Apple TV+ oficjalnie ogłosiło powrót „Teda Lasso” z czwartym sezonem. Jason Sudeikis ponownie wcieli się w rolę charyzmatycznego trenera, ale tym razem poprowadzi… kobiecą drużynę piłkarską. Decyzja o kontynuacji może być dla wielu zaskoczeniem, bo finał trzeciego sezonu wyglądał jak definitywne zakończenie tej historii.
Reanimacja serialu czy naturalna kontynuacja?
Nie oszukujmy się – trzeci sezon „Teda Lasso” nie spełnił oczekiwań. Pozamykał większość wątków, momentami wyglądał na wymuszony, a jego zakończenie sugerowało, że twórcy nie mieli już pomysłu na dalszy rozwój fabuły. Dlatego decyzja o powrocie wydaje się podyktowana nie tyle kreatywną wizją, co niesłabnącą popularnością serialu. Oby nowy sezon wrócił do formy, jaką prezentowały pierwsze dwie serie. Bo jeśli ma trzymać poziom trójki, to może lepiej, żeby w ogóle nie powstał.
Nowy kierunek – nowa nadzieja?
Jednym z najbardziej intrygujących elementów czwartego sezonu jest zmiana scenerii – Ted Lasso ma poprowadzić kobiecą drużynę piłkarską. To może wnieść świeżość do serii i pozwolić uniknąć powtarzania tych samych schematów fabularnych. Nie wiadomo jednak, ilu kluczowych bohaterów wróci – wciąż trwają negocjacje m.in. z Hannah Waddingham (Rebecca Welton) i Brettem Goldsteinem (Roy Kent).
Za kulisami też szykują się zmiany. Producentem wykonawczym zostaje Jack Burditt, znany z „30 Rock” i „Unbreakable Kimmy Schmidt”, co może oznaczać nowe podejście do humoru i narracji.
Czy warto czekać?
Na razie nie podano oficjalnej daty premiery, ale spekuluje się, że czwarty sezon pojawi się dopiero w 2026 roku. To daje twórcom czas na przemyślenie koncepcji i ewentualne uniknięcie błędów poprzedniego sezonu. Miejmy nadzieję, że „Ted Lasso” odzyska dawny blask i ponownie stanie się jednym z najlepszych seriali komediowych ostatnich lat.
Dodaj komentarz