Netflix stara się stawiać czoła coraz szerszej i całkiem nieźle radzącej sobie konkurencji. Zadłużona na ok 12 mld platforma streamingowa musi jednak walczyć o widzów, jeżeli nie chce zostać zupełnie wyrugowana przez HBO Go, Amazon Prime Video, Hulu czy platformę Disney Plus. I takie nazwiska jak Scorsese, De Niro, Pacino oraz Pesci mogą mu w tym skutecznie pomóc.

Irlandczyk to film należący do gatunku kina gangsterskiego. I to gangsterskiego przez duże G. Nie bez powodu już teraz mówi się, że Irlandczyk dla młodego pokolenia może stać się tym samym, czym Kasyno oraz Chłopcy z ferajny dla starszych widzów.

Film opowiada o karierze członka mafii Buffalino – Franka „Irlandczyka” Sheerana, który grany jest przez samego Roberta De Niro. Historia Franka obejmuje kilkadziesiąt lat działania w mafii, podczas których ze zwykłego „cyngla” gotowego wypełniać kolejne rozkazy bossa mafii – Russella Buffalino (w tej roli Joe Pesci), zmienia się w człowieka mającego powoli tego wszystkiego dosyć i pragnącego w jakiś sposób rozliczyć się z przeszłością i wątpliwościami dotyczącymi wybranej ścieżki życiowej. Do przyjaciół Franka należy także lider amerykańskich związków zawodowych – Jimmy Hoffa, kreowany przez Ala Pacino. Hoffa znany jest w USA ze swoich powiązań ze światem przestępczym (haracze, wymuszenia, defraudacje, korupcja). Zresztą, film nie tylko może być gratką dla fanów aktorów-seniorów, pokazujących w tym filmie, że wiek to tylko liczba, ale też miłośników historii nieopowiedzianych, takich jak chociażby współpraca środowisk politycznych z gangsterami w powojennych Stanach Zjednoczonych.

 

 

Ja sam seans Irlandczyka planuję dopiero na ten weekend, a dodatkową zachętą są bardzo dobre oceny filmu – filmweb.pl przyznał mu ocenę 9/10, w serwisie IMDb widnieje ocena 8.4/10, a wg Rotten Tomatoes film oceniono na 96% (od krytyków) oraz 86% od widowni.

Tak więc, jeżeli macie wolne ok. 3,5 godziny (bo tyle trwa Irlandczyk), to rozsiądźcie się wygodnie i dajcie się porwać twórczości Martina Scorsese.