Jak donosi raport przygotowany przez ElektroEko wespół z WEEE, Polska stoi dziś przed wyborem: albo wzmocni podwaliny systemu, wprowadzi większą przejrzystość i zacznie odpowiednio egzekwować obowiązujące prawa, albo pozostanie w modelu, w którym dojdzie do kryzysu w branży elektrorecyklingu. Jak podsumowują autorzy raportu 20 lat systemu ZSEE w Polsce: diagnoza, wyzwania i rekomendacje: system działa, ale ocena jego skuteczności i sposób egzekwowania obowiązków wymagają pilnej zmiany.
Wyniki są, ale cele oddalają się coraz bardziej
System gospodarowania zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym w Polsce ma już 20 lat. W naszym kraju zbieramy średnio 14,6 kg elektroodpadów na mieszkańca – to więcej niż średnia unijna wynosząca 11,2 kg. Na pierwszy rzut oka wygląda to dobrze, ale nowy raport ElektroEko i WEEE Forum pokazuje, że to tylko część prawdy. Problemem jest sposób oceny postępów.
Cele unijne określono jako procent masy nowego sprzętu wprowadzonego na rynek. To oznacza, że im więcej konsumenci kupują, tym wyższe są wymagania dotyczące recyklingu. Co prawda, w latach 2010–2022 rosła zarówno sprzedaż, jak i zbiórka, ale średni wskaźnik zbiórki w Unii Europejskiej spadł do około 42%, podczas gdy cel wynosi 65%. „To dowód, że obecny sposób wyznaczania celów jest daleki od rzeczywistości rynkowej. Trzeba patrzeć na tonaż sprzętu, który realnie staje się odpadem, a nie na masę nowo sprzedanych urządzeń” – podkreśla Pascal Leroy, dyrektor generalny WEEE Forum.
Groźba nowych obciążeń
W tle pojawia się kolejne ryzyko. Komisja Europejska w swoich zapowiedziach budżetowych planuje, że od 2028 r. państwa będą płacić 2 euro za każdy kilogram niezebranego sprzętu. To nie teza raportu, ale element dyskusji o przyszłym budżecie UE, przedstawiony przez przewodniczącą Ursulę von der Leyen. W przypadku Polski oznaczałoby to ponad 800 mln euro rocznie. „To realne zagrożenie dla producentów, konsumentów i państwa. System musi być przygotowany, aby takich kosztów uniknąć” – ostrzega Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko.
Szara strefa wciąż ma się dobrze
Raport wskazuje również na ewolucję tak zwanej szarej strefy. Problemem nie są już głównie fikcyjne dokumenty, lecz nietransparentne powiązania kapitałowe i organizacyjne. Zakłady przetwarzania zakładają własne organizacje odzysku i transferują z systemu znaczne środki w formie dywidend. „Przy spadającej sprzedaży sprzętu i nadmiarze mocy przerobowych przekraczających milion ton rocznie ryzyko takich praktyk dramatycznie rośnie” – dodaje Skrzypczak.
Bliskie powiązania organizacji odzysku i zakładów przetwarzania niosą ze sobą dodatkowe ryzyka: niską transparentność finansową oraz stosowanie dumpingu cenowego w celu eliminacji konkurencji. To osłabia zaufanie do systemu i odbiera środki, które powinny wspierać realną zbiórkę, recykling i edukację. Według oficjalnych danych z KRS kwota wypłaconych zysków przekroczyła 200 mln złotych.
Lekcje z Europy
W krajach, które zostały przeanalizowane na potrzeby raportu, udało się wprowadzić rozwiązania, które ograniczają takie zjawiska. W Niderlandach każdy kilogram odpadów ma odzwierciedlenie w dokumentach. To efekt połączenia centralnego rejestru, modelu not-for-profit oraz systemu takeback, który zachęca punkty złomu i recyklerów metali do przekazywania ZSEE do oficjalnych zakładów przetwarzania. W Austrii, Francji czy Niemczech kluczową rolę odgrywa clearing house – niezależny koordynator, który zapewnia jedną wersję prawdy o zbiórce i zapobiega podwójnemu liczeniu.
W Norwegii propozycja połączenia zakładów przetwarzania z organizacjami odzysku spotkała się z ostrą krytyką i została porównana do sytuacji, w której „lis pilnuje kurnika”. To pokazuje, że rozdzielenie kapitałowe obu sektorów to nie formalność, lecz fundament zaufania. Dojrzałe systemy – poza Austrią – oparte są na zasadzie not-for-profit i ścisłym oddzieleniu organizacji odzysku od recyklerów.
Rekomendacje: 12 filarów reformy
Raport nie ogranicza się do diagnozy, ale proponuje ramy naprawy systemu w formie 12 filarów. Nie są one listą nowych obowiązków, lecz zestawem zasad eliminujących ryzyko szarej strefy i wyprowadzania pieniędzy z systemu.
Ich sednem jest: jasny ład właścicielski i rozdzielenie kapitałowe oraz organizacyjne organizacji odzysku od zakładów przetwarzania, stabilne finansowanie (minimalny kapitał organizacji odzysku podniesiony do 20 milionów złotych), pełna przejrzystość i aktualność danych w BDO, centralna koordynacja w formie branżowego i niezwiązanego z administracją publiczną clearing house, obowiązkowe przekazywanie odpadów do autoryzowanych podmiotów (mandatory handover) oraz zasada all actors, czyli współodpowiedzialność całego łańcucha. Do tego dochodzą edukacja i stworzenie realnego rynku na recyklaty – bez nich system nie będzie działał długofalowo.
„Edukacja ekologiczna w obszarze ZSEE to nie dodatek do systemu, lecz jego fundament. Bez niej nawet najlepiej skonstruowane mechanizmy prawne i logistyczne nie będą w pełni skuteczne” – zaznacza Maria Andrzejewska, dyrektorka UNEP/GRID-Warszawa.
Dane i egzekwowanie prawa – pięta achillesowa polskiego systemu
Autorzy raportu podkreślają, że problem polskiego systemu częściej tkwi nie w prawie, ale w jego egzekwowaniu. Największą słabością są dane: brakuje spójnych, wiarygodnych i jednolitych statystyk. Kontrole NIK i analizy rynkowe potwierdzają, że część strumienia elektroodpadów znika z systemu, a równoległe kanały nie są monitorowane. Bez unifikacji przepływu informacji i dostępnych danych trudno mówić o skutecznym planowaniu i kontroli.
Raport 20 lat systemu ZSEE w Polsce: diagnoza, wyzwania i rekomendacje powstał na podstawie analizy dokumentów i publikacji naukowych, rozmów z międzynarodowymi ekspertami oraz badania przeprowadzonego wśród członków WEEE Forum. To sprawia, że wnioski opierają się nie tylko na polskich doświadczeniach, lecz także na wiedzy całego sektora w Europie.
Źródło: informacja prasowa




Dodaj komentarz