Powiedzieć że mobilne stacje robocze to dość specyficzna gałąź notebooków biznesowych to tak naprawdę nic nie powiedzieć. Wyświechtane powiedzenie, parafraza niezbyt oryginalna, ale takie są fakty i ciężko z tym dyskutować. Chociaż moje obserwacje jasno pokazują, że mimo swojej specyfiki, wynikającej nie tylko z tego, jak stacja robocza została wykonana, ale też po co, pokazuje, że dzisiejsze stacje robocze to już nie to samo, co jeszcze kilka lat temu. I bardzo dobrze!
Kiedyś stacje robocze były komputerami przeznaczonymi do bardzo specyficznych zadań. Potężne maszyny, nierzadko wyposażone w podzespoły, który próżno było szukać w innym segmencie sprzętu. Chociażby procesory Intel Xeon, pamięć z korekcją błędów (ECC) czy zaawansowane układy graficzne NVIDIA Quadro lub Radeon FirePro, a później Radeon Pro, do tego spore możliwości rozbudowy, najlepsze ekrany i zaawansowane opcje zabezpieczeń. Nie bez znaczenia była i jest także obecność certyfikacji ISV, zapewniającej, że maszyna bezbłędnie poradzi sobie z wieloma najpopularniejszymi aplikacjami projektowymi i graficznymi (SolidWorks, CATIA, pakiet Adobe, Maya, 3dsMAX i wiele innych narzędzi CAD/CAM).
Dzisiaj, chociaż stacje robocze wciąż są sprzętem dla specjalistów i wciąż w ten sposób są wyposażone, stały się bardziej przystępne, nie tracąc jednocześnie nic ze swojej specjalizacji. Z tym, że wśród mobilnych stacji roboczych pojawiły nowe gałęzie sprzętu, ot chociażby maszyny przygotowane z myślą o tzw. twórcach kreatywnych. ThinkPad P1 Gen 7 natomiast jest doskonałym przykładem stacji roboczej, którą na etapie konfiguracji można skroić konkretnie pod swoje potrzeby, zaś jej uniwersalność wynika z faktu, że może to być równie dobrze maszyna przygotowana z myślą o wykonywaniu długotrwałych obliczeń i symulacji, jak i przygotowywaniu skomplikowanych projektów w środowisku CAD, animacji 3D, montażu wideo oraz wielu innych zadań.
Konfiguracja to podstawa!
Chociaż ThinkPad P1 Gen 7 to maszyna, która wyróżnia się na tle innych 16-calowych stacji roboczych Lenovo oraz konkurencji także pod kątem wykonania, to jednak nie będę ukrywał, że kluczową cechą tego notebooka są jego możliwości wynikające ze specyfikacji. I tak, Lenovo postanowiło wyposażyć siódmą generację swojej stacji roboczej w procesory generacji Meteor Lake (14. generacja) od Intela, przy czym nie brakuje tu zarówno chipów ze szczytu półki wydajnościowej, jak i tych o nieco niższej mocy obliczeniowej. Grunt, że wszystkie procesory to jednostki Intel Core Ultra-H, a więc te o wyższym TDP, przygotowane z myślą o zapewnieniu jak najwyższej wydajności.
Wszechstronność opisywanego laptopa widać także w wachlarzu dostępnych kart graficznych, gdyż Lenovo przygotowało warianty nie tylko z profesjonalnymi układami NVIDIA RTX Ada Generation, które dawniej oznaczone byłyby jako NVIDIA Quadro. W tabeli ze specyfikacją równie dobrze znaleźć można gamingowe GeForce RTX 4060 i 4070, które z powodzeniem mogą zostać wykorzystane w niektórych specjalistycznych zadaniach, a ich możliwości podkreślą dodatkowo specjalne sterowniki NVIDIA Studio.
Wewnątrz obudowy o grubości zaledwie 17 mm i wadze 1,8 kg, znalazło się także miejsce dla dwóch dysków M.2 PCIe 4.0 x4. Dwa gniazda dla dysków pozwalają nie tylko rozbudować magazyn na dane do 8 TB pojemności, ale też umożliwiają stworzenie macierzy RAID 0/1, co w przypadku konieczności dodatkowej ochrony danych lub ekstremalnego przyspieszenia nośników wydaje się bardziej niż praktycznym dodatkiem.
Zróżnicowany zestaw wydajnych podzespołów sprawił, że Lenovo określa ThinkPada P1 Gen 7 swoją pierwszą stacją roboczą AI-Ready.
Pamięć LPCAMM2 – co to takiego?
Z pewnością największą zagadką dla części użytkowników stała się pamięć CAMM, w tym przypadku konkretnie – LPCAMM2. Czy to nowy rodzaj pamięci operacyjnej? Cóż – tak i nie.
Na samym początku warto wiedzieć, że pamięć LPCAMM2 to nic innego, jak nowy format modułów DDR5 lub, tak jak w tym konkretnym przypadku, LPDDR5x. Nie trzeba się więc obawiać o to, że nowa pamięć będzie w jakikolwiek sposób opatrzona „błędami wieku dziecięcego” i np. będzie powodować jakiekolwiek problemy, np. ze zgodnością z wykorzystywanymi w pracy aplikacjami czy nawet systemem Windows.
Moduły LPCAMM2 to jednak w większości same zalety: nowe moduły zajmują mniej miejsca na płycie głównej laptopa, a dla projektantów tego typu sprzętu każdy centymetr kwadratowy na laminacie jest na wagę złota. Nowe „kości” posiadają także więcej punktów stycznych z płytą główną, co przekłada się na zmaksymalizowanie przepustowości modułów. Ważne jest także, że nawet pojedyncza kość jest w stanie komunikować się z CPU dwoma kanałami. No właśnie – ważna rzecz – pojedyncza kość!
W przypadku ThinkPada P1 Gen 7 pamięć operacyjna może mieć pojemność 64 GB LPDDR5x-7500 w jednym układzie. To maksimum, jakie da się zainstalować w tym laptopie, ale Lenovo przygotowało także warianty o pojemności 16 oraz 32 GB.
Z tego co tu piszę wynika, że LPCAMM2 to w zasadzie same plusy: pamięci są szybsze, zajmują mniej miejsca na płycie głównej i są wydajniejsze niż SODIMM-y. Mało tego, nawet pojedynczy moduł jest w stanie komunikować się z procesorem dwoma kanałami (a w przyszłości planowane są także pamięci czterokanałowe). Warto też wiedzieć, że w przeciwieństwie do klasycznych układów LPDDR5x, LPCAMM2 są wymienne, co oznacza, że nie są wlutowane w płytę główną.
A wady? Te wynikają w zasadzie z, póki co, małej popularności pamięci LPCAMM2. Nie oszukujmy się – póki co nowe moduły nie są tak łatwo dostępne, jak SODIMM-y, wybór jest niewielki, a nowe moduły są wyraźnie droższe niż dobrze nam znane kości RAM. Jeżeli jednak pamięci CAMM się upowszechnią, to można oczekiwać, że wymienione mankamenty znikną.
Wyposażenie dodatkowe, czyli wszystko musi być na swoim miejscu
W mojej opinii Lenovo bardzo rozsądnie podeszło do kwestii wyboru ekranu. Dostępne są trzy panele, czyli może wydawać się, że to niewiele, jak na stację roboczą. Ale za to bardzo dobrze skrojono je pod kątem parametrów, tak aby każdy był w stanie znaleźć wyświetlacz do określonych zadań.
Podstawowym ekranem jest 60-hercowy IPS o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli i pełnym odwzorowaniu palety kolorów sRGB. Jednak dla specjalistów, którym przyda się wyższa rozdzielczość i bardziej płynny obraz, przygotowano IPS-a o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli, 165 Hz odświeżania oraz pełnym pokryciu sRGB. Rolę wisienki na przysłowiowym torcie pełni dotykowy wyświetlacz OLED o rozdzielczości 3840 x 2400 pikseli, pełnym pokryciu palety DCI-P3 oraz, jak to w OLED-ach ma miejsce naturalnej czerni i nieskończonym kontraście. To akurat propozycja, gdzie jakość obrazu pod kątem odwzorowania kolorów i ogólnej jakości kolorów jest absolutnym priorytetem.
ThinkPad P1 Gen 7 to także obsługa Wi-Fi 7, NFC, klawiatura z TrackPointem, rozbudowany zestaw portów z dwoma Thunderboltami 4 na czele. Nie można też zapomnieć o rozbudowanym pakiecie zabezpieczeń, z czytnikiem linii papilarnych oraz kamerką z czujnikami IR, kompatybilną z Windows Hello, włącznie. Do tego dochodzi jeszcze funkcja wykrywania obecności użytkownika oraz zabezpieczenia wynikające z zastosowania dysków samoszyfrujących (OPAL 2.0) i obecności platformy Intel vPro.
Tak się tworzy laptopy klasy Premium
Kwestię jakości wykonania celowo pozostawiłem sobie na koniec. Jest to oczywiście ważny element każdego laptopa, szczególnie jeżeli mowa o maszynach najwyższej klasy, takich jak „P-jedynka”, ale w kontekście stacji roboczej schodzi on jednak na drugi plan.
Lenovo jednak nie potraktowało konstrukcji po macoszemu, o czym świadczy już sam fakt, że ThinkPad P1 Gen 7 może pochwalić się certyfikacją MIL-STD-810H, potwierdzającą, że oto mamy do czynienia z konstrukcją, której różnego rodzaju środowiskowe zagrożenia są niegroźne. Obudowa laptopa w całości została wykonana z aluminium, a podświetlana klawiatura jest odporna na zachlapanie. To zresztą cecha charakterystyczna dla wszystkich ThinkPadów, więc nie powinno nikogo dziwić, że znalazła się także tutaj.
Podsumowanie
Mam nadzieję, że powyższa argumentacja pozwoliła obronić tezę o sporej uniwersalności nowej stacji roboczej od Lenovo. Wysoka jakość wykonania, zróżnicowane konfiguracje sprzętowe oraz bogate wyposażenie dodatkowe sprawia, że „P-jedynka” to prawdziwy kombajn do zadań specjalnych.
Więcej szczegółów na temat stacji roboczej Lenovo ThinkPad P1 Gen 7 znajdziecie także w naszej recenzji. Stamtąd dowiecie się wielu innych szczegółów na temat tego laptopa, a także znajdziecie wykresy dotyczące wydajności oraz wiele więcej detali. Warto też zerknąć na rozdział dotyczący kultury pracy, gdyż ta okazała się jedną z największych pozytywnych niespodzianek!
Partnerem technologicznym serwisu jest sklep notebooki.pl, mogący pochwalić się partnerstwem Platinum Lenovo.
Artykuł sponsorowany.