Czy krótszy tydzień pracy może uratować Tokio przed wymieraniem? Władze miasta postanowiły sprawdzić to na własnej skórze. Już od kwietnia 2025 roku urzędnicy miejscy będą mogli pracować tylko cztery dni w tygodniu – a wszystko po to, by… rodziło się więcej dzieci.
Czterodniowy tydzień pracy jako lek na kryzys demograficzny?
Japonia od lat bije niechlubne rekordy w kwestii starzejącego się społeczeństwa. W 2023 roku wskaźnik dzietności w Tokio spadł poniżej 1,0 dziecka na kobietę – to alarmujący poziom, który oznacza, że miasto dosłownie się kurczy. Dla porównania: do stabilizacji populacji potrzeba współczynnika na poziomie 2,1.
Gubernator Tokio, Yuriko Koike, doskonale zdaje sobie sprawę z problemu. Jej zdaniem młodzi Japończycy są tak przytłoczeni pracą, że nie mają ani czasu, ani energii na zakładanie rodzin. Rozwiązanie? Skrócenie tygodnia pracy do czterech dni – przynajmniej dla pracowników miejskich.
– Musimy stworzyć warunki, w których ludzie nie będą musieli wybierać między karierą a rodziną – podkreśla Koike.
Mniej pracy, więcej dzieci?
Nowa polityka to nie tylko mniej godzin w biurze, ale też szereg ułatwień dla rodziców. Planowane jest m.in. wcześniejsze kończenie pracy dla opiekunów dzieci w wieku szkolnym, co pozwoli im spędzać więcej czasu z rodziną.
Komentatorzy są podzieleni. Z jednej strony, testy czterodniowego tygodnia pracy w innych krajach – m.in. w Wielkiej Brytanii i Islandii – pokazały, że taki model może zwiększyć produktywność, poprawić zdrowie psychiczne i podnieść ogólną satysfakcję z życia. Jednak dotychczasowe eksperymenty skupiały się głównie na dobrostanie pracowników i wynikach firm, a nie na wpływie na demografię. Z drugiej strony, nikt jeszcze nie zbadał długofalowego efektu krótszego tygodnia pracy na wskaźnik urodzeń. Większość dotychczasowych prób trwała od kilku miesięcy do maksymalnie dwóch lat – zbyt krótko, by sprawdzić, czy ludzie rzeczywiście częściej decydują się na dzieci. Tokio podchodzi do tematu inaczej: nie chodzi tu tylko o lepsze warunki pracy, ale o rozwiązanie demograficznego kryzysu. Jeśli ta strategia okaże się skuteczna, może stać się inspiracją dla innych krajów mierzących się ze starzeniem społeczeństwa.
Jeśli to zadziała, reszta świata pójdzie śladem Tokio
Tokio staje się laboratorium społecznym, a jego decyzje mogą zainspirować nie tylko inne regiony Japonii, ale także kraje borykające się z podobnym problemem – jak Korea Południowa, Włochy, Niemcy czy… Polska.
Czy krótszy tydzień pracy faktycznie sprawi, że młodzi Japończycy zaczną częściej myśleć o rodzinie? Na pierwsze efekty przyjdzie poczekać kilka lat, ale jedno jest pewne – jeśli ten eksperyment się powiedzie, to będziemy mieli klasyczną sytuację win – win!