Wiosna, póki co, dość oszczędnie manifestuje swój rychły początek – jest druga połowa marca, a dziś temperatura w Poznaniu nie przekroczyła siedmiu stopni i zdążyliśmy już zaliczyć dwa deszcze niespokojne. Ale doświadczenie ostatnich lat podpowiada mi, że najdalej za miesiąc będziemy się cieszyć słońcem i temperaturą powyżej 20 stopni, a samo lato, jak zwykle, pojawi się błyskawicznie i już na „dzień dobry” potraktuje nas tropikalnym skwarem.

A zatem sezon grillowy tuż-tuż, a wraz z nim zaczną się wyjazdy na ognisko, imprezy na ogródkach działkowych, spotkania nad jeziorem i wojny parawanowe. I wszędzie tam może przydać się głośnik bezprzewodowy, z pomocą którego podkręcimy atmosferę każdej prywatki – a zwłaszcza tej pod gołym niebem. Jednak nie każda elektronika lubi być narażona na spotkania z dziką przyrodą, więc warto rozejrzeć się za urządzeniem o zwiększonej odporności na uszkodzenia i czynniki środowiskowe –chociażby deszcz i pył.

W naszym dziale recenzji pojawił się już bezprzewodowy głośnik mogący sprostać tym wymaganiom – był to nieduży RockBox Bold S od firmy Fresh ’n Rebel. Sympatyczna kostka sprawdza się w swojej roli znakomicie, ale co zrobić, gdy szukamy głośnika o większym formacie – a więc z dobitniejszym basem i o większej mocy? Skoro RockBox Bold jest dostępny w wersji S, to może w portfolio Holendrów znajdziemy także modele M i L?

Oczywiście, że znajdziemy i w tej recenzji sprawdzę możliwości „średniaczka”, czyli RockBoxa Bold M. Urządzenie swym designem bardzo przypomina „S-kę”, ale jest dwukrotnie szersze. Po wyciągnięciu głośnika z fikuśnego opakowania w nasze ręce trafi więc nie sześcian, a prostopadłościan o szerokości ponad 18 cm. Nie jest to zatem gadżet tak poręczny jak Bold S, ale dzięki temu jego możliwości dźwiękowe, jak i sama funkcjonalność, są nieco większe.

 

Konstrukcja

RockBox Bold M dostępny jest w kilku wariantach kolorystycznych – w moim przekonaniu najfajniej prezentują się wersje ciemnoszare i szare, gdzie „organiczna” linia obudowy przyjemnie komponuje się ze stonowaną kolorystyką. Dla osób preferujących odważniejsze kolorki przewidziano modele w kolorze indygo lub mięty pieprzowej.

Wspomniałem już, że głośnik ma formę prostopadłościanu, którego krótszy bok ma ok. 8 cm, a dłuższy 18 cm. Całość jest ponad dwukrotnie cięższa od „S-ki”, jednak te dodatkowe 660 g w torbie czy plecaku trudno nazwać wielkim obciążeniem. Co innego, jeśli zdecydujemy się przywiesić głośnik u pasa, co umożliwia otwierana za pomocą śruby specjalna przywieszka na boku obudowy. O ile mały RockBox Bold S był w tym trybie niemal nieodczuwalnym dodatkiem do garderoby, to model większy, regularnie odbijający się od naszego uda, raczej nie umili nam spaceru czy wycieczki. Inna sprawa, że kompletnie nie łapię idei wybrania się na łono przyrody z bezprzewodowym głośnikiem przytroczonym do paska… Ptaków posłuchaj, dobry człowieku! I szmeru strumyka!

Zawieszka bardziej może się przydać np. do przyczepienia głośnika do wnętrza parasola ogrodowego, pod którym ulokowano stół imprezowy. Ułatwi to wprowadzenie kameralnego nastroju podczas sympatycznej biesiady połączonej z delektowaniem się „ulubioną substancją spływającą wolniutko w kierunku przełyku”.

RockBox Bold M
« z 4 »

Obudowa budzi przy tym zaufanie swoją solidnością i wykorzystanymi materiałami. Front, tył, góra oraz spód głośnika zostały pokryte tkaniną o wodoodpornym splocie, która nie tylko zabezpiecza elektronikę przed wilgocią, lecz także zapewnia pewny chwyt dłoni – i to nawet w przypadku gdy jest ona mokra. Natomiast na bokach RockBoxa doszukamy gumowatego tworzywa, które swą lekko elastyczną naturą nieco zwiększa odporność głośnika na upadki. Całość może się pochwalić bardzo zwartą i solidną konstrukcją, więc obudowa powinna bez problemu przetrzymać egzotyczny i pełen przygód wyjazd.

Tym bardziej, że podobnie jak mniejsza wersja, także RockBox Bold M może się pochwalić wodoodpornością klasy IPX7. A zatem głośnikowi niestraszny będzie nawet 30 minutowy pobyt w wodzie o głębokości do 1 metra. Zraszacz ogrodowy, pospolity szlauch czy wpadnięcie do ogrodowego basenu nie są tu żadnym zagrożeniem, co w największym stopniu odróżnia głośnik Fresh ’n Rebel od większości produktów konkurencji.

Na prawą ściankę urządzenia trafiły przycisk zasilania i aktywator łączności Bluetooth oraz zaślepka skrywająca pod sobą wejście audio, gniazdo USB oraz micro-USB.  Przyciski są integralną częścią bocznego panelu, aczkolwiek nadal są „klikalne”, a w ciemności bez problemu je namierzymy dzięki podświetlanym obwódkom. Tuż pod nimi ulokowano cztery diody symbolizujące stan naładowania skrytego w obudowie akumulatora.

RockBox Bold M - przycisk zasilania oraz Bluetooth i zaślepka chroniąca porty
« z 3 »

Zabezpieczająca porty zaślepka wręcz nadgorliwe wywiązuje się ze swego zadania i by ją wyciągnąć musimy posiadać paznokcie w przyzwoitym stanie lub wspomóc się jakimś narzędziem – najlepiej z plastiku aby nie uszkodzić gumowego polimeru.

Większy rozmiar głośnika przełożył się także na większą różnorodność przycisków kontrolujących jego pracę. Podobnie jak w modelu S, tu także ulokowano je na górze obudowy – pierwszy i ostatni służą do regulacji głośności, środkowy to „play/pause”, a te po jego bokach ułatwiają poruszanie się po playliście. Trudno o bardziej intuicyjny układ.

 

Możliwości

Obsługa RockBoxa Bold M praktycznie niczym nie różni się od modelu S. Po uruchomieniu głośnika smartfon, laptop lub inne urządzenie wyposażone w łączność Bluetooth, bez problemu wykrywa jego obecność i ich wzajemne sparowanie to kwestia sekundy. I Identycznie jak w „esce”, tu także producent zadbał o możliwość zsynchronizowania ze sobą dwóch głośników Bold i stworzenia bezprzewodowego zestawu stereo. Ta opcja na pewno przyda się osobom planującym większą imprezkę, na której lepiej zadbać o nagłośnienie pomieszczenia (lub ogrodu przy daczy) z dwóch stron.

W większości smartfonów znajdziemy zwykle baterię o pojemności ok. 2600 mAh – i taką właśnie pojemność oferuje akumulator skryty we wnętrzu obudowy RockBoxa. Producent deklaruje, że bateria pozwoli na ok. 15 godzin pracy głośnika. Podczas redakcyjnych testów, a RockBox M niemal dwa tygodnie umilał mi pracę, okazało się jednak, że urządzenie żegnało się ze świadomością po ok. 9 – 11 godzinach. Jest to i tak całkiem niezły rezultat i urządzenie powinno przetrwać bez ładowania nie tylko samą imprezę, ale i okolicznościowy „afterek”. By naładować opróżnioną do zera baterię będziemy potrzebować ok. 5. godzin.

RockBox Bold M
« z 3 »

Warto także wspomnieć o skrytych pod wspomnianą już zaślepką dodatkowych gniazdach. Standardowe wejście audio umożliwi podpięcie głośnika  do źródła dźwięku pozbawionego łączności Bluetooth – w niektórych sytuacjach może to się okazać bardzo przydatne. Do tego dochodzi gniazdo USB typu A zmieniające RockBoxa M w powerbank, gdyż, w przeciwieństwie do modelu S, producent dodał taką funkcję do swego gadżetu.

By przetestować, jak opcja powerbanku sprawdza się w praktyce, sięgnąłem po smarfon Xiaomi Mi 8 z baterią o pojemności  3400 mAh. Smartfon został podpięty w momencie, gdy w jego akumulatorze zostało 15% energii – jego ładowanie przebiegało w następującym tempie:

 

czas ładowania:stan baterii:
0 min.15%
15 min.39%
30 min.49%
45 min.61 %
60 min.71%
75 min.79%
90 min.85%
105 min.89%
120 min.94%
135 min.98%
150 min.100%

Na wyjeździe terenowym możemy więc ocalić się od koszmaru funkcjonowania w rzeczywistości „off-line” i zyskać dodatkowe procenty żywotności baterii. Jeśli jednak jesteśmy posiadaczami telefonu z nieco większym akumulatorem, musimy się liczyć z tym, że wydrenujemy zasoby energii RockBoxa do zera. W przypadku ładowania wspomnianego Xiaomi w samym głośniku finalnie pozostało mniej niż 25% zmagazynowanej energii – inna sprawa, że z perspektywy czysto matematycznej (3400 mAh telefonu vs 2600 mAh głośnika) coś tu chyba się nie zgadza. I to nawet uwzględniając, że smartfon w momencie podpięcia go do głośnika nie był rozładowany do końca.

Głośnik został także wyposażony we wbudowany mikrofon, więc możemy go wykorzystać w roli zestawu głośnomówiącego. Nie tylko ułatwi to prowadzenie rozmów bez sięgania po telefon, ale np. w krytycznej sytuacji możemy z jego pomocą szybko zorganizować audiokonferencję, nie czekając na zwolnienie sali konferencyjnej z potrzebnym wyposażeniem.

A jak RockBox Bold M wypada w kwestii jakości i głośności dźwięku? Pod względem głośności jest naprawdę imponująco – przy maksymalnej mocy nie sposób nawet zebrać myśli w bezpośrednim sąsiedztwie głośnika. Nic dziwnego, gdyż redakcyjny decybelomierz pokazał w tym momencie ponad 90 dB. Trudno uwierzyć, że taki „power” zdołano zamknąć w, bądź co bądź, stosunkowo niedużym urządzeniu.

Pod względem jakości dźwięku głośnik także nie zawodzi. Dźwięk jest czysty i dopiero odpalenie muzyki na pełnej głośności wywołało niewielkie pobrzmienia – wystarczy jednak zejść z głośnością o jedno „oczko” i ów efekt znika. Muzyka zachowuje przy tym przyjemną dla ucha głębie i poszczególne instrumenty są ładnie wyeksponowane. Tony wysokie nie mają szeleszczącego charakteru, a bas jest dobrze zarysowany i odpowiednio tłusty. Słychać, co prawda, że RockBox Bold M najlepiej się czuje w klimatach muzycznych z gatunku „umcy-umcy”, ale utwory w których to wokal gra pierwsze skrzypce także brzmią bardzo przywozicie. I choć nie jest to urządzenie dla audiofilów, którzy do swojego zestawu stereo kupują przewody w cenie platyny, to w roli terenowego głośnika imprezowego poradzi sobie bez problemu.

 

Podsumowanie

Głośniki serii RockBox Bold od Fresh ’n Rebel to dobrze przygotowany i zaprojektowany produkt, na który warto rzucić okiem – szczególnie, jeśli już zaczynamy myśleć nad naszym wyposażeniem wyjazdowo-rozrywkowym na lato. Wersja Bold M, choć jest większa od „eski”, to nadal urządzenie całkiem kompaktowe, które może zaskoczyć swoją mocą i niezłym brzmieniem. Nie bez znaczenia jest także pełna odporność głośnika na kontakt z wodą, dzięki czemu RockBox Bold M przetrwa nawet bardzo wyczynowy i bardzo terenowy wyjazd na łono przyrody.

RockBox Bold M
« z 5 »

Większy format wersji M to nie tylko lepsze brzmienie i podkręcona głośność – funkcja powerbanku to także przydatny dodatek na czas wyjazdu. I chociaż akumulator wbudowany w głośnik nie imponuje specjalnie swoją pojemnością, to dodatkowe miliamperogodziny w nim zmagazynowane mogą nie raz i nie dwa oszczędzić nam traumę „syndromu martwego telefonu”.

Kolejna recenzja sprzętu od Fresh ’n Rebel już niebawem – tym razem redaktor Krzychu G. zajmie się słuchawkami bezprzewodowymi Clam ANC.