No i proszę, okazało się, że „Zetki” się przyjęły! Gdyby było odwrotnie, Lenovo pewnie nie byłoby tak chętne, żeby przygotować drugą generację ThinkPadów Z, czyż nie?

Cóż to takiego, owe ThinkPady Z? To laptopy biznesowe przygotowane z myślą o pokoleniu Z, które coraz mocniej zaznacza się na rynku pracy. Widocznie producent doszedł do wniosku, że klasyczne ThinkPady są dla „zetek” zbyt „dziaderskie”, stąd też pomysł na stworzenie notebooków, które w zasadzie można określić jako połączenie idei i stylistyki przyświecającej entry-bussinessowym ThinkBookom oraz w pełni biznesowym ThinkPadom, które znamy od lat. Nie ma w tym przesady i wystarczy spojrzeć chociażby na obudowę i pobieżnie prześledzić tabelę ze specyfikacją, żeby dość do podobnych wniosków.

Ta kombinacja cech obu rodzin notebooków to jednak nie jedyne, co wyróżnia ThinkPady Z, a więc ultrabooka ThinkPad Z13 oraz bohatera niniejszej recenzji – 16-calowego ThinkPada Z16 Gen 2, który pod kątem możliwości i wyposażenia bez żadnej przesady może być traktowany, jako laptop dla twórców kreatywnych i quasi-stacja robocza. Cechą charakterystyczną ThinkPadów Z są konfiguracje oparte wyłącznie o procesory oraz karty graficzne od AMD. Na chwilę obecną Intel do ThinkPadów Z wstępu nie ma.

Na testy otrzymałem najbardziej doposażoną konfigurację laptopa. No, prawie, bo zamiast dysku 2 TB, bo maksymalnie z takim można nabyć laptopa, do testowanej konfiguracji trafił nośnik o dwukrotnie niższej pojemności. Oprócz tego w laptopie znalazł się Ryzen 9 Pro 7940HS, Radeon RX 6550M, 64 GB RAM-u oraz ekran OLED o rozdzielczości 3840 x 2400 pikseli. No i teraz pozostaje tylko znaleźć odpowiedź na pytanie, jak ten zestaw sprawdza się w czasie pracy. Zabawy też, wszak nie samą pracą żyje człowiek.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Lenovo ThinkPad Z16 Gen 2
wymiary i waga:354 x 227 x 16 mm
1,9 kg
przetestowany CPU:AMD Ryzen 9 Pro 7940HS
Phoenix, Zen 4 (5 nm)
8 rdzeni, 16 wątków
4 - 5,4 GHz
cTDP - 35 - 54 W
cache - 24 MB
dostępne CPU:AMD Ryzen 9 Pro 7940HS
AMD Ryzen 7 Pro 7840HS
AMD Ryzen 5 Pro 7640HS
przetestowane GPU:AMD Radeon RX 6550M
AMD Radeon 780M
dostępne GPU:AMD Radeon RX 6550M
AMD Radeon 780M
AMD Radeon 760M
dysk:1 TB, M.2, PCIe 4.0 NVMe
Kioxia KXG8AZNV1T02 LA
obsługiwane dyski:1x M.2 PCIe 4.0 x4 (2280)
RAM:64 GB LPDDR5x-6400
------------------
dual-channel
pamięć wlutowana
opcje: 16 GB oraz 32 GB
przetestowana matryca:16 cali, 3840 x 2400, 16:10
OLED, 60 Hz, dotykowy, warstwa antyrefleksyjna
Samsung ATNA60YV04-0
dostępne matryce:OLED, 3840 x 2400, 60 Hz, dotykowa, antyrefleks, 100% DCI-P3
IPS, 1920 x 1200, 60 Hz, 100% sRGB
IPS, 1920 x 1200, 60 Hz, 100% sRGB, dotykowa
wybór portów:1x USB 3.2 Gen 2 (Power Delivery 3.0, DisplayPort 1.4a)
2x USB 4 (40 Gb/s)
1x audio combo
akumulator:72 Wh
opcje łącznościWLAN: MediaTek MT7922 (RZ616) Wi-Fi 6E 160MHz
Bluetooth 5.3
wyposażenie dodatkowe:kamerka Full HD z IR, funkcją rozpoznawania twarzy i E-Shutter
podwójny mikrofon
głośniki stereo z Dolby Atmos
podświetlana i odporna na zachlapanie klawiatura
haptyczny touchpad
TrackPoint
TPM 2.0
opcje gwarancji:3 lata

Jakość wykonania i ergonomia obudowy

Nie musicie jakoś specjalnie uważnie patrzeć na fotki poniżej, żeby przyznać mi rację, co do miksu stylu dwóch rodzin biznesowych laptopów, który znalazł swój finał w stylistyce ThinkPadów Z. Ale nie można też powiedzieć, że to proste przeniesienie 1:1 poszczególnych elementów z jednej i drugiej serii i sklecenie ich w jakąś tam sensowną całość. Mamy tu chociażby estetycznie wyglądające krawędzie ze wzorem szczotkowania, gładką, szarą klapę czy wykończony metalicznie owal skrywający kamerę i mikrofony. Detale, ale ładnie podkreślające całość. Czarny pulpit natomiast to 100% ThinkPada w ThinkPadzie i nawiązania do przedstawicieli najwyższej półki cenowej są tutaj nad wyraz widoczne. A kto nie wierzy, niech zerknie do recenzji ThinkPada X1 Extreme Gen 5.

Pierwsza generacja „Zetek” wyglądała podobnie i podobnie wypada także pod kątem jakości wykonania. A ta to najwyższa klasa. Obudowa została w całości wykonana z aluminium, a Lenovo lubi zaznaczać w swoich materiałach marketingowych, że jest to metal pochodzący z w dużej mierze z recyklingu. Wszelkie materiały z PCC to także tworzywo z odzysku. Biorąc laptopa do ręki czuć i widać, że jest to maszyna zwarta, konkretna, budząca zaufanie swoją masywnością. Zresztą odnoszę wrażenie, że Lenovo niespecjalnie dążyło tutaj do jakiegoś przesadnego odchudzania całej konstrukcji. Laptop waży prawie 2 kg i podobnie jak pierwsza generacja, mierzy sobie 16 mm grubości. Nie ma też tu mowy o jakimkolwiek kiepskim spasowaniu. Cieszy mnie też fakt, że czarny, matowy pulpit nie brudzi się od każdego kontaktu z palcami i nadgarstkami.

Cała konstrukcja jest zwarta i solidna nie tylko na pierwszy rzut oka. Metalowa klapa usztywniona szerokim, gładko pracującym zawiasem, oraz szybą, w żaden sposób nie poddaje się próbom wykrzywiania. Kadłubek także wypada pod tym kątem bardzo dobrze i tylko na środku przyłożona siła leciutko ugina pulpit. Absolutnie nie stanowi to jednak zagrożenia dla trwałości obudowy i skrytych wewnątrz podzespołów.

Osoby posiadające na podorędziu akcesoria podłączane do klasycznego USB-A niech teraz czytają uważnie: w ThinkPadzie Z16 Gen 2 żadnego takiego portu nie znajdziecie. Nie znajdziecie też HDMI czy DisplayPortu w standardowym formacie. Laptop wyposażony został za to w trzy gniazda USB-C, z czego po lewej stronie mamy dwa USB 4 (40 Gb/s, Power Delivery 3.0 oraz obsługa DisplayPort 1.4a), a po prawej – USB 3.2 Gen 2 z obsługą DisplayPort 1.4a oraz Power Delivery 3.0. Transfer jest jednak ograniczony do 10 Gb/s, jak to w USB 3.2 Gen 2 bywa. W laptopie nie zabrakło też uniwersalnego gniazda jack oraz pełnowymiarowego czytnika kart SD.

 

Osprzęt i wyposażenie dodatkowe

Ekran

Już w pierwszej odsłonie ThinkPada Z16 dostępny był panel OLED, jednak egzemplarz Z16 Gen 1, który miałem na testach, wyposażony był, w porządnego skądinąd, IPS-a o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli. Tym razem na testy trafił do mnie ThinkPad Z16 Gen 2 z dotykowym ekranem OLED, ale w tańszych konfiguracjach tego modelu wciąż znajdziemy matrycę IPS w wersji standardowej lub z obsługą dotyku.

Większego zaskoczenia nie będzie – zainstalowany OLED oferuje kapitalną jakość ładnie nasyconych kolorów, szerokie kąty widzenia i odpowiednią jasność, żeby obraz był wyraźny i kompensował niewielkie odblaski pojawiające się na szybie ochraniającej ekran od frontu. Zresztą, szkło posiada też powłoki antysmugową i antyodblaskową, które spisują się poprawnie.

Do konkretów – ekran oferuje rozdzielczość 3840 x 2400 pikseli (WQUXGA), czyli można powiedzieć, że jest to 4K w proporcji 16:10. Troszkę się zdziwiłem, że producent poprzestał na standardowej wartości odświeżania, a więc 60 Hz, ale z drugiej strony – czy wyższe wartości faktycznie w laptopie tego typu są niezbędne? Raczej nie. Specyfikacja mówi też o pełnym pokryciu palety DCI-P3 oraz jasności 400 nitów. No to sprawdźmy, czy tak faktycznie jest.

Testy jednoznacznie uwypukliły wszystkie zalety wyświetlaczy OLED: kontrast jest nieskończony dzięki idealnej czerni, jasność faktycznie dobija do obiecanych 400 nitów, a pod kątem kolorów rzeczywiście mamy do czynienia z panelem oferującym 100% pokrycia gamy DCI-P3 oraz sRGB. Jeszcze szerszy gamut, AdobeRGB, również wypada doskonale, bo mamy do czynienia z 96-procentowym odwzorowaniem. Biorąc zaś pod uwagę, że mówimy o potencjalnym narzędziu pracy dla grafików oraz innych profesji, gdzie jakość kolorów odgrywa niezmiernie istotną rolę, z ciekawości sprawdziłem, jak zreprodukowane przez ekran barwy mają się do wartości wzorcowych. Okazało się, że warto sięgnąć po kolorymetr, aby utemperować nieco biel, a także sprawić, że średnia wartość DeltaE*00 osiągnie okolice wartości 0,3 zamiast 1,35.

Zainstalowany panel obsługuje też dotyk i chociaż w zestawie z laptopem nie znalazłem aktywnego piórka, to i z takimi akcesoriami ekran współpracuje. Praca za pomocą dłoni jest wygodna, tafla szkła jest odpowiednio śliska i paluchy mogą po niej grasować bez żadnego oporu. Okazało się też, że warstwa antysmugowa spełnia swoją rolę i nawet dłuższy czas pracy z ekranem nie powodował, że miałem ochotę sięgnąć ręką do szafeczki, w której trzymam spray do czyszczenia ekranu i specjalną ściereczkę. Jedyne czego niektórym może brakować, to brak możliwości odchylenia matrycy „na płasko”. Zawias pozwala na osiągnięcie kąta co najwyżej 120° pomiędzy wyświetlaczem a resztą obudowy.

 

Parametry matrycy:

  • luminancja: 395 cd/m2
  • kontrast: nieskończony
  • czerń: 0,00 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 100%
  • paleta AdobeRGB: 96%

 

Klawiatura i touchpad

Każdy, kto czyta moje recenzje ThinkPadów z pewnością przewróci w tym momencie oczyma, co będzie można odczytać jako komunikat „A ten znowu to samo”. No tak, to samo, bo klawiatury z ThinkPadów to wciąż mój osobisty numer jeden jeżeli chodzi o klawiatury z laptopów w ogóle. „Zetki” w żaden sposób nie odstają od reszty biznesowej ferajny Lenovo i mamy tu do czynienia odpowiednio wyprofilowanymi, dużymi i wygodnymi płytkami, kryjącymi pod sobą bardzo przyjemne, sprężyste mechanizmy z wyraźną odpowiedzią na kliknięcie. Wszystko to sprawia, że pisanie nawet dłuższych tekstów na tej klawiaturze w żaden sposób nie męczy. Wiem, co mówię, bo od lat wszystkie swoje publikacje piszę właśnie na ThinkPadach. W zasadzie, jedyne, czego może tu brakować, to blok numeryczny.

Słowem podsumowania wspomnę jeszcze, że klawiatura podświetlana jest białymi, subtelnie świecącymi LED-ami, a także jest odporna na zachlapanie.

Kiedy testowałem pierwszego ThinkPada Z16 nieco zaskoczyła mnie obecność haptycznego TrackPada i powiem szczerze – nie do końca byłem przekonany co do niego. Z czasem jednak spotkałem się z tym dodatkiem chociażby w ThinkPadzie X1 Carbon Gen 12, teraz znowu i stwierdzam jednoznacznie, że to dobry dodatek do laptopa. Szklana płytka reagująca delikatną wibracją na dotyk palców tak dobrze imituje „klik” fizycznych przycisków, że można się nabrać, że płytka i zintegrowane z nią przyciski faktycznie są „klikalne”. Gładzik jest śliski niczym teflon, nie paćka się od byle dotyku, a w dodatku fajnie komponuje się z matowym, czarnym pulpitem. W mojej opinii – wszystko się tutaj udało.

Skoro Z16 Gen 2 jest ThinkPadem, to nie mogło tu zabraknąć czerwonego „grzybka” TrackPointa. Ludzie wciąż z tego dodatku korzystają i chociaż on również obsługiwany jest za pomocą haptycznych przycisków, to nie stracił nic ze swojej funkcjonalności. Praktycznym dodatkiem za to jest TrackPoint Quick Menu otwierane poprzez dwukrotne pacnięcie palcem w „grzybka”. Otwarłszy menu, zyskuje się szybki dostęp do prostych ustawień mikrofonu, aparatu czy głośników, a fakt, że menu jest edytowalne i można je dopasować do swoich preferencji dodatkowo podkreśla jego użytkowość.

 

Głośniki i mikrofony

Siateczki ulokowane po obu bokach klawiatury bardzo jasno sugerują, co się pod nimi znajduje. Tak umieszczone głośniki stereo posiada chociażby ThinkPad X1 Extreme, więc to żadna nowość u Lenovo. Zestaw wspierany jest dodatkowo Dolby Atmos, co również w biznesówkach Lenovo uchodzi za standard.

Głośniki grają nieźle. Po prostu, nie ma tu powodów do wstydu, ale nie ma też tak przyjemnej niespodzianki, jak w czasie testów X1 Carbon Gen 12. Dźwięk jest całkiem sensownie złożony, chociaż bas tu w zasadzie nie istnieje, a dominują całkiem znośnie zbalansowane soprany. Dobrze też słyszeć, że odtwarzane treści nie są zlepkiem odtwarzanych dźwięków i głośniki zachowują jakąś selektywność. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to maksymalna głośność. Laptop absolutnie nic by nie stracił, gdyby głośniki były cichsze. Powyżej 80% skali dźwięk staje się nieco kakofoniczny, a soprany coraz trudniej ujarzmić. Całościowo, odniosłem wrażenie, że Lenovo bardziej myślało o przystosowaniu głośników do wideokonferencji, gdyż bardzo ładnie eksponują mowę, aniżeli odtwarzania złożonych multimediów w wysokiej jakości.

Mikrofony można przełączać w tryb „konferencji” lub „rozmowy sprzed komputera” i w obu scenariuszach sprawdzają się po prostu dobrze. Przechwytywany przez nie dźwięk jest czysty, wyraźny i nawet z odległości 2-3 metrów mikrofony są w stanie wychwycić mowę. W trybie centralnym natomiast nieźle radzą sobie z odseparowaniem dźwięków otoczenia od rozmówców.

 

Funkcje bezpieczeństwa

Biorąc pod uwagę, że ThinkPad Z16 Gen 2 to sprzęt biznesowy, to należy wymagać od niego odpowiedniego poziomu ochrony danych. Z racji tego, że w środku mamy procesor z profesjonalnej serii Ryzen Pro, to możemy liczyć na pakiet zabezpieczeń chroniących pamięć i sam CPU już na najniższych poziomach. Do tego dochodzi moduł TPM 2.0 oraz Microsoft Pluton, czyli kolejne zabezpieczenie tym razem dbające o bezpieczeństwo danych uwierzytelniających i to już na poziomie procesora, dzięki czemu wykradnięcie ich jest praktycznie niemożliwe.

Laptop wyposażono także w czytnik linii papilarnych, który ulokowano pomiędzy prawym klawiszem Ctrl a klawiszami strzałek. Został co prawda „wpisany” w klawiaturę, ale nie powinien nikogo mylić, gdyż jest otoczony dobrze wyczuwalną pod opuszkami rameczką oraz jest nieklikalną płytką. Nie zabrakło także kamerki Full HD z czujnikami IR i funkcją rozpoznawania twarzy. Można więc uznać, że laptop i przechowywane na nim dane będą odpowiednio chronione, chociaż niektórym może brakować czytnika Smart Card, którego nie ma nawet w opcji.

 

Łączność

Lenovo przygotowało tylko jedną opcję łączności bezprzewodowej z Internetem i jest to układ MediaTek MT7922, obsługujący standard Wi-Fi 6E. Jeżeli więc ktoś liczył, że Chińczycy przygotowali laptopa już z myślą o obsłudze Wi-Fi 7, to pewnie troszkę się rozczaruje. Trochę szkoda, że Lenovo nie przewidziało dla tego modelu konfiguracji z modemem WWAN, tym bardziej, że 13-calowy ThinkPad Z13 Gen 2 taką pozycję na liście wyposażenia opcjonalnego posiada. Pierwsza generacja ThinkPada Z16 również mogła na taki dodatek liczyć.

 

Testy wydajności

Lenovo ThinkPad Z16 Gen 2 to maszyna przygotowana z myślą o wykorzystaniu podzespołów oraz technologii serwowanej przez AMD i specyfikacja to potwierdza. Producent postawił na jednostki Ryzen Pro, w tym konkretnym przypadku – Ryzena 9 Pro 7940HS. A jako że, jak już nadmieniłem wcześniej, „Zetka” może być traktowana, jako laptop do zadań, przy których przyda się wydajniejsze GPU niż zintegrowane, to i dla Radeona RX 6550M znajdzie się zastosowanie. Gwoli przypomnienia, wspomnę jeszcze, że w laptopie zainstalowano maksymalną pojemność RAM-u: 64 GB pamięci LPDDR5x-6400. Szkoda, że producent przewidział tu wyłącznie moduły wlutowane. Trudno.

Szczegóły na temat naszej autorskiej procedury testowej znajdziecie tutaj.

 

Procesor i wydajność ogólna

AMD Ryzen 9 Pro 7940HS to najwydajniejsza jednostka dla laptopów z rodziny Phoenix, bazującej na architekturze Zen 4+. W przypadku testowane platformy, chip wzbogacony został o dodatkowe zabezpieczenia oraz funkcje przygotowane z myślą o laptopach biznesowych. Mowa oczywiście o platformie AMD DASH oraz pakiecie AMD Pro Security, co jest odpowiednikiem intelowskiego vPro. To jedyna rzecz, która odróżnia Ryzena 9 Pro 7940HS od wariantu „cywilnego”. Obie jednostki pod kątem specyfikacji prezentują się tak samo. Porównując reprezentanta AMD do alternatywy od Intela, najbliżej mu do Core i9 13900H.

Testowany Ryzen 9 Pro to chip o 8 rdzeniach fizycznych, który dzięki aktywnemu SMT może obliczać 16 wątków w jednym momencie. Chip charakteryzuje się także dość wysokim taktowaniem, ponieważ bazowo startuje ono z pułapu 4 GHz, a maksymalnie można je podbić do 5,2 GHz. To oczywiście są skoki chwilowe. W przypadku testowanej konfiguracji laptop potrafił pracować przez godzinę stabilnie oferując taktowanie w okolicach 4,4 – 4,5 GHz, przy czym procesor wtedy nagrzewał się do 100° C! Ciężko w związku z tym wyobrazić sobie scenariusz, w którym zarówno taktowanie, jak i temperatura APU miałyby jeszcze wzrosnąć.

AMD Ryzen 9 Pro 7940HStemperatura:taktowanie:
czas pracy – 15 min100° C 
4440 MHz
czas pracy – 30 min100° C 4450 MHz
czas pracy – 60 min100° C 4440 MHz

Mimo to procesor przez cały czas pracował stabilnie i finalnie mógł pochwalić się całkiem niezłymi wynikami w wykorzystywanych przez nas benchmarkach. Trudno nie odnieść wrażenia, że Lenovo postarało się, aby wycisnąć z konfiguracji jak najwięcej. Co prawda, finalnie przedstawiciel AMD wypada nieco gorzej pod kątem rezultatów od „niebieskiego” konkurenta, co może wynikać chociażby z ich hybrydowej budowy i obecności rdzeni Efficient i Performance, ale za to notuje spory przyrost wydajności w stosunku do poprzednika – Ryzena 9 6900HS, który bazował jeszcze na architekturze Zen 3.

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Wydajność graficzna

Z kolei Radeon RX 6550M to niezależne GPU ze średniej półki wydajnościowej dla laptopów, zdecydowanie lepiej czujące się w zestawie z rozdzielczością 1080p lub 1200p niż 4K. Absolutnie nie jest to jej wada, co po prostu charakterystyka. Testowany „Radek” bazuje jeszcze na architekturze NAVI 24 (RDNA 2) i wyposażony jest w 16 jednostek CU i 1024 jednostki cieniujące. Do tego dochodzi taktownie o bazowej częstotliwości 2090 MHz z możliwością podbicia do 2440 MHz w trybie Turbo oraz 4 GB pamięci GDDR6 na szynie 64-bitowej. Układ może zostać skonfigurowany z TGP w zakresie 50 – 80 W i już wartość maksymalnego taktowania w trybie Turbo podpowiada, że w tym laptopie maksimum możliwości nie uświadczymy. Maksymalne TGP dobijało do 68 W.

Znawcy mobilnych GPU z pewnością wiedzą, że Radeon RX 6550M tytanem gamingowej wydajności nie jest i przy rozdzielczości natywnej nie zdoła wykorzystać pełnego potencjału zainstalowanego w tym modelu wyświetlacza. Dopiero po obniżeniu rozdzielczości uzyskamy względną płynność przy wysokich ustawieniach graficznych, a kiedy jeszcze włączymy FSR i zrezygnujemy z ray tracingu w starszych grach oraz wyłączy się zaawansowane opcje graficzne, da się uzyskać płynność obrazu dochodzącą nawet do 60 klatek na sekundę. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby obecnego tu Radeona wykorzystać także do bardziej profesjonalnych zadań.

Aby wykorzystać cały potencjał zestawu składającego się z Ryzena 9 Pro 7940HS oraz Radeona RX 6550M, wszystkie testy wydajnościowe przeprowadzane były z włączoną funkcją AMD SmartAccess Memory, mającą za zadanie udostępnić pamięć karty graficznej systemowi w celu zapewnienia maksymalnej wydajności.

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.

 

Dysk

Kioxia już niejednokrotnie pokazała, że potrafi robić porządne dyski i nie inaczej jest w tym przypadku. Z tym, że 1-terabajtowy nośnik PCIe 4.0 NVMe to nie jest rynkowa topka pod kątem suchych wyników z benchmarków, ale już wyższa półka – owszem. Na pierwszy rzut oka bardzo mogą podobać się wyniki testu odczytu sekwencyjnego, ale już zapis prezentuje nie aż tak zjawiskowo. Niemniej, ciężko jest narzekać na zainstalowany dysk, a Lenovo trzeba przyznać, że odpowiada on po prostu randze i segmentowi samego laptopa.

ThinkPad Z16 Gen 2 umożliwia montaż wyłącznie jednego nośnika M.2 w rozmiarze 2280, więc jeżeli ktoś w tym momencie zaczął się zastanawiać, czy 1 TB mu wystarczy, niech już na starcie zdecyduje się na pojemniejszy nośnik.

Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.

 

Testy baterii

Przyznam szczerze, że po nowej „Zetce” spodziewałem się nieco dłuższego czasu na baterii, niż rezultaty, które zobaczyłem. Apetytu chyba narobił mi Ryzen 5 Pro 7640HS z ThinkPada P16v Gen 1, którego testowałem przez świętami Bożego Narodzenia. Z tym, że tam mieliśmy do czynienia ze mniej wydajnym Ryzenem 5 Pro 7640HS, a bateria zamiast 72 Wh, jak w testowanym Z16 Gen 2, miała 90 Wh. No i w ogóle tu mamy konfigurację „Full opcja”, a P16v Gen 1 zaprezentował się z podstawowym zestawem podzespołów i wyposażenia.

Finalnie, ThinkPad Z16 Gen 2 jest w stanie pracować na baterii nawet przez ponad 10 godzin, co jest solidnym wynikiem, szczególnie biorąc pod uwagę o jakim zestawie cech laptopa mowa. W trybie maksymalnej wydajności „Zetce” udało się wytrzymać bez dostępu do gniazdka nawet ponad 2 godziny, co również wypada przyzwoicie. Podsumowując – jest opcja, że przez większość dnia pracy da się zapomnieć o ładowarce.

Chart by Visualizer

 

Testy kultury pracy

Jeżeli macie jeszcze w pamięci fragment mówiący o procesorze i pamiętacie 100° C podczas maksymalnego obciążenia jego rdzeni, to już pewnie zaniepokoiliście nieco o kulturę pracy. Nie ukrywam, że ja też nieco zadrżałem, ale jak się okazało – nie ma dramatu. Oczywiście, że obudowa się nagrzewa, a wiatraczki doniośle szumią – na szczęście szumem unikającym świdrujących uszy tonacji. Laptop najgorętszy robi się w okolicach zawiasów i tam, zarówno na pulpicie, jak i pod spodem, temperatura obudowy może podskoczyć do 52° C. Niepokoi nieco podobna temperatura na środku klawiatury, bo ciepło przy tych wartościach jest wyraźnie odczuwalne.

Zadania biurowe - pulpit
Zadania biurowe - spód
Pełne obciążenie - pulpit
Pełne obciążenie - spód

Zdecydowanie niższe temperatury dało się odczytać przy symulacji pracy biurowej. Wiatraczki układu chłodzenia nie miały też zbyt wiele do roboty i tylko okazyjnie przypominały o swojej obecności delikatnym szumem, który łatwo było zupełnie zignorować. Obudowa w trakcie tego testu robiła się delikatnie letnia.

Chart by Visualizer

 

Podsumowanie

Lenovo ThinkPad Z16 Gen 2 to dość udana kontynuacja serii. Co prawda to dopiero jej druga odsłona, ale i o niej można powiedzieć, że powinna sprostać wymaganiom pragmatycznego pokolenia Z. I tutaj ciekawostka – w podsumowaniu recenzji pierwszej generacji narzekałem na jej cenę. Za słabszy procesor, mniej RAM-u, niższej klasy wyświetlacz oraz mniej pojemny dysk trzeba było zapłacić ok. 16 tys. złotych. Tym razem „Zetka” została wyceniona nieco atrakcyjniej i tutaj za testowany zestaw trzeba zapłacić podobną kwotę.

Testowana konfiguracja dla sporej rzeszy użytkowników może być przerostem formy nad treścią, ale jeżeli ktoś planuje zakup z perspektywą na kolejne lata, to jak najbardziej powinien się nią zainteresować. Dobrze, że bohater testu dostępny jest w sporej liczbie różnych konfiguracji i w zasadzie każdy jest w stanie znaleźć odpowiednią dla siebie.

Pod kątem wykonania ThinkPad Z16 Gen 2 to najwyższa liga, godna nawet laptopów z półek Premium. Wizualnie trzyma się przyjętego lata temu schematu charakterystycznego dla ThinkPadów, ale tchnął w niego nieco nowej jakości. I dobrze. Wyposażenie, z bardzo dobrym OLED-em na czele, nie zawodzi, a w mojej opinii AMD ma prawo być zadowolone ze sposobu, w jaki Lenovo wykorzystało ich podzespoły. Tylko tego WWAN-u może niektórym brakować i potrafię sobie wyobrazić, że komuś kultura pracy, szczególnie pod kątem temperatury pulpitu może przeszkadzać.

Podsumowanie:Lenovo ThinkPad Z16 Gen 2
segment:uniwersalny laptop o wysokiej wydajności / laptop dla twórców kreatywnych
optymalne zastosowanie:- praca biurowa
- praca z grafiką i obróbką multimediów
- montaż wideo
- konsumpcja multimediów
- na upartego - gaming
mobilność:- przeciętna
kultura pracy:- dobra
modem WWAN w opcji:-nie
opcje dokowania:- stacja dokująca USB 4
ważne cechy:- wykorzystanie potencjału podzespołów od AMD
- świetne wykonanie
- masywny
- obudowa z aluminium
- wykorzystanie metali i plastików z recyklingu
- kapitalny ekran OLED
- wygodna klawiatura i haptyczny touchpad
- sporo dostępnych konfiguracji
- bogate wyposażenie dodatkowe

 

Partnerem technologicznym serwisu jest sklep notebooki.pl, mogący pochwalić się partnerstwem Platinum Lenovo. Sprzęt został wypożyczony dzięki uprzejmości sklepu i firmy Lenovo, a opinia na temat testowanego sprzętu należy w 100% do autora recenzji. Żadne osoby trzecie nie ingerowały w jej treść.