Przetestowałem już trochę monitorów od iiyamy. Oni ufają nam (przynajmniej tak sobie myślę po tym, że nie boją się nam wysyłać kolejnych sampli na testy), my ufamy im i tak ta współpraca jakoś trwa, praktycznie od początku istnienia portalu. Znając już całkiem nieźle możliwości japońskiego producenta w zakresie monitorów biurowych oraz gamingowych (dla tych, co nie wiedzą, iiyama całkiem dobrze radzi sobie także w dziedzinie wyświetlaczy digital signage oraz wielkoformatowych), mniej więcej wiem, czego się spodziewać po kolejnych modelach, a mimo to wciąż udaje im się mnie zaskakiwać.

Tym razem do mojej „trollowni”, jak to zwykła nazywać mój gabinet szanowna małżonka, trafił kolejny reprezentant serii G-Master Gold Phoenix, a więc tej adresowanej wymagającym graczom. Monitor o przekątnej 27 cali i rsozdzielczości 2560 x 1440 pikseli bazuje na matrycy Fast IPS, którą miałem okazję poznać już wcześniej w przypadku innego „Złotego Fenixa”, tym razem w rozmiarze 24,5 cala oraz rozdzielczości 1080p. Mniejszy reprezentant otrzymał wtedy nasz techsetterowy „znak jakości” zaskakując przede wszystkim parametrami obrazu sensownie zbalansowanymi z ceną.

Co zatem będzie głównym motorem dla tej recenzji? Sprawdzenie, czy G-Master Gold Phoenix GB2790QSU jest w stanie dorównać swojej mniejszej wersji pod kątem jakości.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:iiyama G-Master Gold Phoenix GB2790QSU-B1
segment:monitor gamingowy
przekątna:27 cali
wymiary i waga61,4 x 54 x 25,6 cm (z podstawą)
61,4 x 41 x 25,6 cm (bez podstawy)
5,5 kg
rozdzielczość natywna:2560 x 1440 pikseli (WQHD)
format obrazu:16:9
typ matrycy:Fast IPS, 240 Hz, 8 bit
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:1 ms (MPRT)
VESA:100 mm x 100 mm
porty:1x HDMI 2.0 (max. 144 Hz)
1x DisplayPort 1.4 (max. 240 Hz)
2x USB 3.0
1x USB-B (upstream)
1x jack out
funkcje dodatkowe:podświetlenie stroboskopowe MBR
Over Drive
tryby gier
HDR400
FreeSync Premium Pro
obsługa G-Sync
filtr światła niebieskiego
FlickerFree
głośniki stereo
gwarancja:3 lata
w pudle: - przewód zasilający
- kabel USB-B - USB-A
- przewód HDMI
- przewód DisplayPort
- dokumentacja

Konstrukcja i funkcjonalność

W zasadzie w tym momencie mógłbym przekopiować opis wspomnianego już, mniejszego „Złotego Feniksa”, gdyż oprócz tego, że wariant 27-calowy jest naturalnie nieco większy i nieco cięższy, to żadnych innych różnic pomiędzy monitorami nie ma. G-Master Gold Phoenix to bodaj najbardziej klasyczny pod kątem konstrukcji monitor, jaki można sobie wyobrazić. Czarne, chropowate tworzywo, składa się w formę nieco toporną i zionącą biurową zachowawczością, ale za to bardzo uniwersalną. Bohater testu wizualnie w żaden sposób nie kojarzy się gamingiem.

Pod kątem detali także nie ma tu za wiele o czym mówić. Postawiono na cieniutkie ramki, za wyjątkiem dolnej. Na niej znajduje się subtelne „szczotkowanie”, logo marki oraz opisy umieszczonych pod dolną krawędzią przycisków do sterowania menu ekranowym. Na tyle także surowo – logo producenta, nieco odstający „kuperek” z elektroniką i schowanymi pod jego spodem portami to wszystko na co można liczyć. Całość jest dobrze ze sobą spasowana, ramki elegancko okalają matrycę i w obudowie próżno szukać jakichś szpar czy niedoskonałości nieprzewidzianych w projekcie.

Iiyama wyposaża egzemplarze 27-calowego „Feniksa” w podstawę ze stopą w postaci podwójnego „szpona”. Z zewnątrz jest on otoczony takim samym, chropowatym tworzywem, co reszta obudowy, ale proszę się nie martwić, gdyż rdzeń jest metalowy i zapewnia odpowiednią wytrzymałość. Podobnie zresztą, jak mechanizm, który umożliwia obrót ekranu do trybu portretowego oraz regulację wysokości w zakresie 13 cm. Jest też tilt, czyli możliwość pochylenia ekranu. Właściwie jedyną funkcjonalnością, której brakuje podstawie jest swivel.

Jeżeli ktoś jednak woli zorganizować sobie do monitora inny montaż lub zechciałby powiesić go na ścianie lub specjalnym ramieniu, to musi sięgnąć po rozwiązanie kompatybilne ze standardem VESA 100 x 100 mm.

 

Porty i głośniki

Japończycy zadbali o wyposażenia monitora w tak zwane „niezbędne minimum”. W tym przypadku jest to DisplayPort 1.4, HDMI 2.0, dwa gniazda USB 3.2 Gen 1 w klasycznej i dobrze znanej wersji A oraz USB typu B z funkcją upstream. Jest też 3,5-milimetrowy jack dla głośników. Trzeba jednak pamiętać, że aby korzystać z pełni możliwości panelu, czyli odświeżania 240 Hz, konieczne jest podłączenie go do komputera poprzez DisplayPort. HDMI pozwala na wyświetlanie co najwyżej 144 klatek animacji na sekundę. A nie po to kupuje się monitor potrafiący wyświetlić ich prawie 100 więcej, czyż nie?

W monitorze nie zabrakło także głośników stereo. Jest to co prawda klasyczny zestaw, jaki można znaleźć w wielu monitorach, czyli dwa 2-watowe głośniki. I tak samo należy ten zestaw traktować – przyda się, żeby obejrzeć coś na YouTubie i z łatwością zastąpi zwykłe komputerowe głośniki. Ale do grania się nie nadają na dłuższą metę, bo chociaż są dobrze wyważone pod kątem tonów wysokich i te nie kłują w uszy, to jednak praktycznie brak basu oraz niewielka szczegółowość nie pozwolą cieszyć się tym, co przygotowali dla gracza kompozytorzy i projektanci dźwięku, ani też nie ułatwią wygrywania starć z przeciwnikami.

 

Menu

Eh, szkoda, że nie ma tutaj dżojstika do obsługi menu – rozwiązania w moim mniemaniu dużo bardziej intuicyjnego i po prostu wygodniejszego w obsłudze. iiyama postawiła na rozwiązanie znane od dekad, czyli kilka przycisków służących obsłudze dość rozbudowanego, ale na szczęście sensownie zaprojektowanego OSD, które w dodatku jest przetłumaczone na język polski.

W menu ekranowym GB2790QSU-B1 nie zabrakło właściwie żadnej przydatnej graczom opcji. Oprócz podstawowych parametrów obrazu (kolory, jasność, kontrast, dynamiczny kontrast, tryb Eco, balans bieli, gamma), znalazło się oczywiście miejsce dla przygotowanych profili ustawień dla określonych gier i aktywności (chociaż w tym drugim aspekcie I-Style Color przewiduje wyłącznie ustawienie Tekst, którego roli raczej tłumaczyć nie trzeba), a także trzech profili do własnoręcznego skonfigurowania.

Skoro monitor dla graczy, to nie mogło zabraknąć także opcji synchronizacji adaptacyjnej. Iiyama stawia w tej kwestii na FreeSync Premium Pro od AMD, ale nie ma co płakać, gdyż monitor jest również kompatybilnym z G-Synciem, więc posiadacze kart graficznych od NVIDII także będą mogli z skorzystać z opcji synchronizującej liczbę generowanych klatek animacji na sekundę z odświeżaniem ekranu i w efekcie – obrazem wolnym od „rozdarć”, czyli tzw. tearingu. Trzeba jednak pamiętać, że FreeSync Premium oferuje wsparcie w zakresie 48 – 144 Hz (dla HDMI) oraz 48 – 240 Hz (dla DisplayPort).

Większy „Fenix” został także wyposażony w standardowy zestaw służący zredukowaniu smużenia ruchomego obrazu i w efekcie wyostrzenia go. Mowa oczywiście o standardowym już w monitorach gamignowych iiyamy zestawie składającym się z funkcji Over Drive oraz trybu podświetlenia stroboskopowego (MBR). Więcej o nich napiszę w akapicie poświęconym jakości obrazu.

 

Testy matrycy

Fast IPS – już sama nazwa technologii zwiastuje, że nie jest zwykły panel. Początkowo sceptycznie podchodziłem do tego nazewnictwa, uważając je a priori za kolejne wcielenie czarnoksięstwa marketingowców. Jednak testy mniejszego alter ego testowanego monitora pokazały, że panel w pełni zasłużył na to, żeby w ten sposób go wyróżnić spośród pozostałych matryc IPS. Tak więc w tym przypadku marketingowcy nie przesadzali. Nawet biorąc pod uwagę, że mniejszy panel był reklamowany wartością czasu reakcji na poziomie 0,4 ms MPRT, a testowany – 1 ms. A do tego doliczyć należy odświeżanie na poziomie 240 Hz, co sprawia, że połączenie gamingowej propozycji od iiyamy z e-sportem wydaje się naturalną koleją rzeczy.

No to skoro już jesteśmy przy prędkości ekranu, to przyjrzyjmy się także kwestii ostrości ruchomego obrazu. Tutaj bez żadnej zbędnej przesady mogę powiedzieć, że jest rewelacyjnie. Zainstalowany IPS jest naprawdę szybki i nawet z wyłączonymi opcjami Over Drive oraz MBR ciężko wyłapać jakieś smugi nawet w przypadku bardzo szybko poruszających się obiektów. Troszeczkę łatwiej jest, jeżeli dołączymy do tego bardzo kontrastujące z poruszającym się obiektem tło, ale nawet w tym przypadku trzeba dość mocno gapić się w ekran. W grach efekt ten jest praktycznie niezauważalny.

Jeżeli już ktoś jednak zwróci na to uwagę, to warto włączyć Over Drive, który przy wartościach od 1 do 3 (skalowany jest od 1 do 5) ostatecznie jest w stanie wyeliminować to ledwo zauważalne smużenie. Wyższe wartości powodują jednak overshoot, czyli odwdzięczają się powidokiem prześwietlonych pikseli. Dość wyraźnie to widać chociażby w teście UFO, gdzie miałem do czynienia z jednolitym tłem, podczas gdy w grach rzuca się w oczy zdecydowanie mniej.

Wszystkie powyższe fakty składają się na konkluzję, że MBR, czyli tryb podświetlenia stroboskopowego jest tutaj zbędny. Nie tylko dlatego, że sam Over Drive potrafi załatwić kwestię ostrego obrazu, pozbawionego ewentualnych smug, w pojedynkę. Po włączeniu MBR już na pierwszym stopniu da się zauważyć „przestrzelone” piksele, czyli tzw. overshoot. Z pewnością nie zaskoczę nikogo pisząc, że z każdym kolejnym stopniem (a jest ich w sumie 10) prześwietlona poświata z pikseli jest coraz bardziej widoczna, a do tego trzeba doliczyć malejącą z każdym stopniem jasność podświetlenia, a także konieczność wyłączenia synchronizacji adaptacyjnej.

W monitorach gamingowych jasność 400 nitów to już praktycznie standard. Nie inaczej jest w przypadku 27-calowego „Feniksa”. Jednak tutaj Japończycy po raz kolejny podeszli do deklaracji dość ostrożnie, gdyż w rzeczywistości jasność ekranu przekracza tutaj 450 nitów (przy 100% jasności i 80% kontrastu), a w środkowej strefie kolorymetr wskazał nawet ponad 500 nitów. Dodać też mogę, że podświetlenie jest w miarę równe i od jasności centrum najmocniej odstaje wyłącznie środek górnej krawędzi. Nie jest to jednak widoczne w czasie pracy i grania.

Z jasnością ekranu powiązane są także dwa inne ważne parametry: kontrast oraz współczynnik czerni. W przypadku matryc IPS cechy te wypadają zazwyczaj przyzwoicie, oferując dużo przyjemniejszą czerń niż zdecydowana większość wyświetlaczy TN, ale jednak ustępując najczęściej matrycom VA. O OLED-ach, cechujących się idealną czernią nawet nie wspominam. W przypadku bohatera testu kontrast wyniósł 1151:1, a czerń 0,43 cd/m2 (pomiar przy maksymalnym podświetleniu i domyślnie ustawionym na wartość 80% kontraście), co jest wartością całkiem w porządku, szczególnie biorąc pod uwagę maksymalną jasność wyświetlacza. Nie ukrywam też, że wyniki mnie nieco zaskoczyły, gdyż wzrokowo wydawało mi się, że zarówno kontrast, jak i czerń będą cechować się wartościami jeszcze korzystniejszymi.

G-Master Gold Phoenix GB2790QSU świetnie zaprezentował się także pod kątem kolorów, gdyż oferuje pełne pokrycie palety sRGB oraz aż 91-procentowe odwzorowanie palety DCI-P3. To zaś sprawia, że monitor nie tylko uprzyjemni rozgrywkę, ale też pozwoli wykonywać jakieś prace graficzne. Tym bardziej, że kolory zostały zreprodukowane idealnie i średni wskaźnik DeltaE*00 wyniósł po kalibracji 0,19. Maksymalnie zaś 0,77 dla koloru ciemnoszarego, co i tak można traktować bardziej jako błąd pomiarowy, aniżeli rzeczywiste przekłamanie rzutujące na jakość barw.

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 240 Hz
  • luminancja: 499 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 1151:1
  • czerń: 0,42 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 91%
  • paleta AdobeRGB: 83%
  • DeltaE średnio (przed kalibracją): 2,1
  • DeltaE max (przed kalibracją): 4,02
  • DeltaE średnio (po kalibracji): 0,19
  • DeltaE max (po kalibracji): 0,77

 

Podsumowanie

Przed rozpoczęciem pisania podsumowania zawsze wracam do całej recenzji. Nie inaczej było tym razem i doszedłem do wniosku, że ta recenzja wyszła nieco nudna, taka bardzo bezpieczna. Stwierdziłem też, że „A, niech taka zostanie”. Powód jest prosty – przetestowany monitor też okazał się bardzo bezpieczny i w sumie nieco nudny. Ale w tym pozytywnym znaczeniu. Nudny jak schludny chłopak ubrany w szarą bluzę z kapturem sączący sobie drinka przy barze, podczas gdy za jego plecami szampan wylewa się, ludzie tańczą na stole i wydają z siebie dźwięki, które ciężko sklasyfikować jako pochodzące od człowieka. Ale kiedy już do chłopaka przy barze się podejdzie i zagada, okaże się całkiem angażującym rozmówcą i sympatycznym jegomościem.

Iiyama G-Master Gold Phoenix GB2790QSU-B1 nie robi rażenia swoim wyglądem, podobnie zresztą, jak zdecydowana większość monitorów od Japończyków. Ale kiedy pozna się go nieco bliżej, okazuje się, że to kawał świetnie przygotowanego sprzętu, który wypada nie tylko dobrze w „papierowej” specyfikacji, ale też w codziennym użytkowaniu. „Złotego Feniksa” w większej wersji należy pochwalić przede wszystkim za świetny obraz: jasny, ostry, pozbawiony smużenia, oferujący przyjemne i wiernie odwzorowane barwy. Wszystko tutaj się zgadza, no poza MBR, który w mojej opinii wypada raczej średnio. Feniks jest monitorem bardzo bezpiecznym, bez fajerwerków, ale jednocześnie solidnie skrojonym pod potrzeby graczy. Także tych, dla których gry to nie tylko rozrywka.

Jednocześnie tym monitorem iiyama potwierdziła jakość monitorów z rodziny Gold Phoenix, zatem podobnie jak mniejszemu przedstawicielowi, także wariant z 27-calowym ekranem otrzymuje nasz znak jakości.

Podsumowanie:iiyama G-Master Gold Phoenix GB2790QSU-B1
rozdzielczość i format:2560 x 1440 pikseli
27 cali - 316:9
zakrzywienie:nie
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.0 (max. 144 Hz)
DisplayPort 1.4 (max. 240 Hz)
optymalne zastosowanie:- gaming i multimedia
- obróbka grafiki