O zagrożeniach, które „czyhają” na nieprzygotowanych przedsiębiorców w Internecie – i nie tylko przedsiębiorców – pisaliśmy wielokrotnie. Jeszcze w 2018 roku opublikowaliśmy obszerny tekst, w którym dokonaliśmy przeglądu najpoważniejszych zagrożeń, z którymi należy się liczyć w cyberprzestrzeni. Pisaliśmy także o problemach, do których może doprowadzić brak zunifikowanej polityki BYOD (tj. trendu „Bring Your Own Device” – „Przynieś/Pracuj na własnym urządzeniu”). Trzeba jednak powiedzieć to wprost:

Nic nie rodzi zagrożeń równie poważnych, co praca na nieaktualnym oprogramowaniu. A w szczególności: na nieaktualnym systemie operacyjnym.

I nie ma w zasadzie znaczenia, czy mówimy o Windowsie, czy Linuxie, czy MacOS-ie. Jest jednak faktem, że większość firm w Polsce, a także na świecie, korzysta z systemu operacyjnego Microsoftu. A wśród nich nie brak i takich, które, pomimo ogłaszanego od dawna i nadchodzącego wielkimi krokami zawieszenia wsparcia dla Windows 7, wciąż chcą korzystać z tego systemu.

 

Wsparcie Windows 7: do kiedy i dla kogo?

Dla pełnej jasności: wsparcie dla Win 7 zawieszono w 2015 r.; użytkownicy, którzy zdecydowali się na przedłużone wsparcie, stracą je w styczniu 2020 r.; użytkownicy pakietów Win 7 Professional i Win 7 Enterprise będą natomiast cieszyli się płatnym przedłużonym wsparciem do 2023 r.

Windows 7 w szerszej perspektywie

Windows 7 jest *dobrym* systemem. Z perspektywy wielu użytkowników – znacznie lepszym od „ósemki” (choć niekoniecznie od Windows 8.1 czy 8.2). To stabilne środowisko, wręcz idealne do pracy biurowej. Trudno więc dziwić się firmom, szczególnie tym, które dopiero co „opuszczają” sektor MŚP, że chciałyby przy nim pozostać.

Wymiana systemu na dużej liczbie komputerów jednocześnie zawsze wiąże się z kosztami. Dla MŚP nie jest to problem, ponieważ sprzętu nie ma aż tak wiele. Większość korporacji także od dawna stosuje Windows 10 (choć zmiana z Win 8/8.1/8.2 z całą pewnością wymagała całkiem sporej logistyki). Największy problem mają te firmy, które, choć nadal operują na budżetach charakterystycznych dla sektora MŚP, do MŚP w sensie ścisłym już nie należą: organizacje, które, choć operują na stosunkowo niskich marżach, rozwinęły się szybciej, niż zakładał plan ich twórców.

Jednak to właśnie one mogą stracić najwięcej. Czas nie działa na ich korzyść.

 

 

Co się stanie, kiedy Microsoft ostatecznie zawiesi wsparcie dla Win 7?

Albo, inaczej: z jakimi zagrożeniami musimy się liczyć, jeżeli, pomimo zawieszenia wsparcia dla Win 7 przez Microsoft, nie zdecydujemy się na upgrade do najnowszej wersji Win 10?

Choć może zabrzmieć to jak truizm, warto powiedzieć to wprost. Oprogramowanie, które nie jest rozwijane, traci na aktualności; traci na bezpieczeństwie oraz, co w środowisku biurowym równie istotne, możliwościach – również możliwościach integracji. W przypadku systemu operacyjnego tempo „dezaktualizacji” jest szybsze niż w przypadku innych programów, ponieważ (nie licząc przypadków nienormatywnych, takich jak MacOS) są one tworzone z myślą o bardzo różnorodnych urządzeniach – i na każdym z nich mają działać równie sprawnie.

 

Kompatybilność sprzętowa i wydajność

Po pierwsze więc: nieaktualny system operacyjny może nie pozwolić nam na wykorzystanie wszystkich możliwości naszych urządzeń (a w skrajnych sytuacjach, choć akurat Win 7 to jeszcze nie grozi, może w ogóle się na nich nie uruchomić). W najlepszym przypadku – to kwestia wygody; wygody naszych pracowników, bo to oni będą musieli pracować na starzejącym się systemie. W najgorszym mówimy już jednak o ergonomii, i całkiem możliwe, że, odraczając w czasie inwestycję w nowy system operacyjny, nie tyle oszczędzamy, co wprost przeciwnie – z każdym dniem tracimy pieniądze. Czas, który nasi pracownicy poświęcają na wykonywanie zadań, również kosztuje.

 

 

Oczywiście nie trzeba dodawać, że problem wydajności nie dotyczy tylko sprzętu jako takiego, ale również powiązanych z jego poszczególnymi komponentami sterowników. Znalezienie sterowników kompatybilnych z Win 7 jest coraz trudniejsze, a w przypadku najnowszych kart graficznych – najzwyczajniej niemożliwe. Firmom odpowiedzialnym za ich programowanie po prostu nie opłaca się zatrudniać dodatkowy personel w celu dbania o tak rozumianą kompatybilność. O fakcie, że znam niewielu programistów, którzy „wzięliby” taką pracę, nawet nie wspomnę.

Powiedzmy to wprost: sprzęt pod Windowsem 10 działa po prostu lepiej niż ten pod Windowsem 7. Bez wyjątków.

 

Kompatybilność programowa

Kompatybilność sprzętowa (a raczej jej brak) jest jednak tylko jedną stroną problemu. Drugą jest brak kompatybilności programowej, a najlepiej widać to na przykładzie najpopularniejszego na świecie pakietu biurowego – mowa oczywiście o Microsoft Office.

O tym, że Microsoft Office 365 i 2019 są warte upgrade’u systemu operacyjnego, pisaliśmy już wcześniej, dzieląc się naszymi wrażeniami z sesji testowych z jednym i drugim. Artykuł poświęcony MS Office 365 możecie przeczytać tutaj – i nie miejcie wątpliwości: w porównaniu z MS Office 2016 wersja 365 wypada znacznie lepiej. Do przewag Microsoft Office 2019 nie muszę natomiast, jak sądzę, przekonywać nikogo: 3 lata różnicy pomiędzy pakietami z 2019 i 2016 nie stanowią wprawdzie nieprzekraczalnej przepaści, ale różnice są, i to spore. O szczegółach możecie przeczytać w moim tekście z marca tego roku. Gorąco zachęcam.

 

 

Tu jednak posiadacze Windows 7 dochodzą do ściany, bo okazuje się, że Office 2019 jest kompatybilny… tylko z najnowszą wersją systemu. A mówimy tu o produkcie samego Microsoftu – co dopiero mówić o innych producentach oprogramowania dla biznesu…

Oprogramowanie biznesowe, czy tego chcemy, czy nie, tak jak systemy operacyjne – idzie naprzód. I nie bierze przy tym jeńców.

 

Bezpieczeństwo

Ale korzystanie z nieaktualnego oprogramowania to nie tylko problemy z kompatybilnością (sprzętową i programową). To także kłopot z bezpieczeństwem, i to kłopot tym poważniejszy, im starsze jest wykorzystywane przez nas oprogramowanie.

Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Najnowsze wersje najpopularniejszych antywirusów nie zawsze są kompatybilne ze starszymi systemami, a same systemy – częściej ulegają infekcjom, ponieważ nie posiadają wbudowanych zabezpieczeń, które posiadają wersje nowsze. Implementacja tych zabezpieczeń w przypadku starszego oprogramowania nie zawsze jest prosta, a czasami – wręcz niemożliwa. Co więcej, jest oczywiste, że zespoły, które pracują nad starszym oprogramowaniem, są mniej liczne niż te, które utrzymują nowsze wersje. Mamy więc do czynienia z sytuacją porównywalną do tonącego okrętu: marynarzy coraz mniej, a luk do załatania – coraz więcej i więcej.

 

 

Niewykluczone, że brzmi to zabawnie, ale niestety, nieaktualne oprogramowanie jest jednym z najczęstszych powodów, dla których cyberataki na firmową infrastrukturę informatyczną okazują się skuteczne.

Nawiasem mówiąc, nie dotyczy to jedynie systemów operacyjnych. Chodzi również o pozostałe oprogramowanie. Jednak, co ciekawe, wielu z nas poświęca systemowi operacyjnemu najmniejszą uwagę – podczas gdy, w istocie, jest on samym fundamentem naszej biurowej codzienności. Czy ktokolwiek z nas czułby się bezpieczny, pracując na komputerze z dziewięcio-, dziesięcioletnim antywirusem? No właśnie.

A jednak czujemy się bezpieczni, pracując na dziesięcioletnim systemie.

Nie muszę dodawać, że bardzo niesłusznie.

 

Coś dla graczy

Ale zastosowania biznesowe to przecież nie wszystko. Warto pomyśleć również o korzyściach nie związanych z pracą – np. możliwości zabawy z najnowszymi grami komputerowymi. Te coraz rzadziej pozwalają się uruchomić na starszych wersjach systemu operacyjnego Microsoftu, i to bynajmniej nie ze względu na złośliwość producentów (czy samego MS), ale – najzwyczajniej w świecie – wymagania samych gier.

 

 

Wracamy tu do tematu, o którym wspomniałem już wcześniej, czyli do roli, jaką system operacyjny odgrywa w odniesieniu do wydajności i możliwości sprzętowych. Starsze wersje sterowników czy bibliotek odpowiedzialnych za generowanie efektów graficznych to, najzwyczajniej w świecie, za mało dla najnowszych produkcji, takich jak choćby Sekiro: Shadows Die Twice. Windows 7 miał premierę w czasach Fallouta 3Wiedźmina 2. To naprawdę dawno temu.

 

Podsumowanie

Koniec wsparcia dla Windows 7 jest dzisiaj kwestią paru miesięcy. Jeżeli nie jesteście użytkownikami wersji Professional czy Enterprise i nie zapłaciliście za przedłużone wsparcie, to warto wpisać aktualizację systemu w firmowe budżety. Koszty są niższe niż kiedykolwiek przedtem, a benefity – przynajmniej w przypadku aktualizacji z Win 7 do Win 10 – niezaprzeczalne. Choć z całą pewnością znajdą się tacy, którzy powiedzą, że korzyści te są jeszcze wyraźniejsze, kiedy przechodzimy na „dziesiątkę” z którejś z dostępnych wersji „ósemki”.