Premier Tusk ogłosił budowę Morskiej Farmy Wiatrowej Baltica 2, której koszt szacowany jest na 30 miliardów złotych. Tymczasem Norwegia, kraj znacznie bogatszy i o bardziej rozwiniętym rynku energetycznym, rezygnuje z inwestycji w morską energetykę wiatrową, uznając je za nieopłacalne. Czy Polska podjęła słuszną decyzję?

 


Polska: offshore jako fundament transformacji energetycznej

Inwestycja w Baltica 2 to kluczowy projekt rządu Donalda Tuska. Realizowana przez Polską Grupę Energetyczną (PGE) i duński Ørsted farma wiatrowa ma osiągnąć 1,5 GW mocy i zasilić około 2,5 miliona gospodarstw domowych. Jej uruchomienie planowane jest na 2027 rok.

To część większego planu – do 2040 roku Polska zamierza osiągnąć nawet 18 GW mocy z morskiej energetyki wiatrowej. Dla porównania, całkowita moc wszystkich elektrowni węglowych w Polsce to obecnie około 30 GW.

Rząd argumentuje, że inwestycja w offshore:

– zwiększy niezależność energetyczną Polski, uniezależniając kraj od importu paliw kopalnych.

– obniży emisję CO₂, wspierając cele klimatyczne UE.

– stworzy nowe miejsca pracy w sektorze odnawialnych źródeł energii.

Jednak krytycy wskazują na wysokie koszty budowy i konieczność państwowych dopłat, by energia z morskich farm była konkurencyjna cenowo.

 


Norwegia: „to nieopłacalne”

Podczas gdy Polska inwestuje miliardy, Norwegia rezygnuje z rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Rząd norweski, po analizie przeprowadzonej przez Komisję Polityki Fiskalnej, uznał, że budowa offshore nie ma ekonomicznego sensu i może prowadzić do wzrostu cen energii.

Kluczowe argumenty Norwegów:

– koszty inwestycji są zbyt wysokie w stosunku do potencjalnych zysków.

– norwegia już teraz ma tanią energię – ponad 90% prądu pochodzi z hydroelektrowni, co zapewnia jedne z najniższych cen w Europie.

– subwencjonowanie offshore podnosiłoby rachunki dla obywateli, zamiast je obniżać.

Decyzja ta wpisuje się w pragmatyczne podejście Norwegii do polityki energetycznej. Kraj ten, choć stawia na zieloną energię, opiera się na taniej hydroelektryczności i pozostaje jednym z największych eksporterów ropy i gazu na świecie.

 


Kto ma rację? Polska czy Norwegia?

Polska stawia na offshore, bo chce uniezależnić się od paliw kopalnych, a jej miks energetyczny wymaga modernizacji.

Norwegia nie inwestuje, bo już ma tanią i stabilną energię, a dodatkowe farmy wiatrowe tylko podniosłyby koszty.

Czy Polska podąża dobrą drogą? To zależy. Jeśli uda się utrzymać koszty budowy i eksploatacji w ryzach, offshore może być opłacalny. Jeśli nie – państwo może zmierzyć się z wyższymi rachunkami za prąd, a kto za to finalnie zapłaci?…