Na początku małe zastrzeżenie. Przedstawiona poniżej ocena sytuacji jest wyłącznie moją osobistą. W redakcji nie mamy zgody co do oceny niektórych zdarzeń. Zatem moja opinie, to nie jest stanowisko Techsettera. .

Wiem, że to nastąpiło już parę dni temu, ale tak dużo się ostatnio dzieje, że dopiero wczoraj dotarł do mnie lament… Donald Trump, największy koszmar wszelkiej maści aktywistów NGO-sowych, zawiesił amerykańskie granty dla organizacji pozarządowych na całym świecie. Oficjalnie to „przegląd zgodności programów pomocowych z nową polityką administracji”, ale każdy, kto ma trochę oleju w głowie, wie, co to oznacza. Koniec darmowych dolarów na „promowanie demokracji”, „walkę z dezinformacją” i inne pięknie brzmiące bzdury

I co teraz? No cóż, niektórzy będą musieli w końcu nauczyć się pracować.


Kto w Polsce straci?

Z ostrożności procesowej nie będę przytaczał konkretnych organizacji, którym źródełko wyschło. Poszukajcie sobie w internetach, ja się podkładać nie chcę, bo ludzie z NGO-sów bywają, oględnie mówiąc, nieprzewidywalni. Niemniej najprawdopodobniej wiele z tych organizacji zniknie z przestrzeni publicznej, skończą się granty, absurdalnie drogie szkolenia, projekty, promocje praw człowieka (czytaj: formatowanie ludzi pod określoną i jedynie słuszną ideologię), możliwe, że znikną “fact checkersi” a przynajmniej ich głos znacznie przycichnie i nie będzie kto miał ludziom wyjaśniać, które źródło jest wiarygodne, a które nie. Nie wiem jak Was, ale mnie to i śmieszy, i cieszy. 🙂

I tak, wiem, że wśród NGO-sów są organizacje naprawdę pożyteczne, ale w mojej ocenie, to wyjątki, nie reguła.


Dlaczego Trump to zrobił?

Według oficjalnych informacji administracja USA chce sprawdzić, czy pieniądze amerykańskich podatników są wydawane zgodnie z interesem Stanów Zjednoczonych. Czyli, mówiąc wprost: czy nie sponsorują agentów wpływu i ideologicznych aktywistów działających na szkodę USA

W USA wybuchła burza – Demokraci już zapowiadają pozwy, a organizacje non-profit płaczą, że to „katastrofalna decyzja”. 

No cóż, wygląda na to, że niektórzy będą musieli poszukać pracy w sektorze prywatnym. Oby się nie okazało, że poza pisaniem wniosków o dotacje i sianiem propagandy nie potrafią nic innego.


Co dalej?

Organizacje, które straciły finansowanie, już gorączkowo szukają innych źródeł pieniędzy – może UE dosypie, może jakaś fundacja znanego amerykańskiego miliardera, imigranta z Węgier, a może władze lokalne coś skapną. Jedno jest pewne – to nie koniec dramatu, a dopiero początek.

A nam, zwykłym ludziom, pozostaje jedno: otworzyć popcorn i patrzeć, jak zawodowi aktywiści odkrywają, co to znaczy „praca u podstaw”. 😏