Kiedyś do kolegów biegało się z płytami CD-RW, czyli „sidikami”, na które można było nagrywać dane po kilka, kilkanaście razy. No tak, ale trzeba było mieć nagrywarkę i modlić się, żeby CD-RW nie odmówiło nam posłuszeństwa. Na szczęście te czasy są dawno za nami. Pojawiły się pendrive’y o coraz większych pojemnościach i różnych prędkościach transferu, karty pamięci, a także dyski przenośne. Każdy kto miał w domu komputer, miał też gniazdo USB. A jak miał USB, to podłączenie „pena” albo dysku nie było żadnym problemem. Jednorazowo mogliśmy przesyłać gigabajty danych nie musząc patrzeć w okienko programu do nagrywania płyt, sprawdzając czy zapis się powiedzie, czy trzeba będzie proces powtórzyć.

Dzisiaj pendrive’y i przenośne dyski nieco straciły na swojej popularności za sprawą chmur danych, takich jak OneDrive, Dropbox czy Google Drive, do których może wytransferować nawet setki gigabajtów, a później udostępnić komuś do pobrania (co w pewnym sensie osłabia relację społeczne, bo nie trzeba biegać z dyskiem do znajomych?). Ale wciąż wielu z nas nie wyobraża sobie przyjścia do pracy bez dysku w plecaku lub w torbie. Sam korzystam z terabajtowego dysku HDD, który niemal zawsze mam przy sobie. Ale ja potrzebuję pojemności, a HDD jest w stanie mi zagwarantować ją w znośnej cenie. A jeżeli ktoś nie potrzebuje 1 TB miejsca na dane, a bardziej zależy mu na prędkości transferu i niewielkiej wadze i rozmiarach dysku? Wtedy z pomocą może mu przyjść dysk SSD, na przykład taki jak bohater tego testu – Transcend ESD250C – dysk, który nie tylko zmieści się w każdej kieszeni, ale nawet w większym portfelu.

 

Wygląd zewnętrzny

Jedną z najważniejszych cech dysku jest jego rozmiar. W przeciwieństwie do przenośnych dysków HDD, z SSD-kami można nieco poeksperymentować z rozmieszczeniem kości na powierzchni płytki w taki sposób, aby maksymalnie ograniczyć wielkość nośnika. Udało się to perfekcyjnie i otrzymaliśmy niewielkie, metalowe pudełeczko o wymiarach 120 x 34 x 7 mm, w którym skrzętnie schowano kości 3D NAND. Dysk waży niecałe 50 gramów, czyli mniej więcej tyle, co kluczyk od samochodu (przynajmniej mojego). Obudowa dysku wykonana została z aluminium pomalowanego proszkową farbą na szary, matowy kolor. Obudowa dysku jest ładnie zaoblona po bokach, co sprawia, że urządzenie dobrze leży w dłoni, a przednią i tylną krawędź wykończono eleganckim szlifem. Podoba mi się, że jego powierzchnia jest niepodatna na zabrudzenia i odciski palców, gdyż dysk z pewnością będzie często przenoszony i dotykany. Metalowa obudowa jest również dość twarda, więc o pęknięcia czy nawet rysy raczej bym się nie martwił. Chociaż noszenie dysku i np. kluczy w jednej kieszeni może z czasem popsuć estetykę aluminiowej blaszki.  

Transcend ESD250C w pudełku
« z 6 »

Przy tak niewielkim dysku dołączone do zestawu kabelki o długości 45 cm wyglądają na dość spore. Liczba mnoga w poprzednim zdaniu nie wzięła się znikąd, gdyż w pudełku z dyskiem znajdziemy dwa przewody. Pierwszy kabelek na jednym końcu posiada wtyczkę USB typu C, którą podłączamy do nośnika, a z drugiej strony USB typu A, komunikujące się z komputerem, TV lub innym urządzeniem. Drugi przewód to USB-C – USB-C, więc dysk z łatwością połączymy ze współczesnym smartfonem lub tabletem.

No właśnie – smartfonem. Dysk współpracuje z urządzeniami obsługującymi USB OTG (On-The-Go), co pozwala bez problemu skomunikować nośnik z tabletem czy smartfonem. Miło, że Transcend pomyślał o dołożeniu do kartonika z dyskiem drugiego przewodu. Oszczędzi nam to biegania po elektromarketach i wydawania kolejnych pieniędzy na kabelek. A ten potrafi kosztować nawet kilkadziesiąt złotych.

Transcend ESD250C
« z 6 »

 

Test

Dysk SSD Transcend ESD250C bazuje na kościach 3D-NAND TLC (Triple Level Cell). Układy 3D-NAND charakteryzują się tym, że komórki pamięci trwałej nie muszą znajdować się na jednej płaszczyźnie, ale można je układać warstwami. Dzięki temu nośniki nie tylko mogą mieć większą pojemność, ale też nie odbija się to negatywnie na ich wydajności. Kości TLC pozwala na zapisywanie trzech bitów w jednej komórce pamięci, co dla niewtajemniczonych może wyglądać atrakcyjnie. I w pewnym sensie – mają rację, gdyż pamięci TLC są najtańszymi układami i dyski oparte na takim rozwiązaniu nie należą do drogich, jednocześnie oferując rozsądne wartości zapisu i odczytu. Wadą dysków TLC jest natomiast ich trwałość, liczona w liczbie cykli zapisu-kasowania. Kości TLC to średnio ok. 1000 cykli, a trwalsze układy MLC, pozwalające na zapis w jednej komórce tylko dwóch bitów, to ok. 10000 cykli zapis-kasowanie. Jednak nie należy się bać tego porównania, gdyż Transcend jest pewny trwałości swojego urządzenia, stąd też 3-letnia gwarancja na dysk ESD250C.

Warto wspomnieć, że fabrycznie dysk korzysta z formatu plików exFAT. Żeby zmienić format plików, wystarczy sformatować dysk zanim zaczniemy go używać.

Transcend w specyfikacji urządzenia deklaruje prędkość odczytu nawet do 520 MB/s, a obiecana prędkość zapisu może dochodzić nawet do 460 MB/s. Jak to wygląda w praktyce? Podłączony do USB 3.0 dysk w teście AS SSD rozpędził się do 415 MB/s. Pod kątem zapisu dysk wypadł trochę słabiej i osiągnął 341,8 MB/s, co jest wynikiem poniżej maksymalnego ze specyfikacji, ale niesprawiedliwym byłoby stwierdzenie, że jest to wynik zły. Dysk w teście Crystal Disk Mark 6.0.2 wypadł nieco lepiej zarówno pod kątem odczytu, jak i pod kątem zapisu. W trakcie testów dysk był częściowo zapełniony, co będzie oddawać stan, w jakim dysk z pewnością najczęściej będzie się znajdował.

Jednak testy testami, a warto również sprawdzić, jak wypada kopiowanie „na żywo”. Benchmarki mają to do siebie, że symulują pewne działania, co, owszem, daje nam ogólne pojęcie o wydajności testowanego podzespołu, ale nie zawsze musi być zbieżne z tym, co robimy na co dzień. Stąd też test kopiowania na dysk pliku o wadze 50 GB, czyli zbliżonej do wielkości współczesnych, rozbudowanych gier. Folder z komputera (również wyposażonego w dysk SSD) na dysk kopiował się dokładnie 2 minuty i 55 sekund. Zaś przeniesienie filmu w jakości 1080p na dysk trwało niecałe 13 sekund.

Wychodzi więc na to, że Transcend ESD250C nie odbiega zbyt mocno od dysków SSD opartych na interfejsie SATA 3, które znaleźć możemy w notebookach i innego typu komputerach osobistych. Niewiele lepszymi osiągami mógł się pochwalić na przykład Micron 1100 z Della Vostro 3578. A jak ma się wynik bohatera testu do dysku HDD? Mój Adata HD650 może pochwalić się 108 MB/s odczytu i 91,6 MB/s zapisu, co jak na dysk talerzowy jest wynikiem i tak całkiem korzystnym. Ale porównując do SSD… no właśnie.

Transcend ESD250C vs. przenośny dysk HDD
« z 6 »

 

TranscendElite

Na pudełku z dyskiem znajduje się informacja o przydatnej aplikacji TranscendElite. Warto ją pobrać z oficjalnej strony producenta, zainstalować oraz zapoznać się z nią. Program waży niewiele, więc komputera nam nie zaśmieci, a pozwoli zabezpieczyć przechowywane na przenośnym nośniku dane. Aplikacja pozwala też na łatwe stworzenie kopii zapasowej plików z komputera i umieszczenie jej na dysku oraz sytuację odwrotną – przygotowanie kopii zapasowej plików i folderów przechowywanych na dysku i zapisanie jej na komputerze. Wszystko jest dość proste w obsłudze, chociaż z początku wcale nie wydaje się zbyt intuicyjne. Aby wykonać kopię zapasową, trzeba pamiętać, aby w zakładce Backup kliknąć przycisk „New Task”, a następnie wprowadzić nazwę i krótki opis operacji, wybrać folder, którego kopię chcemy wykonać, a następnie wybrać folder docelowy dla niej. Niektórych może zainteresować opcja zarchiwizowania kopii zapasowej i zabezpieczenia jej hasłem, co jest szczególnie ważne przy przechowywaniu plików z wrażliwymi danymi.

Za pomocą aplikacji możliwe jest też zabezpieczanie szyfrowanie plików i folderów, a także synchronizacja plików z folderem lub chmurą w postaci Dropboxa i Google Drive’a.

Niektórym w aplikacji może przeszkadzać brak polskiej wersji językowej.

Podsumowanie

Co tu dużo mówić? Transcend ESD250C jest całkiem udanym dyskiem przenośnym, spełniającym właściwie wszystkie wymagania, jakie można w stosunku do takiego gadżetu mieć. Co prawda, brakuje mu trochę do deklarowanych wartości odczytu i zapisu, ale to wciąż parokrotnie szybszy dysk niż nośniki HDD. A mało tego – może pochwalić się kompaktową formą, niską wagą i odporną na uszkodzenia obudową z aluminium.

Transcend ESD250C
« z 6 »

Testowany przez nas wariant dysku kosztuje obecnie ok. 450 złotych, co nie wydaje się złą ceną. Nośnik występuje jeszcze w dwóch innych wersjach pojemności – 960 GB oraz 240 GB, i jak można się spodziewać, istnieją tutaj zauważalne różnice w cenie (ok. 900 – 1000 zł zł za pojemniejszy i 350 zł za mniej pojemny). Jednak obecnie występuje problem z dostępnością dysku w polskich sklepach. Mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, gdyż Transcend ESD250C jest urządzeniem wartym uwagi i jeżeli komuś fundusze pozwalają, to warto przesiąść się z niezbyt poręcznego dysku HDD na leciutkiego i kieszonkowego SSD-ka.