PC-towym graczom marki MSI raczej przedstawiać nie trzeba – i to bez względu na to, czy preferują klasycznego desktopa, czy też laptopa o gamingowej specjalizacji. Tajwański producent od lat bowiem tworzy wysokiej klasy hardware, a jego oferta uwzględnia również płyty główne o różnym stopniu zaawansowania, układy graficzne ze wszelkich półek wydajnościowych oraz najróżniejsze peryferia dla graczy.
W temacie sprzętu mobilnego MSI ma naprawdę wiele do powiedzenia, tym bardziej, że obecnie wśród laptopów z logo tej marki znajdziemy nie tylko maszyny dla graczy, ale także notebooki dla profesjonalistów w postaci smukłych i wydajnych laptopów z rodziny Creator (mieliśmy okazję testować jednego z nich) oraz zaawansowanych stacji roboczych w wersjach ultramobilnych oraz DTR.
Nie ma jednak co ukrywać, że MSI głównie jest kojarzone z komputerami gamingowymi. A portfolio maszyn tego typu Tajwańczycy mają najbogatsze w całej branży – coś dla siebie wyszukają tu zarówno osoby preferujące olbrzymie notebooki o najmocniejszych możliwych konfiguracjach, miłośnicy ultralekkich i ultrapłaskich laptopów z grafikami NVIDIA GeForce Max-Q oraz użytkownicy szukający sprzętu o klasycznej budowie i wielkości. Wszystko oczywiście rozbija się o cenę i jej stosunek do osiągów i jakości wykonania sprzętu.
Bohater tej recenzji, MSI GL63 8SE, to przedstawiciel mniej prestiżowej serii GL, laptopów dostępnych najczęściej w formacie 15-calowym i wyposażonych w grafiki NVIDIA GeForce z „50” w oznaczeniu – np. w GTX-a 1650. Jednak model przysłany na testy może się pochwalić wyjątkowo mocną konfiguracją – sześciordzeniowy Intel Core i7 8750H oraz GeForce RTX 2060 to zestaw o jakim marzy niejeden gracz. A przy tym MSI GL63 8SE to jeden z najniżej wycenianych laptopów o takich podzespołach. Jednak nie znaczy to, że mamy do czynienia z komputerem tanim, gdyż by stać się posiadaczami takiej wersji będziemy potrzebować ok. 5500 zł.
Czy jest to laptop warty takiej kwoty? O tym w samej recenzji.
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | MSI GL63 8SE |
---|---|
wymiary i waga: | 383 x 260 x 30 mm 2,3 kg |
przetestowany CPU: | Intel Core i7 8750H 6 rdzeni, 12 wątków 2,2 - 4,1 GHz TDP - 45 W cache - 9 MB |
dostępne CPU: | Intel Core i7 8750H Intel Core i5 8300H |
przetestowane GPU: | NVIDIA GeForce RTX 2060, 6 GB Intel UHD 630 |
dostępne GPU: | NVIDIA GeForce RTX 2060 NVIDIA GeForce GTX 1660 Ti NVIDIA GeForce GTX 1650 NVIDIA GeForce GTX 1050 Ti NVIDIA GeForce GTX 1050 Intel UHD 630 |
dysk: | 256 GB, SSD M.2 PCIe NVMe WDC PC SN520 SDAPNUW-256G-1032 plus 1 TB, HDD, 7200 rpm Seagate ST1000LM049-2GH172 |
obsługiwane dyski: | 1x M.2 PCIe NVMe plus 1x 2,5" |
RAM: | 2x 8 GB, DDR4 ------------------ max. 32 GB dwa gniazda SODIMM |
przetestowana matryca: | 15,6 cala, Full HD, 1920 x 1080 TN, matowa, 60 Hz CMN N156HGA-EAL CMN15D6 |
dostępne matryce: | Full HD, TN, matowa, 120 Hz Full HD, TN, matowa, 60 Hz |
wybór portów: | 3x USB 3.0 1x USB 3.1 typu C HDMI 2.0 mini-DisplayPort 1.2 LAN audio in audio out |
akumulator: | 51 Wh, Li-Ion, 6-kom. |
karty sieciowe: | LAN - Killer E2400 Gigabit Ethernet Controller WLAN - Intel Wireless-AC 9560 Bluetooth 5.0 |
wyposażenie dodatkowe: | czytnik kart SD podświetlenie klawiatury klawiatura SteelSeries oprogramowanie audio Nahimic 3 oprogramowanie Dragon Center |
opcje gwarancji: | 2 lata ------------- carry-in |
Jakość wykonania i ergonomia obudowy
MSI GL63 8SE nie jest może maszyną o sylwetce ultrabooka, ten rodzaj sprzętu znajdziemy w serii GS, ale laptop nie razi klocowatą budową i przesadną wagą. Konstrukcja po zamknięciu ma 30 mm grubości, a waga laptopa to ok. 2,3 kg, co w kontekście jego konfiguracji wypada naprawdę nieźle. Spakowanie laptopa do torby lub plecaka o standardowej wielkości nie będzie problemem i nawet z niemałym zasilaczem w komplecie nie powinniśmy narzekać na zbytnio dociążony bagaż.
Testowany laptop to kolejny przykład zmiany w podejściu do wyglądu sprzętu dla graczy, jaka nastąpiła w ostatnich latach. Na obudowie dominuje matowa czerń, którą urozmaicono za pomocą rozmaitych czerwonych akcentów – smocze logo i paski na pokrywie, obwódka na krawędziach obudowy oraz czerwone podświetlenie klawiatury podkreślają rozrywkową naturę laptopa, ale całość nie wygląda odpustowo i tandetnie. Laptop nie załapał się jednak na wyszczuplone ramki ekranu, więc całość ma typowy dla segmentu piętnastocalowego format.
Z racji tego, że jesteśmy w segmencie niżej wycenianych maszyn, to cała obudowa została złożona z tworzywa – aluminium nie znajdziemy w żadnym miejscu. Pulpit oraz klapa komputera zostały zabezpieczone panelami z dobrej jakości tworzywa o delikatnie zmatowionej fakturze. Całość charakteryzuje się umiarkowaną odpornością na ślady po palcach, więc przynajmniej raz dziennie przyda się miękka flanela i odpowiedni płyn do wyczyszczenia chociażby pulpitu. Z kolei spód laptopa to „zwyczajne”, chropowate tworzywo, gdzie znajdziemy nie tylko gumowe nóżki komputera, ale także sporą liczbę dodatkowych otworów wentylacyjnych. Wypada o tym pamiętać, bo jeśli położymy sprzęt na miękkim kocu lub innej kołdrze, to ograniczymy przepływ powietrza przez układ chłodzenia, co może doprowadzić do przegrzania i uszkodzenia sprzętu.
Zastosowane materiały odbiły się, niestety, na solidności konstrukcji. Pokrywa jest podatna na wykrzywianie i nacisk – nie trzeba wiele siły, by wywołać na pracującej matrycy mozaikę artefaktów. Pulpit wypada tu zdecydowanie lepiej i nawet mocniejszy nacisk nie robi na nim większego wrażenia, a klawiatura może się pochwalić porządnym podparciem. Jednak gdy spróbujemy całość wykrzywić usłyszymy skrzypienie torturowanego plastiku.
Wybór portów jest całkiem spory i powinien sprostać nawet wymaganiom użytkowników planujących podłączyć do laptopa sporą liczbę dodatkowych akcesoriów. Na bok lewy trafiło gniazdo LAN, dwa cyfrowe wyjścia obrazu (HDMI 2.0 oraz mini-DisplayPort 1.2), USB 3.0 o klasycznym formacie, USB 3.1 typu C oraz wejście i wyjście audio. Natomiast bok prawy należy do czytnika kart SD, dwóch kolejnych USB 3.0 oraz gniazda zasilającego.
To dobrze przemyślany zestaw, ale jego rozmieszczenie dalekie jest od ideału – szczególnie na boku lewym. Konstrukcja układu chłodzenia, którego dodatkowe dysze trafiły na tylną bocznych krawędzi, sprawiła, że porty są tu przesunięte ku przodowi i dość ściśnięte. Może to szczególnie utrudnić życie osobom leworęcznym, gdyż przy takim układzie wystające wtyczki i kable będą ograniczać wygodne operowanie myszą. Ale nawet jeśli preferujemy zabawę prawicą, to i tak trudno to nazwać ergonomicznym rozwiązaniem.
Modyfikacja konfiguracji jest nie tylko możliwa, ale, jak na standardy MSI, względnie prosta. Po wykręceniu kilku śrubek oraz umiejętnym podważeniu trzymających spód komputera zatrzasków (tu pomocna będzie stara karta kredytowa lub twarda kostka do gry na gitarze), dolna pokrywa odsłoni nam podzespoły. I tu duża ulga – w przeciwieństwie chociażby do maszyn MSI z serii GS, gniazda dla kości RAM znajdują się po „właściwej” stronie płyty głównej i unikniemy „przyjemności” związanych z koniecznością jej wymontowania. Problemów nie będzie także z dostępem do zatok dyskowych – a pamiętajmy, że MSI GL63 8SE może dysponować dwoma typami nośników: dyskiem M.2 oraz 2,5-calowym.
Osprzęt i wyposażenie dodatkowe
Ekran
Sporym rozczarowaniem okazała się zamontowana w testowanym modelu matryca – matowy wyświetlacz TN o rozdzielczości Full HD to najskromniejsza dostępna tu opcja. I jak to TN-kami bywa, nie mamy co liczyć na szerokie kąty widzenia i mocny kontrast. By wyświetlany obraz nie zaczął przechodzić w „tryb negatywu” musimy się znajdować idealnie przed matrycą. Kąty widzenia są szczególnie wąskie w pionie, co z resztą widać na grafice obok.
Parametry matrycy:
- luminancja: 199 cd/m2
- kontrast: 270:1
- czerń: 0,7 cd/m2
- paleta sRGB: 100%
- paleta AdobeRGB: 85%
Przeciętnie wypada tu także maksymalna luminancja oraz kontrast, aczkolwiek nie sposób narzekać na odwzorowanie kolorów – pełne pokrycie palety sRGB oraz zaskakująco wysoki standard AdobeRGB to mocniejsze strony wyświetlacza. Nie jest to ekran o zwiększonej częstotliwości odświeżania, więc fizycznie może wyświetlić do 60 klatek na sekundę. Na szczęście, MSI GL63 8SE jest także dostępny z ekranem o 120-hercowym odświeżaniu, który zdecydowanie lepiej sprawdzi się przy dynamicznych grach sieciowych.
Klawiatura i touchpad
Zaprojektowana przez markę SteelSeries klawiatura to kwintesencja słowa „ambiwalencja”. Z jednej strony mamy do czynienia z fajnie podświetloną na czerwono wyspówką o dużych i wykonanych z wysokiej jakości tworzywa klawiszach. Ich skok jest przy tym przyjemnie głęboki i odpowiednio sprężysty, co docenimy nie tylko podczas rozgrywki, ale także przy pracy z edytorem tekstu. Czerwone podświetlenie także świetnie się sprawdza, pozwalając na pracę lub zabawę nawet w całkowitych ciemnościach – dostępne są także modele z pełnym podświetleniem RGB.
Z drugiej strony zdecydowanie mniejszy entuzjazm wywołał u mnie układ klawiatury, który może być dość problematyczny dla polskiego użytkownika. O ile bowiem przeniesienie klawisza Windows na prawą stronę pulpitu da się przeżyć, tak za „genialny” pomysł na dodatkowy ukośnik między spacją a prawym Altem komuś należy się lanie na gołą… A w tym modelu nie zmienimy sobie mapowania klawiszy, co jest możliwie w większości laptopów MSI, gdyż aplikacja SteelSeries Engine 3 z uporem maniaka twierdzi, że w tym modelu nie ma klawiatury tej marki i domaga się podpięcia kompatybilnego urządzenia przez USB lub Bluetooth. Posiadacze tej maszyny będą więc musieli się przyzwyczaić do nieco innej ergonomii stawiania polskich znaków w tekście. Z pocz/atku tworzone teksty b/ed/a wygl/ada/c w/la/snie tak.
Touchpad jest i działa, ma całkiem sensowny format oraz wspiera gesty, ale w ogólnym ujęciu – szału nie robi. Przy prostych zadaniach sprawdza nawet nieźle, aczkolwiek jego precyzja, zwłaszcza w temacie obsługi wspomnianych gestów oraz przewijania, zostawia nieco do życzenia. Najsłabiej wypadają tu fizyczne przyciski charakteryzujące się bardzo krótkim i topornym skokiem.
Głośniki
W tej kwestii MSI GL63 8SE ma się czym pochwalić – pod przednią krawędzią pulpitu znalazło się miejsce dla dwóch sporawych głośników i to się słyszy. Muzyka jest donośna i można nawet doszukać się w niej basu – o pustawym brzmieniu, ale jednak. System audio gra czysto i nawet maksymalna głośność nie obniża jakości dźwięku. Duży w tym udział oprogramowania Nahimic, które nie tylko wyciśnie maksimum możliwości z wbudowanych głośników, ale potrafi także symulować dźwięk przestrzenny 7.1 oraz daje dostęp do funkcji Sound Tracker, czyli dodatkowego HUD-a wizualizującego kierunek z którego dobiega dźwięk przeciwników. Przy rozgrywkach wieloosobowych może nam się to bardzo przydać.
Łączność
Brak modemu w tej klasie sprzętu nie jest zaskoczeniem, ale specjalizacja MSI GL63 8SE objawia się w zastosowanych kartach sieciowych. Łączność przewodową powierzono karcie Killer E2400 Gigabit Ethernet Controller, a więc rozwiązaniu świetnie sprawdzającym się przy rozgrywkach wieloosobowych, streamingu i innych aktywnościach ważnych dla graczy lubiących się dzielić ze światem swoimi umiejętnościami. Wspierać nas w tym będzie autorska aplikacja Killer Control Center.
W droższych modelach MSI nierzadko montuje także kartę WLAN od Killera, jednak tu znajdziemy „zwykłego” Intel AC 9560, który bezproblemowo poradzi sobie przy typowym korzystaniu z zasobów Sieci. Do gamingu lepiej będzie przesiąść się na kabel LAN.
Testy wydajności
Szczegóły na temat naszej autorskiej procedury testowej znajdziecie tutaj.
W konfiguracji maszyny dla gracza nie powinno zabraknąć procesora Intel Core H, czyli rozwiązania zaprojektowanego z myślą o wydajności – energooszczędność, czyli domena ultrabooków, jest tu na dalszym planie. W modelach ze słabszą grafiką znajdziemy czterordzeniowego Core i5 8300H, natomiast wersje droższe, w tym testowany laptop, mogą się pochwalić obecnością sześciordzeniowego Intel Core i7 8750H. I chociaż ów procesor doczekał się już swojego następcy, to wciąż jest to jeden z najmocniejszych CPU występujących w laptopach.
Bazowe taktowanie Intel Core i7 8750H wynosi 2,2 GHz, ale dzięki trybowi Turbo Boost wartość ta może wzrosnąć do 4,1 GHz na jednym obciążonym rdzeniu oraz 3,9 GHz dla wszystkich rdzeni. Nie jest to układ niskonapięciowy, więc jego TDP nie wynosi 15 W lecz 45 W – układ chłodzenia musi zatem odprowadzić znacznie większą ilość ciepła, by procesor mógł pracować stabilnie i z pełną wydajnością. Jak to wygląda w przypadku MSI GL63 8SE?
Intel Core i7 8750H | temperatura: | taktowanie: |
---|---|---|
czas pracy – 15 min. | 94° C | 2992 MHz |
czas pracy – 30 min. | 90° C | 3092 MHz |
czas pracy – 60 min | 92° C | 2992 MHz |
Szczerze mówiąc – bez szału, gdyż obciążony procesor potrafi w tempie ekspresowym przekroczyć temperaturę 90° C, przy taktowaniu oscylującym między ok. 3,0 a 3,1 GHz. To jasny sygnał, że układ chłodzenia nie jest na tyle wydajny, by tryb Turbo mógł dać z siebie wszystko i system musi nieco hamować jego zapędy w celu uchronienia sprzętu przed przegrzaniem i throttlingiem.
Pomimo tego, wyniki benchmarków wygenerowane przez MSI GL63 8SE nie rozczarowują i nie są wyraźnie słabsze od uzyskanych podczas testów Lenovo Legion Y740-17, gdzie bliźniaczy Core i7 8750H osiągał nieco wyższe taktowanie trybu Turbo (ok. 3,3 GHz) przy niższych temperaturach (ok. 85° C). A gdy porównamy je z procesorem Core i7 7700HQ, czyli notebookowym „kozakiem” z 2017 roku to testowany laptop naprawdę nie ma się czego wstydzić.
Szerzej kwestię podziału mobilnych procesorów Intel omawiamy tutaj.
Bohater tej recenzji przybył do redakcji z najmocniejszym dostępnym w tej serii układem graficznym, czyli grafiką NVIDIA GeForce RTX 2060. Jest to przedstawiciel wciąż najnowszej generacji grafik, wykonanej w architekturze Turing. A zatem możemy liczyć na obsługę ray tracingu, czyli nowej metody symulowania promieni świetlnych w wirtualnym środowisku, oraz opartego o algorytmy uczenia maszynowego „upscalingu” w postaci DLSS. Nie bez znaczenia jest tu także 6 GB własnej pamięci. W takiej wersji MSI GL63 8SE powinien bez problemu sprostać nawet najbardziej wymagającym grom.
Chociaż GeForce RTX 2060 to „najsłabszy” przedstawiciel RTX-owej rodziny, to przy rozdzielczości Full HD nie podskoczy mu zasadniczo żaden tytuł. Assassin’s Creed: Odyssey nawet w ustawieniach ultr utrzymuje liczbę klatek na sekundę powyżej 50, a gry o nieco mniejszych wymaganiach sprzętowych, jak chociażby Far Cry: New Dawn, możemy śmiało odpalić na zewnętrznym monitorze w rozdzielczości WQHD bez konieczności obniżania ustawień graficznych. Większym wyzwaniem dla RTX-a 2060 okazało się Metro Exodus z aktywnym ray tracingiem, ale trudno to uznać za zarzut – wymagania sprzętowe tej produkcji przebija chyba jednie Control.
Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.
Możliwość stworzenia dwudyskowego magazynu na dane to obecnie standard w sprzęcie gamingowym, więc tej opcji nie zabrakło także i tu. W testowanym modelu za dysk systemowy służy nośnik półprzewodnikowy w postaci karty M.2, korzystający z interfejsu PCIe NVMe – jest to rozwiązanie radykalnie szybsze od dysku talerzowego czy nawet nośników SSD SATA 3, ale 256 GB może nam się szybko zapełnić. Wtedy z pomocą przyjdzie znacznie wolniejszy, ale pojemniejszy dysk talerzowy w klasycznym 2,5-calowym formacie, dla którego także znalazło się miejsce w obudowie.
Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.
Testy baterii
MSI GL63 8SE w temacie baterii wypada bardzo podobnie do innych gamingówek, ale wypada tu zauważyć, że za uzyskanymi wartościami kryje się zdecydowanie mniejsza bateria, niż w przypadku zestawionych z nim laptopów. Akumulator o pojemności 51 Wh oraz obecność w systemie grafiki zintegrowanej z procesorem, dzięki której laptop w trybie nie-gamingowym ma zdecydowanie mniejszy apetyt na energię, pozwala na ok. 4 – 5 godzin aktywnej pracy. Nie są to wartości, jakie mógłby nam zapewnić ultrabook, ale pamiętajmy, że pod maską mamy sześciordzeniowego potwora, a nie energooszczędną jednostkę niskonapięciową. Jak na ten segment sprzętu jest całkiem przyzwoicie.
Testy kultury pracy
Aby chłodzić tak wydajną konfigurację projektanci musieli zadbać o rozbudowany układ chłodzenia, składający się z dwóch niemałych wentylatorów oraz sieci siedmiu ciepłowodów – ale i tak nie jest to cichy czy nawet względnie cichy laptop. Cóż, mimo wszystko mamy do czynienia ze sprzętem o stosunkowo kompaktowej obudowie – przynajmniej jak na ten segment notebooków.
Przy zadaniach biurowych szum chłodzenia jest słyszalny, ale przez większość czasu utrzymuje się na dość niskim poziomie. Jednak gdy procesor natrafi na nieco poważniejsze zadanie, wentylatory przyspieszą na moment, by go wystudzić – ta nieregularna praca może drażnić użytkowników wyczulonych na tę kwestię.
Gdy procesor i grafika wejdą w tryb gamingowy, to konwenanse się kończą i pojawia się intensywny szum o natężeniu ponad 50 dB. Taka praca układu chłodzenia może już przeszkadzać w skupieniu i skłoni niejednego gracza do rozgrywki w słuchawkach. Jest i pozytywna strona tej sytuacji – temperatura grafiki utrzymana jest w ryzach i nawet przy dłuższych sesjach nie przekroczyła 75° C.
Podobnie sprawa wygląda z temperaturą obudowy. Przy typowym użytkowaniu spód oraz pulpit nie przekraczają 35° C, natomiast po godzinie spędzonej w towarzystwie Geralta z Rivii środek spodu oraz klawiatury stały się odczuwalnie ciepłe – na tylnej części konstrukcji jest to niemal 50° C. Szczęśliwie, podnadgarstnik pozostaje chłodny.
Podsumowanie
Zaprojektowanie w miarę (bardzo w miarę) przyzwoicie wycenionego laptopa gamingowego o mocnej konfiguracji nie jest prostym zadaniem. A już szczególnie, gdy zależy nam na obecności sześciordzeniowego Core i7 i grafiki GeForce z rodziny RTX, a nie czterordzeniowej „i-piątki” i GeForce’a GTX – w tym momencie musimy się bowiem liczyć, że producent tu i ówdzie przyoszczędzi i oceniając takiego laptopa grozi nam prawdziwa epidemia „ale”. Co z resztą udowadnia bohater tej recenzji.
Jego stylistyka jest bowiem całkiem przyjemna dla oka, a sama konstrukcja nie jest przesadnie ciężka, ani „klocowata”, ale zastosowane materiały, czyli tworzywo, nie rozpieszczają solidnością i pokrywa jest podatna na nacisk i wykrzywianie, a całość nie odzwierciedla ceny, jaką producent życzy sobie za ten model.
Klawiatura SteelSeries znakomicie wypada w kwestii wielkości klawiszy, głębokości skoku oraz przyjemnego dla oka podświetlenia, ale (nie widzieć czemu) system odmawia uznania jej za produkt marki SteelSeries, odbierając nam możliwość korzystania ze zwykle współpracującego z nim oprogramowania. W efekcie nie możemy zmienić mapowania klawiszy i „obejść” wspomnianego problemu z dodatkowym ukośnikiem, kwestią szczególnie ważną dla sprawnego stawiania polskich znaków.
Wybór portów swym zróżnicowaniem powinien sprostać oczekiwaniom większości graczy oraz użytkowników profesjonalnych, ale rozmieszczenie gniazd nie jest zbyt ergonomiczne – jak udowodnił Legion Y540 (15), nawet w piętnastocalowym laptopie część portów może trafić na tylną krawędź obudowy.
Układ chłodzenia utrzymuje temperaturę grafiki na bardzo przyzwoitym poziomie, ale słabiej mu wychodzi z chłodzeniem procesora. Relaksowi z grą zaś będzie towarzyszył intensywny szum pracujących wiatraków.
Pomimo tej wyliczanki MSI GL63 8SE może być interesującą propozycją dla osób, które przy mało elastycznym budżecie chcą się wyposażyć w maszynę o 15-calowym formacie i z podzespołami godnymi gamingówki z wyższej półki cenowej. A mimo swoich wad, testowany laptop może się pochwalić naprawdę imponującymi osiągami, o które trudno w tym przedziale cenowym.
Podsumowanie: | MSI GL63 8SE |
---|---|
segment: | notebook gamingowy |
optymalne zastosowanie: | - gry komputerowe - relaks z multimediami - obróbka grafiki i multimediów - realizacje projektów wideo - praca z oprogramowaniem projektowym - zadania wymagające dużej mocy obliczeniowej |
mobilność: | - średnia |
kultura pracy: | - przeciętna |
modem WWAN w opcji: | - nie |
opcje dokowania: | - USB 3.1 typu C |
ważne cechy: | - piętnastocalowy kompaktowy format i niegorsząca waga - sześciordzeniowy CPU i RTX 2060 pod maską - w miarę stonowana stylistyka - rozbudowany wybór portów - matryca 120 Hz w opcji - obsługa dwóch typów dysków (M.2 oraz 2,5") |