O transhumanizmie napisano wiele, większość – na przestrzeni ostatnich kilku, kilkudziesięciu lat. Czy nauka rzeczywiście pozwoli nam przezwyciężyć typowo ludzkie ograniczenia (związane choćby z procesem starzenia się)? A może transhumaniści się łudzą – a rację mają raczej krytycy?

Przyjrzyjmy się tej sprawie bliżej.

Transhumaniści: ci źli i ci dobrzy

Optymistyczni transhumaniści przyjmują, że pytanie nie dotyczy możliwości, ale sposobu ich realizacji. Ich zdaniem pytanie nie brzmi: „Czy technologia pozwoli nam przezwyciężyć ograniczenia związane z byciem człowiekiem?”, lecz raczej „Kiedy?”. Ich podstawowe argumenty odwołują się – z jednej strony – do dokonanego na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci postępu („Technologia od dawna pozwala nam przezwyciężać ograniczenia – spójrzcie choćby na protezy!”), z drugiej zaś – do niewiedzy („A skąd możecie wiedzieć, że nie? Technologia przyszłości może w niczym nie przypominać technologii teraźniejszości!”).

Argumenty te są – co do zasady – trafione. Trudno jednak uznać je za rozstrzygające. Pierwszy odeprzeć łatwiej; wystarczy zwrócić uwagę, iż opiera się on na (nie w pełni uzasadnionej) generalizacji. W końcu protezy i sztuczne serca to zupełnie co innego niż transfer świadomości w chmurę czy zamiana ciał (o innych modyfikacjach nie wspominając). Drugi przedstawia większy problem i rzeczywiście otwiera pole do dłuższej dyskusji. Technologia w 2117 r. najprawdopodobniej okaże się nie mniej odmienna od naszej niż technologia w 1817 r. To powiedziawszy, jakichś założeń musimy się jednak trzymać; inaczej moglibyśmy prognozować cokolwiek – i wszystko to byłoby równie prawdopodobne. A przecież najważniejsze pytania transhumanizmu dotyczą *realnych* – nie zaś jedynie domniemanych – możliwości technologicznych.

Na filmie poniżej obejrzeć możemy wystąpienie Maxa More, jednego z twórców współczesnej doktryny transhumanizmu. Źródeł niektórych jego poglądów doszukiwać się można w klasycznej literaturze filozoficznej. Za pierwszego transhumanistę w sensie ścisłym uznaje się natomiast rosyjskiego filozofa Nikołaja Fiodorowa (ur. 1829; zm. 1903).

 

 

Rozważania dotyczące transhumanizmu nie ograniczają się wyłącznie do snucia optymistycznych przewidywań. Pesymistyczni transhumaniści zwracają uwagę na cały szereg problemów – od białych plam na mapie wiedzy po zastrzeżenia natury moralnej. Nie wierzą też, że technologia może pomóc w rozwiązaniu problemów współczesnego społeczeństwa; ich zdaniem doprowadzi raczej do ich spotęgowania.

Nieśmiertelność dla bogatych

Wątpliwości natury teoretyczniej nie przeszkadzają jednak miliarderom inwestować w projekty mające na celu poprawić ich ciała, umysły i dusze, a czasem też – zapewnić nieśmiertelność. Ruch ten jest szczególnie wyraźny w Dolinie Krzemowej, gdzie startupy technologiczne pracujące nad projektami z pogranicza bio-, nano- i neurotechnologii rywalizują ze sobą o względy inwestorów, nierzadko obiecując nieprawdopodobny produkt.

Jednym z najbardziej pożądanych towarów jest, oczywiście, nieśmiertelność. W świecie ludzi, którzy posiadają więcej pieniędzy, niż byliby w stanie wydać w ciągu parudziesięciu, a nawet paruset życiorysów jest to w pełni zrozumiałe. Jeżeli jedynym sposobem na realizację wczesnej nagrody (tj. wydanie ogromnych pieniędzy zarobionych w sektorze high-tech) jest długowieczność, to równie dobrze można zainwestować je w badania nad nią. Być może brzmi to nieprawdopodobnie, ale w startupy obiecujące złamać tajemnicę ludzkiej śmiertelności i osiągnąć „prędkość ucieczki długowieczności” zainwestowała już cała kalifornijska śmietanka, z Peterem Thielem, Samem Altmanem, Larrym Page’m i Sergeyem Brinem włącznie. Ci ostatni należą zresztą do sporych pechowców; najnowsza książka jednego z poczytniejszych orędowników transhumanizmu, Yuvala Noaha Harrari’ego, niejako skazuje ich na porażkę. I to z imienia i nazwiska. Na jednej ze stron Homo Deus – bo taki tytuł nosi wspomniana publikacja – czytamy, że postępy technologiczne, choć istnieją, następują prawdopodobnie odrobinę za wolno, by mogli cieszyć się nimi ci dwaj biznesmeni – znani z milionów zainwestowanych w najprzeróżniejsze programy walki ze starością.

Ale nieśmiertelności poszukują nie tylko miliarderzy z Kalifornii. Niedawno wyemitowany przez Russia Today dokument pokazuje, że również rosyjscy naukowcy mają w tej kwestii niejaką zasługę ;- )

 

 

Czy wizja przyszłości zdominowanej przez nieśmiertelnych bogaczy, ludzi dysponujących nieograniczonym czasem i możliwościami pomnażania swojego majątku w zasadzie w nieskończoność, może nie być niepokojąca? Moment, w którym pierwszy człowiek uzyska nieśmiertelność jest tym, w którym życia wszystkich, którzy umarli przed nim, stracą sens i znaczenie. Życzylibyśmy więc sobie, by nieśmiertelność uzyskał ktoś, kto rzeczywiście coś sobą reprezentuje – najlepiej coś więcej niż tylko pieniądze. Peter Thiel może być genialnym biznesmenem i inwestorem – ale czy rzeczywiście chcielibyśmy, by to właśnie jego sukces odebrał sens naszym życiom?

Prędkość ucieczki długowieczności

Oczywiście nieśmiertelność, a nawet długowieczność są – póki co – poza naszym zasięgiem. Przyznają to nawet najwięksi optymiści, łącznie z doktorem Aubrey’em de Grey, prawdopodobnie najgłośniejszym (w sensie przenośnym oraz dosłownym) orędownikiem wspomaganej technologicznie długowieczności. Osiągnięcie „prędkości ucieczki długowieczności” zajmie nam jeszcze przynajmniej parędziesiąt lat.

Sam termin, „prędkość ucieczki długowieczności”, nawiązuje do pojęcia „prędkości ucieczki”, znanego wszystkim adeptom współczesnej fizyki, a także fanom dzieł science-fiction. Oznacza on minimalną prędkość, jaką musi osiągnąć obiekt (np. rakieta), by „wydostać się” z pola grawitacyjnego innego obiektu (np. naszej planety). Metafora „prędkości ucieczki długowieczności” oznacza minimalny wiek, jaki musiałby osiągnąć obecnie żyjący człowiek, by dożyć przełomów technologicznych umożliwiających sztuczne przedłużenie życia powyżej 150-200 lat. Twierdzi się często, że nikt z obecnie żyjących, nawet młodzież urodzona po 2001 r., nie ma na to większych szans. Nie przeszkadza to jednak przedsiębiorcom inwestować bajońskich sum w kolejne startupy firmowane znanymi nazwiskami i „nieśmiertelnościowym” marketingiem.

Na poniższym filmie możemy obejrzeć wystąpienie dra Aubrey’a de Grey na konferencji TEDxStanford. Wygłaszane przezeń postulaty brzmią sensownie; na chwilę obecną są jednak w znaczącej większości niemożliwe do realizacji.

 

 

Wielu transhumanistów podkreśla jednak, że długowieczność sama w sobie, niezależnie od warunków, jest źle zdefiniowanym celem. Co nam po życiu, jeśli zawiodą wszystkie ważniejsze funkcje organizmu? Zamiast długowieczności powinniśmy więc raczej celować w poprawę jakości ludzkiego życia i przeciwdziałanie chorobom, szczególnie tym, które pojawiają się wraz z wiekiem. W przeciwnym razie może spotkać nas los nieśmiertelnych, którzy niczego nie pragną bardziej niż śmierci.

Nierealne postulaty i realne możliwości

Choć poszukiwania fontanny młodości nie są niczym naprawdę nowym, to warto pochylić się nad rezultatami, które osiągnięto na fali ich najnowszej popularności. O procesie starzenia się wiemy obecnie znacznie więcej niż jakiekolwiek pokolenie przed nami; dotyczące go badania mogą pomóc nam rozwikłać z czasem zagadki wielu chorób związanych ze starością – m.in. choroby Alzheimera.

Dokonania naukowców zajmujących się najrozmaitszymi odmianami nanotechnologii mają też z czasem znaleźć zastosowanie w wielu innych dziedzinach medycyny, np. przy leczeniu chorób serca. Naukowcy (m.in. z MIT) testują obecnie możliwości wykorzystania nanotechnologii przy terapii mikrouszkodzeń w tkance mięśnia sercowego oraz usuwaniu złogów w żyłach. Za pole przyszłych eksperymentów uważa się również szeroko pojętą psychiatrię.

Już dziś widzimy natomiast ogromny przełom na rynku protez i sztucznych kończyn. Choć urządzenia te nadal mają pewne problemy ze stuprocentowo poprawną interpretacją sygnałów układu nerwowego, to z roku na rok są w tym coraz lepsze. Póki co pozostają nam protezy tradycyjne, korzystające z sygnałów innego rodzaju (głównie mechanicznych, pochodzących z innych części ciała). Niedługo jednak może się to zmienić. Pytanie, czy będziemy tego potrzebować. Tradycyjne protezy również ewoluują.

 

 

Choć znane są przypadki ludzi, którzy odzyskali po latach wzrok i słuch (szczegółowe opisy tych najbardziej znanych podaje Olivier Sacks w znanej książce Antropolog na Marsie), wciąż pracujemy nad technologią, która umożliwi to każdemu. Pierwsze implanty dla osób z problemami ze słuchem trafiły już do produkcji; technologia wykorzystana do ich produkcji nie jest jednak szczególnie zaawansowana i wciąż ma przed sobą długą drogę. Na rozwiązania rodem z filmów science-fiction przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.

 

 

Biorąc pod uwagę rzeczywisty stan obecnej medycyny (oraz związanej z nią technologii), dążenia kalifornijskich biznesmenów do nieśmiertelności wydają się przedsięwzięciem co najmniej na wyrost. Z drugiej strony, Dolina Krzemowa znana jest przecież z niesamowitych dokonań. To, że do tej pory dotyczyły one głównie przemysłu komputerowego, nie biologii i nanotechnologii, niewiele tu zmienia. Ostatecznie: przełomy technologiczne najczęściej są tam, gdzie są potrzebne na nie pieniądze.

A co z zagrożeniami?

Byłoby błędem nie wspomnieć również o zagrożeniach. Nie jest przypadkiem, że tak wiele najnowszych produkcji filmowych, nie wspominając już o serialach, porusza problemy transhumanizmu. Świetnym przykładem jest Altered Carbon, opisany ostatnio przez nas w zestawieniu najciekawszych dystopii ostatnich lat. Nie jest to jednak bynajmniej jedyna propozycja dla spragnionych wrażeń widzów.

Jest jasne, że z przekraczaniem ograniczeń, szczególnie tych, które były z nami od wieków, muszą wiązać się zagrożenia. Altered Carbon przedstawia społeczeństwo rządzone przez nieśmiertelną kastę bogaczy; są oni nie tyle posiadaczami konkretnych firm czy terenów, co właściwie całych planet. Ich wpływy wydają się nieograniczone, a nadużycia, których się dopuszczają – nieludzkie. Jedno z najważniejszych pytań serialu dotyczy właśnie tego ostatniego: „Czy ludzie, których nie ograniczają typowo ludzkie ułomności, będą w stanie zachować swoje człowieczeństwo?”. Odpowiedź, której udziela Altered Carbon, nie jest, ma się rozumieć, optymistyczna.

 

 

Ale problemy etyczne nie kończą się na tym. W grę wchodzi również cała masa pytań związanych z religią oraz regulacjami prawnymi. Altered Carbon porusza również te wątki; gorzej z ich rozwinięciem. Trudno jednak oczekiwać czegoś więcej po serialu; o głębi tych kwestii napisano biblioteki. Serial daje jednak pewien pogląd na problemy, które spowodować może przyjęcie w tej sprawie konkretnych rozstrzygnięć.

Póki co, na szczęście, najważniejsze problemy etyczne i prawne, z którymi zmagają się transhumaniści, dotyczą ograniczających badania regulacji. Jest to stan rzeczy, z którym należy się pogodzić: normy prawne i etyczne z samej swojej definicji stoją na straży ustalonego porządku i – w tym sensie – zabezpieczają niejako status quo. Na pytanie transhumanistów, czy etyka i prawo będą w stanie nadążyć za zmianami w technologii i związanymi z tym możliwościami, już teraz możemy śmiało odpowiedzieć, że nie; rewolucje technologiczne prawie zawsze wyprzedzały obie te dziedziny, nierzadko dokonując się również na pograniczu narzucanych przez nie norm (a czasami nawet je przekraczając).

Podsumowanie

Najważniejszy problem związany z przekraczaniem ograniczeń wiąże się – jakże by inaczej – z zagadnieniem sensu życia. Czegokolwiek by o nich nie mówić, ograniczenia skutecznie i konkluzywnie wyznaczają pole naszych życiowych możliwości. W tym sensie wyznaczają również granice naszych ambicji i celów, a co za tym idzie – także sens życia. Niezależnie od tego, w czym chcielibyśmy go upatrywać, czy jest to miłość, Bóg, czy może sukces, każdorazowo definiujemy go w ramach (bądź w odniesieniu do) wspomnianych ograniczeń. Nawet jeśli celem jest długowieczność.

Zniesienie niektórych ograniczeń może być pożądane, ale musimy pamiętać, że będzie miało wpływ na to, jak postrzegamy te kwestie. Czy w świecie, w którym założyciele Google są nieśmiertelni, życie kogoś, kto nie jest, może mieć sens? Jak ma się sens jego życia do sensu życia tych ludzi? Nie są to wcale błahe pytania. Podążając krętą ścieżką transhumanizmu, powinniśmy zdać sobie sprawę z ich faktycznego znaczenia. Nie są to przecież kwestie czysto akademickie; ostatecznie – czy to nie przez wzgląd na nie pragniemy tego, czego nie mamy?