Nie raz i nie dwa w swoich tekstach podkreślałem, że jeśli chodzi o rodzaj laptopów, który kręci mnie najbardziej, to żaden ultrabook czy inny laptop konwertowalny nie wywołuje u mnie równie rumianego lica, jak widok masywnego, gamingowego DTR-a, czyli notebooka klasy desktop replacement. W maszynach tego typu znajdziemy bowiem najmocniejsze dostępne podzespoły – w tym zarezerwowaną właśnie dla segmentu DTR-ów grafikę NVIDIA GeForce RTX z „80” w oznaczeniu. W dodatku, spory format obudowy pozwala na zamontowanie wyjątkowo rozbudowanego układu chłodzenia, więc wspomniany GeForce dostępny będzie w „pełnoprawnym” wydaniu. A pamiętajmy, że we wnętrzu laptopów o smuklejszej i lżejszej konstrukcji, jeśli już znajdziemy GeForce’a RTX 2080, to będzie to wersja Max-Q układu o obniżonej emisji cieplnej – takie rozwiązanie jest łatwiejsze w chłodzeniu, ale osiągnięto to kosztem nieco mniejszej wydajności grafiki.
A jeśli marzy nam się laptop właśnie z grafiką NVIDIA GeForce RTX 2080 (bez Max-Q), to okazuje się, że wybór maszyn z takim GPU jest… zaskakująco ograniczony. W zasadzie u każdego z ważniejszych producentów laptopów dla graczy jest to jeden, góra dwa modele – i zwykle są to największe i najdroższe „flagowce” z danego portfolio. W przypadku Asusa jest to ROG G703, u MSI muskuły pręży GT76 Titan, natomiast Alienware standardowego RTX-a 2080 oferuje w modelu Area-51M, do którego za moment wrócimy. Jest jeszcze Predator Helios 700 od Acera, czyli laptop o wyjątkowo innowacyjnym układzie chłodzenia, oraz HP Omen 17 – i to by było na tyle.
Ale na rynku laptopów dla graczy jest jeszcze jeden zawodnik, którego obecność jest łatwa do przegapienia, gdyż maszyny tej marki rzadko występują w sklepach pod własną nazwą. Mam tu na myśli Clevo – tajwańskiego producenta notebooków oraz kadłubków dla tzw. laptopów modułowych, konfigurowanych i składanych przez firmy na całym świecie. W Polsce rozwiązania Clevo znajdziemy np. w ofercie Hyperbooka, firmy specjalizującej się w produkowaniu laptopów skrojonych pod konkretne potrzeby danego użytkownika. A specyfika kadłubków Clevo przekłada się na rzadko spotykane w notebookach możliwości konfiguracyjne, gdyż w przypadku największych modeli możemy nie tylko wybierać z bardzo zróżnicowanych podzespołów, lecz także, w przyszłości, wymienić je na wydajniejsze. W przeciwieństwie do większości notebooków, nie tylko z resztą gamingowych, procesor oraz karta graficzna nie są nierozłączną częścią płyty głównej i można je wymienić.
Osoby nieco lepiej znające się na mobilnych komputerach osobistych mogą tu słusznie zauważyć, że procesory notebookowe nie są już montowane na podstawkach umożliwiających ich późniejszą wymianę. I wszystko się zgadza – z tego względu w największych kadłubkach Clevo znajdziemy płytę główną z podstawką dla… procesora desktopowego, którego takie ograniczenia nie dotyczą. A na tym możliwości hardwarowego upgrade’u się nie kończą, gdyż układ graficzny to niezależna płytka podpinana do gniazda MXM i ją także możemy z czasem zastąpić nowszą i wydajniejszą wersją. Oczywiście, trzeba się liczyć z mniejszą dostępnością grafik w wersji MXM oraz ich wyższą ceną, ale to wciąż ekonomiczniejsze rozwiązanie, niż wymiana notebooka na nowy.
Dowodem na rosnące zainteresowanie notebookami o takich możliwościach jest wspomniany wcześniej Alienware Area-51M, wyróżniający się bardzo podobnymi opcjami rozbudowy. W nim także znajdziemy procesor desktopowy oraz wymienny układ graficzny, ale jest to maszyna nie tyle droga, co w sprzęcie gamingowym z tego segmentu jest regułą, co nieziemsko droga – cena wersji z RTX-em 2080 to „skromne” 19 000 złotych. W dodatku nie każdemu może przypaść do gustu stylistyka jego obudowy, ale to już kwestia gustu – moim zdaniem wersja czarna prezentuje się nawet nieźle, ale Area-51M w białej odsłonie bardziej kojarzy mi się z futurystycznym sprzętem AGD, niż z laptopem dla gracza…
Finalnie więc dochodzimy do bohatera tej recenzji. Hyperbook X77, czyli Clevo P775TM1-G, to największy notebook w ofercie polskiego producenta, więc w nim właśnie możemy wybrać grafikę NVIDIA GeForce RTX 2080, której towarzyszyć będzie desktopowy procesor Intel Core dziewiątej generacji. Jak jednak zdradza konfigurator na stronie sklepu, sami zdecydujemy także o rozdzielczości matrycy (Full HD i 144 Hz lub 4K i 60 Hz), zastosowanych kartach sieciowych, pojemności RAM-u (do 64 GB) oraz liczbie zainstalowanych dysków (dwa nośniki M.2 plus dwa dyski 2,5-calowe). Dzięki temu, mamy znacznie większe możliwości skonfigurowania maszyny idealnie pod nasze potrzeby.
I w tym kontekście pojawia się jedno, bardzo istotne pytanie – czy taka maszyna pozwoli na płynną rozgrywkę w rozdzielczości 4K? Sprawdźmy!
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | Hyperbook X77 - Clevo P775TM1-G |
---|---|
wymiary i waga: | 418 x 295 x 41 mm 4,3 kg |
przetestowany CPU: | Intel Core i5 9400F 6 rdzeni, 6 wątków 2,9 - 4,1 GHz TDP - 65 W cache - 9 MB |
dostępne CPU: | Intel Core i9 9900KF Intel Core i7 9700KF Intel Core i5 9600KF Intel Core i5 9400F |
przetestowane GPU: | NVIDIA GeForce RTX 2080, 8 GB |
dostępne GPU: | NVIDIA GeForce RTX 2080, 8GB NVIDIA GeForce RTX 2070, 8GB NVIDIA GeForce RTX 2060, 6GB |
dysk: | 1 TB, SSD M.2 PCIe NVMe Samsung SSD 970 EVO Plus plus 2 TB, HDD, 5400 rpm Seagate ST2000LM007-1R8174 |
obsługiwane dyski: | 2x M.2 PCIe NVMe plus 2x 2,5" |
RAM: | 2x 8 GB, DDR4 ------------------ max. 64 GB cztery gniazda SODIMM |
przetestowana matryca: | 17,3 cala, 4K, 3840 x 2160 IPS, matowa, 60 Hz Chi Mei CMN1743 |
dostępne matryce: | 4K, IPS, matowa, 60 Hz Full HD, IPS, matowa, 144 Hz |
wybór portów: | 4x USB 3.0 1x USB 3.1 typu C 1x Thunderbolt 3 2x mini-DisplayPort 1x HDMI LAN audio in audio out (ESS SABRE HiFi DAC) audio mikrofonowe audio 2-in-1 Jack (Słuchawki / S/PDIF) |
akumulator: | 82 Wh, Li-Ion |
karty sieciowe: | LAN - Killer E2500 WLAN - Killer Wireless-AC 1550 Bluetooth 5.0 |
wyposażenie dodatkowe: | czytnik kart MMC/RSMMC/SD/SDHC/SDXC TPM 2.0 czytnik linii papilarnych klawiatura z podświetleniem RGB głośniki 2.1 oprogramowanie audio SOUND BLASTER Connect |
opcje gwarancji: | 2 lata 3 lata ------------- Door to Door |
Format laptopa i zastosowane materiały
Nie da się ukryć, że mobilność nie jest tu priorytetem i Hyperbook X77 raczej nie będzie laptopem często wynoszonym poza dom czy biuro. W sprzęcie klasy DTR trudno to jednak uznać za wadę – masywny i gruby kadłubek ma w sobie pomieścić najwydajniejsze podzespoły, niezbędny do ich chłodzenia system ciepłowodów i wentylatorów oraz umożliwiać względnie łatwą rozbudowę i konserwację sprzętu. I w tym temacie Hyperbookowi naprawdę trudno coś zarzucić.
Ale fakt pozostaje faktem – przy 17-calowej przekątnej ekranu laptop waży ok. 4,3 kg i ma ponad 4 cm grubości, co w porównaniu do współczesnych, dość smukłych „gamingówek” robi wręcz groteskowe wrażenie. Zwłaszcza, że ramka ekranu nie została w żaden sposób odchudzona i pokrywa ma naprawdę spory format. Ba, obecnie nawet w segmencie gamingowym taki rozmiar obudowy to rzadkość i większość 17-calowych laptopów nie straszy już klocowatą aparycją – wystarczy wspomnieć testowanego przez nas Asusa ROG Strix GL704 czy Legiona Y740 (17) od Lenovo. Pamiętajmy jednak, że te laptopy zakończą swój żywot w takiej samej konfiguracji, w jakiej opuściły fabrykę, a Hyperbook – niekoniecznie.
Nic więc dziwnego, że do spakowania Hyperbooka na wyjazd niezbędny będzie spory plecak – może nie ze stelażem, ale na pewno przystosowany do przewożenia sporej „siedemnastki”. Tym bardziej, że do kompletu musimy dorzucić 330-watowy zasilacz o formacie cegły obronno-zaczepnej (1,3 kg).
Pod względem wizualnym obudowa Hyperbooka X77 to całkiem udany kompromis między gamingową ekstrawagancją a grzeczną nudą mobilnej stacji roboczej. Konstrukcja jest utrzymana w ciemnej i matowej tonacji, którą ciekawie urozmaica przypominający rufę gwiezdnego krążownika tył laptopa. Samą pokrywę dodatkowo zdobią symetryczne wyżłobienia oraz wzmacniająca jej dolną krawędź aluminiowa listwa. Taki design powinien przekonać do siebie nawet użytkownika w wieku 30+, którego nie bawi już feeria LED-owych pasków i agresywna linia obudowy – zwłaszcza, gdy testowany laptop ma być także narzędziem pracy, a nie tylko maszyną do wieczornego relaksu z grą.
Również sam pulpit dostosowano do wyglądu całości i nie licząc kolorowego podświetlenia klawiatury, które można łatwo stonować, trudno tu się dopatrzyć zbędnej przesady. Ciekawie prezentuje się osadzony centralnie, spory przycisk zasilania o oryginalnym kształcie, pod którym ulokowano diody sygnalizujące pracę dysku, uruchomienie trybu samolotowego oraz aktywowanie Caps Lock i Num Lock.
Głównym materiałem wykorzystanym do złożenia obudowy jest tworzywo – i nie ukrywam, że trochę mnie to zaskoczyło, bo spodziewałem że chociaż pulpit i klapa zostaną usztywnione aluminiowym lub magnezowym panelem. Metalu jest tu jednak niewiele. Wspomniana listwa usztywniająca dolną krawędź pokrywy, maskownice głośników oraz fragment pulpitu wokół przycisku zasilania to jedyne metalowe elementy. Ale wypada przyznać, że zastosowane tworzywo jest naprawdę wysokiej jakości – jego matowa faktura jest przyjemna w dotyku i całkiem nieźle broni się przed śladami po palcach. Widać na niej jednak praktycznie każdy paproszek i inny kurz, więc po zakończeniu pracy warto obudowę potraktować miękką flanelą, by laptop zawsze mógł się pochwalić schludnym wyglądem.
Spód komputera także został wykonany z plastiku, ale tu znajdziemy tworzywo o chropowatej fakturze. Dolna pokrywa nie jest jednolitą całością, lecz podzielono ją na mniejszą klapkę dla dysków, większą klapę skrywającą układ chłodzenia i większość podzespołów oraz ulokowaną pod lewym przednim narożnikiem spodu baterię. Wyjmowany z zewnątrz akumulator to coraz rzadszy widok w laptopach, a taka lokalizacja dodatkowo zapewnia lepsze rozmieszczenie masy sprzętu, ułatwiając podniesienie ekranu jedną ręką.
Na spodzie nie zabrakło także dodatkowych otworów wentylacyjnych, więc pamiętajmy, by laptopa nie stawiać na miękkim podłożu, mogącym ograniczyć przepływ powietrza przez układ chłodzenia – przy takich podzespołach to szybka droga do przegrzania sprzętu. Gumowe nóżki mają sporą powierzchnię, a ich faktura uniemożliwia ślizganie się laptopa po gładkiej powierzchni. W połączeniu z niemałą wagą sprzętu sprawia to, że nawet w nawałnicy wirtualnego ognia laptop nie będzie nam się przesuwał po stole.
Zdemontowanie wspomnianych klapek serwisowych może być małym wyzwaniem – wykręcenie śrubek to prościzna, ale specyfikowanie zatrzasków wymaga finezyjnego balansowania między „no puść, ptysiu” a „nie pęknij, cholero!”. Po chwili stresu możemy z konfiguracją komputera zrobić praktycznie wszystko, nie ma jednak co ukrywać, że poruszanie się po warstwach podzespołów i ciepłowodów wymaga nieco większych, niż przeciętne, umiejętności technicznych. Ale podstawowe modyfikacje w konfiguracji laptopa nie powinny nastręczać specjalnych trudności. Pod mniejszą klapką znajdziemy dwie zatoki na dyski 2,5-calowe oraz jedno z dwóch gniazd dla nośnika SSD M.2 PCIe NVMe. Miejsce dla drugiego dysku tego typu ukaże nam się dopiero po zdjęciu większej klapy – tu także skryły się dwa z czterech gniazd SO-DIMM, pozwalających na łatwą instalację do 32 GB pamięci operacyjnej. Jeśli zachcemy tę wartość zdublować (laptop obsłuży do 64 GB RAM-u), to musimy wymontować klawiaturę, pod którą trafiły kolejne dwa gniazda dla pamięci operacyjnej.
Solidność wykonania
Pokrywa ma całkiem sporą grubość, a na jej środku można zauważyć delikatne wybrzuszenie, będące swoistą „poduszką powietrzną” między panelem z tworzywa a samym ekranem. By je ugiąć potrzeba sporo siły i nawet w tym momencie na pracującej matrycy nie pojawią się artefakty czy inne zakłócenia. Konstrukcja ekranu całkiem nieźle broni się także przed wykrzywianiem, aczkolwiek w tym momencie usłyszymy już ciche skrzypienie torturowanego plastiku. Widać także pozytywny wpływ wspomnianej już metalowej listwy, usztywniającej dolną część pokrywy. Zwykle, gdy ekran tego formatu zostanie osadzony na dwóch zawiasach to jego dolna krawędź staje się szczególnie podatna na nacisk. W przypadku Hyperbooka X77 dodatkowe wzmocnienie sprawdziło się w pełni i nawet w tym miejscu pokrywa jest dobrze usztywniona.
Zawiasy już na pierwszy rzut oka wzbudzają zaufanie – każdy z nich ma 3 cm szerokości, więc duży i ciężki ekran jest stabilnie podparty. Ich mechanizm pracuje z bardzo dużym oporem, ale i tak, dzięki wadze laptopa, ekran bez problemu podniesiemy jedną ręką. Maksymalny kąt odchylenia matrycy ograniczyła konstrukcja tyłu notebooka, ale nie powinno to być problemem – przy 130 stopniach na pewno znajdziemy wygodną pozycję przed komputerem.
W temacie wytrzymałości obudowy jeszcze lepiej wypada pulpit. Nawet mocniejszy nacisk nie ugina jego konstrukcji o ułamek milimetra i jedyna różnica objawiła się przy próbie wykrzywienia części zasadniczej laptopa – w tym momencie tu i ówdzie usłyszymy ciche „stęknięcie” tworzywa. Solidność konstrukcji widać także podczas pracy z tekstem lub rozgrywki z wykorzystaniem klawiatury. Środek pulpitu jest świetnie podparty, więc i sama klawiatura sprawia wrażenie niewzruszonej.
Wybór i rozmieszczenie portów
Trudno chyba o laptopa dysponującego bardziej zróżnicowanym arsenałem portów, gdyż Hyperbook X77 został wyposażony w praktycznie wszystkie występujące obecnie w komputerach osobistych standardy gniazd. I co równie ważne – gniazdo zasilania oraz cyfrowe wyjścia obrazu (HDMI oraz dwa DisplayPorty w wersji mini) trafiły na tył laptopa, więc podpięty zasilacz oraz przewody monitorów nie będą zajmować boków komputera.
Ale na bokach i tak się sporo dzieje. Na stronę prawą trafiły dwa porty USB 3.0 oraz zestaw czterech gniazd audio, wśród których znajdziemy cyfrowe wyjścia audio z przetwornika ESS Sabre HiFi DAC. I tu jedyne zastrzeżenie do rozmieszczenia gniazd – szkoda, że choć jedno wyjście audio nie znalazło się na tyle komputera. Pozwoliłoby to na uniknięcie sytuacji, w której kabel podłączonych głośników zewnętrznych zalega przy prawej krawędzi komputera.
Bok lewy należy do gniazda LAN, dwóch USB typu C (jedno to USB 3.1 z obsługą DisplayPort, drugie to pełnoprawny Thunderbolt 3), dwóch USB 3.0 oraz czytnika kart pamięci. Tu cześć użytkowników może kręcić nosem na położenie gniazda sieciowego – rozmiar układu chłodzenia sprawił, że porty z tej strony są przesunięte ku przodowi, więc z podpiętą „skrętką” będziemy mieli podobny problem jak ze wspominanymi głośnikami zewnętrznymi.
Tak rozbudowany zestaw powinien sprostać nawet bardzo wymagającemu użytkownikowi, planującemu wykorzystać Hyperbooka X77 w roli fundamentu dla rozbudowanego stanowiska pracy. Jeśli jednak, jakimś cudem taki wybór gniazd nam do szczęścia nie wystarczy, to z pomocą może przyjść replikator portów kompatybilny z USB 3.1 typu C lub Thunderboltem 3.
Osprzęt i wyposażenie dodatkowe
Ekran
Dużą przewagą Hyperbooka X77 nad rozwiązaniami konkurencji jest możliwość wybrania matrycy dopasowanej do preferencji różnego typu graczy. Miłośników dynamicznych strzelanin sieciowych i innych gier wieloosobowych bardziej powinien zainteresować ekran Full HD z odświeżaniem podkręconym do 144 Hz. Takie rozwiązanie potrafi fizycznie wyświetlić do 144 klatek na sekundę, co przekłada się na niesamowitą płynność animacji – w rozgrywkach wieloosobowych może to mieć wymierny wpływ na naszą skuteczność bojową.
Natomiast osoby preferujące duże tytuły z kampanią fabularną dla jednego gracza, do których się z resztą zaliczam, będą bardziej usatysfakcjonowane matrycą o rozdzielczości 4K. Co prawda, ten ekran może wyświetlić maksymalnie do 60 klatek na sekundę (60 Hz), ale trudno takiej zabawy nie nazywać płynną. Inną sprawą jest, czy grafika podoła utrzymaniu sensownego poziomu fps przy tak wysokiej rozdzielczości – ale tym zajmiemy się w sekcji testów wydajności.
Parametry matrycy:
- luminancja: 451 cd/m2
- kontrast: 1360:1
- czerń: 0,33 cd/m2
- paleta sRGB: 100%
- paleta DCI-P3: 100%
- paleta AdobeRGB: 100%
Testowana wersja została wyposażona w drugie rozwiązanie, a więc matową matrycę IPS o rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli. I przy przesiadce z laptopa z ekranem Full HD różnica w ostrości obrazu jest naprawdę imponująca. Na siedemnastocalowej przekątnej nie sposób zauważyć pojedynczego piksela, więc wyświetlane multimedia oraz gry mogą się pochwalić niemal nienaturalną ostrością.
Pozostałe parametry wyświetlacza także zasługują na uznanie. Luminancja jest niemal dwukrotnie wyższa, niż w większości laptopów (451 cd/m2). Dzięki temu w ciągu dnia do komfortowej pracy i zabawy wystarczy nam moc podświetlenia na poziomie 30%, natomiast wieczorami jedynie w grach osadzonych w mrocznych okolicznościach przyrody (np. Metro Exodus) przesuniemy suwak podświetlenia góra o dwa „oczka” powyżej zera. Z luminancją wiążą się dwie wady testowanego ekranu. Po pierwsze – nie jest ona specjalnie równomierna, ale na szczęście nie widać tego gołym okiem. I po drugie – przy uruchomianiu komputera, gdy ekran przez chwilę świeci pełnią mocy, a w jego centrum pyszni się logo Hyperbook, wyraźnie widać uloty światła, tzw. „bleeding”, ozdabiające narożniki matrycy. Na szczęście ów efekt dostrzeżemy jedynie w tym konkretnym momencie – raczej nieczęsto ekran będzie pracował z maksymalną jasnością i z takim rozmieszczeniem treści.
W kwestii kontrastu, kątów widzenia oraz odwzorowania kolorów matryca Chi Mei CMN1743 wypada nad wyraz znakomicie. Mamy tu bowiem do czynienia z ekranem IPS, który pod tym względem może sprostać nawet wymaganiom grafików. Szczególnie dobrze prezentuje się odwzorowanie barw, gdyż pokrycie palety sRGB wynosi 100% przy całkowitej objętości na poziomie 147% – także palety AdobeRGB i DCI-P3 mogą się pochwalić stuprocentowym pokryciem. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać Hyperbooka do profesjonalnej obróbki grafiki lub montażu wideo.
Klawiatura i touchpad
Zajmująca centrum pulpitu klawiatura nie jest rozwiązaniem wyspowym, lecz modelem o bardziej tradycyjnym profilu. Płytki klawiszy nie są rozdzielone, lecz przypominają rzędy ściętych piramidek o stykających się ze sobą podstawach – podobnym podejściem do tematu charakteryzowały się laptopy Alienware sprzed ładnych kilku lat. Klawisze wykonane są z wysokiej jakości tworzywa o przyjemnie gładkiej powierzchni, a ich skok jest satysfakcjonująco głęboki. Mógłby być nieco bardziej sprężysty i z mocniejszą odpowiedzią na naciśnięcie, ale to już kwestia indywidualnych preferencji. Na plus należy zaliczyć duży format większości klawiszy, pełnowymiarowy blok numeryczny oraz podświetlenie.
Podświetlenie podzielone jest na trzy strefy i ich kolor możemy dowolnie regulować – sami więc zdecydujemy, czy pulpit uraczy nas feerią barw, czy będzie lśnił wybranym kolorem na całej szerokości. Konsekwentnie będę się upierał, że w tego rodzaju sprzęcie najlepiej sprawdza się kolor czerwony, który nie tylko wygląda najfajniej, ale jest barwą najmniej inwazyjną dla oczu – z tego względu np. w notebookach klasy rugged od Getaca znajdziemy wyłącznie podświetlenie w tym kolorze. Kwestię trybów pracy podświetlenia (migoczący, bardzo migoczący, migoczący ze zmianą koloru etc.) pozwolę sobie pominąć, bo nie widzę najmniejszego sensu w tego typu „wodotryskach”.
Drobnym minusem w zamontowanej tu klawiaturze jest jej układ. Aby utrzymać jednolicie prostokątną linię klawiatury przyciski kursorów nie zostały wydzielone, a między blokiem numeryczny i resztą klawiatury nie ma wyraźnego odstępu. Sprawiło to, że Enter i prawy Shift, zostały nieco pomniejszone. Z początku może się więc zdarzyć, że zamiast w te klawisze trafimy w umieszczoną tuż przy nich strzałkę „góra” – po kilku dniach przyzwyczajenia problem sam zniknie.
Gładzik ma format 10,8 cm na 6,2 cm, co jest standardową wielkością płytki. Wykonano ją z tworzywa bardzo przypominającego resztę pulpitu, ale o nieco bardziej szorstkiej fakturze. Touchpad zapewnia więc dość gładki ślizg dla palców, ale reaguje na nasze polecenia zdecydowanie precyzyjniej, gdy mamy suche ręce. Gładzikowi towarzyszą dwa sporawe i wydzielone fizyczne przyciski o głębokim i bardzo sprężystym kliku. Urządzenie wspiera też obsługę windowsowych gestów i ze swoich zadań wywiązuje się całkiem sprawnie, ale nie ma co się oszukiwać – skorzystamy z niego wyłącznie w przypadku awarii myszy, by ze sklepu internetowego zamówić kolejną.
Głośniki
Duże laptopy gamingowe zwykle mogą się pochwalić zaawansowanym systemem audio i nie inaczej jest w przypadku Hyperbooka X77. Trudne do przegapienia maskownice z metalowej siatki, znajdujące się na tyle pulpitu, kryją pod sobą dwa spore głośniki. Taka lokacja sprawiła, że głośniki są skierowane bezpośrednio w stronę użytkownika, więc nic nie tłumi ich brzmienia. Dodatkowo, na spodzie laptopa, znalazło się miejsce dla miniaturowego subwoofera, więc komputer może się pochwalić nie tylko bardzo donośnym i czystym brzmieniem, ale także dodającym muzyce głębi basem.
Głośniki w ich działaniach wspiera aplikacja Sound Blaster Connect, dająca nam nie tylko dostęp do zaawansowanego korektora dźwięku, ale także funkcji BlasterX Acoustic Engine, która nawet na wbudowanych głośnikach dokonuje cudów, podkręcając efekt przestrzenności dźwięku i optymalizując pracę wbudowanego systemu audio. Z pomocą tego oprogramowania Hyperbook X77 był jednym z najlepiej grających laptopów, z jakim miałem do czynienia.
No właśnie – „był”. Niestety, w czasie między zmontowanej wideorecenzji Hyperbooka, a ukończeniem tego tekstu, aplikacja Sound Blaster Connect przestała się uruchamiać i nie zmieniła tego jej reinstalacja, czyszczenie rejestru, ponowna instalacja zarówno jej, jak i sterowników Realtek, groźby, przekleństwa, ani płacz połączony z szantażem emocjonalnym. A bez tego wsparcia wbudowane głośniki nie robią już aż takiego wrażenia…
Łączność
Hyperbook daje nam także możliwość wybrania zainstalowanej w nim karty Wi-Fi. Może to być standardowy Intel AC 9260 lub rozwiązania marki Killer – 1550 AC lub, korzystająca już ze standardu Wi-Fi 6, sieciówka AX1650. Opcje od Killera powinny szczególnie zainteresować graczy oraz streamerów, dla których zwykła karta sieciowa będzie propozycją niewystarczającą.
Testowany model korzystał z drugiej opcji, czyli karty Killer AC 1550, której towarzyszy aplikacja Killer Control Center. Z pomocą jej rozbudowanego panelu opcji, będziemy mogli wybrać, które aplikacje i zadania będą traktowane przez kartę priorytetowo, eliminując potencjalne lagi i opóźnienia.
Natomiast graczy preferujących gaming „na kablu”, ucieszy fakt, że już w standardzie Hyperbook ma przewodową kartę sieciową Killer – E2500. W tym przypadku producent chwali się, że zaszyte w karcie funkcje i dodatki odciążają procesor komputera z kwestii związanych z zarządzaniem połączeniem sieciowym. Układ sam rozpoznaje, czy wysyłane pakiety danych to strumieniowanie gier, transmisja wideo, czy inne, mniej istotne dla gracza aktywności – dzięki nadaniu im odpowiedniego priorytetu, karta Killer będzie w optymalny sposób wykorzystywała przepustowość łącza.
Funkcje bezpieczeństwa
W notebookach gamingowych sprzętowe funkcje bezpieczeństwa to rzadki widok, ale Hyperbook X77 aż prosi się, by wykorzystać go w roli narzędzia pracy grafika, projektanta 3D lub montażysty wideo. I w tym momencie przydałby się choć jeden czujnik biometryczny do potwierdzania tożsamości użytkownika.
I taki dodatek znalazł się na wyposażeniu laptopa – w lewym górnym narożniku touchpada ulokowano prostokątny czytnik linii papilarnych, który w teorii powinien nam zaoszczędzić konieczności pamiętania i wpisywania hasła lub kodu PIN. Jednak zastosowany tu czytnik okazał się rozwiązaniem bardzo kapryśnym – przez pierwsze kilka dni od kalibracji działa bez zarzutu, ale po tym okresie zaczęły się problemy z natychmiastowym rozpoznaniem mojego palca. Po kolejnym tygodniu w 7 przypadkach na 10 urządzenie nawet po trzykrotnym przeskanowaniu opuszka nadal nie jest przekonane, czy faktycznie jestem upoważnionym użytkownikiem i zaczyna domagać się kodu PIN. Po kolejnej kalibracji problem znika – ale znów tylko na kilka dni.
Drugim dodatkiem bezpieczeństwa jest moduł TPM 2.0 dbający o szyfrowanie danych przechowywanych na wbudowanych nośnikach danych, jednocześnie odciążając z tego procesu główny procesor komputera. Gdy dane przechowywane w notebooku są więcej warte niż sam sprzęt, niekiedy nawet więcej niż cały kontener laptopów klasy Premium, to warto zadbać o ich właściwą ochronę.
Szerzej funkcje bezpieczeństwa w notebookach omawiamy tutaj.
Oprogramowanie
Zarządzanie ustawieniami sprzętu ułatwi nam aplikacja Control Center. Nie jest to zbyt urodziwy graficznie program, ale poruszanie się po nim nie jest specjalnie skomplikowane. Główny ekran wita nas czterema trybami pracy (Cichy, Oszczędzanie energii, Wydajność i Rozrywka), do których możemy przypisać inne ustawienia chłodzenia. „Maksimum” natychmiast uruchamia pełną moc wiatraków – na szczęście nawet przy intensywnym i długotrwałym graniu laptop nie pracuje z równie wysoką głośnością. „Auto” to tryb domyślny, zaprzęgający chłodzenie do intensywniejszej pracy, gdy tylko podzespoły przekroczą temperaturę 60°C. „Overclock” to opcja dla osób, które wybiorą Hyperbooka z procesorem z odblokowanym mnożnikiem lub postanowią sprawdzić możliwości obecnej w systemie aplikacji do podkręcania taktowania grafiki. I finalnie: „Custom” pozwoli nam na samodzielne ustalenie granicy cieplnej, po przekroczeniu której wiatraki zaczną przyspieszać obroty – więcej informacji o wykorzystaniu tej opcji znajdziecie w sekcji o kulturze pracy.
Tu jedna uwaga – wspominany wyżej tryb pracy „Cichy” rzeczywiście bardzo wycisza pracę chłodzenia, ale zalecałbym trzymanie się z daleka od tej opcji. Po uruchomieniu tego profilu procesor nawet w trybie biurowym potrafi dobić do 100° C, co raczej nie wpłynie pozytywnie na jego niezawodność oraz żywotność.
W Control Center znajdziemy także aplikację do sterowania kolorystyką i trybem pracy podświetlenia klawiatury oraz wspomniany już program GPU Overclock, umożliwiający przetaktowanie rdzenia i pamięci GPU. Przyznam się szczerze, że nie miałem odwagi sprawdzić, jak ten ostatni dodatek działa w praktyce. Osiągi Hyperbooka X77 i tak są imponujące, więc nie czułem potrzeby pogarszania jego kultury pracy i zwiększania temperatury RTX-a dla tych paru klatek na sekundę więcej.
Testy wydajności
Jak wspominałem we wstępie, Hyperbook X77 korzysta z procesorów desktopowych – sklepowy konfigurator pozwala nam wybrać spośród układów dziewiątej generacji (Coffee Lake Refresh) z różnych półek wydajnościowych. Najskromniejszą opcją jest tutaj sześciordzeniowy Core i5 9400F, natomiast w najdroższej wersji znajdziemy ośmiordzeniowego Core i9 9900KF. Ułatwi to dopasowanie ceny i konfiguracji sprzętu do naszych faktycznych potrzeb – jeśli priorytetem jest dla nas wydajność graficzna, a nie mamy budżetu z gumy i osiągi CPU nie są dla nas tak ważne, to GeForce RTX 2080 i Core i5 9400F zdają się sensownym wyborem. Zwłaszcza, że różnica w cenie między konfiguracją z Core i9 9900KF, a Core i5 9400F jest całkiem spora.
I taki właśnie procesor znalazł się w testowanej konfiguracji. Intel Core i5 9400F to jeden z rozsądniej wycenianych układów tego producenta, więc chętnie sięgają po niego gracze szukający kompana dla grafiki gamingowej. Z tego też względu brak zintegrowanego z procesorem układu graficznego, co jest wyróżnikiem procesorów z oznaczeniem F, nie powinien być problemem. Oczywiście, można tu argumentować, że w przypadku, gdy laptop może korzystać z grafiki zintegrowanej, to wydłuży czas pracy na własnym zasilaniu, ale, o czym szerzej w dalszej części recenzji, nawet gdyby dzięki „integrze” Hyperbook zyskał 50% minut więcej, to i tak nie robiłoby to wielkiej różnicy.
Procesor dysponuje sześcioma fizycznymi rdzeniami, ale nie znajdziemy tu wielowątkowości (Hyper-Threading) – tę funkcję zarezerwowano dla droższych Core i7 oraz i9. Taktowanie bazowe wynosi 2,9 GHz, ale tryb Turbo może je podbić do poziomu 4,1 GHz dla jednego rdzenia i 3,9 GHz dla wszystkich rdzeni. Jednak osiągi CPU zależą nie tylko od jego specyfikacji, ale także przepustowości układu chłodzenia – jeśli obciążony procesor będzie się przegrzewał, to system ograniczy jego taktowanie, by zmniejszyć emisję cieplną. A pamiętajmy, że desktopowe procesory charakteryzują się wyższym TDP od ich notebookowych odpowiedników (65 W vs 45 W) i chłodzenie Hyperbooka powinno to uwzględniać.
Intel Core i5 9400F | temperatura: | taktowanie: |
---|---|---|
czas pracy – 15 min. | 77° C | 3891 MHz |
czas pracy – 30 min. | 77° C | 3893 MHz |
czas pracy – 60 min | 77° C | 3890 MHz |
I jak widać – uwzględnia, gdyż Core i5 9400F bez problemu osiągnął tu pełnię swoich możliwości, zachowując temperaturę poniżej 80° C.
Chociaż Core i5 9400F nie dysponuje Hyper-Threadingiem, to jednak desktopowa architektura robi swoje i procesor w niewielkim stopniu ustępuje wydajnością sześciordzeniowym i dwunastowątkowym mobilnym procesorom Core i7. Zarówno w wynikach testów Cinebench R15 i R20 trudno doszukać się drastycznych różnic, a teście konwersji pliku wideo „i-piątka” zdołała wygrać z Core i7 9750H z testowanego niedawno Acera ConceptD 7.
Szerzej kwestię podziału mobilnych procesorów Intel omawiamy tutaj.
Jednak najjaśniejszym punktem programu jest tu niewątpliwie układ graficzny. NVIDIA GeForce RTX 2080 to obecnie najmocniejszy gamingowy układ, jaki możemy znaleźć w notebookach – a ponieważ nic nie słychać o mobilnych RTX-ach w wersji Super, to raczej się to nie zmieni do premiery kolejnego portfolio grafik od „Zielonych”.
NVIDIA GeForce RTX 2080 to przedstawiciel najnowszej, wykonanej w architekturze Turing generacji grafik tego producenta, więc nie zabrakło w niej rdzeni Tensor oraz jednostek RT. To dzięki nim RTX-y zyskały nowe możliwości graficzne, czyli technologię śledzenia promieni świetlnych w czasie rzeczywistym (ray tracing) oraz upscaling (DLSS) oparty o algorytmy uczenia maszynowego. Grafika dysponuje 8 GB własnej pamięci GDDR6, a bazowe taktowanie rdzenia to 1575 MHz, które dzięki trybowi GPU Boost 4.0 może wzrosnąć do 1755 MHz. I znów sporo tu będzie zależeć od przepustowości układu chłodzenia, gdyż TDP mobilnego RTX-a 2080 wynosi 150 W. Całość korzysta z 64 jednostek renderujących, 184 jednostek teksturujących, 2944 rdzeni CUDA, 46 jednostek RT i 368 rdzeni Tensor.
Na początek sprawdźmy jak prezentuje się temperatura i taktowanie rdzenia na w czasie godziny spędzonej na novigradzkim rynku (Wiedźmin 3).
NVIDIA GeForce RTX 2080 | temperatura: | taktowanie: |
---|---|---|
czas pracy – 15 min. | 78° C | 1740 MHz |
czas pracy – 30 min. | 78° C | 1755 MHz |
czas pracy – 60 min | 78° C | 1740 MHz |
Jak widać, temperatura obciążonej grafiki nie przekracza 78° C, a taktowanie rdzenia utrzymuje się na optymalnym poziomie – olbrzymi układ chłodzenia skryty w masywnej obudowie potrafi zatem utrzymać temperaturę kluczowych podzespołów w ryzach.
Tym sposobem Hyperbook X77 może się pochwalić statusem najmocniejszej gamingówki, jaką miałem przyjemność testować. Zainstalowany w nim RTX 2080 zostawia w tyle nie tylko swego najskromniejszego brata (RTX 2060) ale także przystosowanego do montażu w smuklejszych konstrukcjach RTX-a 2080 w wersji Max-Q, którego możliwości miałem okazję testować w Legionie Y740 (17) od Lenovo.
Czy zatem Hyperbook X77 pozwoli na płynną rozgrywkę w natywnej rozdzielczości ekranu? By to sprawdzić sięgnąłem po tytuły słynące z olbrzymich wymagań graficznych – w tym także po parę produkcji sprzed kilku lat. Możliwość wykorzystania ekranu 4K zachęciła mnie do przypomnienia sobie chociażby dwóch pierwszych części nowej trylogii Tomb Raider, czy rzucenia okiem na Batman: Arkham Knight w nowym standardzie ostrości.
Produkcje pokroju Far Cry 5/New Dawn, Wiedźmina 3 oraz pierwszych dwóch Tomb Raiderów nawet w rozdzielczości 4K i przy maksymalnych ustawieniach graficznych utrzymują liczbę klatek na poziomie 50-60 fps. Mass Effect: Andromeda oraz dwie ostatnie odsłony Assassin’s Creed wymagają od sprzętu nieco więcej i aby licznik dobił do 60 fps trzeba z kilkoma opcjami graficznymi zejść o stopnień niżej. Metro Exodus w rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli również nie budzi zastrzeżeń w temacie płynności, więc śmiało można uznać, że Hyperbook X77 to maszyna gotowa na granie w rozdzielczości 4K.
Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.
Chociaż testowana konfiguracja nie wykorzystywała w pełni możliwości dyskowych laptopa, to przygotowany magazyn na dane i tak powinien sprostać wymaganiom graczy oraz użytkowników profesjonalnych. Rolę dysku systemowego oraz miejsca do instalacji programów i gier powierzono nośnikowi półprzewodnikowemu w postaci karty M.2 PCIe NVMe. Samsung SSD 970 EVO Plus to jeden z najlepszych dostępnych dysków tej klasy i jego osiągi powinny budzić słuszne uznanie. Nie bez znaczenia jest tu także jego pojemność – współczesne gry potrafią już ważyć nawet 100 GB, więc 1 TB miejsca na dane może się bardzo przydać.
Do tego dochodzi 2,5-calowy dysk talerzowy o pojemności 2 TB, będący dodatkowym magazynem na multimedia i inne, niezbędne nam do szczęścia pliki. A jeśli taki zestaw nadal okaże się rozwiązaniem niewystarczającym, to pamiętajmy że Hyperbook obsłuży łącznie do 4 nośników na dane – dwa dyski M.2 oraz dwa dyski 2,5-calowe.
Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.
Testy baterii
Desktopowy procesor, brak grafiki zintegrowanej oraz ekran 4K – testowana konfiguracja ma prawo być prawdziwym wyzwaniem dla baterii i to nawet uwzględniając sporą pojemność akumulatora (82 Wh).
I rzeczywiście – czas pracy na baterii prezentuje się równie skromnie, jak cała szeroko rozumiana „mobilność” Hyperbooka. Niecałe 90 minut pracy na własnym zasilaniu to wynik słaby nawet jak na gamingówkę i baterię w tym modelu należy traktować jak swoisty zasilacz UPS, chroniący efekty naszej pracy lub zabawy przed awarią prądu. Trudno to jednak uznać za realną wadę, bo nie wyobrażam sobie, by ktoś podczas wyjazdu wyciągnął tę kruszynę z plecaka, położył ją na kolanach i zaczął np. odpowiadać na maile.
Testy kultury pracy
Układ chłodzenia o dyszach wyprowadzonych na tyle sprzętu to najlepsze i wielokrotnie sprawdzone rozwiązanie dla notebooków o dużej wydajności. Z tego względu najczęściej spotkamy je w mobilnych stacjach roboczych i w sprzęcie dla graczy. Takie ulokowanie dysz sprawia, że ciepłe powietrze odprowadzane jest z dala od dłoni użytkownika, a sama konstrukcja sprzętu jest pierwszym buforem chroniącym nas przed szumem wiatraków.
Hyperbook X77 został zaprojektowany w duchu tej idei i całe ciepło generowane przez podzespoły znajduje swoje ujście właśnie na tyle sprzętu. Warto o tym pamiętać, gdyż podczas rozgrywki strumienie ciepłego powietrza mogą owiewać znajdujące się tam przewody – np. od podpiętego zasilacza oraz dodatkowych monitorów.
Jak natomiast wypada głośność? Podczas typowego użytkowania towarzyszyć nam będzie stłumiony ale wyraźny szum chłodzonego procesora – jak już wspomniałem w sekcji o oprogramowaniu Control Center, jego natężenie będzie zależeć od wybranego trybu pracy chłodzenia. Tryb „Auto” potrafi być nieco męczący, gdyż chłodzenie nie tylko pracuje głośniej, starając się utrzymać temperaturę procesora poniżej 60° C, ale też często zwiększa obroty. Zdecydowanie większy komfort pracy zapewnia tryb „Custom”, pozwalający ręcznie zmienić „tolerancję cieplną” podzespołów – ustawienie tej wartości na 65° C sprawia, że wiatrak procesora nie tylko pracuje ciszej, ale też rzadziej zwiększa swoje obroty. Jednak nawet w tym momencie nie sposób uznać Hyperbooka X77 za laptopa o cichej naturze.
Z kolei, gdy procesor zacznie pracować z dużym obciążeniem, a do akcji wkroczy jeszcze RTX 2080, to chłodzenie rusza pełną parą, generując intensywny szum. Szczęśliwie konstrukcja wiatraków oraz radiatorów sprawiła, że nie jest to szum o wysokiej tonacji, który często towarzyszy wysmuklonym gamingówkom, lecz cechuje go mniej inwazyjne, głębokie brzmienie i stałe natężenie. Nie jest więc na tyle głośno, by po odpaleniu gry trzeba było natychmiast przesiąść się na słuchawki, ale jeśli lubimy grać po nocach, to musimy dla naszego laptopa znaleźć osobne pomieszczenie, gdyż nie ma mowy, bo ktoś się przy nim wyspał.
Mapa temperatury obudowy nie budzi większych zastrzeżeń, ale tych kilka stopni mniej na środku klawiatury, zwłaszcza w trybie pełnego obciążenia, na pewno by nie zaszkodziło. Jednak najcieplejszym elementem obudowy jest tu jej spód, a że raczej nikt normalny nie będzie pracował z Hyperbookiem położonym na kolanach, to trudno to uznać za faktyczną wadę.
Podsumowanie
Hyperbook X77 to gamingowy DTR z prawdziwego zdarzenia, który sprawdzi się w rękach najbardziej wymagającego gracza lub profesjonalisty szukającego alternatywy dla mobilnej stacji roboczej. Zamontowane w jego wnętrzu podzespoły, a zwłaszcza GeForce RTX 2080, pozwalają na odpalenie najbardziej wymagających tytułów w rozdzielczości 4K, więc jeśli szukasz maszyny „ready for Cyberpunk 2077”, to trudno o lepszy wybór.
Co mnie najbardziej ujęło w tym modelu, to zamknięcie tak wydajnej konfiguracji w obudowie o klasycznej konstrukcji – Hyperbook nie sili się na wyszczuplanie obudowy, dodanie drugiego ekranu nad klawiaturą lub w miejscu touchpada. Nie ma tu ruchomej klawiatury odsłaniającej dodatkowe otwory wentylacyjne, ulokowanego obok klawiatury gładzika z wirtualnym blokiem numerycznym, czy też obracanego ekranu obsługującego dotyk i aktywne piórko. To klasyczny, choć niewątpliwie wielki laptop, bez zbędnych udziwnień i innych, wymyślonych głównie na potrzeby marketingu, dodatków.
W moim przekonaniu laptop wyróżnia się także „na plus” w kwestii designu. Jasne, nie jest to minimalistyczna stacja robocza, ale Hyperbook X77 charakteryzuje się bardziej stonowaną stylistyką niż wszelkie Alienware’y, Predatory, czy Asusy ROG, więc jeśli gamingowy sznyt niespecjalnie nas urządza, to bohater tej recenzji ma szanse wpaść nam w oko.
Sama obudowa może się przy tym pochwalić nie tylko solidnym wykonaniem, ale też konstrukcją zaprojektowaną z myślą o względnie łatwej możliwości konserwacji i rozbudowy laptopa. Opcja wymiany procesora oraz układu graficznego to rzadkość w segmencie notebooków, a dodatkowo sprzęt pozwala na stworzenie czterodyskowego magazynu na dane i obsługuje do 64 GB RAMU-u. Nie sposób także pominąć imponującego arsenału portów – nie tylko możemy liczyć na wszystkie aktualnie wykorzystywane standardy gniazd, ale także na sprzyjające wygodnej pracy ich rozmieszczenie.
Do tego dochodzi wysokiej klasy matryca IPS o rozdzielczości 4K oraz świetne głośniki, dzięki którym laptop bez problemu wcieli się w rolę przenośnego centrum multimedialnego. I tak naprawdę, jedyne warte wspomnienia wady bohatera tej recenzji wynikają z jego specjalizacji. Laptop jest duży, ciężki, nieporęczny i do pracy wymaga zasilacza cięższego od większości współczesnych ultrabooków – takie prawo DTR-ów o tak wydajnej konfiguracji. Trudno także zachwycać się osiągami na baterii, lecz znów pamiętajmy, że nie mamy do czynienia z ultrabookiem stworzonym do pracy w trasie, lecz z laptopem o osiągach i możliwościach rozbudowy dorównujących desktopowi – rolą baterii jest tu chronienie efektów naszej pracy lub zabawy przed niespodziewaną awarią zasilania, a nie umożliwienie wielogodzinnej pracy w pociągu lub na branżowej konferencji.
Nie jest to także cichy notebook, jednak wypada przyznać, że temperatura obciążonego procesora i grafiki utrzymana jest na bardzo przyzwoitym poziomie – a to bardzo istotne, jeśli chcemy mieć pewność, że sprzęt przetrwa lata intensywnej eksploatacji. W dodatku szum chłodzenia nie osiąga na tyle wysokiego poziomu, by komfortowy gaming możliwy był wyłącznie w słuchawkach. Rozmiar sprzętu i samego układu chłodzenia pozytywnie wpłynęły na kulturę pracy, więc jeśli z jakiś przyczyn desktop o równie wydajnej konfiguracji nas nie urządza, to Hyperbook X77 jest bardzo ciekawą propozycją.
Podsumowanie: | Hyperbook X77 - Clevo P775TM1-G |
---|---|
segment: | gamingowy notebook klasy DTR |
optymalne zastosowanie: | - gry komputerowe - relaks z multimediami - obróbka grafiki i multimediów - realizacje projektów wideo - praca z oprogramowaniem projektowym - zadania wymagające dużej mocy obliczeniowej |
mobilność: | - nikła |
kultura pracy: | - przeciętna |
modem WWAN w opcji: | - nie |
opcje dokowania: | - USB 3.1 typu C - Thunderbolt 3 |
ważne cechy: | - imponujące osiągi graficzne - masywna i ciężka, ale funkcjonalna obudowa - możliwość wymiany CPU i GPU - do 64 GB pamięci RAM - miejsce dla 4 dysków - świetne głośniki 2.1 - wysokiej klasy matryca IPS 4K - komfortowa klawiatura - imponujący wybór portów |