Czy monitor może pełnić rolę centrum zarządzania pracą i relaksem? Jak najbardziej i żeby nie było – zdaję sobie sprawę, że w dobie IoT nie jest to jakaś niespotykana i wyjątkowa atrakcja. Chociaż zdecydowanie częściej takie urządzenia koncentrują się mimo wszystko bliżej rozrywki – Smart TV oraz możliwości połączenia telewizora z PC oraz konsolą do gier. Zdecydowanie częściej w tym kontekście mowa i telewizorach niż o monitorach.

Samsung stara się nieco ten schemat przełamać i oferuje monitor naszpikowany funkcjami Smart. Samsung M7 ma nas do siebie przekonać możliwością uruchomienia wybranej platformy streamingowej, odpalenia gry na konsoli lub PC, a później już, bez potrzeby sięgania po komputer, popracowania z pomocą pakietu Office 365. Jakby jeszcze było mało, M7 może również stać się hub-em dla innych domowych smart-urzadzeń. Pytanie tylko, czy ten 32-calowy „konik” nie został zaprzęgnięty do zbyt wielu zadań jednocześnie? No i jak z tym wszystkim poradzi sobie system operacyjny Tizen?

Samsung M7 Smart Monitor bazuje się na ekranie VA o rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli), a zarządzany jest przez system operacyjny Tizen. Oparty na Linuksie OS od Samsunga kojarzony jest głównie z telewizorami i smartwatchami, ale i testowany przez Kubę Samsung Odyssey Ark również z niego korzystał, zatem można go spotkać również w nie do końca konwencjonalnych monitorach. Zobaczmy więc, jak Smart Monitor radzi sobie w roli domowego hub-a.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Samsung M7 Smart Monitor (S32BM700UN)
segment:monitor z funkcjami smart
przekątna:32 cale
wymiary i waga71,6 x 51,7 x 19,4 cm, 6,5 kg - z podstawą
71,6 x 42,5 x 4,2 cm, 5,4 kg - bez podstawy
rozdzielczość natywna:3840 x 2160 pikseli
format obrazu:16:9
typ matrycy:VA, 60 Hz, 10 bit
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:4 ms (GTG)
VESA:100 mm x 100 mm
porty:2x HDMI 2.0
1x USB-C (upstream, ładowanie)
3x USB 2.0
funkcje dodatkowe:pakiet funkcji Smart:
- system operacyjny Tizen
- obsługa SmartThings
- Smart TV
- możliwość wyświetlania ekranu ze smartfona
- kompatybilność z Samsung Dex,
- możliwość podłączenia kamerki i strumieniowania obrazu
- obsługa asystentów głosowych Bixby i Alexa
- tryb Workspace (w tym obsługa np. Microsoft 365)
- obsługa Apple AirPlay
- Tryb MultiView (wyświetlanie obrazu z różnych źródeł np. kamerki monitora, smartfona i PC)
- głośniki stereo z korektorem
- pasek Game Bar
- HDR10
gwarancja:2 lata
w pudle: - monitor
- podstawa
- pilot (brak w zestawie testowym)
- przewody: HDMI, zasilanie

Konstrukcja i funkcjonalność

Samsung M7 prezentuje się bardzo klasycznie i bezpiecznie, a przy tym nad wyraz uniwersalnie. Nie licząc podstawy, obudowa jest bliźniaczo podobna do tej z testowanego ostatnio innego Samsunga – biznesowego ViewFinity S80TB. M7 jest po prostu nieco większy, gdyż tam główną rolę grał 27-calowy IPS, tutaj zaś przekątna ekranu jest o 5 cali dłuższa. Z tego względu też M7 jest nieco cięższy, ale jak na swój gabaryt swobodnie może uchodzić za sprzęt leciutki. Sam korpus waży zaledwie niespełna 5,5 kg, a po dokręceniu malutkiej podstawy waga wzrasta o około kilogram.

Jak można się domyślić, monitor zdecydowanie należy do grona smukłych urządzeń. Nie tylko jest lekki, ale też tak się prezentuje. Obudowa ma nieco ponad 4 cm grubości i na pleckach wykończona została wzorem ryflowania, przez co niektórym może kojarzyć się bardziej z… deską tarasową niż sprzętem multimedialnym. Z przodu trzy cieniutkie ramki uzupełnia nieco grubsza dolna z umieszczonym pod spodem srebrnym logo producenta. Wzornictwo to zresztą kolejny element łączący Samsunga M7 z wspomnianym wcześniej ViewFinity S80TB. Brak fajerwerków, ale też nie ma mowy o nudzie.

Pod kątem wykonania całości nie można mieć większych zastrzeżeń, gdyż konstrukcja jest precyzyjnie spasowana, a plastiki nie straszą „taniością”. Nic tu nie skrzypi i nie trzeszczy. Podobnie prezentuje się niewielka podstawa przykręcana do dolnej części obudowy za pomocą dwóch śrubek. Dla tego elementu przygotowano precyzyjnie wyciętą nieckę, dzięki czemu króciutkie ramię estetycznie wpasowuje się w całość.

Niestety, sama podstawa wypada ubogo pod kątem możliwości i ergonomii. Co prawda zapewnia monitorowi stabilność, a kable będzie można uporządkować za pomocą gumowej opaski, ale nie daje żadnych możliwości regulacji poza zmianą nachylenia ekranu (tilt). Szkoda, tym bardziej, że przecież Samsung chce nam ten monitor sprzedawać, jako urządzenie ze wszech miar uniwersalne i tak jak na brak swivela byłbym w stanie przymknąć oko, tak brak regulacji wysokości uważam za spore niedopatrzenie. Na szczęście w obudowie znajdują się gniazda montażowe VESA w rozstawie 100 x 100 mm, więc zainstalowanie monitora na innej podstawie, ramieniu, a może nawet na montażu ściennym, będzie prościutkie.

 

Porty i głośniki

Jak na urządzenie, które ma aspiracje do stania się centrum domowej pracy i rozrywki, to wybór gniazd określiłbym jako ubogi i w zasadzie nie wyróżniający się w żaden sposób na tle „zwyczajnych” monitorów. Z tyłu monitora znaleźć można dwa HDMI 2.0, USB typu C z funkcją upstream i ładowaniem 65 W. Po prawej stronie, patrząc od strony plecków monitora, umieszczono niewielki hub USB złożony z trzech portów. Nie powiedziałbym, że korzystanie z nich jest jakoś specjalnie wygodne, gdyż ręka z wtyczką musi sięgać dość daleko za lewą krawędź i większość użytkowników będzie mieć problem, żeby z biurowego lub gamingowego fotela tam sięgnąć. Trzeba będzie podnosić szlachetne „cztery litery” i nieco wygiąć nadgarstek.

Na tle konkurencyjnych monitorów, także tych o bardziej multimedialnym charakterze, M7 wyróżnia się za to głośnikami. Samsung zainstalował tu klasyczne stereo, które okazało się nie tylko donośne, ale też wyraźne i całkiem czyste w brzmieniu. Jasne, nie ma tu wyrazistego basu, ale za to jest sporo środka, a soprany nie kłują w uszy. System Tizen oferuje także prosty korektor, więc jakość dźwięku można sobie dodatkowo podkręcić pod swoje preferencje. Do wyboru, oprócz domyślnego trybu Standardowego, jest też tryb, który dobiera ustawienia automatycznie, a także tryb Wzmocnienie, którego raczej nie polecam, gdyż w mojej opinii zbyt mocno podbija on głośność, psując w ten sposób dobre wrażenie pozostawione przez domyślne ustawienia.

Finalnie, jeżeli ktoś chce sobie posłuchać na wbudowanych głośnikach jakiegoś podcastu, wywiadu czy innych treści, gdzie mowa gra najważniejszą rolę – te sprawdzą się świetnie. Oglądanie serialu lub filmu? Tak, pod warunkiem, że maksyma „bas musi łamać żebra” nie jest waszą drogą w życiu. Do grania jednak ubrałbym słuchawki lub podłączył zewnętrzne głośniki wyższej klasy niż te z monitora.

Skoro mowa o monitorze, który miałby stanowić hub dla różnych innych urządzeń, to warto wspomnieć o wbudowanym module Bluetooth. Niestety, w leciwej wersji 4.2, więc możliwe będzie podłączenie jednej pary słuchawek lub głośników i nic więcej, a i transfer oraz stabilność połączenia ustępuje tu urządzeniom wyposażonym w nowszą wersję Bluetooth. Szkoda, tym bardziej, że wśród portów zabrakło gniazda jack 3,5 mm dla zewnętrznego audio.  

 

Menu

Jako że nie mamy tu do czynienia z klasycznym OSD, a z systemem Tizen, odpowiedzialnym za zarządzanie zawartością Smart Monitora, to jest tu o czym pisać. Zanim jednak o samej zawartości softu, najpierw trzeba sprawdzić, jak to rozbudowane „menu” się obsługuje. Do wyboru jest pilot lub zestaw przycisków umieszczonych pod srebrnym logo Samsunga. Niestety, w pudle z recenzenckim egzemplarzem monitora pilota nie było, więc siłą rzeczy nie opowiem, jak się niego korzysta. Ostatnio mamy pecha do zagubionych pilotów…

Opowiedzieć za to mogę o korzystaniu z przycisków i chociaż nie wiem, jakie możliwości daje pilot, to obstawiam, że będzie to zdecydowanie wygodniejsza opcja. Gumowe przyciski ułożone w kształt okręgu nie zbyt duże, ale za to dobrze wyczuwalne. Charakteryzują się jednak topornym działaniem i palce muszą dołożyć sporo siły, żeby się przeklikać przez wybrane opcje. Mało to wygodne, i w efekcie poruszanie się po systemie Tizen w ten sposób jest nieco ociężałe.

Sam system także wydawał się przeładowany, za jego stabilność też nie zamierzam go chwalić. Przeskakiwanie pomiędzy poszczególnymi oknami opcji nie należało do najpłynniejszych. Nie pomogła aktualizacja oprogramowania, nie pomogło narzędzie diagnostyczne pozwalające na zwolnienie pamięci operacyjnej. Od czasu do czas zdarzało się także, że ekran główny menu nie wygaszał się w pełni, przez co np. po lewej stronie wciąż widziałem nieaktywny pasek wyboru trybu działania. Na to z kolei pomagało wyłącznie ponowne uruchomienie monitora. Innym razem z kolei nie mogłem przejść z ekranu Media do zawartości menu Workspace. Zdarzały się momenty, kiedy chcąc wejść do głównego menu monitora, system się wieszał na kilkanaście dobrych sekund, czasami nawet dłużej, po czym obraz wracał do źródła, czyli w moim przypadku – podłączonego laptopa.

No właśnie – jak udało mi się zaobserwować, zawieszanie się monitora miało miejsce, kiedy do M7 podłączony był komputer. Wyciągnięcie wtyczki HDMI wydawało się rozwiązać problem, mimo to wciąż nie mogłem wejść do ekranu Workspace. W przypadku podłączenia dwóch źródeł, odłączając jedno z nich Tizen także miewał chwile, że obrażał się i nie reagował… dopóki ponownie nie włożyło się brakującej wtyczki. A żeby było jeszcze ciekawiej – na drugi dzień monitor działał raczej poprawnie, zaś kolejnego ponownie zamienił się w małego złośliwca. Z czego to wynikało? Nie mam pojęcia. Jedno jest pewne – stabilność powinna zostać poprawiona. Mam nadzieję, że wszystkie te potknięcia zostały wyeliminowane w seryjnych egzemplarzach, ja zaś na testy otrzymałem jednostkę recenzencką, nieprzeznaczoną do sprzedaży…, którą z kolei mogłem aktualizować, a aktualizacje powinny w mojej opinii takie mankamenty naprawiać.

Na szczęście OS od Samsunga może pochwalić się uporządkowanymi oknami i dość intuicyjnym sterowaniem. Łatwo odnaleźć menu Gry, ustawienia Obrazu, Sieci oraz Głośników. W zasadzie nie miałem problemów z odnalezieniem zdecydowanej większości interesujących mnie funkcji, co jest o tyle ważne, że jednak jest ich tu nie mało.

 

Obraz

Żeby nieco uporządkować tę część recenzji, teraz opiszę kwestie ustawień dotyczących wyświetlania obrazu. Pod tym kątem Samsung M7 Smart Monitor nie różni się specjalnie od innych monitorów z podobnej półki cenowej. Możliwości zmiany parametrów obrazu jest mnóstwo, począwszy od najbardziej podstawowych (jasność, kontrast, nasycenie i tonacja kolorów, ostrość) po dodatki w stylu podkręcenia kontrastu, cieni, zmiany gammy i palety kolorów.

Niepotrzebnie namieszano z trybami obrazu. Z menu Obraz ma się dostęp do dwóch: Zabawa i Graficzny, różniącymi się między sobą ustawieniami części opcji wspomnianych powyżej. Monitor posiada jednak jeszcze inne tryby (Film, FilmMaker, Dynamiczny oraz Standardowy), ale dostęp do nich zyskuje się po wyciągnięciu wtyczki ze źródła obrazu, np. PC lub konsoli. Nie do końca rozumiem, co też producent miał na myśli decydując się na takie rozwiązanie.

Do kategorii ustawień obrazu bez wątpienia zaliczyć należy opcje z kategorii Gra, z czego najważniejszą wydaje się uruchomienie Trybu Gry. W zasadzie to nieco bardzie fikuśny pasek skrótów okraszony irytującym, piszcząco-gwiżdżącym odgłosem przeskakiwania pomiędzy opcjami. Menu pozwala na włączenie opcji Overdrive, tutaj nazwanej po prostu „Czas Reakcji”, zmianę proporcji ekranu z 16:9 na 21:9 (co w mojej opinii w monitorze 16:9 nie ma sensu, bo paradoksalne dojdzie przecież do pomniejszenia ekranu, żeby sztucznie wymusić panoramiczną proporcję). No i także tutaj pojawiły się kolejne tryby obrazu (Standardowy, RPG, RTS, FPS, Sport i profil ustawień użytkownika). Jak to zazwyczaj z gotowymi ustawieniami bywa – lepiej chwilę poświęcić i stworzyć swój własny zestaw.

 

Funkcje Smart

O smart-dodatkach warto w zasadzie powiedzieć tyle, że ich wybór nie odstaje za bardzo od zestawów z nawet niedrogich inteligentnych telewizorów, niekoniecznie od Samsunga, chociaż niektórym może brakować tu może przewodowej karty sieciowej. Do połączenia z Internetem wykorzystać można tylko standard Wi-Fi 5.

Żeby jednak wykorzystać pełnię potencjału Smart Monitora, trzeba dodatkowo skorzystać z aplikacji SmartThings i mieć założone konto Samsung z przypisanymi do niej urządzeniami. Wówczas, po zalogowaniu się do konta na M7, można zarządzać z jego poziomu dostępnym sprzętem. Poza tym, jeżeli ktoś chciałby podłączyć sobie smartfona i zdublować zawartość jego ekranu na monitorze, to również musi to być urządzenie Samsunga z aplikacją Smart View i nakładką One UI 3.1 lub nowszej. Jest też tutaj coś na wzór trybów Picture-in-Picture oraz Picture-by-Picture, jednak te funkcje kryją się w opcji Multiview, gdzie drugim źródłem może być spełniający wymagania smartfon, kamerka lub drugi komputer. Tu jednak pewne zastrzeżenie – trzeba tego dokonać poprzez połączenie bezprzewodowe, a to w efekcie sprawia, że wyświetlany na Samsungu obraz ma delikatne opóźnienie. Dlaczego nie zaimplementowano tu zwykłego trybu PiP lub PbP? Kolejne pytanie, na które trochę ciężko znaleźć mi odpowiedź.

Smart TV jest i działa – to w zasadzie tyle, ale i nic więcej w tej kwestii nie trzeba dodawać. Monitor posiada 4 GB pamięci dla aplikacji – niby niewiele, ale da się zainstalować większość najpopularniejszych platform streamingowych (Netflix, Amazon Prime, HBO Max, Apple TV, Viaplay, Polsat Box Go i wiele innych) i uzupełnić to Spotify, YouTube i jeszcze czymś.

 

Testy matrycy

Czas na przejście do kwestii dla monitora najważniejszej, czyli jakości obrazu. Dla formalności przypomnę, że mowa jest o panelu VA o przekątnej 32 cali, który pochwalić się może rozdzielczością 3840 x 2160 pikseli i odświeżaniem 60 Hz.

Pod kątem takich parametrów jak jasność podświetlenia, czerń i kontrast zainstalowany ekran wypada bardzo dobrze, nawet lepiej niż do zadeklarował producent. Jasność była w stanie przekroczyć obiecaną wartość 300 nitów i to dość wyraźnie, jednak nieco zawiodła równomierność podświetlenia. Wyraźnie widać, że najjaśniejszym punktem ekranu jest jego środek, zaś na krawędziach światła jest mniej. Jak się jednak okazało – różnice te nie były widoczne dla mnie w żadnym scenariuszu: ani w czasie grania, ani w czasie pracy, ani podczas oglądania wideo.

Oprócz szerokich kątów widzenia, największą zaletą paneli VA jest ich wyrazista czerń i głęboki kontrast. Nie inaczej jest w przypadku Samsunga M7. Testy pokazały, że wyświetlacz jest w stanie zaoferować kontrast dochodzący do wartości nawet ok. 3900:1, więc i żadnym zaskoczeniem nie jest bardzo przyjemna, głęboka czerń. W dodatku muszę przyznać, że takie połączenie wszystkich parametrów ładnie podkreśla efekt HDR. Nie jest to oczywiście poziom, jak z Odyssey Ark, ale jest zauważalny w podkreślaniu jaśniejszych miejsc obrazu.

Przyzwoicie wypadła także kwestia kolorów. Na pierwszy rzut oka barwy wydają się przyjemne i odpowiednio nasycone, dobrze się na nie patrzy praktycznie w każdym scenariuszu. Profesjonalni graficy jednak mogą kręcić nosem na „tylko” 97% odwzorowania palety sRGB i 70% pokrycia palety AdobeRGB. Nie wiem, czy nie większym mankamentem jest jednak dokładność zreprodukowanych barw na ustawieniach fabrycznych. Przed kalibracją wskaźnik DeltaE*00 wyniósł średnio 2,29, co oznacza, że wprawione oko jest w stanie wychwycić, że niektóre barwy, w tym przypadku najbardziej żółcie i zielenie, odstają swoim kolorem od wzorca. Po kalibracji na szczęście było dużo lepiej i do średniej wartości 0,45 i maksymalnej 2,94 nie można się przyczepić.

Dotychczas zainstalowany ekran był raczej chwalony, ale nie wszystko jest idealnie. Czas reakcji panelu wypada tak sobie, nawet jak na standardy VA, charakteryzujących się dłuższym czasem reakcji niż IPS-y, a tym bardziej TN-ki. Na jednolitych tłach smuga ciągnąca się za szybko poruszającym się obiektem jest widoczna, nawet jeżeli włączymy funkcję przyspieszenia ekranu. Przeskakując z kolei na maksymalne podkręcenie czasu wygaszania i zapalania pikseli, widać już powidok wywołany przez tzw. overshoot. Na szczęście, żaden z tych efektów nie jest widoczny podczas gry. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jest to monitor dla graczy lubujących się w dynamicznych rozgrywkach także ze względu na 60-hercowe odświeżanie. Taką charakterystykę można jednak wybaczyć, gdyż nie jest to monitor gamingowy. Do grania w spokojne single, zarówno na PC, jak i konsolach, jak najbardziej się jednak nadaje.

Skoro już dotknąłem tematu gier, to wspomnę też, Samsung nie wyposażył M7 w technologię synchronizacji adaptacyjnej, ani od NVDII (G-Sync), ani od AMD (FreeSync). Posiadacze najnowszej generacji konsol od Sony oraz Microsoftu nie skorzystają także z VRR ze względu na ograniczenia HDMI 2.0 w tej kwestii.

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 60 Hz
  • luminancja: 369 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 3911:1
  • czerń: 0,09 cd/m2
  • paleta sRGB: 97%
  • paleta DCI-P3: 74%
  • paleta AdobeRGB: 70%
  • DeltaE średnio (po kalibracji): 0,45
  • DeltaE max (po kalibracji): 2,94

 

Podsumowanie

Samsung M7 Smart Monitor w końcowym rozrachunku jest dla mnie przykładem sprzętu zbyt uniwersalnego, w którym całościowy, finalny rezultat okazał się, mimo wszystko, nieco poniżej oczekiwań. I żeby było jasne – myślę, że gdyby ten monitor był klasycznym monitorem, to patrzyłbym na niego dużo bardziej przychylnie, gdyż pod kątem ekranu prezentuje się solidnie i koniec końców obraz cieszy oczy.

Idea stworzenia monitora z usługami typu smart nie jest sama w sobie wcale taka absurdalna, chociaż w mojej głowie niejednokrotnie huczało pytanie: po co? Filmy i seriale mogę sobie odpalić na komputerze, który przecież mam podłączony monitora. M7 wygrywa w zasadzie jedynie możliwością obsługi z pilota. Pracować z pakietem biurowym również mogę w wygodniejszy sposób na PC albo laptopie. Hub SmartThing można równie dobrze stworzyć na smartfonie. Żeby to jeszcze M7 Smart Monitor jakoś zachęcał do korzystania z niego w takiej formie – ale nie. System lubił strzelić focha z różnych i nie zawsze do końca zrozumiałych powodów, a metody skomunikowania monitora z zewnętrznymi urządzeniami i akcesoriami także prezentowały się tak sobie: Bluetooth 4.2 w smart-monitorze z 2021 roku? Serio? Wi-Fi 5 i brak gniazda LAN? Wszystko to jakieś takie… nie wiem.

Na szczęście Samsung M7 Smart Monitor wypada dobrze tam, gdzie powinien – pod kątem jakości obrazu. Zainstalowany tu panel VA o rozdzielczości 4K jest naprawdę przyzwoity. Jasne, można się czepiać, że to tylko 60 Hz, ale w tym wypadku nie ma to większego sensu – to nie jest monitor z rodziny sprzętu dla graczy, więc bez przesady. Obraz jest ostry, kolory przyjemne w odbiorze, HDR także wypada przyzwoicie. Szkoda tylko, że nie zaimplementowano tu synchronizacji adaptacyjnej.

Wydaje mi się, że będę miał czyste sumienie, jeżeli Samsunga M7 Smart Monitor polecę po prostu jako… monitor. Jeżeli ktoś będzie chciał wykorzystać pełnię możliwości bohatera testu – droga wolna. Być może będzie miał więcej szczęścia i w przypadku innego egzemplarza Tizen okaże się mniej grymaszącym kompanem.

Podsumowanie:Samsung M7 Smart Monitor (S32BM700UN)
rozdzielczość i format:3840 x 2160 pikseli
32 cali - 16:9
zakrzywienie:nie
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.0
optymalne zastosowanie:- praca wielozadaniowa
- obróbka grafiki
- rozrywka z multimediami
- obsługa SmartThings