Desktopy rzadko pojawiają się na naszych recenzenckich biurkach, a jeśli już się pojawiały, to raczej w postaci komputerów miniPC. I mimo, że obydwa testowane niedawno Lenovo ThinkCentre wypadły w testach całkiem nieźle, to raczej nie były urządzeniami, które mogą zafascynować szerszą rzeszę ludzi. Poza tym, to sprzęt przede wszystkim dla klienta biznesowego, mającego specyficzne potrzeby i wymagania. Ciekawiej za to się robi, kiedy na biurko trafia „stacjonarka” dla gracza, szczególnie, gdy jest to komputer z wyższej półki cenowej.
Gamingowa rodzinka Legion całkiem dobrze rozgościła się na rynku nie tylko komputerów dla graczy, ale też akcesoriów. Laptopy, desktopy, klawiatury, myszki, słuchawki, plecaki – Lenovo z pewnością doskonale zdaje sobie sprawę, że na produktach dla graczy można naprawdę dobrze zarobić. Ale żeby tak się stało, to taki sprzęt musi się wyróżniać na tle konkurencji, musi mieć jakiegoś asa w rękawie albo Jokera w talii. A tych testowane przez nas laptopy od Lenovo miały całkiem sporo – sensowne konfiguracje, całkiem rozsądnie wycenione bądź co bądź, bardzo dobre ekrany, bardzo dobrą kulturę pracy czy całkiem ciekawy design. No i oczywiście – wysoką wydajność w grach. Zarówno Legion Y540 15, jak i Legion Y740 17 należą do „topek” swoich segmentów i ich kolejne generacje potrafią napędzić stracha konkurencji.
Desktopy Lenovo Legion póki co miałem okazję zobaczyć głównie na różnego typu targach i innych elektro-imprezach. Dopiero teraz będę miał szansę przyjrzeć się jednemu z nich dokładniej. A jest czemu się przypatrywać, gdyż w niemałej obudowie umieszczono GeForce’a RTX 2070 oraz procesor Intel Core i5 8400 – to co prawda CPU poprzedniej generacji, ale wciąż zapewniający wystarczającą wydajność, aby móc w pełni cieszyć się najnowszymi grami na najwyższych ustawieniach.
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | Lenovo Legion T730 |
---|---|
wymiary i waga: | 18,5 x 40,8 x 36,3 cm, 28 litrów od 12 kg |
przetestowany CPU: | Intel Core i5 8400 6 rdzeni, 6 wątków 2,8 - 4,0 GHz cache - 9 MB TDP - 65 W |
dostępne CPU: | Intel Core i9 9900K Intel Core i7 9700K Intel Core i7 9700 Intel Core i7 8700K Intel Core i7 8700 Intel Core i5 8400 |
przetestowane GPU: | NVIDIA GeForce RTX 2070, 8 GB GDDR6 |
dostępne GPU: | GeForce RTX 2080 Ti, 11 GB GDDR6 GeForce RTX 2080, 8 GB GDDR6 GeForce RTX 2070 SUPER, 8 GB GDDR6 GeForce RTX 2070, 8 GB GDDR6 GeForce RTX 2060 SUPER, 8 GB GDDR6 GeForce RTX 2060, 6 GB, GDDR6 GeForce GTX 1060, 6 GB lub 3 GB GDDR5 AMD Radeon RX 570, 4 GB GDDR5 |
dysk: | 128 GB, SSD M.2 PCIe x2 NVMe Toshiba KBG30ZMT128G plus 2 TB, HDD 3,5", 7200 rpm Seagate Barracuda ST2000DM008-2FR102 |
obsługiwane dyski: | 1x M.2 PCIe NVMe (2280 lub 2242) 2x 3,5" 1x DVD |
RAM: | 16 GB DDR4 2666 MHz ------------------ 2 gniazda DIMM Maks. 64 GB |
wybór portów: | Przód: 2x USB 3.0 typu A audio in audio in/out Tył: 2x USB 2.0 4x USB 3.0 LAN audio out Na karcie graficznej: 3x DisplayPort HDMI USB typu C |
Zasilacz: | 500 W Bronze+ opcja: 450 W lub 625 W - zależna od konfiguracji |
Sieć: | LAN: Realtek RTL8168/8111 PCI-E Gigabit Ethernet Adapter WLAN: Realtek RTL8822BE Wireless LAN 802.11ac PCI-E Network Adapter |
opcje gwarancji: | 2 lata |
Jakość wykonania i ergonomia obudowy
Lenovo Legion T730 to komputer w kształcie klasycznego Towera. Projektanci postarali się, żeby komputer nie wyglądał jak nudny prostopadłościan i dodali z tyłu peceta niewielkie podwyższenie, które przylega do uchwytu służącego do przenoszenia komputera. Rzecz to niegłupia, bo chociaż desktopa o wadze ponad 12 kg i objętości prawie 30 litrów przenosi się raczej rzadko, to jeśli już dojdzie do takiej sytuacji, rączka zapewni dużo pewniejszy chwyt niż trzymanie komputera w rękach. Szczególnie, jeżeli trzeba będzie go np. wnieść po schodach. „Buda” komputera ma lekko zaokrąglone krawędzie boczne, a z lewej strony znajduje się szyba, przez którą można podziwiać zainstalowane wewnątrz podzespoły. Wszystkie elementy są ze sobą estetycznie spasowane, a boczne ścianki zrobione są z całkiem solidnej blachy, nie mającej ochoty wygiąć się już od samego spojrzenia na nią.
Legion T730 raczej stroni od wymyślnych kształtów – agresywnymi bym ich nie nazwał, ostrymi też niespecjalnie. Nie ma tu również migających pasków ze świecącymi diodami czy innych przyciągających wzrok bajerów. T730 jest trochę jak bohaterka amerykańskiej komedii romantycznej dla młodzieży. Wiecie, zbliża się bal maturalny i ta „szara myszka” nagle przeistacza się w najpiękniejszą kobietę na balu – piękna suknia, wspaniała fryzura i idealny makijaż. I jeszcze tę sławną koronę Królowej Balu wygrywa na końcu, a te zołzy, co jej dokuczały przez cały film spazmatycznie płaczą nie mogąc znieść porażki.
Skąd to porównanie? T730 również prezentuje się całkiem skromnie, do momentu, aż nie uruchomimy komputera. Wtedy wnętrze Legiona zostaje oświetlone kolorowymi LED-ami, podświetlającymi zarówno siatkę na froncie komputera, jak i boczne okienko. I chociaż fanem „kolorowych jarmarków” nie jestem, to w tym przypadku kolorowa iluminacja tak świetnie zgrywa się z całą resztą. Jeżeli jednak kolorki się komuś nie podobają, to może je bez problemu wyłączyć w aplikacji Lenovo Vantage. Tam też można sterować trybem świecenia oraz ustawieniami jego kolorów. Ponadto, z przodu świeci się jeszcze wnętrze litery „O” ze słowa Legion, a kiedy ciekawskie oczy zerkną w okno obudowy, zobaczą podświetlane logo RTX 2070 oraz podświetlenie chłodzenia.
Komputer zdominowany jest przez matowe wykończenie, ale projektanci postanowili dodać nieco blasku całej konstrukcji. Tym razem nie mówię jednak o świecących diodach, a błyszczących, czarnych detalach, które znajdziemy zarówno u dołu frontu, jak i na logo serii. U góry zaś postanowiono ubogacić całość za pomocą faktury kojarzącej mi się z płytą winylową – wierzch jest pełen łukowatych „rowków”. Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że tutaj wszystko zdaje się do siebie pasować. Każdy element ma swoje miejsce i nie przeszkadza pozostałym. Niby nic, ale warto coś takiego docenić tym bardziej, że mówimy o wysokiej półce desktopów dla graczy.
Testowany desktop posiada też całkiem zręczny patent na schowanie napędu DVD. Jest on skryty za odsuwaną ku górze klapką, przez co front napędu nie psuje całości bryły.
Jak na desktopa przystało, Legion może pochwalić się całkiem niezłym wyborem portów, chociaż w przypadku „stacjonarki” nie powinno to dziwić. Z przodu znajdują się (skierowane ku górze) dwa gniazda USB 3.0 oraz port słuchawkowo-mikrofonowy i osobny dla mikrofonu. Szczerze mówiąc, jeszcze jeden USB mógłby się przydać. Niektórzy też mogą marudzić na brak USB typu C. Z tyłu komputera znalazła się za to spora bateria złączy USB – cztery USB 3.0 oraz dwa USB 2.0 – dla myszki i klawiatury. Do tego dochodzi wyjście dla głośników oraz złącze LAN. Na „śledziu” karty graficznej znajdują się dodatkowo trzy gniazda DisplayPort, HDMI oraz USB 3.1 typu C służące za dodatkowe wyjście obrazu.
Osprzęt
Klawiatura i myszka
T730 sprzedawany jest w zestawie z klawiaturą i myszką, co z jednej strony jest bardzo miłe, ale z drugiej… no nijak nie są to akcesoria mogące zadowolić gracza.
Przewodowa klawiatura Lenovo Calliope próbuje się całkiem nieźle bronić, ale koniec końców – lepiej jej będzie w biurze niż na biurku gracza. Świadczy o tym zarówno jej wygląd, jak i charakterystyka pracy klawiszy. Głębokość wciśnięcia jest w porządku, ale sam klik jest nieco twardawy. Na szczęście odpowiedź klawisza jest już bardziej sprężysta. Płytki są wyprofilowane w charakterystyczny dla klawiatur Lenovo sposób i pisze się na niej wygodnie. Mało wymagający gracze mogą ją na biurku zostawić, reszta raczej bez większego zastanowienia zakupi klawiaturę stricte gamingową.
Dorzucona do pudełka myszka (Calliope Mouse) przewodowa to klasyczny gadżet, który znaleźć można w pudełkach z komputerami biznesowymi z rodziny ThinkCentre. Czarna obudowa z tworzywa, pomarańczowe (w tym przypadku), ogumowane kółko i to wszystko. Jedyna gra, w którą będzie można wygodnie zagrać za jej pomocą to Pasjans.
Trochę rzucam uszczypliwościami, ale rozumiem taką politykę – kupując komputer, a nie posiadając jeszcze własnej klawiatury i myszy (nie każdy przecież musi mieć – być może to czyjaś pierwsza „stacjonarka”) ma się chociażby podstawowy zestaw umożliwiający instalację systemu i skonfigurowanie go. Podejrzewam, że dla Lenovo nie jest to wielki koszt, a klient jakby bardziej zadowolony. Tak mi się wydaje…
Dolby Atmos for Gaming
Nie można pominąć również faktu, że Legion T730 może pochwalić się oprogramowaniem Dolby Atmos, tym razem przygotowanym z myślą o grach. Spotkać je można także w laptopach z rodziny Lenovo Legion. Oprogramowanie działa tak, jak działać powinno – w zależności od wybranego trybu zapewnia odpowiednią jakość dźwięku – tu wyeksponuje basy, tam tony wyższe, a w trybie Film dochodzi do tego podbicie dialogów. I co najważniejsze – w żadnym z przygotowanych ustawień nie odniosłem wrażenia, że dźwięk staje się sztucznie podkręcony. Jeżeli ktoś nie ma zamiaru ufać gotowym ustawieniom, to może użyć ręcznych i po swojemu wyregulować equalizer oraz skorygować intensywność pozostałych ulepszaczy dźwięku.
Testy wydajności
Pora na bliższe przyjrzenie się zestawowi, który w głównej mierze odpowiada za wydajność bohatera recenzji. Na pierwszy ogień idzie CPU – w tym przypadku jest to Core i5 8400, czyli desktopowa jednostka ósmej generacji Intela (Coffee Lake). Jednak nie oznacza to, że Legion T730 dostępny jest wyłącznie z procesorami poprzedniej generacji – w sklepach znaleźć można także nowsze jednostki z cyfrą „9” z przodu, w tym Core i9 9900K – chip o ośmiu rdzeniach i szesnastu wątkach.
Testowana „i-piątka” to CPU o sześciu rdzeniach i takiej samej liczbie wątków, gdyż procesor nie wspiera technologii Hyper Threading dublującej liczbę wątków, jaką może w danym momencie liczyć procesor. Bazowe taktowanie Core i5 8400 jest tylko o 100 MHz niższe niż w nowszym Core i5 9400 i wynosi 2,8 GHz. Chip potrafi się jednak rozpędzić do 4 GHz (w przypadku jednego rdzenia), 3,9 GHz (dla obciążenia maksymalnie czterech rdzeni) lub 3,8 GHz (maks. dla sześciu rdzeni). Procesor wpięty jest w płytę główną z chipsetem Z370.
Na wydajność chipu nijak nie można narzekać, co raczej nie dziwi, gdyż jednostki montowane w desktopach posiadają wyższe TDP niż procesory z gamingowych notebooków (65 W vs. 45 W), a poza tym mogą być wydajniej chłodzone. W trakcie godzinnego obciążenia CPU potrafił przez cały czas trzymać stabilne taktowanie na poziomie 3,5 GHz, przy czym zachowywał spory zapas termiczny – jednostka nie nagrzewała się powyżej 71°C w czasie testu.
Intel Core i5 8400 | temperatura: | taktowanie: |
---|---|---|
czas pracy – 15 min. | 71° C | 3491 MHz |
czas pracy – 30 min. | 70° C | 3491 MHz |
czas pracy – 60 min | 70° C | 3491 MHz |
W trakcie testów wydajnościowych CPU również nie rozczarowywał, chociaż na tle procesorów dziewiątej generacji wypada naturalnie nieco słabiej. Szczególnie widać to na tle jednostek obsługujących Hyper Threading, które mogą posiadać sześć rdzeni fizycznych i liczyć w jednym momencie do dwunastu wątków. Twierdzenie jednak, że Core i5 8400 stał się nagle jednostką słabą byłoby grubą przesadą. Nieco mniej wydajną, owszem, ale wciąż doskonale sprawdzającą się w różnego typu zastosowaniach. Ponad 860 punktów w teście Cinebench R15 to wciąż wysoki rezultat… z tym, że w przypadku tego procesora mógłby być jeszcze wyższy i z łatwością przekroczyć wynik ponad 900 punktów.
Testowana konfiguracja wyposażona została w jedną kość RAM o pojemności 16 GB i taktowaniu 2666 MHz. Mimo że jest to wartość, która graczom na chwilę obecną wystarcza, to osobiście wolałbym, aby postawiono na wariant 2 x 8 GB, gdyż wtedy mielibyśmy do czynienia z dwukanałową komunikacją CPU z pamięcią operacyjną. A to potrafi przełożyć się w grach na dodatkowe klatki na sekundę. W niektórych tytułach – nawet kilkanaście. Niemniej, jeżeli ktoś sobie zażyczy, to taką konfigurację znajdzie, a jeżeli nie – nic nie stoi na przeszkodzie, aby zakupić drugą kość o pojemności 16 GB i takim samym taktowaniu. I chociaż na płycie głównej znajdują się tylko dwa gniazda dla RAM-u, to procesor radzi sobie także z obsługą kości o pojemności 32 GB. Finalnie więc pamięć operacyjną można rozszerzyć do 64 GB.
NVIDIA GeForce RTX 2070 to marzenie wielu graczy, szczególnie tych, którym do szczęścia potrzeba maksymalnych detali w rozdzielczości nie większej niż WQHD (2560 x 1440 pikseli). Sam również należę do tej grupy. RTX 2070 opiera się na rdzeniu TU106, czyli tym samym, co w przypadku RTX-a 2060 oraz 2060 SUPER. W wersji 2070 jednak NVIDIA wycisnęła z jednostki jeszcze więcej. RTX 2070 może pochwalić się 8 GB pamięci własnej (GDDR6), 2176 jednostkami cieniującymi, 136 jednostkami teksturującymi oraz 64 jednostkami renderującymi. Do tego dochodzą oczywiście rdzenie Tensor, odpowiedzialne za maszynowe uczenie oraz obsługę DLSS, czyli metody wygładzania obrazu opartej o sztuczną inteligencję, a także rdzenie RT – rdzenie pozwalające karcie graficznej obsługiwać efekty oparte o ray tracing, czyli śledzenie promieni i cieni w czasie rzeczywistym. W komputerze znajdującym się na moim biurku umieszczono grafikę od Zotaca.
Test Legiona T730 to doskonała okazja, aby sprawdzić, jak duża różnica w wydajności występuje pomiędzy desktopową wersją RTX-a 2070 a wariantem mobilnym. Ten drugi znalazł się w testowanym przeze mnie niedawno Omenie 17 od HP. Okazało się, że w benchmarkach stricte sprawdzających moc karty graficznej, RTX 2070 w wersji dla „stacjonarek” był tylko odrobinę bardziej wydajny od mobilnego – w części przypadków można mówić o różnicach, które zasługują na miano błędu pomiarowego. Dopiero w testach Superposition oraz Unigine Heaven widać było nieco wyraźniejszą różnicę na korzyść desktopowego RTX-a. W grach, koniec końców, lepiej wypadł Omen 17, ale trzeba pamiętać, że tam zainstalowany był dodatkowo wydajniejszy CPU, a RAM przesyłany był dwukanałowo.
W egzemplarzu testowym zainstalowano dwa dyski: system zainstalowano na 128-gigabajtowym M.2 PCIe x2 NVMe od Toshiby, a drugim nośnikiem był 3,5-calowy HDD Seagate Barracuda o pojemności 2 TB. Nie oszukujmy się, 128 GB dzisiaj jest dobrą pojemnością dla smartfonów i tabletów, ale do komputerów stacjonarnych dla graczy nie jest to najlepszy wybór – dysk zapełni się w oka mgnieniu, tym bardziej, że współczesne gry potrafią ważyć nawet 40-60 GB. Zdecydowanie rozsądniej jest zainwestować w pojemniejszy nośnik SSD.
Drugi dysk wygląda o niebo lepiej pod kątem pojemności, ale trzeba pamiętać, że jest to nośnik HDD, a więc uruchamianie gier oraz wczytywanie zapisanych stanów nie będzie tak szybkie, jak w przypadku dysków półprzewodnikowych. Chociaż muszę przyznać, że jak na nośnik magnetyczny, zainstalowany Seagate pozytywnie zaskoczył mnie swoją wydajnością oferując średnią prędkość ponad 220 MB/s.
Testowany Legion T730 posiada dwie szuflady dla dysków 3,5-calowych. Jeżeli ktoś chciałby doposażyć komputer w nośnik 2,5”, to będzie potrzebował adaptera 3,5” na 2,5”. Na szczęście tego typu akcesoria są powszechnie dostępne w sklepach ze sprzętem komputerowym, a do tego kosztują kilka-kilkanaście złotych.
Kultura pracy
Chociaż mamy do czynienia z desktopem, a nie laptopem, to jednak nawet w przypadku takiego sprzętu kultura pracy wydaje się istotna. W końcu komputer stoi zazwyczaj blisko nas. Nie będę się skupiał oczywiście na temperaturze obudowy w czasie pracy, ale już zbadanie głośności komputera w czasie pracy nie wydaje się złym pomysłem.
Legion T730 okazał się cichą „stacjonarką”. Wewnątrz obudowy znajdują się dwa wiatraki (nie licząc chłodzenia CPU, grafiki oraz zasilacza), które obracają się niemal bezgłośnie. Delikatnie je słychać tylko w trakcie gry lub innych czynności obciążających podzespoły. W czasie rozgrywki udało mi się odnotować maksymalnie 39 dB, co jest wartością tak niewielką, że zginie w odgłosach tła.
Sprawdziłem również, jaką temperaturę utrzymywały dwa główne podzespoły w trakcie rozgrywki w Assassin’s Creed: Odyssey. W przypadku karty graficznej, najwyższą odnotowaną wartością były 82°C, co jest rezultatem nie najniższym, ale akceptowalnym. Core i5 8400 zaś był nieco chłodniejszy i przez cały czas utrzymywał temperaturę ok. 65°C.
Podsumowanie
Jeżeli miałbym zdecydować się na zakup gotowego zestawu służącego do komfortowego grania w nowej gry w rozdzielczości Full HD albo WQHD, to Lenovo Legion T730 z pewnością znalazłby się na liście komputerów branych pod uwagę. Bohater tego tekstu przekonał mnie swoją estetyką oraz solidnością wykonania. Prezentuje się on skromnie, ale ciekawie. Poza tym wszystkie elementy wykończenia do siebie pasują, a kolorowe podświetlenie jest… takie w sam raz. Niezbyt agresywne i po prostu – przyjemne dla oka.
Zrozumiem, jeżeli ktoś będzie nieco kręcił nosem, że Lenovo sprzedaje tylko „gotowce”, że stworzenie własnej konfiguracji Legiona nie jest możliwe. Ale te zestawy i tak same w sobie wypadają naprawdę nieźle. Jedynie mógłbym się czepiać egzemplarza testowego pod kątem pojemności głównego dysku, gdyż 120 GB to zdecydowanie za mało, a także jednej kości RAM-u o pojemności 16 GB. Sam sięgnąłbym po dysk co najmniej 512-gigabajtowy oraz 32 GB w dwóch kościach po 16 GB. Posiadałbym wtedy spory zapas pamięci operacyjnej i nieprędko musiałbym w tej kwestii coś zmieniać.
Miło, że Lenovo pamiętało o napędzie DVD, który powoli staje się znakiem przeszłości, nawet w przypadku desktopów. Chociaż gry obecnie najwygodniej pobierać poprzez platformy takie jak Origin czy Steam, to jednak napęd może się przydać do instalacji starszych tytułów, oglądania filmów, zgrywania ulubionej muzyki itp.
Jeżeli chodzi o wydajność, to tej do rozrywki nie brakuje, co zapewnia Core i5 8400 oraz GeForce RTX 2070. Taki zestaw powinien oferować zapas mocy jeszcze przez najbliższe 2 lata lub dłużej. A z racji tego, że mamy do czynienia z desktopem, to po jakimś czasie będzie można pobawić się w modernizację komputera. Albo zakup kolejnego Legiona.
Podsumowanie: | Lenovo Legion T730 |
---|---|
segment: | desktop gamingowy |
optymalne zastosowanie: | - gry komputerowe - praca z grafiką 2D i 3D |
możliwości rozbudowy: | - spore |
kultura pracy: | - świetna |
ważne cechy: | - wysoka wydajność ogólna i graficzna - sporo dostępnych konfiguracji - świetnie wykonana obudowa - bardzo dobra kultura pracy |