Nazwać Samsunga Odyssey Ark G97NB monitorem dla graczy, to trochę tak, jakby nazwać Batmobil samochodem – niby wszystko się zgadza, ale samo hasło „samochód” nie oddaje w pełni z jak nieszablonowym pojazdem mamy do czynienia. I żeby nie było niedomówień – mam tu na myśli Batmobil z ery Tima Burtona, czyli zaprojektowaną przez Antona Fursta czarną torpedę, łączącą w sobie design rodem z Art déco i neogotyku. I podobną sytuację mamy w przypadku bohatera tej recenzji – Odyssey Ark G97NB niewątpliwie jest monitorem dla graczy, ale jednocześnie mamy do czynienia z gargantuiczną, czarną maszyną, potrafiącą znacznie więcej, niż wynika to z nazwy segmentu elektroniki użytkowej do której przynależy. I podobnie jak jego motoryzacyjny odpowiednik, także Ark G97NB swym wyglądem będzie wywoływał popłoch wśród naszych wrogów (w tym przypadku – wirtualnych wrogów) oraz wzbudzał zawiść sąsiadów, znajomych i krewnych.

 

 

A niewątpliwie Samsung Odyssey Ark G97NB posiada przebogaty arsenał możliwości i funkcji, by takowe emocje wywoływać. Już sama 55-calowa przekątna to wartość trudna to zignorowania, a gdy do zestawu dorzucimy jeszcze rozdzielczość 4K, zakrzywienie matrycy 1000R, odświeżanie podbite do 165 Hz, ekran Mini LED z dodatkową warstwą kropek kwantowych, wsparcie dla AMD FreeSync Premium oraz HDR10, a także zintegrowany sześciogłośnikowy system audio 2.2.2 o mocy 60 W i zaskakująco funkcjonalną podstawę, to otrzymamy uber-sprzęt dla posiadacza uber-portfela.

Nie ma bowiem co ukrywać – przy sugerowanej przez producenta cenie 13 499 zł bohater tej recenzji raczej nie zostanie rynkowym bestsellerem, lecz trafi w ręce nielicznej grupy graczy, mogących sobie pozwolić na taki wydatek. Cóż, Batmobile mają to do siebie, że potrafią kosztować krocie i takie jest prawo dżungli. Tym bardziej więc wypada sprawdzić, czy Samsung Odyssey Ark G97NB 55″ faktycznie jest wart swojej ceny.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Samsung Odyssey Ark G97NB 55"
segment:zakrzywiony wielkoformatowy monitor dla gracza
przekątna:55 cali
wymiary i waga1174.8 x 704.8 x 251.8 mm, 21,1 kg - bez podstawy
1174.8 x 1102.0 x 379.0 mm, 41,5 kg - z podstawą
rozdzielczość natywna:3840x 2160 pikseli
format obrazu:16:9
typ matrycy:VA mini LED, 165 Hz
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:1 ms (GTG)
VESA:opcjonalne mocowanie, nie zawsze jest częścią zestawu
porty:moduł One Connect:
- 4x HDMI 2.1
- 2x USB 2.0 typu A
- 1x USB 2.0 typu B
- EX-LINK
- wyjście audio optyczne
- wyjście One Connect

monitor:
- wejście One Connect
- gniazdo słuchawkowe
- USB 2.0 typu A
funkcje dodatkowe:- w pełni regulowana podstawa: regulacja wysokości (270 mm), swivel, tilt
- niezależny moduł One Connect służący za stację dokującą
- odświeżanie 165 Hz
- zintegrowany sześciogłośnikowy system audio 2.2.2
- HDR10+
- Bluetooth 5.2
- Wi-Fi 5
- pilot Smart TV
- pilot Ark Dial
gwarancja:2 lata
w pudle: Egzemplarz testowy przyjechał do nas w niestandardowej skrzyni targowej, a nie w opakowaniu seryjnym. Producent deklaruje, że w pudle powinny znaleźć się dwa piloty (Smart TV i Ark Dial) oraz niezbędne przewody.

Konstrukcja i funkcjonalność

Zacznijmy od kwestii, z którymi już na starcie przyjdzie się mierzyć każdemu szczęśliwemu posiadaczowi Samsunga Odyssey Ark G97NB – wagi i gabarytów. A pod tym względem Ark G9 nie bierze jeńców i sugestia producenta, by złożeniem i ustawieniem monitora zajęły się minimum dwie osoby, w żadnym wypadku nie jest przesadą. Co prawda, muszę tu zaznaczyć, że egzemplarz testowy przybył do naszej redakcji w niestandardowym opakowaniu, czyli gigantycznej skrzyni „targowej” o gabarytach, które doceniłby osoby zajmujące się podobną działalnością, co np. Tony Soprano – z powodzeniem można by z jej pomocą „zniknąć” jednego dużego lub dwóch średniej wielkości przedstawicieli konkurencji lub służb mundurowych… I o ile skrzynia dobrze zabezpiecza sprzęt na czas transportu, to jednocześnie znacząco utrudnia bezpieczne wypakowanie i złożenie monitora. Osoby, które zdecydują się na zakup mega-Samsunga będą miały pod tym względem nieco łatwiej, gdyż po wysunięciu zabezpieczonej styropianowymi wkładkami zawartości standardowego kartonu i przypilnowaniu, by zagięty ekran spoczął na podłodze matrycą do dołu, ów wrażliwy element będzie nadal podpierany przez wspomniany styropian, co znacząco ułatwi połączenie podstawy z samym monitorem. I zdecydowanie przed przystąpieniem do akcji warto sięgnąć po papierową lub cyfrową instrukcję montażu – to naprawdę nie jest zwyczajny monitor, a zafundowanie sobie i/lub Samsungowi już na starcie hardware’owej kontuzji, będzie wyjątkowo bolesną nauczką.

Samsung Odyssey Ark G97NB może szokować nie tylko swymi gabarytami, ale także wagą – sam monitor waży 21,1 kg, a gdy scalimy go z podstawą to dojdziemy do wartości 41,5 kg. Zwykle taką masą raczy nas sprzęt AGD, ale w przypadku Samsunga jest to jak najbardziej uzasadnione – jedynie tak ciężka i masywna podstawa jest w stanie zapewnić stabilne podparcie dla gigantycznego i zakrzywionego monitora. Z tego też względu warto dobrze przemyśleć gdzie i na czym postawimy Samsunga Odyssey Ark, gdyż jego bezpieczeństwo będzie w dużej części zależeć od solidności mebla, na którym finalnie spocznie.

A pod względem wielkości Ark G97NB może być naprawdę problematyczny, co najlepiej ilustruje fakt, że przez cały okres testów nie kusiło mnie, by monitor chociaż na jeden weekend przenieść do mojego mieszkania. Powody były dwa – po pierwsze, wspomniana niestandardowa skrzynia mogłaby nie zmieścić się do windy (nawet pionowo), a 11 pięter z tą kobyłą to już zakrawa na sporty ekstremalne. A po drugie – nawet gdyby Samsung dotarł do mnie w fabrycznym opakowaniu i zmieścił w windzie (swoją drogą – nie jestem pewny, czy ten numer udałby się nawet w przypadku standardowego kartonu), to nie ma opcji, żebym dał radę wygospodarować dla niego miejsce na 33 metrach mojego M1. Zanim więc faktycznie zdecydujemy się na zakup tego cacka, poświęćmy chwilę z miarą na sprawdzenie, czy Ark G97NB faktycznie zmieści się tam, gdzie planujemy go postawić.

Projektantów monitora na pewno wypada pochwalić, że wzięli pod uwagę jak wielkie wrażenie Odyssey Ark G9 robi samymi swoimi wymiarami i nie potrzeba mu dodatkowych designerskich dodatków, podkreślających nieszablonowy charakter tego sprzętu. Pod tym względem postawiono na czarny i matowy minimalizm – i bardzo słusznie. Sam monitor został zamknięty w gustownej konstrukcji z czarnego zmatowionego tworzywa, które w kwestii jakości prezentuje się tak dobrze, że pod względem wizualnym nie sposób go odróżnić od metalu olbrzymiej podstawy. By uniknąć nadmiernej wizualnej grzeczności, na górze i dole tyłu monitora dodano LED-owe pasy podświetlenia Eclipse. Ten dodatek spełnia dwie funkcje – dodaje rozrywce klimatycznego uroku oraz zwiększa komfort korzystania z monitora, gdyż dyskretne światło sączące się z tyłu sprzętu odczuwalnie zmniejsza inwazyjność względem oczu treści wyświetlanych na 55-calach.

Jak już wspominałem, ciężka i olbrzymia podstawa zapewnia bardzo stabilne podparcie dla gigantycznego ekranu, ale na tym jej możliwości się nie kończą. Z jej pomocą bez problemu możemy wyregulować wysokość położenia ekranu, odchylać go góra/dół oraz na boki, oraz, co z racji gabarytów i zakrzywienia niewątpliwie jest sporą niespodzianką, obrócić całość z perspektywy panoramicznej do pionowej. Samsung dumnie ochrzcił ten zabieg przejściem w Cockpit Mode, sugerując tym samym przydatność tej perspektywy we wszelkiego typu symulatorach lotu (także kosmicznych), zwłaszcza w połączeniu z dodatkowymi monitorami bocznymi. Obstawiam jednak, że najczęściej z tego rozwiązania będą korzystać użytkownicy profesjonalni, dla których będzie to wygodna opcja na stworzenie stanowiska pracy z trzema ułożonymi nad sobą pulpitami, wyświetlanymi na jednym urządzeniu.

 

Porty i głośniki

By uwolnić użytkownika od konieczności sięgania za monitor w celu podpięcia dodatkowych przewodów, Samsung postawił w tym modelu na nieco inną filozofię. Większość portów trafiła do autonomicznego modułu One Connect, mieszczącego na swoich bokach potrzebne porty i podłączanego do samego monitora jednym przewodem. I tak na prawym boku modułu One Connect znajdziemy dwa USB 2.0 typu A (5V 0.5A + 5V 1A), a na jego tyle doszukamy się gniazda zasilającego moduł, jednego USB typu B, gniazda EX-LINK, portu optycznego, gniazda LAN, czterech pełnowymiarowych HDMI 2.1 oraz autorskiego portu One Connect.

Trudno w tym momencie nie wytknąć Samsungowi braku gniazd Display Port w dowolnym formacie – od pełnowymiarowego, przez wersję mini, po zaszyte w wielofunkcyjnym porcie Thunderbolt 3 lub 4. Ten brak jest największą wadą testowanego monitora, która nie powinna się pojawić w sprzęcie tej klasy i w tej cenie. Jeżeli więc chcemy wykorzystać pełen potencjał Samsunga Odyssey Ark G97NB, musimy dysponować urządzeniem z cyfrowym wyjściem HDMI 2.1 oraz przewodem kompatybilnym z tym właśnie standardem.

Zwykle system audio wbudowany w monitor to rozwiązanie awaryjne, przydatne jedynie w momencie, gdy padną nam główne głośniki lub rozładują się słuchawki bezprzewodowe. W przypadku Samsunga Odyssey Ark G97NB sprawa wygląda zupełnie inaczej, gdyż monitor został łącznie wyposażony w sześć głośników – cztery narożne plus dwa centralne niskotonowe. Wspólnymi siłami ów zestaw generuje dźwięk naprawdę imponującej jakości – wbudowane audio gra nie tylko donośnie, czysto i z zaskakująco szeroko oddaną sceną, w której na dodatek nie brakuje basu i głębi. Ponadto całość jest wyjątkowo dobrze zbalansowana i zarówno basy, jak i soprany nie wykazują irytującej tendencji do dominowania brzmienia. Oczywiście, nie będę tu nawet próbował wmówić graczom-fundamentalistom, że posiadacze Samsunga G97NB mogą zapomnieć o sięganiu po słuchawki podczas rozgrywek wieloosobowych, ale przy zastosowaniach typowo multimedialnych, czyli np. podczas odtwarzania filmów, seriali, czy nawet samej muzyki, Uber-Samsung znakomicie radzi sobie bez dodatkowych głośników. Można wręcz odnieść wrażenie, że z urządzeniem został zintegrowany soundbar niezłej klasy i nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że jest to najlepiej grające urządzenie o „niewidzialnych” głośnikach, z jakim miałem do czynienia.

 

Menu i urządzenia sterujące

Jednym z najważniejszych akcesoriów będących na wyposażeniu Samsunga Odyssey Ark G97NB jest pilot Ark Dial, który dzięki obracanej tarczy i sensownie oznaczonym przyciskom pozwala sprawnie poruszać się po wbudowanym w monitor menu i wszelkich dostępnym tu opcjach. Jest to sporawe urządzenie, więc będziemy musieli wygospodarować dla niego nieco miejsca na biurku, ale jeżeli planujemy wykorzystywać Samsunga G9 nie tylko do gier, ale także do zastosowań profesjonalnych, to jego obecność w pobliżu myszki będzie nieoceniona.

Drugim dodatkiem ułatwiającym korzystanie z funkcji Smart TV zaszytych w monitorze, jest pilot zaprojektowany właśnie z myślą „telewizyjnym” korzystaniu ze sprzętu. Niestety, ktoś z poprzednich testerów zapomniał spakować go do wspomnianej wcześniej skrzyni transportowej i nie miałem możliwości sprawdzenia jego działania w praktyce.

Skoro urządzenie wspiera funkcje Smart TV, to nic dziwnego, że we wbudowanym systemie operacyjnym nie z zabrakło aplikacji pozwalających na dostęp do Sieci, w tym do YouTube, oraz dodatków ułatwiających korzystanie z platform streamingowych – Netflix, Disney+, HBO Max, Prime Video.

W sprzęcie o gamingowej specjalizacji musiało też znaleźć się miejsce dla aplikacji pozwalających na zabawę z grami bez konieczności podłączenia do monitora komputera lub konsoli. GeForce Now oraz Xbox Game Pass w połączeniu z obsługiwanymi przez Bluetooth padami, błyskawicznie zmienią Samsunga Odyssey Ark G9 w centrum streamingowego gamingu.

 

Testy matrycy

Zanim przejdziemy do omówienia jakości obrazu oferowanego przez Samsunga Odyssey Ark G9, muszę zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt korzystania z tego nietuzinkowego urządzenia. Przygotowując dla niego miejsce, wypada zadbać nie tylko o stabilną i bezpieczną lokację dla 55-calowego ekranu, ale przy okazji warto zapewnić sobie możliwość łatwej zmiany odległości od monitora, gdyż w moim przekonaniu – nie sposób znaleźć tu jednej, uniwersalnej odległości od wyświetlacza, która sprawdzi się zarówno przy graniu w dynamiczne gry sieciowe, przechodzeniu gier z fabułą dla jednego gracza, jak i podczas pracy z biurowej lub w czasie edycji filmów. Po kilku tygodniach spędzonych w towarzystwie Samsunga G9 upewniłem się w opinii, że do tak różnych scenariuszy użytkowania warto dobrać indywidualną odległość od wyświetlacza – będzie ona uzależniona od naszego wzrostu, preferowanej pozycji przed ekranem, a nawet odpalonego w danym momencie gatunku gier.

Warto jednak poświecić nieco czasu na oswojenie się z Samsungiem Odyssey Ark G9, gdyż generowany przez olbrzymią matrycę obraz po prostu zachwyca jakością – i to od pierwszych chwil spędzonych przed monitorem. Wykorzystanie technologii diod Mini LED musiało przełożyć się na zdecydowanie lepszy kontrast i poziom czerni, niż w nawet najlepszych ekranach o standardowym podświetleniu. Swój udział w podnoszeniu komfortu pracy i zabawy z monitorem ma także matowa powłoka wyświetlacza, eliminująca niepożądany efekt lustra nawet w mocno nasłonecznionych pomieszczeniach. Nie sposób nie wspomnieć także o wspierającym generowanie obrazu procesorze AI Neo Quantum 4K, który potrafi nie tylko „dopisywać” piksele w treściach o rozdzielczości niższej niż rozdzielczość natywna monitora, ale także wykorzystuje sieci neuronowe do automatycznej regulacji jasności oraz wzmocnienia i korekty kontrastu w każdej wyświetlanej klatce. Dodatkowo matryca została wyposażona w warstwę kropek kwantowych, która zdaniem producenta także ma pozytywny wpływ na jasność i kontrast obrazu, co szczególnie docenią użytkownicy często sięgający po treści w jakości HDR.

Graczy z ambicjami na pewno ucieszy wsparcie dla AMD FreeSync Premium, dzięki któremu nie musimy się przejmować niepożądanymi efektami w rodzaju ghostingu, czy tearingu generowanych klatek. Warto tu także przypomnieć, że maksymalne odświeżanie obrazu może w tym modelu osiągnąć 165 Hz, a więc monitor może fizycznie wyświetlić do 165 klatek na sekundę. A zatem, żeby wykorzystać w pełni zarówno potencjał podkręconego odświeżania, jak i natywnej rozdzielczości matrycy, przyda się układ graficzny z wyższej półki wydajnościowej.

Jak zatem ten cała technologiczna rozpusta poradziła sobie z naszym kolorymetrem?

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 165 Hz
  • luminancja: 760 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 3500:1
  • czerń: 0,2 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 88%
  • paleta AdobeRGB: 78%

 

Samsung Odyssey Ark G97NB na pewno nie ma się czego wstydzić w kwestii oferowanych kolorów, aczkolwiek nie będę ukrywał, że oczekiwałem pełnych stu procent także w przypadku palety DCI-P3, wykorzystywanej przy profesjonalnej obróbce wideo. Obstawiam jednak, że nawet najczulsze oko nie wychwyci tych brakujących 12%, zwłaszcza gdy do akcji dodatkowo wkroczy HDR.

Profesjonaliści docenią również mocne i bardzo równomierne podświetlenie matrycy. W trybie standardowym może ono osiągać 760 cd/m2, natomiast po przejściu w tryb HDR jasność wyświetlacza przekroczy 1300 cd/m2. Śmiało możemy więc mówić tu o ”HDR-pełną-gębą”, a nie „HDR-wanna-be”, jak ma to miejsce w przypadku wyświetlaczy o jasności nieprzekraczającej 500 cd/m2.

 

Podsumowanie

Gargantuiczny format, gargantuiczna waga i gargantuiczna cena – tak w największym skrócie można podsumować możliwości Samsunga Odyssey Ark G97NB. Bezdyskusyjnie jest to sprzęt nietuzinkowy, oferujący niesamowitą wręcz jakość obrazu, ale jednocześnie nie jest to sprzęt dla każdego. I nie chodzi mi w tym miejscu stricte o cenę, która bezdyskusyjnie ma prawo wzbudzać kontrowersje, lecz bardziej o indywidualną kompatybilność z tego typu sprzętem. Nie każdy bowiem odnajdzie się przy ekranie takiego formatu i nie każdemu graczowi spodoba się imersja oferowana przez zakrzywiony 55-calowy ekran. Zdecydowanie jest to produkt dla użytkowników lubiących rozgrywkę w takich okolicznościach przyrody – ja np. nie dałbym rady przyzwyczaić się do gamingu aż tak wielkoformatowego.

No i oczywiście musimy dysponować metrażem mieszkaniowym dopasowanym do sprzętu tej wielkości. Upchnięcie Samsunga Odyssey Ark G97NB w M1 jest wykonalne, ale będziemy musieli coś poświęcić na ołtarzu tego luksusu – gościnne łóżko, biblioteczkę albo szafę z ubraniami. Na szczęście bohater tej recenzji oferuje znacznie więcej niż tylko „gamingowy zawrót głowy”, więc w razie potrzeby bez problemu znajdziemy argumenty uzasadniające jego zakup do celów głównie zawodowych i przy okazji rozrywkowych. Pytanie tylko, czy zdrowy rozsądek faktycznie powinien mieć coś do gadania w trakcie podejmowania decyzji o zakupie sprzętu takiego kalibru? Bo przecież nikt rozsądny nie kupiłby prawdziwego Batmobilu…

Podsumowanie:Samsung Odyssey Ark G97NB
rozdzielczość i format:3840 x 2160 pikseli
55 cali - 16:9
zakrzywienie:tak, 1000R
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.1
optymalne zastosowanie:- gaming dla bardzo wymagających
- praca z grafiką lub montaż materiałów wideo
- praca wielozadaniowa
- rozrywka z multimediami