Prawo nigdy nie nadążało za technologią i biznesem, czy w ogóle szerzej, życiem. Tak było, jest i na pewno będzie. Niestety ustawodawcy nie umieją się powstrzymać od regulowania czego się tylko da, czasem z dość komicznym efektem.

Tak oto Wielka Brytania zafundowała sobie prawo nakazujące weryfikację wieku internauty pragnącego odwiedzić stronę z… pornografią.

Nadzór nad implementacją systemu ma prowadzić British Board of Film Classification, ale do dzisiaj nie zatwierdzono żadnego schematu weryfikacji wieku, a prawo ma wejść w życie już 15 czerwca. Sam fakt zbierania tak wrażliwych danych przez prywatne firmy wzbudza spore kontrowersje. Nietrudno sobie wyobrazić jakie skutki mógłby spowodować ich wyciek i jak łakomym kąskiem byłyby one dla hakerów. Wystarczy dodać, że departament odpowiedzialny za ochronę danych w zeszłym tygodniu sam doprowadził  do wycieku adresów email ponad 300 dziennikarzy, o czym na wyspach było dość głośno. Jak zatem w takim otoczeniu mówić poważnie o bezpieczeństwie, kiedy same służby, które za to odpowiadają, nie umieją utrzymać danych w tajemnicy? Sytuacja dość kuriozalna, przyznacie.

 

Wracając jednak do głównego tematu. Wycieków danych jednak chyba Brytyjczycy nie muszą się szczególnie obawiać, ponieważ samo prawo, które usilnie próbuje się wprowadzić od bez mała dwóch lat, jest zwyczajnie bez sensu. Każdy, średnio nawet rozgarnięty internauta wie, czym jest VPN, a nawet jeśli jeszcze jakimś cudem nie wie, to zachęcony przez takie głupie regulacje zaraz się dowie. I tyle będzie z mozołem przygotowywanych regulacji i zaangażowania środków w ich implementację. Nasłuchaliśmy się o mądrościach ustanawianych w Brukseli odnośnie właściwych krzywizn bananów czy ogórków, ale widać brytyjscy politycy też potrafią zaskoczyć kawałkiem dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty w słusznej, a jakże, sprawie.

źródło: technologyreview.com, bbc.com