Dla wszystkich entuzjastów czekających z utęsknieniem na popularyzację komercyjnych lotów w kosmos – mamy smutne wieści. Rewolucja w dziedzinie załogowych wypraw kosmicznych sektora prywatnego zapoczątkowana przez Elona Muska najprawdopodobniej nieco zwolni. Jego firma SpaceX przeprowadziła na Cape Canaveral na Florydzie serię testów silników dla załogowego Dragona. Transmisja z tymczasowego stanowiska startowego na platformie Landing Zone 1 zdecydowanie nie zachęciła naszej redakcji do zajęcia miejsca na pokładzie statku.

 

 

Początkowe próby można było zaliczyć do udanych, jednak końcowy test zakończył się potężną eksplozją. Jej przyczyna nie jest jeszcze znana, ale Space X zapewnia, że ściśle współpracuje z NASA, aby wyjaśnić zdarzenie. Firma wydała już w tej sprawie oficjalne oświadczenie, w którym czytamy, że stosowane przez nią systemy spełniają rygorystyczne normy bezpieczeństwa, a przeprowadzane testy mają za zadanie wykrywanie i eliminowanie wszelkich anomalii.

Te anomalie szczególnie poruszyły międzynarodową opinię publiczną. Mimo że nie wiemy jeszcze jakie będą konsekwencje eksplozji dla organizowania komercyjnych lotów załogowych w kosmos, możemy spodziewać się wydłużenia w czasie procesów testowych innowacyjnych maszyn Muska. Pionierski załogowy lot planowany był już na drugą połowę tego roku.

Crew Dragon to pierwsza tego typu kapsuła stworzona przez SpaceX. Niedawno odbyła udaną misję na orbitę ziemską (Crew Demo-1). Tym razem testowane miały być silniki Draco oraz SuperDraco, wykorzystywane do sterowania orientacją statku oraz obsługujące system ewakuacji kapsuły w przypadku awarii rakiety w czasie startu. Podczas próby kapsuła została całkowicie zniszczona. Na szczęście w czasie eksplozji nikt nie ucierpiał.