Od czasu premiery pierwszego epizodu w 2013 roku Wikingowie niewątpliwie przebyli bardzo długą – i, dodajmy, niewątpliwie bardzo wyboistą – drogę. Drogę nie krótszą, chce się powiedzieć, niż wikingowie przebyli w rzeczywistości. Tuż przed swoim smutnym końcem.

Powiedzmy to sobie zupełnie otwarcie: serial Michele Hirsta należy obecnie do ścisłej czołówki. A o jego przewadze stanowią między innymi właśnie problemy, z którymi Wikingowie musieli się zmierzyć – i ze starcia z którymi wyszli ostatecznie obronną ręką, z tarczą, a nie, jak wiele innych seriali historycznych, na tarczy.

Jeżeli tworzysz serial inspirowany rzeczywistymi wydarzeniami, jeżeli zaludniasz swój świat postaciami mającymi swoje odpowiedniki w rzeczywistości historycznej, to bardzo możliwe, że prędzej czy później staniesz przed bardzo trudnym wyborem: wyborem pomiędzy „zgodnością z faktami” a „typowymi zaletami serialu”. Do typowych zalet seriali należy zaś… obecność głównego bohatera (albo przynajmniej paru). A z tym, jak wszyscy dobrze wiemy, Wikingowie mają problem, bo główny bohater, którym był Ragnar, nie należy już do fabuły. I chociaż ostatecznie i tak powiodło mu się lepiej niż Eddardowi Starkowi, nadal jest to pewien kłopot.

Z tego powodu oglądanie pierwszej połowy piątego sezonu Wikingów przypominało trochę oglądanie swoistego sequela albo spin-offa głównej serii; raczej „Wikingów 2” niż „Wikingów [sezon 5.]”. Niektórzy fani głównej postaci stwierdzili zresztą wprost: nie ma Ragnara, nie ma serialu. I postanowili, słusznie lub nie, zaprzestać dalszego śledzenia fabuły.

Wikingowie bez Ragnara mają się jednak póki co nieźle, a pierwszy epizod drugiej połowy piątego sezonu (hah!) jest chyba tego najlepszym dowodem. Epizod ten miał swoją premierę wczoraj; nie wchodząc w szczegóły – zdecydowanie należy on do tych mocniejszych. Nie będzie wielkiej przesady w stwierdzeniu, że Wikingowie jeszcze nigdy nie byli aż tak angażujący; ten serial stał się naprawdę złożony. Był taki już wcześniej, to oczywiste. Ale teraz widzimy to jak na dłoni.

 

 

Przed premierą ostatniego sezonu House of Cards zastanawiałem się, czy przedsięwzięcie to ma sens bez Franka Underwooda (Kevin Spacey). Obecnie, po jego zakończeniu, nie mam żadnych wątpliwości: miało.

Wikingowie bez Ragnara też mają sens. Wczoraj stało się to jasne.

Premiery kolejnych epizodów Wikingów

epizod 61 – 5 grudnia

epizod 62 – 12 grudnia

epizod 63 – 19 grudnia

epizod 64 – 26 grudnia

Prace nad szóstym sezonem już trwają.