W tym roku przetestowałem już trzy monitory, a przede mną stoi czwarty. Dwa z nich były monitorami dla graczy –  swoją drogą, całkiem niezłymi i naprawdę nieźle wyposażonymi. Ten od AOC otrzymał nawet naszą rekomendację. Monitory jednak różniły się między sobą pod kątem stylistyki: Acer Predator Z1 chciał być gamingowy aż do bólu (w sumie Predator to seria dla graczy, więc to nie powinno dziwić), podczas gdy AOC Agon starał się unikać jakichś wizualnych wodotrysków i swoją przynależność do serii sprzętu dla graczy zaznaczał głównie wyposażeniem i dostępnymi funkcjami. Oprócz tego, oba monitory posiadały matryce w proporcji 16:9 i były zakrzywione, a długość przekątnej wynosiła 27 cali.

 

 

Teraz na testy zawitał do nas sprzęt od iiyamy z serii G-Master. W telegraficznym skrócie, jest to kolejny monitor dla graczy, jednak tym razem z przekątną o długości 34 cali i panoramiczną proporcją 21:9, bez zakrzywienia. Szczerze powiedziawszy, gdyby nie oznaczenie G-Master Red Eagle, raczej nie przypuszczałbym, że mam do czynienia z gadżetem dla miłośników elektronicznych swawoli, tylko jakimś droższym, profesjonalnym monitorem biurowym. Monitor od iiyamy jest totalną odwrotnością tego, co prezentował sobą Predator Z1. Pod kątem wizualnym rzecz jasna, gdyż specyfikacja sprzętu prezentuje się już jak najbardziej gamingowo: matryca IPS o rozdzielczości 3440 x 1440 pikseli, 144 Hz częstotliwości odświeżania obrazu, 1 ms czasu reakcji oraz FreeSync Premium.

Już na wstępie wspomnę jednak, że monitor ma też kilka asów rękawie, dzięki którym wykorzystanie go w roli monitora z segmentu „biznes” wcale nie jest przerostem formy nad treścią. Dlaczego tak uważam? Dowiecie się z recenzji.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
segment:monitor gamingowy
przekątna:34 cale
wymiary i waga80 x 33,5 x 1,2 cm, 9,7 kg
rozdzielczość natywna:3440 x 1440 pikseli (UWQHD)
format obrazu:21:9
typ matrycy:IPS
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji (GTG):1 ms
VESA100 mm x 100 mm
porty:2x HDMI 2.0
2x DisplayPort 1.4
2x USB 3.0
1x USB 3.0 typu B (upstream)
1x audio out
funkcje dodatkowe:filtr światła niebieskiego
FlickerFree
tryby Picture-in-Picture oraz Picture-by-Picture dla dwóch źródeł obrazu
w pełni regulowana podstawa
głośniki stereo (2x 5 W)
odświeżanie 144 Hz
HDR
gwarancja:2 lata

Konstrukcja i funkcjonalność

Iiyama ma dwie naczelne serie monitorów – gamingową, czyli G-Master, oraz biurowo-biznesową nazwaną ProLite. W naszej redakcji gościliśmy już nie raz przedstawicieli obu tych rodzin i jak dotąd wszystkie monitory raczej nie przynosiły wstydu producentowi, a użytkownikowi – zawodu. Testując te wszystkie urządzenia doszedłem do wniosku, że Japończycy są bardzo konsekwentni w projektowaniu swoich monitorów. Obie serie prezentują się praktycznie tak samo surowo i na monitorach od iiyamy raczej próżno szukać elementów charakterystycznych dla gamingowych ekranów. Ba! Gdyby nie odpowiednie oznaczenia w postaci naklejek, ciężko byłoby jednoznacznie stwierdzić, który monitor jest biurowy, a który gamingowy. Kolorystyka także jest bardzo bezpieczna, wręcz banalna: czerń i ewentualnie biel.

iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
« z 4 »

Swoją prezencją testowany Red Eagle potwierdza to wszystko, o czym pisałem powyżej. Bryła monitora jest bardzo prosta i pozbawiona przyciągających wzrok detali i elementów. Tak naprawdę, jedyne co rzuciło mi się w oczy, to brak górnej i bocznych ramek, przez co monitor prezentuje się odpowiednio nowocześnie. Zresztą, dolna ramka, na której umieszczono wyłącznie namalowane logo producenta, także jest dość wąska i nie kłuje w oczy. Całość wykonana jest z czarnego, odpowiednio twardego i całkiem odpornego na nacisk tworzywa. W dodatku jest ono matowe oraz lekko chropowate i przez to całkiem praktyczne, bo nie łapie śladów po palcach. Co jest o tyle istotne, że monitor wyposażono w podstawę z funkcjami swivel, tilt, pivot oraz regulacją wysokości, więc od czasu do czasu trzeba będzie monitor dotknąć, żeby zmienić jego ustawienie. „Orzeł” okazał się też zaskakująco lekki i z zainstalowaną podstawą waży niecałe 10 kg.

iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
« z 6 »

Testowany monitor z racji swojej proporcji jest dość szeroki, przez co wymaga nieco stabilniejszej podstawy niż monitory 16:9 czy 16:10. Niestety, ta z zestawu nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o stabilne podparcie. Oczywiście, monitor nie przewraca się ani nie kolebie na boki sam z siebie, ale nawet lekkie trącenie biurka powoduje, że stojący na nim monitor zaczyna się trząść. Niektórych może to irytować, szczególnie, że w trakcie grania czasem emocje biorą górę i biurko staje się elementem wyładowczym naszej frustracji. Monitor można też zawiesić na ścianie bądź innej podstawie/ramieniu, grunt żeby montaż posiadał rozstaw VESA 100 x 100 mm.

Zamontowana fabrycznie podstawa umożliwia pełną regulację ustawienia pozycji monitora. Jak już wspomniałem z jej pomocą możemy obrócić ekran wokół osi pionowej (swivel, 45° w lewo i w prawo), zmienić kąt nachylenia wyświetlacza (tilt, 22° w górę i 3° w dół). Ku mojemu zaskoczeniu, podstawa posiada też mechanizm pozwalający skorzystać z funkcji pivot, czyli możliwości ustawienia ekranu pionowo. Jednak czysto teoretycznie, według specyfikacji producenta, pivotu tutaj nie ma. Trochę to wygląda tak, jakby podstawa została źle dobrana do monitora: skoro nie pozwala na obrót ekranu do pozycji pionowej w pełni (bo jest, najzwyczajniej w świecie, zbyt duży), a w dodatku sprawia, że ekran w czasie gry potrafi się trząść, to po co to? Przecież zainstalowanie podstawy pozbawionej tego jednego mechanizmu natychmiast wyeliminowałoby oba problemy. Na szczęście, dla graczy pivot jest funkcją raczej nieprzydatną, bardziej ma rację bytu w monitorach biurowych, gdyż ułatwia przeglądanie długich tabel i tekstów lub stron WWW.

iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
« z 6 »

Porty, głośniki oraz menu

Monitory od iiyamy zazwyczaj bardzo dobrze wypadają pod kątem wyposażenia w porty i testowany G-Master Red Eagle nie odbiega od tej reguły. Do dyspozycji użytkowników oddano dwa HDMI 2.0 oraz dwa DisplayPorty 1.4. Jest to wybór jak najbardziej słuszny, tym bardziej, że monitor nie tylko obsługuje wspomniany we wstępie FreeSync od AMD, ale też – i tutaj niespodzianka – tryb Picture in Picture oraz Picture by Picture, czyli funkcje umożliwiające podłączenie do monitora większej liczby źródeł obrazu, w przypadku testowanego G-Mastera – maksymalnie dwóch. Oprócz cyfrowych wejść obrazu, monitor posiada niewielki hub, w skład którego wchodzą dwa USB 3.0, a także gniazdo jack 3,5 mm dla głośników lub słuchawek.

iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
« z 4 »

Od razu jednak uprzedzę, że „Czerwony Orzeł” dysponuje na tyle donośnymi i odpowiednio zbalansowanymi głośnikami, że zewnętrzne audio nie jest koniecznością. W monitorze umieszczono dwa 5-watowe głośniki i muszę przyznać, że wypadają naprawdę nieźle. W trakcie testowania sprzętu ani razu nie czułem konieczności z nich zrezygnować i przełączyć się na swoje głośniczki, co w przypadku monitorów zbyt często mi się nie zdarza. Nie jest to, rzecz jasna, sprzęt mający zadowolić jakiegoś audiofila, ale mamy tutaj do czynienia z subtelnie zaznaczoną górą, bogatym środkiem i nawet niezłą dawką delikatnego, chociaż nieco sztucznego basu. Całościowo brzmienie jest całkiem ciepłe. Niby nic nadzwyczajnego, ale na całej skali głośniki brzmiały równo, czysto i obyło się bez wrażenia przeciążonych, charczących membran oraz odczucia, że wysokie częstotliwości zaraz zrobią uszom przykrość.

Ostatnio tak przyzwyczaiłem się do obsługi monitorowych menu za pomocą dżojstika, że obsługa Red Eagle’a z początku potrafiła mnie dość mocno zirytować. Po pierwsze – na domyślnych ustawieniach OSD dość szybko się wyłącza. Po drugie – w przypadku przycisków nie ma tej intuicyjności w przeskakiwaniu pomiędzy ustawieniami. Na szczęście po kilku chwilach i rzuconych przekleństwach udało mi się opanować obsługę menu monitora. Poruszanie się po OSD ułatwia także polskie tłumaczenie.

iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
« z 6 »

W OSD opcji jest całkiem sporo. Z ciekawszych funkcji do dyspozycji są wspomniane wcześniej tryby PiP oraz PbP, które, nie oszukujmy się, raczej mało będą interesować graczy. Ale jeżeli ktoś chciałby posiadać uniwersalny monitor, pozwalający pracować, a później rozerwać się podczas gry wyświetlanej na wysokiej jakości ekranie, to Red Eagle wydaje się dobrym wyborem.

Prawdę powiedziawszy, opcji stworzonych stricte dla miłośników gier wideo nie ma tu zbyt wiele. Chyba, że zaliczymy do nich HDR i FreeSync Premium z LFC (low framerate compensation – w skrócie – funkcja poprawiająca płynność animacji, kiedy liczba wyświetlanych klatek animacji na sekundę spadnie poniżej wartości odświeżania monitora). Jednak technologia synchronizacji adaptacyjnej od AMD coraz częściej pojawia się także w monitorach z serii biznesowych i jej obecność przestaje być powoli kartą przetargową. W ogóle odnoszę wrażenie, że iiyama tylko delikatnie przerobiła menu z monitorów biznesowych na poczet Red Eagle’a, ale zapomniała, że jest to monitor dla gracza i ustawienia typu schemat kolorów (gotowe opcje nie różnią się od siebie specjalnie) czy regulacja intensywności czerni, to może być trochę za mało.

 

Testy matrycy

Specyfikacja bohatera recenzji może się podobać, szczególnie posiadaczom platform gotowych „uciągnąć” rozciągniętą rozdzielczość WQHD (2560 x 1440 pikseli) w przyzwoitej liczbie klatek na sekundę. Panel IPS zainstalowany w monitorze iiyamy oferuje rozdzielczość 3440 x 1440 pikseli (UWQHD), może być odświeżany z częstotliwością do 144 Hz, a czas reakcji GTG (gray to gray) wynosi 1 ms. Obiecujący wachlarz właściwości. Szczególnie, gdy dodamy do tego deklarowaną luminancję o wartości 300 nitów oraz głęboką czerń pozwalającą na uzyskanie kontrastu 1000:1. Okazało się niestety, że specyfikacja nieco rozminęła się z rzeczywistością. Podświetleniu bliżej było do 250 nitów, zaś kontrast oscylował wokół wartości 800:1. Mało tego, podświetlenie okazało się dość nierównomierne i kolorymetr jasno wskazał, które miejsca odbiegają o ponad 10% od wartości środka. Obroniły się natomiast kolory – producent obiecywał 100% pokrycia palety sRGB i z tej deklaracji się wywiązał.

Do monitora mam jednak jeszcze jedno „ale” – brakowało mi tutaj zakrzywienia ekranu (nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem). Sferyczność pozwalałaby nieco wygodniej patrzeć na to, co dzieje się na krawędziach tego skądinąd szerokiego monitora. Przy 34-calowej przekątnej miałoby to naprawdę duży sens i oczom łatwiej byłoby dostrzec to, co dzieje się przy samych bocznych krawędziach wyświetlacza. No i musiałem „skakać” wzrokiem po ekranie, co w czasie dynamicznych gier (w tym przypadku Call of Duty: Modern Warfare) potrafi trochę przeszkadzać i spowolnić czas reakcji na zagrożenie. Wydaje mi się, że optymalną wielkością niezakrzywionego ekranu 21:9 jest przedział 24-27 cali. Ale to też zależy w pewnej mierze od indywidualnych preferencji oraz… wielkości naszego biurka i odległości w jakiej znajdujemy się od monitora.

Na koniec ważna informacja dla posiadaczy kart graficznych od NVIDII zainteresowanych tym monitorem – FreeSync współpracuje z kartami od „zielonych” po podłączeniu go do źródła obrazu poprzez DisplayPort.

 

Parametry matrycy:

  • częstotliwość odświeżania: 144 Hz
  • luminancja: 270 cd/m2
  • kontrast: 805:1
  • czerń: 0,34 cd/m2
  • paleta sRGB: 99%
  • paleta DCI-P3: 80%
  • paleta AdobeRGB: 74%

 

Podsumowanie

Iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU okazał się w trochę nietypowym sprzętem i przyznam, że ciężko było mi go jednoznacznie ocenić. Niby gamingowy, o czym świadczy panoramiczny panel IPS o odświeżaniu 144 Hz i wysokiej rozdzielczości, ale pod kątem designu oraz wyposażenia bardziej przypomina urządzenie z serii ProLite niż G-Master (chociaż obie rodziny i tak mocno się wizualnie nie różnią). Przez cały czas testowania G-Mastera towarzyszyło mi odczucie, że iiyamie zabrakło nieco pomysłu na ten monitor. Jakby zabrakło tu przysłowiowej kropki nad „i”.

Red Eagle może i nie jest flagowcem z prawdziwego zdarzenia, i raczej nie stanowi żadnego zagrożenia dla najlepszych i najdroższych „panoram” od Asusa, Acera, Samsunga, LG czy innych producentów posiadających w swojej ofercie monitory gamingowe 21:9. Niemniej, iiyama zaoferowała bardzo dobrze wyceniony, duży monitor i zarówno gracze, jak i np. graficy będą mogli z niego z satysfakcją korzystać. Za nieco ponad 2000 zł nabywca „Czerwonego Orła” otrzyma szeroki panel o 100% pokryciu palety sRGB, bardzo szybkim czasie reakcji oraz FreeSynciem Premium z LFC. Do tego całkiem mocne (chociaż nieco nierówne) podświetlenie i niezły kontrast. U konkurencji za taki zestaw trzeba zapłacić niekiedy kilkaset złotych więcej.

Finalnie, chociaż GB3461WQSU ma parę wad (no nie przeboleję tej chyboczącej się nóżki!), to jak najbardziej jest wart polecenia. Korzystny stosunek ceny do jakości robi tutaj naprawdę wiele i wcale się nie zdziwię, gdy okaże się, że Red Eagle jest jednym z najlepiej sprzedających się monitorów w segmencie 21:9. Gdybym miał polecić komuś ten monitor, to byłyby to osoby, którym zależy na dużym, uniwersalnym ekranie 21:9 i nie mają bardzo wysokich wymagań pod kątem wyposażenia dodatkowego czy designu.

[ps_product_single_iiyama id=”776″]

Podsumowanie:iiyama G-Master Red Eagle GB3461WQSU
rozdzielczość i format:3440 x 1440 pikseli
34 cale - 21:9
zakrzywienie:nie
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI
DisplayPort
optymalne zastosowanie:- gry komputerowe
- multimedia
- obróbka grafiki
- wyświetlanie obrazu z kilku źródeł jednocześnie
- zastosowania biznesowe