Bang! Kolejny gamingowy monitor wylądował na moim biurku. Tym razem propozycja o tyle ciekawa, że jest to sprzęt, który Philips adresuje nie tylko dla pecetowców, ale przede wszystkim konsolowców, a dokładniej – posiadaczy najnowszej konsoli Xbox Series X/S, o czym zresztą informuje napis „Designed for Xbox”. Dlaczego? Ponieważ posiada aż trzy gniazda HDMI 2.1, które pozwalają wykorzystać moc konsoli do wyświetlania obrazu w natywnym 4K i 120 klatkach na sekundę oraz korzystać z VRR, czyli płynnej zmiany częstotliwości odświeżania ekranu w trakcie grania. Żeby było ciekawiej, odświeżanie ekranu dla pecetów jest wyższe, chociaż nieznacznie, i wynosi 144 Hz. To zaś czyni 32-calowego Philipsa Momentum ciekawym uzupełnieniem high-endowych konfiguracji gamingowych „blaszaków”.
Philips Momentum 32 to ta sama rodzina sprzętu, co testowany nie tak dawno Philips Momentum 5000, chociaż monitory różnią się od siebie pod praktycznie każdym względem: wizualnym, pod kątem zainstalowanej matrycy i oferowanych przez nią właściwości obrazu, a także wyposażeniem dodatkowym. Momentum 32 stara się być jeszcze bardziej gamingowy, o czym świadczy chociażby podświetlenie Ambiglow umieszczone na tyle monitora.
Philips Momentum 5000 chociaż był monitorem całkiem niezłym, to pod paroma względami pozostawiał niedosyt, a niektóre decyzje producenta były dla mnie nieco dziwne i nie do końca zrozumiałe. Jednak bazujący na wyświetlaczu IPS Momentum 32 już po pierwszych spędzonych z nim minutach wydawał się pod kilkoma względami konstrukcją bardziej udaną. Ale czy było to tylko mylne pierwsze wrażenie, czy też okazało się one właściwie? O tym w recenzji.
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | Philips Momentum 32 (329M1RV/00) |
---|---|
segment: | monitor gamingowy |
przekątna: | 32 cali |
wymiary i waga | bez podstawy: 71,5 x 43 x 8 cm, 7,8 kg z podstawą: 71,5 x 59,6 x 30 cm, 11,6 kg |
rozdzielczość natywna: | 3840 x 2160 pikseli (4K) |
format obrazu: | 16:9 |
typ matrycy: | IPS, 144 Hz, 8 bit |
powłoka matrycy: | matowa |
kąty widzenia: | 178°/178° |
czas reakcji: | 1 ms (MPRT) 1 ms (GTG) |
VESA: | 100 mm x 100 mm |
porty: | 3x HDMI 2.1 1x DisplayPort 1.4 1x USB-C (z DP i PowerDelivery 65 W) 1x USB-B z funkcją upstream 4x USB 3.2 Gen 1 1x jack dla słuchawek |
funkcje dodatkowe: | podświetlenie Ambiglow głośniki stereo z DTS tryb PBP przełącznik KVM (po USB-C oraz USB-B) AMD FreeSync Premium obsługa G-Sync regulowana podstawa z przegubem i regulacją wysokości i tiltem HDR 400 obsługa VRR |
gwarancja: | 2 lata |
w pudle: | - przewód zasilający - kabel USB-B - USB-A - przewód HDMI - dokumentacja |
Konstrukcja i funkcjonalność
Pod kątem stylistycznym Philips postawił na prostotę i sprawdzone, chociaż nie zawsze mile widziane rozwiązania. Front to czysta klasyka, ale z odpowiednio cienkimi ramkami po bokach i u góry. Dolna ramka standardowo jest nieco szersza, tak że bez problemu mieści się na niej naklejane logo producenta. Na czarnej, matowej krawędzi oprócz niego znajduje się wyłącznie dioda zasilania. Zdecydowanie więcej dzieje się z tyłu niezbyt grubej obudowy, gdyż kolejne pokłady matowej, lekko chropowatej czerni zdecydowano się uzupełnić błyszczącymi elementami przywodzącymi skojarzenia z blatem fortepianu. To właśnie te elementy miałem na myśli pisząc o „nie zawsze mile widzianych”. Wiadomo – błyszczące powierzchnie lubią się szybko brudzić, a każda, nawet najmniejsza rysa, kłuje w oczy kilkukrotnie bardziej.
Cała bryła monitora jest zwarta i dobrze wykończona, chociaż zastrzeżenia mam do wytrzymałości konstrukcji mniej więcej na środku „plecków” w strefach między bocznymi krawędziami a gniazdem dla podstawy. W tych miejscach obudowa ugina się do tego stopnia, że da się w ten sposób „dotknąć” elementów pod nią. Zdaję sobie sprawę, że większość użytkowników gdy już ustawi monitor na wybranym miejscu, to rzadko kiedy będzie go stamtąd zabierać, ale mimo wszystko uważam, że także o takich kwestiach wypada pisać.
Najciekawszym elementem obudowy jest jednak podświetlenie Ambiglow, które nadaje raczej skromnemu i dość uniwersalnemu designowi sporą dawkę gamingowej ekstrawagancji. Jeżeli oczywiście ktoś ma na nią ochotę, albowiem podświetlenie można wyłączyć.
Rozmieszczone dookoła tyłu obudowy diody świecą światłem o regulowanej intensywności. Szkoda tylko, że dostępne są wyłącznie dwa stopnie mocy podświetlenia, z czego najjaśniejszy okazał się w mojej opinii nieco zbyt jasny. Na szczęście przełączenie trybu na mniej intensywny sprawia, że Ambiglow prezentuje się bardziej przyjaźnie dla oczu. Diody mogą świecić w trybie statycznym, mrugać w rytm muzyki oraz adekwatnie do tego, co dzieje się na ekranie. Są fale, tęczę, a kierunek świecenia (od lewej do prawej i od prawej do lewej) można zmienić. Podobnie zresztą jak aktywne w danym momencie strefy oraz kolory, których dostępny wachlarz jest całkiem spory.
Philips Momentum 32 raczej nie będzie należał do najlżejszych monitorów 32-calowych na rynku. Sam monitor waży ponad 7,5 kg, a kiedy dodamy to tego niemałą podstawę, to wychodzi ponad 11,5 kg. Nic dziwnego, że ten element waży prawie 4 kg, gdyż jest dość spory i w całości wykonany z metalu.
Podstawa została pomalowana na matowy szary kolor, co dość dobrze współgra z korpusem monitora i nie gryzie się z kolorowym podświetleniem. Szarość jest dość uniwersalna. Nie każdemu jednak może spodobać się forma podstawy, a może nie całej podstawy, a samej stópki. Jest naprawdę spora i zajmuje w mojej opinii zbyt wiele miejsca przed monitorem. Posiadacze niewielkich biurek mogą być niepocieszeni. Na szczęście z tyłu monitora znajdują się gniazda montażowe VESA 100 x 100 mm, więc monitor można zamontować do innej podstawy lub przykręcanego do biurka ramienia – co kto lubi.
Taka konstrukcja podstawy sprawia jednak, że jest ona bardzo stabilna, a na dodatek muszę ją pochwalić za przegub umożliwiający obrót ekranu w lewo lub w prawo (taka alternatywa dla swivela), a także regulację wysokości. Brakuje za to możliwości obrotu monitora do pionu. Nie jest to jednak element, który w gamingowym monitorze o takiej przekątnej musi się znaleźć.
Porty i głośniki
Bardzo duży plus należy się za przygotowany wybór gniazd i to nie tylko pod kątem ilościowym, ale też jakościowym. Jak już nadmieniłem we wstępie, obraz do monitora może być przesyłany za pośrednictwem trzech złączy HDMI 2.1 oraz DisplayPort 1.4 i USB-C, które oprócz funkcji przesyłania obrazu poprzez obsługę interfejsu DisplayPort, umożliwia ładowanie urządzeń z mocą 65 W. Zostańmy jednak jeszcze na moment przy HDMI, bo to rzecz bardzo ważna z punktu widzenia posiadaczy najnowszej wersji konsoli Xbox. To właśnie HDMI 2.1 umożliwia przesyłanie obrazu z konsoli w rozdzielczość 4K oraz 120 klatkach na sekundę. Obsługa takiego standardu nie występuje we wszystkich grach, ale np. gracze Call of Duty: Warzone oraz Vanguard, Destiny 2, Gears 5, Star Wars: Squadron czy Ori and the Will of the Wisps mogą z takich możliwości skorzystać. W przypadku podłączenia monitora do PC-ta można liczyć na maksymalnie 144 Hz przy rozdzielczości 4K.
Z pozostałych portów pozostaje mi wymienić hub USB 3.2 Gen 1 złożony z czterech gniazd USB-A. Upstream możliwy jest zarówno poprzez USB-C, jak i dostępne USB-B. Połączenie monitora z komputerem za pomocą jednego z tych gniazd pozwoli także skorzystać z przełącznika KVM. Czy o czymś zapomniałem? Tak, o gnieździe (jack 3,5 mm) dla słuchawek lub głośników.
Nie będę ukrywał, że system audio zainstalowany w sprzęcie od Philipsa okazał się jedną z największych niespodzianek. Dwa 5-watowe głośniki grają głośno i wyraźnie, a przy tym mają zaskakująco ciepłą barwę. Mało tego, wspiera je system DTS, który sprawia, że odtwarzany dźwięk jest zaskakująco głęboki (jak na głośniki tego typu rzecz jasna) oraz całkiem fajnie zbalansowany. Czuć tu także wpływ częstotliwości bliższych basom, więc i pod tym kątem odtwarzane treści brzmią po prostu dobrze. Do grania zdecydowanie i tak ubrałbym słuchawki, ale obejrzeć sobie serial albo film? Da się bez żadnego uszczerbku!
Producent przygotował dla użytkownika kilka gotowych profili i wszystkie w zasadzie brzmią sensownie poza jednym: Gra. Wybór tego ustawienia próbuje przekonać nas na siłę, że fajnie jest wrzucić dźwięk para-przestrzenny (bo z przestrzenią ma to mało wspólnego) w bądź co bądź monitorowe głośniki stereo. To sprawia, że odtwarzane treści gubią się i w efekcie powstaje kiepsko zbalansowany przestrzennie chaos, w którym np. przesadnie głośno słychać wydarzenia z tła, a pierwszoplanowych dialogów prawie wcale. Gdyby jeszcze DTS działał po podłączeniu słuchawek. Niestety, po zajęciu gniazda jack monitora przez wtyczkę opcja ta staje się nieaktywna.
Menu
Nie wiem, czy to kwestia tego, że z bliźniaczo podobnym menu miałem już do czynienia przy okazji testowania Philipsa Momentum 5000, czy tego, że coś tu zostało wykonane nieco lepiej, ale z OSD bohatera testu naprawdę korzystało mi się wygodniej i bardziej intuicyjnie. Czterokierunkowy dżojstik da się łatwy wymacać kierując dłoń za prawą krawędź monitora i w zasadzie działa on bez zarzutu. Chociaż osobiście wolę zatwierdzać wybór opcji „klikiem” manipulatora (tutaj jest taka możliwość), niż przesuwaniem „grzybka” w którąkolwiek ze stron, w tym konkretnym przypadku – w prawo. Wiąże się z tym jeszcze jednak kwestia – jeżeli np. sterujemy jakąś opcją, która wyświetla na ekranie zorientowany poziomo „suwak”, to bardziej intuicyjnie byłoby, żeby sterowało się nim przesuwając dżojstik w lewo/prawo, a nie góra/dół.
Całościowo OSD zostało wykonane w dość przystępny sposób: całość jest wyraźna i łatwo się w niej odnaleźć, chociaż niektóre opcje pozamieniałbym miejscami. Ot, chociażby żeby menu z podstawowymi parametrami obrazu (jasność, kontrast, ostrość) nie znajdowało się dopiero na szóstym miejscu w kolumnie opcji. Pierwsze natomiast dumnie dzierżą ustawienia Ambiglow. Niby detal, ale dla niektórych, w tym mnie, może mieć niemałe znaczenie, biorąc pod uwagę, że sam ustawieniami bawię się dosyć często, gdyż jeden monitor służy mi do pracy i do rozrywki.
Co kryje menu ekranowe? Dość sporo opcji przydatnych graczom. Z tych bardziej zaawansowanych, nie wchodząc w takie standardy, jak regulacja jasności czy kontrastu i ostrości, jest oczywiście FreeSync Premium, ale nie zabrakło także trybu funkcji SmartResponse, czyli możliwości „przyspieszenia” wygaszania i zapalania kolejnych pikseli w celu zwiększenia ostrości obrazu i eliminowaniu ewentualnych smug. Jest też tryb MPRT, który w monitorach Philipsa oznacza tryb podświetlenia stroboskopowego. Tym dwóm funkcjom przyjrzymy się dokładniej nieco dalej.
Wśród opcji znajdują się także gotowe ustawienia przygotowane z myślą o różnych aktywnościach i grach. W menu SmartImage, bo tak nazwano rzeczone opcje, posiada także specjalne ustawienie dla posiadaczy konsoli od Microsoftu, a oprócz tego tryb dla różnych gatunków gier (FPS, RTS, wyścigi), dwa miejsca dla ustawień przygotowanych przez gracza, a także tryb Filmu, Eko oraz z redukcją światła niebieskiego. Wszystko w jednym miejscu. Praktycznie. Jak to jednak zazwyczaj bywa, gotowe profile raczej rozczarowują. A to za ciemno, a to znowu zredukowana gamma sprawia, że czerń jest zbyt blada, a to kolory są zbyt jaskrawe. Przyczepić w zasadzie niczego się nie mogę w przypadku trybu Tekst, ale też raczej ciężko jest w tym przypadku cokolwiek zepsuć.
Jest też tryb Picture-by-Picture – raczej częściej przydaje się w monitorach biurowych niż gamingowych, ale jeżeli jeden monitor będzie np. jednocześnie podłączony do konsoli i do laptopa i ktoś chciałby mieć podgląd na oba urządzenia, to proszę bardzo.
Testy matrycy
No dobra, wszelkie poboczne kwestie mamy omówione, to czas zająć się rzeczą najważniejszą w monitorze, czyli samym ekranem. I już teraz mogę zdradzić, że Philips Momentum 32 wypada pod tym kątem naprawdę dobrze, ale… no właśnie – „ale”.
Momentum 32 bazuje na wyświetlaczu IPS, więc już na starcie mamy zapewnione szerokie kąty widzenia, zarówno patrząc z boku, jak i w orientacji góra-dół. Natywna rozdzielczość 4K (3840 x 2160 pikseli) sprawia, że obraz jest bardzo ostry i wyraźny, dzięki czemu nie brakuje w nim szczegółów. Kolory zaś, nawet przed kalibracją, cieszyły oko, chociaż czasami miałem wrażenie, że niektóre odcienie koloru czerwonego, w tym także pomarańcz, wydawały się zbyt jaskrawe. Oczywiście mówię tutaj o profilu standardowym. Pozostałe barwy prezentowały się poprawnie.
W trakcie testów kolorymetrem okazało się, że ekran jest bardzo jasny i przy ustawieniach domyślnych (jasność 100%, kontrast 50%) badanie wskazało na jasność 580 nitów. Szkoda tylko, że równomierność podświetlenia wypadła tak sobie i prawy dolny narożnik wyraźnie odstaje od reszty płaszczyzny.
Zaskakująco nieźle wypadł kontrast, gdyż producent deklaruje 1000:1, ja zaś odczytałem wartość prawie 1200:1. Szkoda tylko, że czerń wypadła tak sobie, chociaż przy tak jasnym ekranie można było się tego spodziewać. Tym bardziej, że to przecież IPS, a nie panel VA.
Pod kątem odwzorowania poszczególnych gamutów barwowych Philips Momentum 32 także wypada bardzo przyzwoicie. Ekran jest w stanie zreprodukować 98% palety sRGB, a także aż 86% szerszej palety – DCI-P3. W dodatku monitor może pochwalić się bardzo ładną bielą (6577 K). Porządnie wypadła także wierność uzyskanych barw wzorcom. Wskaźnik DeltaE*00 średnio wyniósł 0,31, a najmniej wiernie oddanym kolorem okazała się, jak można było się zresztą tego spodziewać, czerń. Jednak wartość 1,53 to i tak na tyle niewielkie odchylenie od wzoru, że jest praktycznie niedostrzegalne.
Panel praktycznie nie smuży i żeby zobaczyć jakiegokolwiek „duszka” za szybko poruszającym się obiektem, trzeba przez dłuższą chwilę wlepiać ślepia w poruszający się szybko, najlepiej na mocno kontrastującym tle, obiekt. Bez sensu. Nie ma także sensu włączać innego niż pierwszy stopień funkcji SmartResponse, gdyż powodują one powidoki widoczne już także w czasie gry. Konkretniej było to Dying Light 2, gdzie w zasadzie sporą część czasu spędzamy w ciemności. Tam overshoot rzucał się w oczy najbardziej.
Pozostała mi do omówienia kwestia ostrości obrazu i to niestety najsłabszy aspekt testowanej matrycy. Ruchomy obraz nie jest tak ostry, jakbym tego oczekiwał i nie wypada równie dobrze, jak w testowanych ostatnio monitorach od iiyamy. Co prawda włączenie trybu stroboskopowego nieco pomaga, ale na aż 20 stopni wyłącznie od 7 do 10 widać sensowną poprawę. Poniżej tych wartości efekt jest znikomy, a powyżej pojawia się overshoot, no i trzeba pamiętać, że z każdym kolejnym stopniem ekran staje się coraz ciemniejszy. Żeby móc korzystać z MPRT trzeba także wyłączyć synchronizację adaptacyjną. To zaś prowadzi mnie do konkluzji, że podobnie jak Momentum 5000, Momentum 32 nie podbije serc zapalonych e-sportowców.
Parametry matrycy:
- maksymalna częstotliwość odświeżania: 144 Hz
- luminancja: 580 cd/m2
- kontrast (ust. domyślne): 1171:1
- czerń: 0,49 cd/m2
- paleta sRGB: 98%
- paleta DCI-P3: 86%
- paleta AdobeRGB: 75%
- DeltaE średnio (po kalibracji): 0,31
- DeltaE max (po kalibracji): 1,52
Podsumowanie
Bez wątpienia Philips Momentum 32 to sprzęt, który jest w stanie zaciekawić graczy zarówno z pecetowej, jak i konsolowej strony Mocy. Szczególnie posiadaczy najnowszej konsoli Xbox. Rozdzielczość 4K i 120 Hz na konsoli nie jest może obsługiwana przez wszystkie gry, ale ich lista stopniowo się wydłuża. Pecetowcy zaś skorzystać mogą z odświeżania 144 Hz, ale kiedy zechcą je połączyć z natywną rozdzielczością monitora, okazuje się, że potrzebna jest naprawdę mocna konfiguracja. Albo gustowanie w grach o niskich wymaganiach sprzętowych.
Podoba mi się wykonanie bohatera testu, chociaż pewne mankamenty się znalazły. Nie powinny to być jednak w żadnej mierze kwestie dyskwalifikujące go w oczach potencjalnych nabywców. Podświetlenie Ambiglow wygląda i działa bardzo przyzwoicie i może się podobać. Zresztą, skoro mnie, osobie, która zdecydowanie stroni od kolorowych LED-ów i innych odpustowo-gamingowych bajerów, taka forma ozdobienia biurka i ściany za nim przypadła do gustu, to już coś znaczy.
Najważniejsza sprawa – ekran – to także mocna karta przetargowa. Obraz prezentuje się naprawdę dobrze i nie jest to zasługa wyłącznie rozdzielczości 4K, ale też przyjemnego kontrastu oraz bardzo dokładnie odwzorowanym barw. Ponadto, obraz jest praktycznie pozbawiony smużenia. Szkoda tylko, że ostrość obrazu pozostawia nieco do życzenia. Trzeba jednak pamiętać i brać pod uwagę, że dotyczy to szybkich scen i ruchów kamerą.
Finalnie Philips Momentum 32 robi naprawdę dobre wrażenie i podtrzymał pozytywne wrażenie, które towarzyszyły mi od praktycznie od momentu wyjęcia sprzętu z pudła. Na koniec pozostaje tylko jeszcze jedna kwestia – cena. Philips wycenił swój 32-calowy monitor na ponad 4200 złotych. Czy to dużo? Wydaje się, że tak, tym bardziej, że da się kupić sprzęt o bardzo zbliżonej, a nawet nieco lepszej specyfikacji za kilkaset złotych taniej. Pytanie, czy Philips ze swoim sprzętem się przebije przez konkurencję?
Podsumowanie: | Philips Momentum 32 (329M1RV/00) |
---|---|
rozdzielczość i format: | 3840 x 2160 pikseli 32 cale - 16:9 |
zakrzywienie: | nie |
obsługiwane standardy przesyłu danych: | HDMI 2.1 (max. 144 Hz dla PC, max. 120 Hz dla Xboxa Series X/S) DisplayPort 1.4 (max. 144 Hz) |
optymalne zastosowanie: | - gaming (dla PC oraz konsoli Xbox Series X/S) - obróbka grafiki i wideo - praca wielozadaniowa |