Pierwszy tydzień listopada przyniósł potwierdzenie plotek, jakoby Microsoft planował przejęcie Obsidian Entertainment. Internetowe społeczności fanów Pillars of Eternity, Tyranny Fallout: New Vegas żyły tą informacją już od pewnego czasu, sam Obsidian nie potwierdzał jednak – ani nie zaprzeczał – tym doniesieniom. Jednak znacznie większym zaskoczeniem okazał się inny zakup Microsoftu – przejęcie studia inXile Entertainment, pracującego obecnie m.in. nad Wasteland 3.

 

O co ten hałas? Dlaczego zakup Obsidian i inXile przez Microsoft może zmienić postać branży?

O co tu chodzi? Wbrew pozorom – rzecz jest poważna. Z jednej strony mamy bowiem dwa stosunkowo niezależne studia deweloperskie, Obsidian i inXile, znane głównie z „oldschoolowych” produkcji typu „klasyczne zachodnie RPG”; z drugiej – giganta z Redmond, Microsoft, kojarzonego przede wszystkim z tytułami z najwyższej półki, grami typu AAA. To połączenie co najmniej ciekawe, a dla wielu – niepokojące. Bo przecież jaką mamy gwarancję, że Microsoft będzie chciał zainwestować w produkcję tego rodzaju tytułów? Jaką pewność, że zarówno Obsidian, jak i inXile nie staną przed koniecznością prowadzenia prac nad potencjalnie bardziej dochodowym rodzajem produkcji?

Nie jest to zatem, jak widać, przysłowiowa burza w szklance wody. A pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Obsidian i inXile to jedne z ostatnich studiów na świecie, które tworzą takie gry: produkcje z rodzaju Pillars of Eternity czy Wasteland 2, skierowane do fanów „Wielkich Klasyków” (Baldur’s Gate, pierwsze Fallouty, Planescape: Torment etc. etc.). Niepokój graczy nie może więc dziwić. Jeśli nie inXile i Obsidian, to kto? Niedawna klapa Pathfinder: Kingmaker dowodzi, jak niewielu jest producentów potrafiących zrobić taką grę poprawnie. Jest to najzwyczajniej w świecie trudne; to coś więcej niż rzemiosło.

 

 

Z drugiej strony: po Microsofcie można spodziewać się wszystkiego – ale na pewno nie działań bez szerszej strategii. Nie ma wątpliwości, że kupując *właśnie takie* (a nie inne) firmy, Gigant z Redmond ma jakiś plan. Do przejęć jednych firm przez inne na rynku gier komputerowych dochodzi praktycznie co miesiąc; dla 90% działających na nim podmiotów możliwość zawarcia umowy z Microsoftem stanowiłaby „deal życia”. A sam Microsoft również z całą pewnością rozumie zarówno silne, jak i słabe strony Obsidian i inXile. Gdyby nie zależało mu na portfolio tych konkretnych firm, zapewne przejąłby inne.

Czy Microsoft chce inwestować w „klasyczne zachodnie gry RPG”?

Czy Microsoft chce inwestować w „klasyczne zachodnie gry RPG”? Trudno powiedzieć. Nie jest to jednak aż takie istotne. Pytanie brzmi raczej: „Czy plany Microsoftu względem inXile i Obsidian Entertainment obejmują realizację projektów, przy których studia te sprawdzają się lepiej niż inne?” Bo, ostatecznie, to jest w tej sprawie najistotniejsze. Nie to, czy akcję gry obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby (jak w FO:NV), czy w widoku izometrycznym (Pillars of Eternity).

Nie ma też wątpliwości, że zarówno inXile, jak i Obsidian na gwałt potrzebowały zastrzyku kapitału. Ostatni projekt Obsidian, druga część Pillars of Eternity (nawiasem mówiąc: jedna z najlepszych gier roku), sprzedała się po prostu słabo. Jeżeli zarobiła na swoją produkcję, to stało się to na etapie promującej ją kampanii crowdfundingowej na Kickstarterze. A co z inXile? Tutaj też nie jest różowo. Studio ma za sobą dość poważną wpadkę – żeby nie powiedzieć: kryzys – związaną z Torment: Tides of Numenera. W dużym skrócie: podczas kampanii na Kickstarterze obiecano złote góry. Grę dostarczono jednak przeciętną. Biorąc pod uwagę, że mówimy tutaj o „duchowym spadkobiercy” prawdziwej legendy (Planescape: Torment), oburzenie fanów jest zrozumiałe.

 

 

Osobiście, wbrew apokaliptycznym głosom części społeczności, uważam, że zakup tych studiów przez Microsoft jest szansą. A z całą pewnością jest lepszy niż ewentualne bankructwo. Czy oznacza to, że nie zobaczymy trzeciej części Pillars of Eternity lub czwartej części Wasteland? Może tak, może nie. Ale przynajmniej mamy *szansę* je ujrzeć. A gdyby Microsoft nie kupił tych firm, odpowiedź prawdopodobnie byłaby tylko jedna.

I nie spodobałaby się fanom.

„Na Zachodzie bez zmian…”

Szczęśliwie – póki co – w świecie „klasycznych zachodnich gier RPG” niewiele się zmieniło. Ani Obsidian, ani inXile, ani tym bardziej Microsoft nie ogłosiły jak na razie żadnych dalszych planów. inXile kontynuuje więc prace nad Wasteland 3; Obsidian nadal pracuje nad rozbudową Pillars of Eternity II: Deadfire.

Kiedy możemy spodziewać się kolejnych informacji? Prawdopodobnie do końca roku; możemy śmiało zakładać, że najpóźniej w styczniu będziemy wiedzieli, jakie są dalsze plany Microsoftu odnośnie inXile i Obsidian.

Dopóki ich nie otrzymamy – zalecam odłożyć pesymizm na półkę* i (przede wszystkim!) brać sprawę na chłodno.

*Dodajmy, że Obsidian pracował już wcześniej z Microsoftem; produktem ich współpracy miała być gra RPG Stormlands, łącząca cechy zachodniego RPG z produkcją typu MMO. Projekt został zawieszony, ale na bazie części z opracowanych do Stormlands materiałów powstało później świetne Tyranny.