczywiście, jeden z najlepszych przedstawicieli tej rodziny. Nie brakuje mu niczego, żeby mógł pełnić rolę nie tylko wizytówki jego posiadacza, ale też pełnowartościowego narzędzia pracy. I z tej właśnie przyczyny Lenovo ThinkPad X1 Carbon 7th gen zasługuje na odznaczenie Techsetter Poleca.
Podsumowanie: | Lenovo ThinkPad X1 Carbon 7th gen |
---|---|
segment: | ultrabook biznesowy klasy Premium |
optymalne zastosowanie: | - praca w podróży - praca w terenie - zadania biurowo-administracyjne - praca z pakietem Office i innymi aplikacjami biznesowymi - praca z tekstem - prosta obróbka grafiki 2D i zdjęć |
mobilność: | - ekstremalna |
kultura pracy: | - dobra |
modem WWAN w opcji: | - tak |
opcje dokowania: | - gniazdo dokowania - Thunderbolt 3 |
ważne cechy: | - lekka i wytrzymała obudowa z magnezu i włókna węglowego - precyzyjnie wykonany - precyzyjnie wykonany - sporo dostępnych konfiguracji - ekran 4K z HDR w opcji - świetna klawiatura - głośniki Dolby Atmos - długi czas pracy na baterii - kamera IR z ThinkShutter - dwie opcje dokowania |
Krzyśku jakieś porównanie do generacji 6 ….. czy warto wymieniać : )
Hmmm… pod kątem wydajności jest trochę lepiej, ale za to nieco siadła kultura pracy (temperatury obudowy), co w sumie było do przewidzenia, biorąc pod uwagę fakt, że zamknięto mocniejszy procesor w praktycznie takiej samej obudowie. Czas pracy na baterii również prezentuje się podobnie. Tak prawdę mówiąc, to największą zmianą w stosunku do Carbona 6 są nowe głośniki, które, jak już pisałem zresztą, naprawdę brzmią całkiem przyjemnie. No i jeszcze, oprócz całego czarnego laptopa, dostępna jest wersja, gdzie na klapie umieszczono charakterystyczną fakturę włókna węglowego. Ale czy to jest wystarczający powód, żeby przesiadać się na nową generację? Na to pytanie każdy… Czytaj więcej »
Lekki jak laptop firmy MAC.
Ale Arek napisał: „Mocny procesor, szybki dysk SSD, dobrej jakości ekran, mały ciężar – to wszystko traci jakiekolwiek znaczenie w sytuacji, gdy laptop (klasy PREMIUM) śmierdzi jak tanie chińskie trampki. Po kilku dniach smród jest słabszy, ale nadal czuć go w całym pokoju, więc laptop do zwrotu. A szkoda, bo to fajny model.”
Póki nie włożą do niego 24GB RAM, będzie ciągle o krok od topu.
Carbon nie jest stacją roboczą, ani laptopem multimedialnym, więc póki co 16 GB RAM-u wystarczy. Ale fakt faktem – brak możliwości rozbudowy pamięci może niektórych zniechęcić. Rozwiązanie z 8 lub 16 GB wlutowanej pamięci + jedno gniazdo SODIMM wyglądałoby już nieco atrakcyjniej. Niestety – zanosi się, że trend wlutowanego RAM-u szybko się nie skończy…