To oficjalny komunikat wygłoszony przez NASA. Wystrzelona w 1977 roku sonda stała się drugim „ziemskim” obiektem mogącym eksplorować przestrzeń międzygwiezdną naszego Układu Słonecznego. Pierwszym został Voyager 1, a stało się to w 2012 roku.

Przez 41 lat swojej wędrówki, Voyager 2 przebył odległość mogącą wywołać zawrót głowy. Aż 18 miliardów kilometrów to dystans, którego skalę trudno ogarnąć naszą ludzką miarą. Dla ułatwienia przypomnę tylko, że podróż po ziemskim równiku liczyłaby sobie tylko 40 000 km, a jedna jednostka astronomiczna (średnia odległość Ziemi od Słońca) wynosi 149 597 871 kilometrów.

 

 

Sonda wciąż porusza się z prędkością 54 000 km/h. Jednak żeby Voyager 2 opuścił Układ Słoneczny byłoby potrzebne jeszcze dodatkowe kilka lat. Ile konkretnie? NASA szacuje, że około… 30 000 lat. Żeby dotrzeć do Obłoku Oorta, stanowiącego granicę naszego Układu Słonecznego pasa składającego się z pyłu, drobnych skał i planetoid, sonda potrzebowałaby ok. 300 lat. Te dwie liczby powinny zaś uzmysłowić, jak szeroką granicą jest Obłok Oorta. Niestety, naukowcy przewidują, że już za 7 lat Voyager 2 zupełnie straci możliwość zasilania jakiegokolwiek instrumentu. Pozostanie mu już tylko kosmiczny dryf. Czy kiedykolwiek dotrze do granicy Układu Słonecznego? Tego się nigdy nie dowiemy…

 

Źródło: theverge.com, geekweek.pl, extremetech.com