Monitory oferujące obraz w ultraszerokim formacie 32:9 to wynalazek stosunkowo świeży. Dla zainteresowanych – warto wiedzieć, że pierwszy monitor 32:9 to, podobnie jak bohater tej recenzji, również dzieło Samsunga. Wypada przy tym wspomnieć, że Samsung CHG90 był sprzętem głównie adresowanym graczom, o czym świadczą informacje od samego producenta, dodatkowo podparte odpowiednią specyfikacją, a także ciepłe słowa od recenzentów i samych zainteresowanych.

Ta premiera miała miejsce ponad 5 lat temu, a nowa, zakrzywiona ultrapanorama od Samsunga, która zawitała do naszej redakcji, to na pierwszy rzut oka spadkobierca pomysłów sprzed tych paru lat. I nie jest to nic złego, nie interpretujcie tego w ten sposób. Mimo to, ViewFinity S9 jest monitorem nieco innym, chociaż także bazującym na 49-calowym panelu VA, rozciągniętej na boki rozdzielczości oraz, siłą rzeczy, sporym rozmiarze.

Tym razem jednak Koreańczycy przygotowali sprzęt przystosowany do potrzeb pracowników korzystających podczas pracy z dwóch monitorów, które z powodzeniem może zastąpić jedno urządzenie o tak ultra-szerokiej przekątnej, jaką oferuje bohater tego tekstu. Testowany Samsung ViewFinity S9 może też przypaść do gustu fachowcom często korzystającym w pracy z dwóch źródeł obrazu – przełącznik KVM oraz tryb Picture-by-Picture akurat świetnie powinny się tu sprawdzić. Jednocześnie zwiększona została rozdzielczość, a gamingowości tu w zasadzie tyle, co nic – co w sumie jakoś niespecjalnie dziwi. 49-calowy monitor dla graczy znajdziecie w rodzinie Samsung Odyssey, a tworzenie nawet trochę tańszego konkurenta dla sprzętu z własnego portfolio to niezbyt sensowna strategia sprzedażowa. Testowany monitor można kupić już za niecałe 5000 zł, podczas gdy za Odyssey G9 trzeba będzie jeszcze kilka „Jagiełłów” wyłożyć.

Jak zatem wypada profesjonalna ultrapanorama z nowej serii monitorów biznesowych od Samsunga? Już teraz mogę zdradzić, że całkiem nieźle. Ale czy to „tylko”, czy „aż” nieźle – o tym w recenzji.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Samsung ViewFinity S9 (S49A950UIU)
segment:ultrapanoramiczny monitor biznesowy
przekątna:49 cali
wymiary i waga120 x 36,9 x 19,4 cm, 11,6 kg - bez podstawy
120 x 52,3 x 35 cm, 14,6 kg - z podstawą
rozdzielczość natywna:5120 x 1440 pikseli
format obrazu:32:9
typ matrycy:VA, 120 Hz, 10 bit
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:4 ms (GTG)
VESA:100 mm x 100 mm
porty:2x HDMI 2.0
1x DisplayPort 1.4
1x USB-C upstream
1x USB-C downstream
3x USB 3.2 Gen 1
1x RJ-45
1x jack out
funkcje dodatkowe:- w pełni regulowana podstawa: regulacja wysokości (12 cm), swivel, tilt
- funkcja stacji dokującej
- przełącznik KVM
- tryb Picture-by-Picture
- głośniki stereo
- HDR10
gwarancja:3 lata
w pudle: Egzemplarz testowy przyjechał do nas w specjalnym kufrze, a nie w opakowaniu seryjnym. Producent deklaruje, że w pudle powinny znaleźć się przewody: zasilający, HDMI oraz USB-C.

Konstrukcja i funkcjonalność

Jeżeli spojrzycie na poniższe zdjęcie, to z pewnością da Wam to pewien obraz tego, jak dużym monitorem jest ViewFinity S9. Ponad 1,2 m szerokości ma prawo robić wrażenie. Bez wątpienia przyda się jakieś większe biurko. Na szczęście ekran jest zakrzywiony, co sprawia, że 49-calowy ekran da się w miarę łatwo objąć wzrokiem. Poważnie, w tym przypadku zakrzywienie 1800R nie jest marketingowym fiu-bździu. Zresztą, sam pracuję od dwóch lat na zakrzywionych 27 calach i raczej nieprędko przesiądę się z powrotem na płaski panel. A przecież w przypadku testowanego Samsunga wygięcie ekranu w łuk ma przecież jeszcze większą rację bytu.

Wizualnie szału nie ma, ale z drugiej strony ciężko się tutaj do czegoś przyczepić pod kątem stylistyki. Z tyłu mamy praktyczne, gładkie i matowe tworzywo w kolorze grafitowym. To jeden ze schematów, które można włożyć do szufladki z opisem „bezpieczna, biznesowa stylistyka”. Cieszy fakt, że projektanci zdecydowali się dość spore okno dla portów zasłonić ładnie komponującą się z całością klapką. Na uwagę zasługuje także metalowa rama konstrukcji. Jej lekko szczotkowana faktura i nieco jaśniejszy odcień przełamujący monochromatyczną bryłę to jedno, ale nie można zapomnieć też o funkcji praktycznej takiego wykończenia – metal konkretnie usztywnia całą obudowę monitora. Efekt tych wszystkich zabiegów jest taki, że największy ViewFinity prezentuje się jak kawał dobrze spasowanego sprzętu, chociaż nie wszystkim może podobać się nieco zbyt duża przerwa pomiędzy krawędzią ramki a ekranem. Nie to, żeby rzucało się to w oczy, bardziej martwiłbym się, że z czasem może się tam gromadzić kurz i inne paprochy.

Bez dwóch zdań – tak duża i ciężka konstrukcja potrzebuje stabilnej podstawy i na szczęście Samsung zadbał także o to. Dość spora noga wykonana została z metalu i obleczono ją tworzywem bliźniaczo podobnym do tej z obudowy. Aby połączyć ten element z korpusem, trzeba użyć czterech niewielkich śrubek oraz śrubokręta. Wkręcenie podstawy w gniazdo VESA 100 x 100 trwa chwilę, ale samo rozwiązanie wydaje mi się w tym przypadku bardziej godne zaufania niż „wklikiwane” mechanizmy, które z kolei lepiej sprawdzają się w mniejszych i lżejszych monitorach. W miejsce połączenia ramienia z obudową przychodzi jeszcze plastikowy „kołnierzyk”, który… no, prezentuje się tak sobie. Wydaje mi się trochę tandetny i jakoś tak nie do końca mi pasuje do całości. To jednak tylko moja opinia, być może komuś innemu zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu. Złożony z dwóch połówek okrąg z lekko spiralnym wzorem na szczęście jakoś nie rzuca się w oczy, a jednocześnie zasłania mało estetyczną, metalową płytkę od montażu. Niech już tak zostanie. Dużo lepiej wypadł chowany w górnej części podstawy haczyk dla słuchawek. Chociaż zawiesić na nim można sprzęt o raczej wąskim pałąku.

Podstawa posiada pełną funkcjonalność – jest możliwość obrócenia ekranu na boki (swivel), regulacja kąta w osi góra-dół (tilt) oraz mechanizm umożliwiający zmianę wysokości ekranu w zakresie 12 cm. Możliwości ustawienia ekranu w trybie portretowym nie ma z oczywistych względów. Nie ukrywam, że nieco bałem się o stabilność całego zestawu, ale podstawa i jej spora, szponiasta stopa okazały się odpowiednim uzupełnieniem monitora, a wspomniane mechanizmy poprawiające ergonomię pracy z ViewFinity S9 działają z oporem zapewniającym płynność i jednocześnie stabilność.

Noga monitora posiada także przemyślaną „przelotkę” na kable. Na pierwszy rzut oka wygląda, jak niewielka dziurka, przez którą ciężko będzie przecisnąć jakąkolwiek wtyczkę. I to prawda – przewodu zasilającego raczej się tam nie przełoży, może HDMI/DisplayPort, a na pewno USB-C. Jak się jednak okazuje, otoczkę z tworzywa da się zdjąć, co sprawia, że przewody można łatwo umieścić w przygotowanym dla nich „kanale” wyżłobionym w metalowej konstrukcji. Po ich ułożeniu osłonę wystarczy zasunąć i mamy porządek na i za biurkiem.

 

Porty i głośniki

Jak już wspomniałem wcześniej – miejsca dla gniazd jest całkiem sporo. Ale czy ta przestrzeń została odpowiednio wykorzystana? W mojej opinii tak, gdyż portów nie brakuje, co w monitorze stworzonym do multitaskingu jest sporą zaletą.

Pod klapką, oprócz oczywiście gniazda zasilania, umieszczono dwa wejścia HDMI 2.0 oraz jedno DisplayPort 1.4. Pierwszy interfejs jest w stanie zapewnić maksymalnie 60 Hz odświeżania przy natywnej rozdzielczości, natomiast połączenie monitora z komputerem za pomocą DisplayPort wartość tę podwoi. Do tego dochodzi USB-C z funkcją upstream, kolejne USB typu C, a także hub USB 3.2 Gen 1 złożony z trzech portów. Jest też jack dla słuchawek.

W tym miejscu warto wspomnieć, że w przypadku połączeniu Samsunga z komputerem poprzez USB-C (upstream), monitor zamieni się w, sporą bądź co bądź, „stację dokującą”, która także pozwoli na przewodowe połączenie się z Siecią poprzez gniazdo LAN, a także ładowanie laptopa (max. 90 W). Jeżeli ktoś w czasie pracy korzysta z dwóch źródeł obrazu, to pracę ułatwi mu przełącznik KVM zaimplementowany w monitorze. W ten sposób za pomocą jednego zestawu myszka + klawiatura możliwa będzie obsługa dwóch podłączonych do monitora komputerów.

Nie będę ukrywał, że głośniki pozostawiły pewien niedosyt, szczególnie biorąc pod uwagę, że w zasadzie opowiadam Wam o monitorze, który można podciągnąć pod wysoką półkę. Okazało się, że zainstalowane pod dolną listwą stereo raczej nie ma się czym pochwalić. Potrafi być naprawdę głośne i w trakcie testów doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie. Po przekroczeniu ok. 80% skali głośności, dźwięk miał tendencję do zlewania się i był mało przyjemny w odbiorze. Całe szczęście, że mimo to obyło się bez charczenia, trzeszczenia albo innej oznaki, że membrany mają już dość.

W odtwarzanych treściach spotkać można praktycznie wyłącznie tony wysokie i to wszystko. Nie mówię, że producent od razu powinien w S9 montować subwoofer, żeby dogodzić basolubom, ale mimo wszystko można tu było sięgnąć po audio o większych możliwościach. A tak – mamy średniaki, które całe szczęście nie zaszkodzą uszom.

 

Menu

Wciskam sobie niewielkiego „grzybka” dżojstika schowanego pod dolną krawędzią i co? I ja już gdzieś to menu widziałem! A konkretnie to przy okazji testów gamingowego Samsunga Odyssey G4 27”. Menu z ViewFinity S9 wygląda niemal identycznie, chociaż różni się nieco zawartością. W biznesowej ultrapanoramie to opcje obrazu są na pierwszym miejscu, w Odyssey – opcje gamingowe. Co ciekawe, kategoria Gra znajduje się także i w największych ViewFinity, chociaż jak już zdradziłem, jest ona dość uboga w opcje. Można podkręcić czas reakcji monitora lub włączyć funkcję zmniejszającą input lag, ale brakuje synchronizacji adaptacyjnej, o czym jeszcze się wypowiem.

Pod kątem zawartości OSD z ViewFinity S9 nie przytłacza, w tym sensie, że nie mam wrażenia, że producent napchał tu wszystkich możliwych funkcji i niech się dzieje, co chce. Z ważniejszych są gotowe tryby obrazu, a także możliwość samodzielnego dostrojenia każdego „suwaka” do swojego widzimisię. Także składowych kolorów.

Podobało mi się, że tak mocno zaakcentowano tutaj przeznaczenie monitora do pracy wielozadaniowej. Tym razem przez podkreślenie wagi trybu Picture-by-Picture, znacząco ułatwiającego pracę z drugim źródłem obrazu i uzupełniającego funkcję przełącznika KVM. Tryb „Obraz przy obrazie” nie tylko znajduje się w osobnej kategorii w menu głównym, ale też prowadzi do niego jeden z skrótów schowanych pod trzema niewielkimi przyciskami sąsiadującymi z dżojstikiem. W menu PBP można wskazać źródło dodatkowego obrazu, zmienić jego proporcje, a także ustawić osobny kontrast dla obu źródeł. W domyślnych ustawieniach obraz dzielony jest na pół, dzięki czemu użytkownik ma do dyspozycji niejako dwa wyświetlacze o proporcji 16:9 i rozdzielczości WQHD do swojej dyspozycji. Widać w tym wszystkim pomyślunek i to mi się podoba.

Podsumowując: menu ekranowe obsługuje się wygodnie. Jest estetyczne, responsywne i logiczne poukładane, z opcjami odpowiednio przypisanymi do kategorii. Poza tym, Samsung postarał się, aby zostało prawidłowo przetłumaczone na nasz rodzimy język.

 

Testy matrycy

Parametry przedstawione przez producenta każą nam wierzyć, że ViewFinity S9 będzie miał pełne prawo szczycić się wysoką jakością obrazu. Zresztą, tego oczekuje się od monitorów flagowych. Wyświetlanie sporej zawartości umożliwia jednak nie tylko format ekranu, ale też wysoka rozdzielczość 5120 x 1440 pikseli, co odpowiada dwóm ustawionym obok siebie monitorom WQHD. Określenie tej rozdzielczości jako Dual QHD mówi samo za siebie. Taki wyświetlacz może okazać się świetnym narzędziem do pracy dla grafików oraz montażystów audio i wideo pracujących na długich osiach czasu i podglądach, a dzięki dodatkowym funkcjom monitora – skorzystają także osoby operujące w pracy więcej niż jednym sprzętem.

Ultrapanorama od Samsunga bazuje na 49-calowym wyświetlaczu VA, w związku z czym mamy pełne prawo oczekiwać głębokiej, ładnej czerni oraz wysokiego kontrastu – VA wypadają pod tym kątem lepiej niż IPS-y, ale obecność warstwy podświetlającej panel sprawia, że do OLED-ów wciąż im daleko, a dalsze skracanie tego dystansu jest coraz trudniejsze.  

Już po pierwszym uruchomieniu monitora da się zobaczyć, że jest tutaj wiele dobrego. Spodobały mi się kolory, które są wyraźne, ładnie kontrastujące ze sobą, ale nie przejaskrawione. Cieszą oko. Dało się także zauważyć, że na czarnym tle nie odznaczały się żadne jaśniejsze plamy, co oznaczałoby uloty światła spod matrycy (tzw. backlight bleeding). Czułe oko aparatu co prawda uwieczniło niewielką poświatę przy krawędziach, ale na żywo jest ona kompletnie niewidoczna. W przypadku ekranów VA nie zdarza się to zbyt często. A tu dodatkowo mamy do czynienia z dość sporym panelem, więc tym bardziej się o to zjawisko martwiłem. Jak się okazało – zupełnie na wyrost. Koreańczycy zadbali o odpowiednią jakość wyświetlacza.

Kolejna kwestia, której trzeba się przyjrzeć to kolory. Pod tym kątem monitor wypadł naprawdę dobrze, chociaż skłamałbym mówiąc, że nie oczekiwałem nieco szerszego odwzorowania palety DCI-P3. Mimo wszystko, 85% to dobry rezultat, chociaż nie aż tak, jak w przypadku testowanego poprzednio ViewFinity S80TB, gdzie udało ekranowi udało się odwzorować aż 95% gamutu. W przypadku dużo węższej palety sRGB nie ma mowy o rozczarowaniu, gdyż udało się uzyskać jej pełne odzwierciedlenie.

Warto przyjrzeć się także jakości zreprodukowanych barw. Pod tym względem ultrapanorama z rodziny ViewFinity również wypadła dobrze. Przed kalibracją średnia wartość współczynnika DeltaE*00, mówiącego, jak bliskie ideału są wyświetlone przez ekran kolory, wyniosła 1,24, zaś maksymalnie wartość ta urosła do 3,65 w przypadku barwy czerwonej. W przypadku tego wskaźnika, im bliżej zera, tym kolory zostały odwzorowane dokładniej. W przypadku wartości, o których mowa, różnice pomiędzy wzorcem a uzyskaną barwą byłyby dostrzegalne dla osób mocno wyczulonych na tym punkcie, chociażby osób pracujących z grafiką.

Po kalibracji okazało się, że z kolorów da się wyciągnąć jeszcze więcej i średnia wartość DeltaE*00 wyniosła już tylko 0,22, co oznacza, że uzyskane barwy są w zasadzie idealne, a odchylenia wiążą się z błędami związanymi z samym pomiarem. Wyjątkiem tutaj jest kolor czarny, który, chociaż i tak zaprezentował się bardzo dobrze, to zniekształcony został przez podświetlenie panelu. Jak już wspominałem – to nie OLED, żeby oferować idealną, naturalną czerń. Biel także mogłaby być mniej „jaskrawa”, ale i to da się poprawić za pomocą kalibracji.

A propos podświetlenia – szkoda, że nie jest bardziej intensywne. Producent obiecał 350 nitów, jednak do tej wartości nieco zabrakło. W porządku wypadła także jednolitość, co jak na tak duży panel wcale nie jest regułą. Owszem, środkowa część górnej krawędzi mogłaby być zostać nieco szczodrzej obdarowana światłem, ale jej nieco niższa intensywność świecenia nie rzuca się w oczy w czasie pracy z monitorem. Lepiej niż przyzwoicie wypadły natomiast kontrast oraz czerń, co biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z matrycą VA – specjalnie trudne nie było. Co nie zmienia faktu, że ViewFinity S9 wypadł pod tym względem lepiej niż chociażby gamingowy AOC Agon AG493UCX2, również bazujący na panelu Vertical Alignment. Tamten monitor okazał się jednak mocniej podświetlony.

We wstępie zasugerowałem, że z monitora raczej niewielką pociechę będą mieć zapaleni gracze, więc aby tę sprawę zamknąć już wyjaśniam, co miałem na myśli. Sam fakt, że ViewFinity S9 bazuje na VA oznacza, że czas reakcji panelu nie będzie jakiś spektakularny. Producent podaje 4 ms gray-to-gray i nie ma tutaj trybu podświetlenia stroboskopowego, które miałoby płynność obrazu poprawić. Jest za to funkcja overdrive niwelująca widoczność smużenia ekranu przy szybko poruszającym się obrazie.

Mój wniosek końcowy jest taki, jak się spodziewałem – nie jest to najszybszy panel VA z jakim miałem do czynienia i nawet w trybie Ekstremalnym, gdzie czas reakcji jest teoretycznie najszybszy, nie trzeba się długo wpatrywać w ekran, żeby zobaczyć pojawiające się za poruszającymi się obiektami „duszki”, ale zaznaczę, że obraz i tak wygląda lepiej niż z wyłączonym trybem przyspieszającym zapalanie i wygaszanie pikseli. Wypada mi też wspomnieć, że nie uświadczyłem efektu tzw. overshootu, czyli „prześwietlenia” pikseli. Myślę, że podczas oglądania filmów oraz okazjonalnego grania w jakieś leniwe „single”, monitor się jak najbardziej sprawdzi. Trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia z ultrapanoramą, więc stosunkowo niewiele gier wykorzysta format 32:9. Maksimum „panoramiczności” to raczej 21:9, co można uznać za jakiś kompromis. Filmy i seriale zaś  pozwolą na wykorzystanie jedynie środkowej części panelu.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego Samsung zrezygnował w tym modelu z synchronizacji adaptacyjnej? Przecież to monitor high-endowy pod kątem konfiguracji, do jego pełnego wykorzystania potrzeba wydajnego peceta lub stacji roboczej, a skoro tak, to nierzadko taki sprzęt kupuje się w celu pracy z grafiką 3D lub 2D, obróbką wideo oraz innych materiałów. G-Sync lub FreeSync aż prosi się tutaj o implementację i brak tej technologii ciężko mi wytłumaczyć w sensowny sposób. To znaczy – już wspomniałem, że być może producent niespecjalnie chciał robić konkurencję dla Odyssey G9. Ale mimo wszystko…

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 120 Hz
  • luminancja: 334 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 2269:1
  • czerń: 0,15 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 85%
  • paleta AdobeRGB: 78%
  • DeltaE średnio (po kalibracji): 0,22
  • DeltaE max (po kalibracji): 0,85

 

Podsumowanie

Z testowaniem sprzętu biznesowego nierzadko mam tak, że w finalnej części recenzji ciężko jest o jakiś entuzjazm. Oczywiście, jest w tym ogromnym segmencie niemało urządzeń, które mają wywoływać efekt wow! i są pewnego rodzaju pokazem siły danego producenta, ale mimo wszystko zaryzykuję stwierdzenie, że dominuje wyposażenie firmy, biur i prezesowskich gabinetów, które po prostu ma dobrze robić to, do czego zostało stworzone. A do tego przecież nie potrzeba ani fajerwerków, ani wodotrysków.

Takim właśnie monitorem jest Samsung ViewFinity S9 – biznesowy odpowiednik gamingowego Odyssey G9. Monitor wyróżnia się formatem oraz proporcją obrazu, chociaż trzeba też zauważyć, że w ostatnich kilku latach liczba podobnych mu egzemplarzy na rynku wzrosła i największy przedstawiciel rodziny ViewFinity nie będzie miał na rynku tak łatwo, jak pierwsze monitory 32:9 sprzed paru lat.

Testowany Samsung ma parę argumentów przemawiających za wyborem właśnie jego spośród konkurencyjnych alternatyw. Przede wszystkim – obraz. Chociaż podświetlenie mogłoby być nieco jaśniejsze, to pod kątem oferowanej jakości obrazu monitor wypada bardzo dobrze. A jeżeli ktoś ma możliwość skalibrowania monitora, to tym bardziej będzie zadowolony z jakości oferowanych kolorów.

W czasie recenzowania ViewFinity S9 cały czas odnosiłem wrażenie, że Koreańczycy mieli plan na ten sprzęt i byli konsekwentni w jego realizacji. Tym planem było zastąpienie dwóch mniejszych monitorów na stanowisku pracy jednym dużym, a takie funkcjonalności, jak porządnie zrealizowany tryb Picture-By-Picture oraz obecność przełącznika KVM i spory zestaw portów odpowiednio całość uzupełniły.

Ja takie podejście doceniam i jeżeli ktoś będzie poszukiwał sporego monitora do pracy wielozadaniowej lub obróbki multimediów, to zachęcam, żeby na Samsunga ViewFinity S9 zerknąć i wziąć go pod uwagę. 

Podsumowanie:Samsung ViewFinity S9 (S49A950UIU)
rozdzielczość i format:5120 x 1440 pikseli
49 cali - 32:9
zakrzywienie:tak, 1800R
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.0
DisplayPort 1.4
optymalne zastosowanie:- praca wielozadaniowa
- praca z dwoma źródłami obrazu
- obróbka grafiki i wideo oraz innych materiałów o długich osiach czasu
- rozrywka z multimediami