Od wczoraj część świata fascynująca się lotami w kosmos oraz nową technologią mówi w zasadzie tylko o jednym wydarzeniu – udanym lądowaniu boostera rakiety Starship w miejscu swojego startu. Sukces ekipy SpaceX, firmy należącej do Elona Muska pokazuje, że cała konstrukcja rakiety Starship, włącznie z jej boosterem nazwanym Super Heavy, nadaje się do ponownego wykorzystania.
Był to piąty start rakiety Starship i w zasadzie do tej pory ciężko było mówić o jej spektakularnych sukcesach. Wcześniej rakiety dość ochoczo eksplodowały w różnych momentach, jednak już czwarty lot, mający miejsce 6 czerwca tego roku, zakończył się sukcesem. Booster Super Heavy wyniósł rakietę Starship w atmosferę, a następnie wpadł w wody Zatoki Meksykańskiej. Sama rakieta również zakończyła swoją podróż w akwenie.
Tym razem zadanie SpaceX było jeszcze trudniejsze. Booster miał wynieść rakietę, a następnie wrócić na wieżę startową w Boca Chica, w stanie Teksas. Jak się okazało, lata pracy naukowców i inżynierów ze SpaceX nie poszły na marne i pierwszy człon najpotężniejszej obecnie rakiety na świecie bezpiecznie wylądował na wieży, na której czekały na niego „szczypce” nazwane Mechazilla. Pozostała część rakiety zakończyła swoją podróż w Oceanie Indyjskim, do którego wpadła w kontrolowany sposób. W ten sposób SpaceX zaliczył kolejny krok milowy w rozwoju swojej superrakiety.
Mechazilla has caught the Super Heavy booster! pic.twitter.com/6R5YatSVJX
— SpaceX (@SpaceX) October 13, 2024
Wczorajszy sukces zespołu SpaceX jest tym ważniejszy, że na 2026 zaplanowano misję Artemis 3, w ramach której astronauci mieliby wrócić na Księżyc. NASA chce w tej misji wykorzystać właśnie rakiety Starship. A później, kto wie? Może Mars? Żeby jednak wybiegać w przyszłość tak mocno, najpierw SpaceX musi dołożyć wszelkich starań, aby pozostałe loty testowe także kończyły się sukcesami.
Źródło: spaceX, PAP
Dodaj komentarz