Gdy pada hasło „monitor gamingowy”, to w głowie pojawia się kwota 2000 zł, 4000 zł, a nawet wyższa – na rynku nie brakuje przecież modeli kosztujących powyżej 10000 zł. Łatwo to jednak zrozumieć, gdyż to właśnie droższe modele przyciągają więcej uwagi i to na ich promocji skupiają się działy marketingowe producentów. I podobnie, jak w przypadku notebooków dla graczy, w zależności od ceny możemy liczyć na mniej lub bardziej rozbudowaną funkcjonalność, której zadaniem jest zapewnienie nam jak największej frajdy z rozgrywki.
Wsparcie dla G-Sync lub/oraz FreeSync, gotowe i modyfikowalne profile z ustawieniami obrazu, bezramkowa konstrukcja, ponadstandardowy wybór portów, filtr niebieskiego światła oraz podświetlenie Flicker Free – część z tych elementów będzie polepszać komfort zabawy, a część chronić nasze oczy przed szkodliwym wpływem wielogodzinnej sesji przy ulubionym tytule. Młodsi użytkownicy mogą tego nie pamiętać, ale spędzenie doby (młodość miała swoje prawa 😛 ) przed kineskopowym monitorem z pierwszym Doomem miało odczuwalne konsekwencja dla oczu.
Jednak nie każdy może sobie pozwolić na ekran pokroju Asusa ROG SWIFT PG348Q lub Alienware 34 AW3418HW, czy nawet iiyama G-Master GB2760QSU-B1 o zdecydowanie przystępniejszej cenie. Czy zatem, w przypadku niezbyt elastycznego budżetu, jesteśmy skazani na pierwszy-lepszy, niedrogi monitor marki „Huga-Buga” z marketu z elektroniką? Bynajmniej! Producenci nie zapominają o modelach wycenianych zdecydowanie przyjaźniej, przy czym nie muszą to być rozwiązania całkowicie „wykastrowane” z funkcji bardziej zaawansowanych, niż samo wyświetlanie obrazu. Pozwolę tu sobie sięgnąć po metaforę motoryzacyjną – wyposażenie samochodów, raptem kilkanaście lat temu zarezerwowane dla np. Mercedesów klasy S, teraz bez problemu znajdziemy i w poczciwym Golfie. I bardzo podobną sytuację mamy w segmencie elektroniki użytkowej, aczkolwiek w tym przypadku owa ewolucja przebiega zdecydowanie szybciej.
I w tej właśnie recenzji rzucimy okiem na możliwości niedrogiego monitora gamingowego iiyama G-Master G2530HSU Black Hawk. I w żadnym wypadku nie mówimy tu o rozwiązaniu dla graczy tylko z nazwy – niemal 25-calowy monitor ma się czym pochwalić, co w kontekście jego niskiej ceny robi jeszcze większe wrażenie. A cena „Czarnego Jastrzębia” faktycznie do przesadzonych nie należy – monitor jest już na rynku od dłuższego czasu i nie znajdziemy w nim już „podatku od nowości”.
Specyfikacja techniczna
specyfikacja: | iiyama G-Master G2530HSU Black Hawk |
---|---|
segment: | monitor gamingowy |
przekątna: | 24,5 cala |
wymiary i waga | szerokość: 55,75 cm wysokość: 40,1 cm głębokość pozioma: 19,7 cm waga z podstawą: 4 kg |
rozdzielczość natywna: | 1920 x 1080 - Full HD |
format obrazu: | 16:9 |
zagęszczenie pikseli: | 90 PPI |
typ matrycy: | TN |
powłoka matrycy: | matowa, hard coating |
kąty widzenia: | 170°/160° |
czas reakcji (GTG): | 1 ms |
VESA | 100 mm x 100 mm |
porty: | tył: 1x DisplayPort 1x HDMI 1x VGA 2x USB 2.0 typu A 1x USB 2.0 typu B wyjście audio wejście audio |
funkcje dodatkowe: | filtr niebieskiego światła FreeSync Black Tuner Flicker Free LED kontrast ACR wbudowane głośniki 2W regulacja nachylenia |
gwarancja: | 3 lata |
Konstrukcja i funkcjonalność
Mimo swojego przeznaczenia monitor nie razi przesadzoną czy odpustową stylistyką; powiedziałbym nawet, że wygląda skromnie. Szczególnie tył prezentuje się bardzo zachowawczo – matowe i lekko chropowate tworzywo, charakterystyczne wybrzuszenie skrywające podzespoły i porty, miejsce dla mocowanej na zatrzask stopki, mocowanie VESA oraz logo iiyama nie wyróżniają urządzenia na tle typowego monitora biurowego.
Front prezentuje się już zdecydowanie ciekawiej, ale nadal bez niepotrzebnej ekstrawagancji. Pierwsze, co wpada w oko, to wąziutka ramka wokół matrycy. Co prawda, gdy uruchomimy monitor, przekonamy się, że wbrew pozorom nie ma ona 2 mm szerokości. Owszem, samo tworzywo okalające matrycę ma taką właśnie grubość, ale po odpaleniu wyświetlacza okazuje się, że sama matryca ma jeszcze 5 mm „martwego pola”. Mimo tego, monitor wciąż może się pochwalić konstrukcją sprzyjającą pracy i zabawie w trybie wielomonitorowym, czym wyróżnia się na tle innych niedrogich produktów konkurencji. Ramka jest nieco grubsza jedynie pod ekranem, ale i tak jest ona znacznie dyskretniejsza niż w typowym monitorze. Tu znajdziemy przyciski do obsługi menu oraz niebieską diodę zasilania.
Dołączona do zestawu podstawa jest bardzo prosta w instalacji. Po przykręceniu stopki do głównej części podstawy wystarczy ją wsunąć w ulokowane na tyle monitora szyny, a zatrzask bez problemu wejdzie we właściwe miejsce. Sama stopka ma na tyle dużą powierzchnię, by zapewnić konstrukcji stabilne podparcie. Tu także znajdziemy tworzywo, ale dla lepszego efektu nadano mu fakturę szczotkowanego aluminium – identyczny manewr zastosowano w przypadku wspomnianej już dolnej krawędzi monitora. Do stopki dołączono mocowany na zatrzaski niewielki dodatek, ułatwiający zapanowanie nad podłączonymi do monitora przewodami.
Podstawa daje nam możliwość regulowania kąta nachylenia wyświetlacza (22° w górę, 5° w dół), więc już na starcie wypada lepiej od, chociażby, testowanego niedawno monitora Samsung LC27JG50QQUXEN, gdzie konstrukcja miała „jedyną słuszną” pozycję. Nie zmienimy jednak wysokości położenia wyświetlacza, więc jeśli owa funkcja jest nam niezbędna do szczęścia, to będziemy musieli zorganizować sobie inną podstawę kompatybilną z mocowaniami VESA lub np. przegubowe ramię.
Warto przy tym zaznaczyć, że choć monitor nie rozpieszcza nas materiałami najwyższej jakości, to zastosowane tworzywo prezentuje się całkiem przyzwoicie, a konstrukcja urządzenia jest bardzo solidna. Mocowanie podstawy nie ma żadnych luzów, a sama stopka, dzięki łatwej w obsłudze śrubie mocującej, nie ma prawa nas czymś zaskoczyć podczas pracy. Sam wyświetlacz także wypada w tej kwestii bardzo przyzwoicie. Wszystkie elementy obudowy są porządnie spasowane, a tworzywo przy próbie nacisku lub wykrzywienia nie trzeszczy i dzielnie stawia opór tymże zabiegom.
Chociaż monitor iiyama G-Master G2530HSU Black Hawk należy do przyjaznych dla portfela urządzeń, to producent zadbał o kilka ważnych dla gracza, choć nie tylko, funkcji i udogodnień.
FreeSync
Stworzony przez AMD odpowiednik technologii G-Sync od NVIDII. Różni je sposób implementacji – G-Sync jest rozwiązaniem sprzętowym i do niedawna wymagał odpowiedniego modułu skrytego w monitorze (co podnosiło cenę urządzenia), natomiast FreeSync to rozwiązanie software’owe, a ponieważ AMD zrezygnowało z opłat licencyjnych, nie wpływa przy tym na cenę wyświetlacza.
W obu przypadkach najistotniejszy jest jednak wpływ, jaki te rozwiązania mają na wyświetlane treści. Kluczowe jest tu zsynchronizowanie obrazu generowanego przez układ graficzny z odświeżaniem monitora. Gdy sprzęt nie wspiera tego dodatku, posiłkować się możemy zaszytą w większości gier synchronizacją pionową (V-sync), ale nie jest to rozwiązanie doskonałe. Szczególnie fani dynamicznych gier FPS mogą na nie kręcić nosem, gdyż V-sync może zwiększać tzw. input-lag, a gdy GPU nie będzie mógł w idealnym tempie przesyłać kolejnych, gotowych klatek obrazu monitorowi to na ekranie „utkwi” na moment poprzednia, wywołując efekt „zacięcia” w animacji. FreeSync lub G-Sync wyeliminuje ten efekt, a z racji tego, że testowany monitor może pracować z maksymalną częstotliwością odświeżania wynoszącą 75 Hz, czyli może wyświetlić do 75 klatek na sekundę, to nie potrzebujemy ultrawydajniej i ultradrogiej grafiki, by utrzymać maksymalny obsługiwany współczynnik fps.
Głębia czerni – Black Tuner
Z jej pomocą możemy kilkoma kliknięciami przycisków monitora dopasować stosunek czerni do bieli, co może się przydać np. gdy w danej grze trafimy do lokacji niemal pozbawionej oświetlenia.
Kontrast ACR (Advanced Contrast Ratio)
Po uruchomieniu tej opcji monitor automatycznie będzie dopasowywał kontrast oraz jasność obrazu do ilości bieli wyświetlanej na ekranie. Ułatwi to zachowanie optymalnych parametrów obrazu np. podczas oglądania filmów w ciemnym pomieszczeniu.
Redukcja niebieskiego światła
To dodatek o chyba największym wpływie na komfort pracy z monitorem – szczególnie, gdy mamy brzydką, aczkolwiek zrozumiałą, tendencję do spędzania przed ekranem kilku lub kilkunastu godzin w ciągu dnia. Filtr niebieskiego światła w dużym stopniu ogranicza emisję tego zakresu światła widzialnego, który ma największy udział w podrażnianiu naszych oczu. Jest to najbardziej odczuwalne, gdy pracujemy z pakietem biurowym lub z innymi aplikacjami o dużej ilości białego tła. Po uruchomieniu tego dodatku (mamy tu trzy stopnie do wyboru) treść monitora zdaje się nieco „przyćmiona”, a kontrast traci na mocy, ale dzięki temu minie znacznie więcej godzin, zanim poczujemy podrażnienie i zmęczenie naszych oczu.
Regulacja obrazu I-Style Color
Producent zaszył w urządzeniu także predefiniowane plany z parametrami obrazu dopasowanymi do różnych typów gier i do pracy z tekstem oraz trzy plany, które możemy zmodyfikować wedle uznania i zapisać.
Flicker Free LED
Podświetlenie wykonane w technologii Flicker Free to kolejny istotny dla zdrowia naszych oczu dodatek. W przeciwieństwie do rozwiązań starszych generacji, gdzie zmiana jasności obrazu była wynikiem włączania i wyłączania diod z częstotliwością ok. 200 MHz, tu jasność ekranu reguluje natężenie prądu w poszczególnych diodach LED. Nasz wzrok nie jest zatem traktowany niewidocznym, ale odczuwalnym migotaniem, co pozwala spędzić na więcej godzin przed ekranem bez niemiłych konsekwencji.
Porty, głośniki oraz menu
Wszystkie gniazda i porty trafiły na spodnią część ulokowanego na tyle wybrzuszenia. Po stronie prawej ulokowano gniazdo zasilania oraz wejście i wyjście audio, natomiast strona lewa przypadła pełnowymiarowemu DisplayPortowi, HDMI oraz wejściu obrazu VGA. A zatem wszystkie standardowe opcje na przesyłanie obrazu mamy odhaczone i bez problemu podepniemy Black Hawka do stacjonarki lub notebooka. Ponadto, po stronie lewej doszukamy się jeszcze trzech gniazd USB 2.0 – jedno w wersji B i dwa w wersji A.
Na górze wspomnianego wybrzuszenia ulokowano dwa dwuwatowe głośniki stereo. Nie ma jednak co się oszukiwać, że będę one wstanie zastąpić gamingowe słuchawki czy średniej klasy głośniki zewnętrzne. Ich możliwości wypadają słabo i nawet głośniki wbudowane w mojego służbowego ThinkPada T470p zapewniają lepsze wrażenia muzyczne – a im także do ideału daleko. Muzyka nie jest przesadnie donośna, basu praktycznie nie uświadczymy, a nadmiernie wyeksponowane tony wysokie nie będą sprzyjać nawet oglądaniu filmów. Można je potraktować, jako rozwiązanie rezerwowe, w przypadku, gdyby zewnętrzny system audio akurat odmówił współpracy.
Z sześciu umieszczonych na spodniej krawędzi monitora przycisków, cztery środkowe służą do nawigowania po menu. Sama obsługa monitora jest bardzo prosta. Może to zasługa tego, że przy pracy wspieram się innym monitorem iiyama o identycznym systemie obsługi, a może to kwestia mało udziwnionego, ktoś inny mógłby powiedzieć – „mało innowacyjnego”, sterowania menu – bez joysticka czy innych podobnych wynalazków. Po wciśnięciu przycisku ENTER pojawia się czytelny wybór opcji (w języku polskim, gdyż producent nie zapomniał o jego dodaniu), po którym poruszamy się przyciskami oznaczonymi strzałkami. W kolejną podopcję wchodzimy znów przyciskiem ENTER, nim też będziemy zatwierdzać nasze wybory, natomiast do cofania się i zamknięcia menu posłuży EXIT.
Jedyne do czego można się w tym miejscu doczepić to brak podświetlenia oznaczeń przycisków, którego, swoją drogą, nie ma także w moim służbowym i znacznie droższym monitorze iiyama ProLite XUB2792QSU. Przy marnym świetle lub zaciemnionym pokoju są one praktycznie niewidoczne.
Testy matrycy
Chociaż iiyama w specyfikacji jasno deklaruje, że w tym modelu mamy do czynienia z matrycą TN, to po uruchomieniu monitora można odnieść wrażenie, że trafił tu jednak ekran IPS. Kąty widzenia są bowiem na tyle szerokie, zarówno w pionie, jak i w poziomie, że trzeba spojrzeć na wyświetlacz pod bardzo dużym kątem, by obraz zaczął tracić na czytelności. Jednak między TN-kami montowanymi w notebookach, a trafiającymi do rozwiązań stacjonarnych jest spora różnica. W przypadku notebooków wystarczy niekiedy nieco zmienić pozycję przed ekranem, by wyświetlana treść zaczęła przechodzić w tryb „negatywu” – tu nie ma mowy o takim efekcie.
Ekran jest także idealnie matowy, więc nawet w pogodny dzień słońce wpadające przez okna nie będzie utrudniać nam życia – powłoka matrycy zlikwiduje efekt lustra i wszelkie refleksy. Na poziom maksymalnej luminancji także nie sposób narzekać, tym bardziej, że w warunkach „domowych” zwykle nie przekroczymy 50% maksymalnej mocy podświetlenia. Po zakończeniu testów jeszcze przez parę dni wspierałem się przy pracy tym właśnie monitorem i optymalnym poziomem jasności było 33% – i to przy aktywnym filtrze niebieskiego światła, co także nieco obniża odczuwalną luminancję.
Parametry matrycy:
- częstotliwość odświeżania: 75 Hz
- luminancja: 251 cd/m2
- kontrast: 890:1
- czerń: 0,28 cd/m2
- paleta sRGB: 97%
- paleta AdobeRGB: 67%
Choć iiyama G-Master G2530HSU oferuje „tylko” rozdzielczość Full HD, obraz w żadnym wypadku nie był ziarnisty czy nieostry – przekątna 24,5 cala nie jest na tyle duża, by Full HD raziło widocznymi pikselami. Gamingową zaletą tego rozwiązania jest brak konieczności sięgania po grafikę z górnej półki wydajnościowej (a co za tym idzie – cenowej), by wykorzystać w pełni natywną rozdzielczość monitora.
Matryca jest przy tym odświeżana z częstotliwością 75 Hz. Jasne, na rynku nie brakuje już konstrukcji oferujących ten parametr na poziomie 144 Hz i wyższym, ale musimy pamiętać, że będą to monitory znacznie droższe od testowanego. A w typowym monitorze biurowym, jak i w większości notebooków, możemy liczyć na 60 Hz, więc iiyama i tak wypada tu lepiej.
Zaskakująco dobrze prezentuje się także kontrast – zwłaszcza, że mówimy o TN-ce. Ale graczy najbardziej ucieszy czas reakcji monitora, wynoszący w 1 ms. W przypadku matryc IPS ten parametr potrafi być kilka, a nawet kilkanaście razy wyższy, co podczas rozgrywek przy dynamicznych grach FPS lub symulacyjnych może już wywoływać efektem smużenia obrazu. Tu nie ma mowy o takim zjawisku i widać, że zastosowanie matrycy TN, nie było kwestią skąpstwa producenta.
Fani gamingu będą także usatysfakcjonowani z odwzorowania kolorów. Dzięki reprodukcji palety sRGB na poziomie 97% zarówno gry, jak i wszelkie multimedia mogą się pochwalić soczystymi i naturalnymi barwami. Pamiętajmy jednak, że nie jest to monitor stworzony do pracy z grafiką i generowana paleta barw w odczuwalnej części wykracza poza jej wzorcowe ramy.
Gaming na trzech monitorach
Niezbyt wygórowana cena iiyamy G-Master G2530HSU Black Hawk w połączeniu z wyszczuplonymi ramkami bocznymi czynią z tego modelu ciekawą propozycję dla osób, którym marzy się granie w trybie trzyekranowym. A z racji tego, że do naszej redakcji przyjechały trzy takie monitory, miałem okazję sprawdzić, jak takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce.
Decydując się na taki styl zabawy musimy jednak zadbać o komputer dysponujący trzema wyjściami obrazu – o ile w desktopie raczej nie będzie z tym problemu, to nie każdy notebook sprosta temu wymogowi. Musimy także w swoich planach uwzględnić obecność niezłej karty graficznej – rozgrywka w rozdzielczości 5760 x 1080 ma już swoje wymagania.
W tym przypadku z pomocą przyszedł notebook Lenovo Legion Y740 (17) z procesorem Intel Core i7 8750H i grafiką NVIDIA GeForce RTX 2080 Max-Q. Laptop posiada trzy wyjścia obrazu (Thunderbolt 3, HDMI oraz mini-DisplayPort) więc wspierając się odpowiednimi przejściówkami, bez problemu udało się na nim odpalić środowisko NVIDIA Surround, przekształcające trzy monitory w jeden obszar roboczy o wspomnianej wyżej rozdzielczości.
Wstępnie do ustawienia monitorów wykorzystaliśmy ich standardowe podstawy i nawet w tym trybie stanowisko prezentowało się nielicho – w czym duży udział miały właśnie wąskie ramki okalające matryce. Trzeba jednak uwzględnić, że w tym przypadku niezbędny będzie stół o sporym blacie, by na nim zmieścić trzy stykające się urządzenia.
Ale od czego mamy mocowania VESA? Chociażby od tego, by sięgnąć po przegubowe ramię zaprojektowane właśnie z myślą o wygodnym korzystaniu z trzech monitorów – jak chociażby ramię iiyama DS1003C-B1. Z takim dodatkiem nie tylko zyskamy znacznie większe możliwości regulowania pozycji wyświetlaczy, ale także zaoszczędzimy mnóstwo miejsca na naszym stanowisku gamingowym. A ramię to przyda się nie tylko graczom – uniwersalność mocowań VESA sprawia, że bez problemu zamontujemy na nim monitory o innym przeznaczeniu i innej marki, o przekątnej do 27 cali.
Całość dotarła do naszej redakcji w dość sporym kartonie zawierającym wszystkie elementy oraz narzędzia niezbędne do skręcenia przegubowej podstawy. Złożenie konstrukcji nie jest, na szczęście, wielkim wyzwaniem, choć instrukcji nieco brakuje do „ikeowego” standardu. Ramię daje nam możliwość dopasowania wysokości, na którą trafią wyświetlacze, bez problemu także zmienimy ich kąt nachylenia oraz zyskamy możliwości obracania monitorów w osi poziomej.
Wrażenia z takiego sposobu rozgrywki robią naprawdę spore wrażenie – szczególnie przy grach symulacyjnych, czy raczej pseudo-symulacyjnych, pokroju Need For Speed, oraz przy tytułach z gatunku FPS. W pierwszym przypadku wrażenia ze ścigania się to zupełnie inna klasa zabawy. Poszerzone pole widzenia daje nam znacznie lepszą „orientację przestrzenną” podczas jazdy i wystarczy kilka chwil spędzonych w takich warunkach, by wyścigi na jednym monitorze zaczęły sprawiać wrażenie strasznie ograniczonych.
Zupełnie inny wymiar rozgrywki odczujemy przy grach FPS – tu sięgnąłem po uwielbianego przeze mnie Titanfalla 2. Znacznie szersze pole widzenia to nieporównywalnie większa kontrola nad polem bitwy, co będzie miało szczególne znaczenie przy rozgrywce wieloosobowej. Boczne monitory sprawiają, że znacznie trudniej jest nas oflankować i błyskawicznie zlokalizujemy źródło wrogiego ostrzału, co daje wymierną przewagę nad przeciwnikami.
Jednak nie każdy tytuł sprawdza się w takim trybie. „Poszerzony” Wiedźmin 3, dla przykładu, jakoś mnie do siebie nie przekonał i dodatkowe monitory bardziej mnie rozpraszały, niż zwiększały uczucie „zanurzenia” w świecie gry. Jednak w dużej mierze zależy to od indywidualnych odczuć każdego z nas i warto samodzielnie sprawdzić, jak dana produkcja wypadnie na trzech ekranach.
Podsumowanie
iiyama G-Master G2530HSU Black Hawk, mimo przystępnej ceny, okazał się sprzętem dla gracza z prawdziwego zdarzenia. Konstrukcja może się pochwalić nowoczesną linią i zredukowanymi ramkami ekranu, a dzięki stonowanej stylistyce urządzenie może trafić na biurko nieco starszego użytkownika.
Producent zadbał także o kluczowe dla komfortu pracy czy zabawy funkcje i dodatki – obecność FreeSynca, podświetlenia FlickerFree oraz filtru niebieskiego światła docenimy przy niejednej okazji. A sama matryca może się pochwalić zaskakująco dobrymi, zwłaszcza jak na TN-kę, kątami widzenia oraz matową powłoką i mocnym podświetleniem. Również odświeżanie ekranu na poziomie 75 Hz to więcej, niż znajdziemy w standardowym monitorze.
Wśród portów nie doszukamy się, co prawda, najnowszych rozwiązań opartych o gniazdo USB typu C, ale i tak z zainstalowanym zestawem bez problemu podepniemy monitor do desktopa lub notebooka – HDMI, DisplayPort oraz VGA nie zniknęły nagle z rynku i wciąż jest to najpopularniejszy i najbardziej uniwersalny arsenał portów.
Monitor, czy raczej zestaw monitorów, świetnie sprawdzi się także przy tworzeniu rozszerzonego środowiska gamingowego, np. korzystającego z technologii NVIDIA Surround – szczególnie gdy nie chcemy wydać w tym celu więcej niż ok. 1500 zł. A to już robi szczególnie duże wrażenie.
Podsumowanie: | iiyama G-Master G2530HSU Black Hawk |
---|---|
rozdzielczość i format: | 1920 x 1080 - Full HD 24,5 cala - 16:9 |
zakrzywienie: | nie |
obsługiwane standardy przesyłu danych: | - HDMI - DisplayPort - VGA |
optymalne zastosowanie: | - gry - multimedia - praca administracyjno-biurowa |
[ps_product_single_iiyama id=”410″]
Trochę stary temat ale może ktoś przeczyta?
Planuję zakup trzech monitorów do sim racingu (assetto corsa, iracing) i ten wydaje się najkorzystniejszy jakość /cena.
I tu pytanie czy na karcie od zielonych (gtx 1080), po podpięciu monitorów pod 3x displayport nie będzie problemu z uruchomieniem funkcji freesync?